Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Annie

Użytkownicy
  • Postów

    2 521
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Treść opublikowana przez Annie

  1. Annie

    Wyczerpujące sny

    Lecz jak to zrobić - go nie olśniły ?
  2. Gust się wyrabia, albo też lansuje. Najlepszy przykład - skarpetki do sandałów, tak wyśmiewane. Bo po czym poznać Polaka za granicą - ano po skarpetkach do sandałów. To było totalne bezguście. Przecież zamiast wyprać przepocone i brudne skarpetki, trzeba obowiązkowo chodzić w przepoconych sandałach na bose stopy i pokazywać zagrzybione żółte paznokcie. A teraz proszę, trend się odmienił i nikt już się nie będzie śmiał, bo projektanci mody a za nimi celebryci postanowili inaczej https://www.pudelek.pl/artykul/77327/rihanna_w_skarpetkach_do_sandalow_nowa_moda/ i jeszcze nasza rodzima sceneria :) https://www.pudelek.pl/artykul/127256/monika_olejnik_w_skarpetach_gucci_i_sandalach_za_55_tysiaca/
  3. Annie

    Nieświadomy mąż

    aż raz się pomalował, dla zabawy.
  4. Każdy ma swój, i to jest piękne - kolorowa „ ulica” inaczej bylibyśmy jak wojsku, albo jak kiedyś w Chinach za Mao :) Do warzywniaka tak. Z resztą tam chyba nikt nie chodzi na szpilkach :) Bo jak potem targać te zakupy ( selery i marchewki ) w torbach.
  5. Tak to jest obecnie. Dobrze pokazane. Masz 2 razy nie w 5 stronie. Pozdrawiam.
  6. Dzięki Iwonko za czytanie, rzeczywiście, już poprawiam. Dziękuję Marku, taki świat absurdów może nas czeka. Kto wie, oczywiście nie dotyczy to Napoleona :)
  7. Adam, zajmował się pisaniem opowiadań. Tak zarabiał na życie. Niestety, od dłuższego czasu nie był w stanie już nic napisać. Brakowało mu po prostu weny twórczej. A wszystko przez ten cholerny system - nie do przejścia. Gdy tylko udawało mu się coś wymyślić i wrzucić z dreszczem emocji i nadziei w paszczę terminala, po krótkim czasie Centralny Komputer wypluwał adnotację, że to już było, że ten pomysł już dawno został wykorzystany, a więc jego tekst nadaje się tylko do kosza. Zaczynało mu powoli brakować Bitcomów. Jedynym sposobem ich zdobycia pozostawał rowerek, więc codziennie rano siadał na siodełko i pedałował przez dwie albo trzy godziny, aż na monitorze pojawiała się odpowiednia liczba umożliwiająca mu przeżycie kolejnego dnia. Musiał niestety zrezygnować z wielu usług, dostępnych dla tych którzy mają kasę. Najbardziej jednak doskwierała mu konieczność podłączenia się do nędznego baru, który serwował obrzydliwe pomyje zamiast zupy i stare przesolone kotlety. Niestety nie miał wyjścia. Pewnego dnia odezwał się do niego kolega, stary znajomy jeszcze z czasów młodości i zaprosił do Pubu. Romek był w doskonałej formie, śmiał się, dowcipkował i rzucał Bitconami. Ten dureń, z którego śmiała się cała klasa, mieszkał teraz w najdroższej dzielnicy miasta, w luksusowym wieżowcu, miał członkostwa najbardziej ekskluzywnych klubów i cotygodniowe zaproszenia na prestiżowe eventy w okolicy. O kasie nawet nie ma co wspominać. A wszystko dlatego, że z nudów napisał idiotyczne opowiadanie o jakiejś górze z bitej śmietany na której wierzchołku... Adam już nie pamiętał co było na wierzcholku tej piramidy czy góry. Fakt był po prostu taki, że komputer stwierdził, po przemieleniu milionów powieści, że nikt nigdy czegoś podobnego nie napisał. Jest to więc opowiadanie oryginalne i nowatorskie, a styl pisania zamierzoną negacją współczesnych przeintelektualizowanych form. Widać tu kontakt ze swoim negatywem, który prowadzi do stworzenia fantastycznych dzieł sztuki. Nadając negatywny sens utworu, niejako obramowujący pozytyw - który szokuje wyobraźnie, powstało opowiadanie wyprzedzające czas. Po takiej recenzji Centralnego Komputera Romek, skończony idiota, został wspaniałym uznawanym literatem. Inspiracją było opowiadanie SF, które czytalam bardzo dawno temu, może nawet w poprzednim wcieleniu.
  8. Marcinie, widzę, że poprawiony - teraz wg mnie lepiej. Bardzo trafny tytuł. Pozdrawiam
  9. Annie

    Jesteśmy formalnością

    Ładnie, tylko te parowozy - trochę archaiczne. Może po-ciągi? rozłąk - zmieniłabym na rozłąki :) Pozdr.
  10. Przeczytałam z przyjemnością. Bardzo dobrze napisane.Ciekawy pomysł :)
  11. Annie

    Janusz #5

    Znajdziesz na pewno :)
  12. Annie

    Janusz #5

    W sobotni wieczór rodzi się się konkurencja dla Jędrka w w opałach
  13. Jest klimat, aczkolwiek nie wszystko rozumiem :) Najbardziej przemawia pierwsza i ostatnia strofa. Pozdr.
  14. Annie

    nasza muza org.fm

    @light_2019 super wykonanie piosenki Dalidy. Był o niej wczoaj film w TV. https://youtu.be/lD2zw5FWYWo
  15. Annie

    Kim on jest?

    ten limeryk nie jest zły nawet raczej dobry :) Zeby uczynić zadość formie dodałabym w pierszej strofie zamiast serio jakieś miasto, albo miejsce.
  16. Dzięki @calluna Może jest w nas jeszcze pamięć narodzin, przynajmniej u tych co wrażliwszych :) Pozdr.
  17. @Marek.zak1 @Gerber dzięki za czytanie i komentarz @jan_komułzykant nastąpiła personifikacja bytu bezosobowego :) To celowe, dzięki za wyłapanie :)
  18. Spadała, właściwie nie wiadomo czy można było to tak określić, raczej... przemieszczała się w bliżej nieokreślonym kierunku. Nie wiedziała kim jest ani czy istnieje naprawdę. Było to uczucie dziwnego oderwania od jakiegoś źródła, oceanu, jakiegoś centrum, które przyciągało ją jeszcze do siebie, ale jednocześnie czuła, że nie chce już być jednością z nim. Pragnęła czegoś innego, chociaż sama tak dokładnie nie wiedziała za bardzo czego. Zdała sobie jednak sprawę, ze myśli. To było dla niej zaskoczeniem. „Właśnie, to nie jest nudne, nareszcie coś nowego” - pomyślała i uśmiechnęła się. W tym momencie zapragnęła zobaczyć gdzie jest i... natychmiast pojawiła się jasność. Zobaczyła wszechświat: galaktyki, kwazary, czerwone karły, słońca, wszystko to żyło, pulsowało światłem i barwami od czerwieni po fiolet. Między nimi przemieszczały się miliony, miliardy świecących punkcików. Zrozumiała, ze jest jednym z nich. Było to zaskoczeniem, ale jednocześnie pewną ulgą, ze nie jest tutaj sama, w tym wspaniałym a jednak obcym miejscu. Wiedza. Wiedza pojawiła się nie wiadomo skąd. Miała wrażenie, jakby sączyła się z jakiejś ogromnej chmury informacyjnej. To określenie również wprawiło ją w zdumienie. Powoli stawała się dla siebie ciężarem, tak jak i wszystko czego się dowiedziała, nie pytając a tylko myśląc, wyrażając swoją intencję. Poczuła, że spada niżej - jeżeli to określenie w ogóle miało jakiś sens. Tak po prostu czuła. Przestrzeń wokół niej zaczynała się zagęszczać i w pewnym momencie przestała już widzieć cały ten przeogromny Kosmos. Droga Mleczna.- Wyczuła intuicyjnie. „Ciekawe co będzie dalej” - pomyślała i w tym momencie zdała sobie sprawę, że odkryła następne uczucie - ciekawość. Zaczynała podobać się jej ta zabawa. Nagromadzona w niej informacja miała już swoją wagę i kolor. Podejrzewała, że świeci pięknym białym światłem takim jak wszystkie mijające ją kule. „Też muszę być taka kulą, kulą światła” - pomyślała i w tym momencie zaciekawiło ją, co też one wszystkie robią i gdzie tak gonią w tym swoim ciągłym ruchu. Momentalnie zbliżyła się do niej jedna z nich i nieśmiało uśmiechnęła. - W czymś pomoc? - spytała telepatycznie. - Hmm, właściwie tak, jestem tu nowa i nie za bardzo wiem, co mam z sobą zrobić. Nie wiem jeszcze wszystkiego. - Pokazałam na miliony przemieszczających się światełek. - Choć - powiedziała kula światła swoim telepatycznym głosem i zamigotała wszystkimi kolorami tęczy. Podążyłam za nią. Ruch nabierał tempa, przemieszczaliśmy się z zawrotną prędkością. Nie miałam czasu przyjrzeć się wszystkim mijanym planetom, słońcom, obłokom gwiezdnego pyłu... płynęłam. Nagle nieznajoma zaświeciła mlecznym światłem i powoli wytraciła prędkość. Dotarliśmy do jakiegoś miejsca. Znaleźliśmy się w ograniczonej przestrzeni, gdzie panował półmrok i natłok przepływających myśli. Czuło się pewną ekscytacje i napięcie. - Gdzie jesteśmy? - zapytałam. - Chodź i zobacz - odpowiedziała. Spojrzałam we wskazanym kierunku i zobaczyłam niesamowitą błękitną planetę, płynącą majestatycznie w przestrzeni międzygwiezdnej. „Ale piękna” - pomyślałam. - Ziemia. - Zadumała się. Jeżeli tylko zechcesz możesz ją odwiedzić, musisz tylko wyrazić zgodę na ubranie się w skafander z tzw. ciała. Chciałam... od tego momentu, minęło już bardzo dużo czasu, tysiące, albo i więcej lat ziemskich, a ja kurwa ciągle tu jestem.
  19. Beto - czytam ten wiersz już któryś raz i jakoś nie mogę załapać o co chodzi z tą pepitką? Jedyne skojarzenie to z szachami. W rozgrywkach szachowych dużo się myśli nad kolejnym posunięciem :) Było nie było, wiersz daje do myślenia :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...