Nadchodzi kolejna zima
a ja
codziennie rano rozpadam się na kawałki
drobne części tych samych czynności
Bogini Materia
obsypuje mnie kurzem
brudnymi talerzami
jesiennymi liśćmi -
w nieskończoność
trwam
patrząc uważnie na swoje dłonie
grające wciąż tę samą melodię
Wolna wola. Tu jest kwestia wolnej woli danej człowiekowi.
piłeś - nie jedź, nie piłeś - wypij :)
....z resztą, może to był diabeł - kusiciel, nie bóg. :)
Jakżeż przyjemnie rano czytać takie strofy.
Niechaj Jan z Czarnolasu będzie dla nas wzorem
jak pisać lekko gładko i z dobrym humorem :)
Ten drugi brat - bawidamek? ?
Poruszasz ważny problem.To sztuka powiedzieć odpowiednie słowo w odpowiednim momencie.
Czasami czuje się naprężającą się linę i...różnie to bywa.
Fajny wiersz