Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tomasz_Biela

Użytkownicy
  • Postów

    4 300
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Tomasz_Biela

  1. pierwsze 3 wersy niecałe do ptakiem później coraz gorzej / ptakiem w zapaści ? nie zrozumiałe skojarzenie dla mnie mało obrazowe / ja bym spróbował jakbym była zbyt młodym ptakiem aby móc odlecieć na skraju przepaści...itd itd / z tym że po ścianach snów zakończyłbym już albo zakończył inaczej ./ t
  2. bije refleksją mądrą refleksją do poczytania parę razy / trzeba przywyknąć do tego tekstu / t
  3. nadziejopędne i soczyste w Twój odzew wobec szarej tęczy / t
  4. poznałem ciebie samą na ulicy tłocznych ludzi w tłoku lamp to była noc a ty odeszłaś w spłoszoną nieosiągalną dal załamania świateł dni nieokreślonych przelewane do naczyń bez form odpryskują w miliony próżnych stron w cieniu którego nigdy nie znałem byłaś damą zdradzieckich zmian ja byłem gościem straconych lat mdłych zwyczajów i dumnych praw załamania świateł dni nieokreślonych przelewane do naczyń bez form odpryskują w miliony próżnych stron poznałem ciebie raz na ulicy odeszłaś jak przetrącony wiatr w tłoku jaskrawych lamp zgasło pragnienie tego że ja załamania świateł dni nieokreślonych przelewane do naczyń bez form odpryskują w miliony próżnych stron / tekst który kiedyś napisałem w garażu bo nie było tekstu do melodii :) później wyszło co wyszło z mojego gardła i gitary i tego powyżej / a poniżej bonus w684.wrzuta.pl/audio/8YRURq14ac9/tomasz_biela_wokal_i_tekst_mariusz_kaczmarczyk_gitara_garazowo_-_homomantra_-_kobieta_ktorej_nie_bylo
  5. dzięki za wnikliwość i czytanie przede wszystkim / dopracowuję go sukcesywnie ;) t
  6. prostolinijnie ale plastycznie / brakowało tutaj Twoich infantylnie mądrych foremek / t
  7. czasami wyciskam wracam i wyciskam z racji tego że dużo tu tego i owego / a tytuł wpadł po angielsku i został po angielsku / angielski tytuł nie ma większego uzasadnienia / dzięki t
  8. dzięki za opinię czasami do niego zaglądam i uściślam / t
  9. chcieliśmy spełnienia marzeń dostajemy nieodwracalnych oparzeń żeby nam było dane co najmniej to obiecane kiedyś co najwyżej obiecywane teraz najlepiej w postaci nienaruszonej jeszcze przed samym wybuchem stanąć przez chwilę na szczycie Golgoty - obsypany ziemią bunkier rozczarowań w nim kryją się lęki po uprzednim rozlewie krwi i niedowierzaniom wznieść tutaj hektolitry wina rozgrzeszać wrogów kochać coraz mocniej tych którzy coraz wyraźniej są ludźmi nieostrożnie dotknięci boleśnie wyostrzamy zachowanie jak stłuczone szkło na które trzeba uważać - pękł kieliszek z wódką lustro straciło twarz i nic podejrzanego w nim się nie odbija więc wyraźniej można zacząć myśleć przed sobą wobec innych nie obiecując czystych jak górska woda zamiarów gorących jak krew uczuć przelewać się w wyznaniach i czynieniu dobra jak wódka na weselach wystarczy dla każdego później po wschodzie powiek odejść do kolejnej chmury wślizgnąć się do centrum błyskawic i wystrzelić piorunem nikt nie był obiecany a wystarczyło ukrzyżować Jezusa odtąd zaczęła się rzeź odwieczna wojna pytania z odpowiedzią w archiwach zachowane coś o przestępstwach o tym że Hitler i inni genialni złoczyńcy siedzą w nas ciągną się jak różaniec którego tak się wstydzimy chowając w zaciemnione miejsce pieprzykiem pod lupą słońca się wychowujemy straszyć opryskliwością uczymy to tak jakby czytano poezję pierwszej klasy w kiblu na nieczynnym peronie poranną gazetę przy wybieraniu szamba zaczytani zabluzgani z dnia na dzień coraz słabiej widać to kim i dla kogo w ogóle jesteśmy tutaj ziemię obiecaną w prezencie nam wyłożono w garści i co teraz rozłazi się wszystko w zaciśniętej pięści jak gnieciona mysz ze strachu że potraci się jedzenie woda alkohol poczucie przebywania zmieni się w obcowanie nawet z żywymi upośledzenie zwane miłością przestanie funkcjonować niebo i piekło jak jedno ciało prosi o eutanazję różaniec rozbłyśnie jak fałszywy diament coraz częściej uciekamy w miejscu rysując powierzchnię tak długo aż nie będzie nas widać i zostanie tylko wąski rów i nigdy nie będzie najedzony do syta stół szwedzki z pomyjami resztki po ostatniej wieczerzy ziemia obiecana
  10. wiersz jest mniej niż przeciętny - wiem o tym / dzięki za zatrzymanie / t
  11. ja też jestem bardziej na nie / dzięki / t
  12. no można można / wszystko / dzięki za wizytę / t
  13. ja biorę tylko do / teraz jest podobnie / ale ogólnie zgrabne splątanie prawdziwo-gorzko-żartobliwe / t
  14. chcieliśmy spełnienia marzeń dostaliśmy nieodwracalnych oparzeń chcielibyśmy żeby nam było dane co najmniej to obiecane kiedyś co najwyżej to obiecywane teraz najlepiej w postaci nienaruszonej jeszcze przed samym wybuchem żeby ocenić straty zawczasu co na nic się zda a dlaczego do końca nie pojmiemy otóż krótka chwila dla zgromadzonych pojedynczych czy rozmnożonych czy w parach nierówno ułożonych poszarpani jak szklane tabliczki czekolady zajadamy się współczesną kurtuazją iluzjoniści którzy sami siebie oszukują to jest sztuka kochani moi nie obiecajmy sobie niczego bo co ma być to wyjdzie z serca ludzkiego bo obiecanej ani obiecanego tutaj nie ma jak sądzę nikt nie był obiecany tyle co historia zapisała źródła i ujścia obietnic tyle co w archiwach zachowane coś o przestępstwach o genach o tym żeśmy akurat pieprzykiem pod lupą słońca się wychowali straszyć swoją opryskliwością nauczyli to tak jakby czytano poezję pierwszej klasy w kiblu na nieczynnym peronie albo poranną gazetę przy wybieraniu szamba my to niby inteligentna kultura mas karykatura proszonych i wymuszonych wojen wcale o nic nie prosiliśmy a ziemię obiecaną w prezencie mieliśmy w garści i co i teraz rozłazi się wszystko w zaciśniętej pięści jak gnieciona mysz ze strachu że potraci się cały sens istnienia obiecamy a później nie możemy dotrzymać towarzystwa nawet samemu sobie nie pamiętając niczego po wschodzie naszych powiek kiedy to oblewamy zdrowie naszej matki hipokryzja coraz częściej tu i tam uciekamy w miejscu i ono zarasta kurzem i coraz mniej widać ciebie i mnie a ci dookoła nikogo nie obchodzą są czyści i tak jedni z drugimi się obchodzą jak niemy film z momentami głośnych pisków i gdzieś świątynia tego który dał nam ziemię ale ta niczego nie obiecała więc nie dziw się kolego i koleżanko jak dajemy zaraz potem w mordę albo nam wykształcają rysopis za następnym przystankiem wymiana dragów wymiana obiecanych Kobiet tuż obok mojego domu wymiana Alfonsa na Boga Dziwki na Maryję i wszystko pozornie staje się normą nową ustawą ziemia obiecana z kosmosu świeci napisem jeszcze chociaż świeci Sex Shop dla niepełnosprawnych i dla wyjątków
  15. można się obracać do tyłu nie chcąc nic zobaczyć można się obracać do przodu nic nie chcąc usłyszeć można się obracać dookoła nic zupełnie nic nie rozumieć czasami nawet się zdarza czasami nawet często coś umyka i wtedy można a nawet wypada wypaść z reguł wzorowego kandydata żyć obok idealnego bałaganu świata żyć na przekór wszystkiemu co się nie podoba przełożył ktoś inny niż ja za to ja podłożyłem polski wzór kilku wersów na potrzeby zaśpiewania po angielsku przeze mnie i pokolorowania inaczej słów / Collar on your neck (senses separated for the head, free (liberated) ) you can turn your back not wanting to see you can turn ahead not wanting to hear you cannot turn around not to understand anything at all sometimes it happens sometimes, even often, it eludes and then you can you are even fitted to fall through the rules of the prefect candidate to live next to the world's ideal mess to live against everything you dislike
  16. Magda to jest mój tekst tylko przekładu się nie dotykałem :) dzięki / t
  17. nie znam się na tyle owa autorka przekładu jest po anglistyce więc myślałem że się zna poza tym ciężko przełożyć sens wiersza co jego same suche słowa / dzięki mimo wszystko t
  18. można się obracać do tyłu nie chcąc nic zobaczyć można się obracać do przodu nic nie chcąc usłyszeć można się obracać dookoła nic zupełnie nic nie rozumieć czasami nawet się zdarza czasami nawet często coś umyka i wtedy można a nawet wypada wypaść z reguł wzorowego kandydata żyć obok idealnego bałaganu świata żyć na przekór wszystkiemu co się nie podoba przełożyła znajoma Collar on your neck (senses separated for the head, free (liberated) ) you can turn your back not wanting to see you can turn ahead not wanting to hear you cannot turn around not to understand anything at all sometimes it happens sometimes, even often, it eludes and then you can you are even fitted to fall through the rules of the prefect candidate to live next to the world's ideal mess to live against everything you dislike / śpiewałem wersję po angielsku bo była bardziej przyswajalna i oddała głębię słów /
  19. dobrze wyważony ten słoik barwny i przyjemny w odbiorze / t
  20. dla mnie takie wiersze to troskliwe beznadzieje / więc nic nie doradzę ani nic nie odradzę / powstał więc niech inni przy nim powstają ja upadam i wyczołguję się po cichu / t
  21. zabrakło mi czegoś innego w tym wierszu ale może wrócę do niego kiedy indziej i się przekonam bardziej / t
  22. tutaj uczę się łykać powietrze złożone z opiłków szkła wzrok pocięty jak perspektywa którą widzi mucha od szóstej do czternastej później jest latanie na oślep w poszukiwaniu zimnego cienia żeby jak najszybciej umrzeć po siedmiu dniach i od nowa przyzwyczajać trzeba płuca serce i oczy do krojenia łamania hartowania i na sprzedaż na nic więcej nas nie stać tak mocno jak stanie przed lustrem nigdy nie upadamy niżej niżeli uchlejemy się jak świnia i leżymy skuleni twarzą przytuleni do jakiegokolwiek punktu zaczepienia nigdy nie będziemy mieli stuprocentowej pewności do czegokolwiek jak do siebie samego desperacko stojąc przed lustrem marnując czas na upiększanie swojej natury
×
×
  • Dodaj nową pozycję...