Coraz bardziej wołają jeść
Lub może porozmawiać by chciały
gdy przemieszczam się po mieszkaniu
Po drugim mieszkaniu
w trzecich kapciach mojej wolności
Nie jestem rozrzutna nadto
Kapcie i wolność wykorzystuję do zdarcia
Ale nie znaczy, że hamuję stopą po asfalcie
jadąc 160 na godzinę
Nie znaczy, że chodzę po rozżarzonych węglach
czy tańczę twista co noc
Zdzieram je z umiarem, tak myślę
Równoważąc swój czas
rozdzielam oddech kolejnym częściom partytury
Odkąd je mam, coraz mniej lubię,
gdy ktoś naciska mnie jak guzik
Nie zdziałasz nic ciągłym wcieraniem
we mnie swych wizji i opcji
Gdy wiem co mi w duszy gra
muzyce swej zostaję wierna
Nie ma w niej miejsca na fałsz
A kapcie dostałam, kolejne, czwarte
Ale odstawiłam je na bok póki co
bo w tych jest mi nadal dobrze
I w sumie to nie wiem
czy kolejne kapcie wolności
nie powinny pochodzić jak dotąd
- z własnego wyboru?