Mnie się podobają obie wersje wjoli. Rzeczywiście, to pierwsze nie jest klasycznym haiku, ale ma to coś...czego nie ma haiku bronmusa (wybacz) z oklepanym światłem księżyca, jeszcze zwyczajniejszą zamarzniętą kałużą no wiadomo...srebrzyste lustro.
Uważam, ze to "coś" jest ważniejsze od kanonów. Co nie przesądza rzecz jasna, że kanony pomagają (ale tylko na początku).