Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

bronmus45

Mecenasi
  • Postów

    2 610
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez bronmus45

  1. - pisane kilka lat temu . o kimś ważnym . Kolejny dzień podróży rekolekcyjnej po Kraju. Umęczony nie tylko fizycznie ale i mentalnie Mały Brat zasypia gdzieś w hotelu pomiędzy Bałtykiem a Karpatami w otoczeniu swoich przybocznych. Od wielu już lat śni sen o władzy; jaka mu się należy w dziedzictwie po koronowanych głowach – swoich przodkach(?). Zasypiając kreśli w myślach scenariusz dzisiejszego odcinka snu – serialu zatytułowanego wstępnie - ”Jarosław Zbawca – ostatni z potomków”. Rano Jego przyboczny PiSmak spisuje te prorocze sny dla wiadomości przyszłych pokoleń a przytomności obecnych. Oto skopiowana treść jednego z Jego snów: . Rozległy zamek obronny urządzony z pałacowym przepychem. Wszyscy dworzanie płci męskiej. Wszelkie prace pomocnicze wykonywane przez kobiety odbywają się poza murami zamczyska. W najbliższym otoczeniu - wyłącznie młodzi chłopcy o słowiańskiej urodzie i jasnych włosach. Ich błękitne oczęta spijają z ust swojego Pana każde słowo, a Jego myśli i ukryte w nich życzenia odczytywane są bezpośrednio – przekazem telepatycznym. Więc starają się – jeden przez drugiego – być jak najbliżej Pana i władcy. Bo a nuż na nich spocznie Jego łaskawe oko?. A tenże Pan i Władca – czyli On sam – zarządza ze swojego zamczyska krajem o wdzięcznej dla Jego uszu nazwie - Kaczjar. Hymnem tegoż „mocarstwa” jest pieśń napisana przez Niego samego – oparta o zapomnianą już melodię „Międzynarodówki”. Pierwsze słowa pieśni to: „Chwalimy zawsze Pana swego, Panu więc oddajemy cześć…” . Szeregowi obywatele Kaczjaru zamieszkują w bliźniaczo podobnych – jednakowych barakach - zbudowanych wg zamierzchłego planu trzech milionów mieszkań. Zbudowano ich znacznie więcej, aby wszyscy mogli się cieszyć jednakowym standardem. Prawo i Sprawiedliwość tego kraju oparte są o kanony rozumiane tylko przez Niego samego – jako Sędziego Ewentualnych Nieporozumień (SEN). Niewątpliwym bogactwem kraju jest niewyobrażalna bieda, która to właśnie zmusza wszystkich do bezwzględnego podporządkowania się woli Pana – za miskę strawy. Coś na wzór Korei Północnej. Produkcja przemysłowa jak i rolnictwo – sterowane centralnie – wytwarzają jedynie to, co odpowiada samemu Zbawcy. Inne wytwory nie są dopuszczane nawet w samych zamierzeniach. Służby administracyjne jak i policyjno – represyjne pomieszkują w nieco lepszych warunkach – opasując dookoła Zamek potrójnym pierścieniem nieco lepszych baraków; tworzących obwody zamknięte. W ten sposób nikt z niepowołanych nie dostanie się przed oblicze swego Pana bez poprzedzającej, drobiazgowej kontroli. Wojsko dla Kaczjaru nie stanowi problemu – po prostu go nie ma. Bo po cóż niby armia dla obrony czegoś tak biednego – jak strategicznie wykoncypował sam Władca i Pan. Każdy ewentualny agresor miałby olbrzymie kłopoty z doprowadzeniem tego obszaru i warunków bytowych zamieszkujących tu ludzi do jako takich standardów. Za to kapłani Jego religii – gdzie On sam jako Zbawca – jest prorokobogiem, stanowią jeden z działów resortu policyjno – represyjnego – czyli Wydział Propagandy. . Służba Zdrowia nie zdążyła mu się przyśnić – bo ją zobaczył na jawie. Obudził się bowiem w szpitalu psychiatrycznym… . A mnie to wszystko się właśnie przyśniło – oby tylko był to sen…
  2. . bocianie gniazdo przy studziennym żurawiu - ptaki na łące # . pędy jemioły rosnące z pnia topoli - bocian na drzewie
  3. bronmus45

    osiołek

    Niezbyt rosły osiołek pragnący rozgłosu, paradował po łące przebrany za konia. Nie w smak mu bowiem było, że kaprysem losu jest tylko kłapouchym, jak wielu na błoniach. - a błonia te już dalej w prerię przechodziły... Nasz osiołek - jak zwykle - przeceniał swe siły więc śmiało się zapuścił na pampę szeroką. Tutaj jednak zawiodło jego "czujne oko" i ucho, wciąż służące do podsłuchiwania - nie usłyszał rozsądku swego przywołania... Zagubił się na stepie, nie znając kierunków. Nie miał też tu przyjaciół, by pomogli w biedzie, a on ciągle parł na przód, bo chciał być na przedzie całego zwierzostanu, ras, no i gatunków. . - zaginie wnet ślad po nim - nie ma już ratunku...
  4. obrazek z sieci (napis na nim autora tekstu) # W ogrodzie, gdzie przeróżne odmiany kwiatowe rosną, pielęgnowane ręką gospodarza, wyrósł niespodziewanie chwast silnie trujący, co przy najbardziej czujnych - niestety - się zdarza. . Blekot, zwany szalejem, lub też psią pietruszką poczynił znaczne szkody pośród grzęd kwiatowych, począł wypierać inne, a ozdobne krzewy, w sposób nachalnie ostry, wręcz niehonorowy. . A spróbuj no się z takim zaprzyjaźnić bliżej; dostaniesz bzika, hopla, lub normalnie - fioła. Bo przecież nie od dzisiaj jest to przeświadczenie, znane szeroko w świecie - wszystkim dookoła. . Niektórzy ogrodnicy już wcześniej dostrzegli intruza tego tutaj i go rozpoznali. Wyplenili doszczętnie, wypalili ogniem, więc kwiaty mają spokój, a im to się chwali...
  5. wena przychodzi z C2H5OH - tak właśnie twierdzi pewna, znana "brocha"
  6. Dyskusja piwna bywa jedyną radą dla zwaśnionych stron. Przerywana dość często w naturalny sposób.
  7. Tekst pisany parę lat temu . . Życie codzienne (prawie, że...) * Nieduży barek słynący z flaków w powiatowym mieście. Siedzimy tutaj - jak co dzień, gdy pogoda typowo barowa - paru znających się facetów i spijamy swoje piwo. Czasami nawet coś mocniejszego - przyniesionego z sobą. Gospodarze barku domyślają się zapewne co jest grane, gdy bierzemy od nich niekiedy oprócz piwa jakiś inny napój i parę szklaneczek do niego. Lecz nie protestują. Za długo się znamy, by to zrobili. A my staramy się "po partyzancku" - z torebki, jak oni nie widzą... W stosunku do nieznajomych nastąpiłby zapewne stanowczy i zdecydowany sprzeciw. Rozmawiamy sobie - mocno niekiedy dyskutując - na wiele różnych tematów, czasami tylko żartobliwych i mniej poważnych, czasami jednak politycznie gorących. Większość z nas, tutejszych dyskutantów, nie cierpi alergicznie obozu Kaczyńskich; więc prześcigamy się w wylewaniu na nich wiader słownych pomyj. Nie zawsze prawdziwych. Ci, z innym zdaniem, wolą raczej nie za bardzo się wychylać, bo i tak by nas nie przekonali - a przecież stanowimy w tym gronie zdecydowaną większość. Demokracja barowa górą. Ja sam jestem znany z głoszenia najmocniejszych chyba - niezbyt pochlebnych opinii o PiSolubnych. Nawet mi doradzają niektórzy, bym trochę się pohamował, bo a nuż Kaczory wrócą do władzy, to... Ale mnie to - ogólnie rzecz ujmując - zwisa. Mam już prawie 70 lat i nie przewiduję ich powrotu do końca moich jesiennych dni. A nawet jeśli; to co?... Poza tym - za stary ze mnie "solidaruch" bym uląkł się jakichś nowomodnych "solidarszczyków"... Mamy też swoje dowody do bezwzględnego poparcia naszych tez o marnych zdolnościach PiSowczyków, jako ewentualnych "rządzicieli". Ot po prostu, obecnie - gdy już drugą kadencję dowodzi miastem PO, staje się tu coraz piękniej i to w bardzo szybkim tempie. Poprzedni "administratorzy"- PiSowiacy - pozostawili miasto niewiele różniące się od brudnej, zapyziałej okresem PRLowskich rządów miejscowości. I to jest tak nieodparcie prawdziwe, że bezdyskusyjnie przyjmowane jako pewnik. Jedynym zarzutem z ich strony jest to, że z tego powodu miasto się zadłużyło i jakiekolwiek podwyżki potrzebne przecież do spłaty tegoż zadłużenia są nieustannie wytykane przez tych "ekonomicznych geniuszy". Swoim księżycowym populizmem udowodnili by przecież, że nie ma racji powiedzenie - z pustego to nawet Salomon nie naleje... No, ale znani są nie od dziś ze swoich przekonań. Podobni w bliźniaczy sposób do wielkanocnych pisanek zrobionych z wydmuszek. Z wierzchu pacyna i kolorowe malowanki - w środku puste jak...cymbał. PiSankowa Partia Prawdziw(n)ychPolaków. Cztery razy P. . . Tak samo jak i my ze swoją Partią Popierających Porządne Piwo... Ja - zwolennik zimnego Lecha Pils na którego oni nawet nie spojrzą. Wolą warzone w okolicach zamieszkiwanych przez "zakamuflowaną opcję niemiecką" czyli jakieś Tyskie lub inne podobne. Aby nie Lech. Zakaz, czy jak...Takie z nich prawdziwki... A Lechowi Poznań kibicują... bo to ten mniej więcej rejon. . . Jeśli już o grzybach mowa, to w dni z bardziej sprzyjającą pogodą wędruję i ja po okolicznych lasach, pośród których tu i ówdzie przebłyskują tafle zbiorniczków wodnych. Utarło się tutaj takie powiedzenie, że każda dróżka leśna prowadzi do mniejszego lub większego jeziora, stawu, czy po prostu zagłębienia po wyschniętych już zbiornikach. Czasami trafi się jakiś grzyb, nieraz nawet sporo, lecz to tylko kłopot... Bo później je trzeba jakoś zagospodarować, przetworzyć, ususzyć lub... oddać sąsiadom - niech oni się martwią... Spacery bardziej "dla zdrowotności". Przy okazji tu się skubnie jakąś malinkę, poziomkę - tam jagodę - bo jeżyn nie widuję. Aparat fotograficzny niby też przygotowany - na wszelki wypadek - zwisa przewieszony przez ramię, lecz dzisiejsze lasy są bardzo mało "uzwierzęcone". Nawet ptaków nie słychać. Dużo więcej jest ich w mieście. Zobaczyłem niedawno zająca pokaźnych rozmiarów - z daleka myślałem, że to mała sarenka leży sobie na polance. Lecz zanim uruchomiłem aparat fotograficzny - ten łobuz czmychnął pomiędzy wysokie trawy - ani myślał czekać. A w naszym rejonie zajęcy jak na lekarstwo. Pierwszy to był od paru lat, którego przyuważyłem. Szybciej o sarenki czy inne rogacze (nie rozróżniam). Spotkałem też niedawno malutkiego kotka - gdzieś tak paręset metrów od osady - wyglądał na zagubionego i "pomiałkiwał". Lecz był taki jakiś czyściutki i zadbany, jakby dopiero co czmychnął komuś z domu. Szedł za mną w pewnej odległości, lecz każda próba schwytania go spełzała tylko na chęciach. A chciałem go złapać, by zabrać do stojącego w pobliżu samochodu i podwieźć do wsi. Nie dałem rady. Potem miałem wyrzuty sumienia, bo kilkadziesiąt metrów dalej spotkałem bardzo groźnie wyglądającego psa - włóczęgę jak nic... Poszarpane uszy, brudny i taki jakiś dziki... Ominął mnie jednak szerokim łukiem i poszedł sobie w stronę błąkającego się kotka, którego ja już straciłem z oczu... Nie wiem, czy doszło do spotkania - czego nie życzyłem ani sobie ani kotkowi... haiku (tanka) godzenia piwem * Dyskusja piwna bywa jedyną radą dla zwaśnionych stron. Przerywana dość często w naturalny sposób.
  8. bronmus45

    Frank

    - ciekawe i nawet poniekąd... realistyczne
  9. bronmus45

    na tropach weny...

    Przez Białe Błota (obok Bydgoszczy)szedł pan poeta i "pióro ostrzył".Był lekko "zidiociały"bo "dymiło mu z pały". Weny nie znalazł, choć wlazł... do chaszczy.
  10. . chmurzaste harce malowane przypadkiem - oczarowanie . P.S - obrazek ten jest autentycznym układem chmur, jaki zaobserwowałem z okna mojego mieszkania. Fotkę wykonałem tel. kom. kilka (naście?) lat temu. Pod owym "chmurzstym ptakiem" widać dach bloku stojącego po drugiej stronie ulicy. Obrazek ten wykorzystuję na wielu forach (portalach) i blogach, jako swój awatar.
  11. bronmus45

    Dwaj panowie

    Na tym forum nie ma worów - znaczy - blogów osobistych, więc pomimo chęci czystych nie obejdzie się bez sporów.
  12. Dziś na plaży - tutaj w Mielnie, pewien Felek wprost bezczelnie uwiódł Manię. Główne danie już spożyli razem. Dzielnie.
  13. Do melodii `odrażający drab` z kabaretu `Starszych Panów` # - po całodziennym opalaniu się - akurat dopisała pogoda, więc... . (...) a wieczorem nad jeziorem z ognisk dymy snują się Biesiadnicy pod humorem kontynuują grę . - przed snem bronić będą się, bo wypić każdy chce (...) * Rano kaca leczyć trzeba a zapasów nie ma już Piwo nam nie spadnie z nieba być może jakiś kurz . - z nieba spadnie na nas kurz a piwo... ani rusz * Do sklepu kawałek drogi trzeba na piechotę gnać Lecz tu nasze biedne nogi dziś jednak wolą stać . - wolą stać bo chwieją się coś z nimi bardzo źle * Tak więc w końcu głodne panie muszą same w drogę iść Bo i chlebem na śniadanie nie będzie z drzewa liść . - z drzewa liści spadło sześć nikt ich nie zechce jeść * My zaś grzecznie je prosimy by przyniosły piwa nam W międzyczasie posprzątamy cały wczorajszy kram . - posprzątamy tylko tu gdzie miejsce jest do snu... * (...) i w kimono uderzymy a gdy wrócą zbudzą nas Muszę kończyć tutaj rymy bo zaczął się już wrzask . - wrzeszczą na nas babska złe oj z nami będzie źle (...)
  14. Kolejny już raz wprowadzasz jakieś poprawki już po moich odpowiedziach - tak się nie godzi - chyba, że czynisz to specjalnie, aby mnie "wpuścić w maliny" - stara szkoła...
  15. Bardzo źle zrobiłeś, kasując swój komentarz rozdzielający moje dwie odpowiedzi. Tak się po prostu nie robi, aby nie spowodować wrażenia, że Twój rozmówca "goni w piętkę" - rozmawia sam z sobą. A odczucia - również nie tylko moje - co do trafności obrazu zapisanego tekstem, są zupełnie odmienne. Jak szkoły Zen, czy buddyzmu - a nawet chrześcijańskich religii, pochodzących od Jezusa.
  16. No, niestety - mamy całkiem inne poczucie trafności obrazu przenoszonego na treść haiku - zapewne nie tylko miedzy nami dwoma. I tacy pozostaniemy - tu niepotrzebne żadne "pouczanki", które mógłbym również skierować w Twoją stronę.
  17. bronmus45

    Spacer

    - lepsza ta druga wersja, bo nawet zachowuje tą samą ilość sylab i taka... "fajniejsza"
  18. bronmus45

    o limeryku

    Limeryk `nie grzeszy` faktem; z budowy jest on dwutaktem, co zwykłe zjawisko zmienia w pośmiewisko. Ostatnim swym wersem. Raptem.
  19. leśne jeziorko - pośród zielonych liści kwiat nenufaru # stara sadzawka - pośród zielonych liści niewielka żaba # porośnięty staw - wśród kwiatów lilii wodnej żaba na liściu # itd... itp... etc...
  20. . leśne jeziorko- pośród zielonych liści kwiat nenufaru#stara sadzawka- wśród kwiatów lilii wodnejniewielka żabka#porośnięty staw- w gęstwinie wodnych roślinżabka na liściu .
  21. bronmus45

    Piła

    - to jedynie Ty tak odczytujesz dla obrony swoich krętactw - ale, żeby już zakończyć tą wymianę zdań, przytoczę Ci tutaj nową wersję z piątym wersem tego limeryku zmienionym ... Rybak Maciej mieszka(ł) w mieście Piła- każda ryba dlań wręcz smaczną była -hurtowo je pożerał- aż tu... jasna cholera - sprzęt rybacki mu żona... sknociła
  22. bronmus45

    Piła

    - ale kto Tobie powiedział, że teksty limeryków muszą być odzwierciedleniem rzeczywistości?
  23. bronmus45

    Piła

    - a to, że rekin odgryzł mężczyźnie przyrodzenie to widzisz zabawną sytuację... czyżbyś nie gustowała w mężczyznach? - operacja usunięcia ości z tchawicy to nic takiego strasznego, w porównaniu z dalszym życiem owego nieszczęsnego płetwonurka. Bo zapewne owo przyrodzenie już zapewne skonsumował głodny rekin i ani myśli mu oddać. W czasie, gdy pisany był ten limeryk o płetwonurku, nie praktykowano jeszcze przeszczepów. A Ty się cieszysz - podejrzana sprawa...
  24. bronmus45

    Piła

    No, dobrze - a co widzisz zabawnego w poniższym tekście, podawanym jako wzorcowy przykład dla wielu omówień tego gatunku poezji (limeryku), w fachowej literaturze. ... Płetwonurkowi z miasta Pekin Urodę życia odgryzł rekin. I choć czytał Mao,Lecz nie odrastao, Więc pracował jako damski manekin. ... P.S - "odrastao" jest zapisane w oryginale i nie zamierzam tutaj tłumaczyć, dlaczego. ... Więc albo Ty jesteś kompletnie "zielona" z limeryków. albo też wchodzisz z takim zapisem w celu celowego "zamącenia" komuś w publikacji.
  25. . świat pajęczaków rozciągnięty przestrzennie - mocna nić życia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...