-
Postów
1 918 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
5
Treść opublikowana przez Maciej_Jackiewicz
-
Widzę twarz odbitą w kałuży pokrytą pierwszymi zmarszczkami zamglone niebo wciąż się chmurzy gdzieś jesteś pomiędzy wierszami umilkły ptaki ja w bezruchu patrzę w okno w szary poranek daremnie wypatruję puchu nie widzę nigdzie z lodu szklanek * do stołu zasiądzie rodzina głos kolędy słychać dokoła bo radosny czas się zaczyna na znak dany przez archanioła połamią się chlebem i opłatkiem a z tymi co w niebie ciepłą myślą kto narodzin Pana będzie świadkiem nowe dni niech dobre wieści przyślą * nic to że w grudniu mamy przedwiośnie w ogrodzie dzisiaj znów kwitną wiśnie moje serce dla ciebie urośnie choć tęsknota miast mrozu je ściśnie
-
To nie śnieżynki opadają na ziemię aniołowie piorą poduszki a gwiazdy teraz tak jasne w domu niebieskim szykują wieczerzę zapalmy dzisiaj jeszcze jedną świecę abyśmy nigdy nie pobłądzili bo wszystkie ścieżki i dróżki prowadzą właśnie do tego dzieciątka zrodzonego w niepokalanym poczęciu które co roku czeka w stajence w mieście zwanym Dom Chleba by pobłogosławić wyciąga do nas ręce a kiedy radośni pójdziemy z powrotem wrócimy tam gdzie progi własne podziękujmy w tej jednej chwili za to jemu Jezusowi Bożemu dziecięciu że jest królem jedynym prawdziwym całego ziemskiego świata i tego co stanie się potem
-
Kłócił się któryś poseł w Moguncji, czy śledzia daje się do konsumpcji ? Zanim podali danie, zarządził głosowanie. Po bibie doszło do reasumpcji.* Pewna blondynka kiedyś w Gwizdałkach, była szczuplutka niczym zapałka, lecz miała dość pokory. Zabrali na wybory, może zostanie laską marszałka. Jeden senator spod miasta Ryki, wieszczył upadek złej polityki. Łatwo się pozbędziemy, tylko… przegłosujemy. Ale ktoś wtedy …zepsuł guziki. *reasumpcja - powtórzenie głosowania
-
Afekt ma pewien poeta z Brodni, siedzi to w nim już wiele tygodni. Kiedy coś tam płodzi, wena wnet przechodzi. Zdobył raz puchar… ale przechodni. Chory poeta ze wsi Iganie, stracił ochotę raz na pisanie. Rzekł jemu ktoś : kolego, pora na coś nowego. Zabrał się zatem… za malowanie. Smutny poeta z miasta Świecia, dumał o życiu na starych śmieciach. Na twarzy miał maskę p-gaz. A kiedy nadleciał Pegaz, zabrał mu skrzydła, po czym odleciał.
-
Nikt dzisiaj nie udaje Greka Troja nadal się jeszcze broni cenny czas jak zawsze ucieka przybywa wciąż drewnianych koni
-
Polska Niepodległa akrostych
Maciej_Jackiewicz opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Powróciła na piastowską ziemię Ojczyzna nasza to jedyna Listopad o tym przypomina Serca biją mocniej gdzie brzemię Kute dawniej w łańcuchu okowach A ci co w niewoli tyle lat byli Na niebo patrząc od tej chwili Inwokacji do Boga powtarzali słowa Europa w milczeniu słuchała Pieśni w których chwała Ojczyzny opiewana jest wciąż od nowa Do wszystkich domów niech powędrują Liryki i ody na Twoją cześć Europa też wysłucha tę pieśń Głosami rodaków obwieszczą na świat cały Łany zbóż się pokłonią świeży chleb podarują A słowa hymnu zabrzmią jako pieśń chwały -
Pewien dyrektor w mieście Krakowie rządził w teatrze niczym w alkowie. Aktorki brał na próbę ale na swoją zgubę. Myślał, że nikt się o tym nie dowie.
-
Moja prośba
Maciej_Jackiewicz odpowiedział(a) na Maciej_Jackiewicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Dag pozdrawiam ciebie serdecznie Dag @light_2019 czasem warto jednak posłuchać -
Pierwszy listopada II
Maciej_Jackiewicz opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
W milczeniu toczymy rozmowy w dzień zimny listopadowy tylko szum drzew na cmentarzu przerywa przejmującą ciszę w myślach za dusze odmawiamy ciepłe dziękczynne modlitwy litanie do wielkiej Bożej Miłości uczyniwszy na piersi znak krzyża płoną niezliczone znicze i lampiony rozpraszają mroki ciemności jeszcze własne kroki nieraz usłyszę czy to nowa wędrówka się zbliża i spakować przeszłość już czas porudział znów trawnik zielony a głowa siwymi włosami nie od dziś przecież jest pokryta piszę w ten dzień słowami które dobry anioł przeczyta zapisze w księdze wiecznej pamięci zostaną na zawsze pośród nas w sercu duszy albo barwnym witrażu nasi wszyscy święci -
Boże chroń mnie od przyjaciół niektórych z wrogami poradzę sobie sam mocą przebaczenia nasze życie to nie są wierutne bzdury i wielu prawdom zadawano już kłam aż do obrzydzenia a prawda jest tylko jedna czy ktoś tego chce czy nie bo z jednego źródła pochodzi zaś kłamstwo wszędzie się urodzi jak wszystko co podłe jest i złe dlatego nie bądź tylko człowieka cieniem podaj rękę temu, który jej nie ma nie rzucaj w nikogo odwetu …kamieniem by nie powtarzał wciąż się schemat ząb za ząb oko za oko Boże który jesteś tak wysoko ale naprawdę tak blisko zakończ to smutne igrzysko błogosław Ojczyznę miłą aby nikt już nie powątpiewał że nadejdzie jeszcze czas pokoju daj nam wypić z Życia swego zdroju by już więcej nikt nie zaśpiewał że dobrze nie będzie bo lepiej już było serce dziś otworzę i za tych co zbłądzili ślepi jak to pisklę co w gnieździe kwili Ciebie poproszę Boże
-
Inteligentny Dowód Istoty Objawu Tumana A priori ...
-
Październikowy obraz
Maciej_Jackiewicz odpowiedział(a) na Maciej_Jackiewicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
ja lubię jesień dopóki jest złota... -
Gaudeamus igitur - fraszki akademickie
Maciej_Jackiewicz odpowiedział(a) na Maciej_Jackiewicz utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
dziękuję Konradzie -
Październikowy obraz
Maciej_Jackiewicz opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Przeciera jasne oczy zmęczona tak dziś chciałaby jeszcze spać pod chmurą córka Tei zamglona wiatr zerwał resztki babiego lata między konarami drzew się rozbija co by tu jeszcze tarmosić i rwać dzień za dniem jak liść opadły przemija minął jak chwila ciepły wrzesień krople deszczu grają z nowych nut dopóki na blaszanych parapetach nie rozbiją się jak okruchy kryształu i w plamy się przemienią na parasolach razem z nimi zagramy w ten świt ciemny jak z końca świata wszystko odchodzi ponownie pomału październik pisze dla nas tautogramy na literę jot jak jesień atramentową z liści czerwienią jaśniejesz już jutrzenko jem jabłuszka jarzębinę je jemiołuszka jednym łykiem piję herbatę z róży i jagody Eos różanopalca zostałaś ze mną otulone poranną mgłą spały ogrody -
Gaudeamus igitur - fraszki akademickie
Maciej_Jackiewicz opublikował(a) utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
Na egzaminie mówi do studentki docent : pani dzisiaj umie na pięć ale …procent Blondynka poszła zaliczyć z Mickiewicza teraz jej chłopak po kolokwium ją zalicza Od nowego roku plan zajęć się nie zmienia haratamy w gałę, w czasie wolnym ćwiczenia Pani wiedza jest taka wielka jak ta mała konstrukcyjna belka Z otrzęsin pierwszoroczniaków uczelnia słynie prawdziwe trzęsienie po pierwszym egzaminie Oblał u asystentów i docenta, i nadeszła pora na spotkanie w gabinecie u pana profesora Jaki narząd to organ miłości drogie panie ? no, przecież serce -doktor skończył zdanie On nie uczy się na zaliczenie i niczego nie kuje robi analizę kosztów i bez przerwy kalkuluje Pierwszorzędny aktor to z niego będzie słychać pana tylko w pierwszym rzędzie Studenta humanisty twarz wyraźna jak u malarza proszę pana ,każda historia zawsze się powtarza -
Jan Kobuszewski 1934--2019
Maciej_Jackiewicz opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jesienne trawy od świtu pokryte rosą z łez a drzewa szumią całkiem inaczej cały teatr teraz po panu Janku płacze kiedy wieści wraz z liśćmi się roznoszą Ze stolicy na już niemal świat cały tam gdzie niepoliczalne publiczności tyle wszystkim rozdałeś swej radości gdy nawet i smutki się z Tobą śmiały Każde odejście tak serce ludzkie porusza to ten czas kiedy pożegnać się pora na zawsze zostaną role aktora ---------------------------------------------- bo nie ma już tu z nami naszego Kobusza -
Między wierszami
Maciej_Jackiewicz odpowiedział(a) na Maciej_Jackiewicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Tomasz_Biela Fakt,wiersz nie jest lekki, ale porusza ważny temat bowiem jest o mowie nienawiści. pozdrawiam również. Autor PS. nie wszystko czego nie rozumiemy wypada nazywać niewypałem. Czasem trzeba się nad treścią zastanowić głębiej. -
Trujesz ducha złych słów kalkomanią i głos odbierasz nazywając gniotem drzesz na strzępy serce z papieru grożąc mi palcem bo inni też ganią podcinasz skrzydła z pierwszym lotem usypiasz wenę bez użycia eteru nie widząc pisklęcia które płacze rozbijasz świat marzeń gołą pięścią ale on widzi wszystko i zawsze inaczej nie twoją nigdy wszak będę częścią w zaciszu marzeń to ona -myśl żywa łączy się w cudowną jak ze snu parę swoim dzieckiem mnie dziś nazywa jestem dlań jak największym darem jad oszczerstwa zdusi twoją pogardą milczeć już nigdy nie będzie musiał a ty i tak nie będziesz jak Leonardo zostaw w spokoju mojego tatusia
-
Kiedy wraz z wiosną budziło się życie widziałeś w oknie ptaki- wracały do tych samych gniazd jak co roku radośnie śpiewając na cześć słońca Tyle pięknych słów zostało w twoim zeszycie wokół ciebie wirował świat wspaniały tak bardzo chciałeś powrócić z mroku bólu i cierpienia i być z nami aż do końca Upomniały się dobre anioły z rajskiego ogrodu gdy ujrzałeś je sercem złożony chorobą a potem okiem ostatni raz na bladą ścianę Przy niej stało dziecko – to byłeś ty za młodu… a tyle jeszcze lat przecież było przed tobą pozostało pióro i białe kartki niezapisane Myśli w wiersze już się nie przemienią tylko zegar w pokoju wciąż tak samo tyka zabrały cię dobre anioły prawie jesienią dziś płacze bo tęskni za tobą … Twoja liryka *Janusz Cygan (1957-2019) –założyciel portalu E-skwerek poetów
-
dziękuję Kasiu,ale do satyry muszę mieć nastrój
-
Jeden dyrygent spod Poronina, kiepsko z orkiestrą sobie poczyna. Trąby czasem słuchają, inni gdzieś już go mają, albowiem często pałkę przegina. Pewien dziadyga, mieszkaniec Helu, dostał obstrukcji wnet po kisielu. Potem tym się dziad wyróżniał: raz na tydzień się wypróżniał. Baba mówiła doń : mój twardzielu.
-
Kiedy odlatuję bez ciebie w chmurach ginę jak zraniony ptak przepadnę w starych drzew szumie okręt wiary w porcie nadziei stał na cumie usta już napojone nieśmiertelnym winem Niewinne dusze jako zwiędłą już roślinę chciałem ratować -kto jeszcze dziś to zrozumie pośród milczących twarzy w szarym tłumie to twoje skronie ozdabiam z serc wawrzynem Moja Dafne jak Apollin niepokochany łapię myśli ocalałe niczym motyle do najpiękniejszej muzyki pójść z nimi w tany I powiedzieć jak cię kocham jeszcze raz tyle ukryty przed światem opatrzę znowu rany wciąż mając ten sen że wróciłaś tu na chwilę
-
Spotkanie nad morzem Siedzę sobie na pełnej ludzi plaży szum morza miesza się ze strasznym gwarem wszyscy ciągle walczą z lipcowym skwarem co też się tutaj dzisiaj coś wydarzy ? tak sobię marzę i leżę w grajdole wtem patrzę a tu idzie Wacek, w szkole do jednej chodziliśmy przecież klasy czyżby też przyjechał tutaj na wczasy ? brzuszek piwny mu urósł, także siwe pierwsze włosy a dziewczę urodziwe trzymał za rękę –co za cud blondynka pewnie córka, grunt to własna rodzinka tylko gdzie była ona wobec tego czy nieopodal grajdoła mojego gdy z tego głębokiego zamyślenia wyrywa głos : cześć Maciek a to Renia kopę lat kopę lat już chyba stary czy dasz temu mój przyjacielu wiary ? ile to będzie ? chyba ze czterdzieści w głowie doprawdy to się nie pomieści mówi coś teraz do swej pięknej Reni widzisz to Maciek, prawie się nie zmienił całe osiem lat z naszej podstawówki na wuefie podmieniał tenisówki a Renia patrzyła na mnie już bacznie cała wyglądała tak bardzo smacznie ten uśmiech delikatny kącikiem ust i nogi do ziemi oraz super biust ubrana w jasnoniebieskie bikini niejeden facet pewnie aż się ślini tak delikatnie trzymała pół ciastka idealna cudowna osiemnastka świetną masz córkę –Wacka pochwaliłem gdy na moment stanęła do mnie tyłem dobrze musi być zapewne chroniona no co ty ? rzekł kumpel -to piąta żona
-
Do dziś plotkują w powiecie jak ongiś na wyspie Krecie dwaj panowie czuli się samotni --- Dedal więc poszybował w świat ale Ikar na ziemię spadł nie miał niestety też… paralotni Syzyf co toczył na górę głaz tak pomyślał o swej pracy raz że chociaż do niej się przykłada wielki kamień na dół wciąż spada --- Szybko wpadł mu pomysł do głowy: i zbudował… wyciąg linowy
-
Poeta wiersz zamieścił raz kiedyś na portalu wnet pojawiły się głosy i komentarze podniesione niczym w obskurnym jakimś barze ale najczęściej w tonie fałszywego żalu -może i by się spodobał ale … -ja bym wyrzucił to i owo… -a to takie niepotrzebne słowo… -usunąć lepiej też to co dalej… poeta nawet nie pisał też komentarza pisanie wiersza ciągle jedynie powtarza a krytycznych uwag nie ubywało wcale -tak się nie pisze wiersza z sensem… -z tymi rymami to wygląda nieładnie… -ale o co tu chodzi kto to zgadnie... ktoś przy okazji rzucił mięsem poeta cierpliwie napisał po raz n-ty a wiersz się cały skurczył jak po wielkim praniu komentarze były często już w jednym zdaniu a on sam miał minę jakby był z krzyża zdjęty -po co te inwersje i znów ten rym… - zgłoski mi biegają jak mrówki… -tak piszą grafomani i półgłówki… -głupia pało nie zgodzę się z tym… poeta spokojnie zareagował na to chociaż nie mógł już napisać- słów brakowało albowiem z jego wiersza nic nie pozostało poza bardzo skrojonym tytułem i datą