Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

bronmus45

Mecenasi
  • Postów

    2 610
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez bronmus45

  1. kot szarobury - to dopiero II rozdział z sześciu. Miałem (i mam nadal nadzieję) - że skierujecie do administratora Mateusza "petycję", by utworzył osobną stronę na wiersze i bajki dla dzieci (w różnym wieku), aby tutaj nie rozbić zamieszania. Moja pojedyncza prośba nic nie wskóra... Pozdrawiam - 3msie...
  2. Przygody Ciesi i Wicusia rozdział drugi - część druga . Tu zaś z głębi swej norki już spoglądał krecik na smakowity kąsek, co sam się nadarzył. Poprawił więc na głowie swój czarny berecik by zabrać się do jedzenia, o którym to marzył. . . Ostatni już był moment, jak krecika szpony sięgały po mróweczkę zemdlałą z tej trwogi. Nadleciał zacny Wicuś – złapał ją zmartwiony i frunął jak najwyżej, między gęste głogi. . Odpoczęli tu chwilkę z Ciesią przerażoną; aby oprzytomniała po takim zdarzeniu. Pofrunęli wnet dalej łąką ukwieconą nadal szukając domku, teraz już w milczeniu... . Tak zeszło popołudnie, zmrok zaczął zapadać gdy nagle tuż przed nimi pojawił się gacek. To nocny jest nietoperz, lecz lubiąc podjadać potrafi też o zmroku udać się na spacer. . . Jest to smakosz motyli, szczególnie tych nocnych, ćmami często zwanymi. Nie pogardzi przecież okazją do schwytania posiłków pomocnych. Więc Wicuś znów w opałach – tak już jest w tym świecie... . Uciekając przed gackiem skrył się w szparę drzewa - tam chwilkę odsapnęli, napastnik odleciał. Teraz już nie czekali więcej niż potrzeba; lecieli wciąż przed siebie i tak dzionek zleciał. . Szukając dziś noclegu sfrunęli pod drzewo; takie już mocno stare, z korą popękaną. Tu chcieli się rozejrzeć na prawo i lewo czy nie znaleźć w tych szparach spokoju do rana. . Najpierw, że byli głodni – szukali jedzenia, aby z pustym żołądkiem nie iść spać pod korę. Wystarczyło Wicusia jednego spojrzenia by dojrzeć nieszczęście - dobrze - że znów w porę. . . Dzięcioły dwa, kłócące się tutaj pod drzewem wielkimi są – od zawsze – mrówek smakoszami. Więc Ciesia wraz z Wicusiem musieli w potrzebie uciekać, ukrywając pomiędzy trawami. . Wreszcie Ciesia wyczuła zapach jej znajomy podwórza swojego, przy domku w mrowisku. Więc zaraz lądowali, uściski, ukłony oraz podziękowania dla Wicka od wszystkich. . A Ciesia – jak to dziecko – znowu popłakała gdy przyszło się już żegnać z Wicusiem motylem. Czuła bowiem, że mocno już się przywiązała do tego przyjaciela, spędzając z nim chwile. . Sam Wicek też nie spojrzał już nawet przez ramię, gdy odlatywał od nich – przyjaciół swych nowych. Nie chciał by ci widzieli, że to samo znamię już w jego oczach widać - płakać był gotowy... . Obiecywał więc wszystkim, przy swym pożegnaniu; że kiedyś znów odwiedzi znajome mrowisko. Czy tak się stanie, nie wiem. W moim rozeznaniu możliwym jest to faktem – przyjaźń znaczy wszystko... - cdn...
  3. - ona (ta bajka) podoba się chyba jedynie Tobie... Dla dzieciaków jest "za mroczna" - to opinia mojego wnuka (gdzieś tak 5 lat temu) - ale nie doczytał do końca. Tymczasem wszystko dobrze się kończy. Według mojego zamiaru jej fabuła ma (miała?) traktować o sile prawdziwej przyjaźni. Pozdrawiam.
  4. Przygody Ciesi i Wicusia (rozdział II - część pierwsza) * W poszukiwaniu domku Ciesi nasi przyjaciele; a więc Wicuś i sama Ciesia mieli przygód kilka. Wszystkich tu nie opiszę, było ich zbyt wiele by zmieścić je w tej bajce – zacznę od motylka. Fruwając ponad łąką jak najbliżej ziemi; by Ciesia mogła dostrzec swój domek z daleka. Wicuś mógł się tu spotkać z nićmi pajęczymi zastawianymi tutaj, co w nich pająk czekał. . . Pająki bowiem łapią owady w te sieci; nie tylko zwykłe muszki, także i motyle. Jak tylko coś takiego do nich tu przyleci: już się nie wydostanie, mocna jest na tyle. Wicuś z mróweczką Ciesią na plecach siedzącą zaplątał się niestety o brzeg takiej sieci… Byli na szczęście parą dość dużo ważącą; że sieć ta się zerwała – mogli więc odlecieć. Musieli jednak zaraz lądować na ziemi bo niteczki z tej sieci skrzydła oplatały naszego to lotnika. Więc nóżkami swymi zsuwał je po kolei, aż się pozrywały. Ciesia tymczasem zeszła na ziemię z motylka aby sobie poszukać jakiejś smacznej trawy. Tu zaś spoglądał na nią z jakiegoś badylka mrówkolew. I to nie dla przyjaznej zabawy... . . Spostrzegł to wnet nasz Wicuś, wiedział, co się zdarzy; właśnie pozbył ze skrzydeł nieprzyjaznej sieci. Rzucił się na ratunek, skrzydłami po twarzy mrówkolwa jął okładać – ten musiał odlecieć. Po krótkim odpoczynku od nadmiaru wrażeń Wicuś wraz z małą Ciesią frunęli nad łąkę w poszukiwaniu domku - ostrożni dla zdarzeń które mogły kosztować z ich życiem rozłąkę. Głodna sikorka sobie siedziała na drzewie, rozglądając się wokół za zdobyczą wszelką. Bardzo lubi motyle, więc w tej to potrzebie chciała złowić Wicusia wraz z mrówką niewielką. . . Wicuś w ostatniej chwili dojrzał zagrożenie. Wykorzystać więc musiał cały kunszt lotnika; wślizgnął się razem z Ciesią pod jakieś korzenie. Przeczekali tu razem, aż sikorka znikła. Coś za dużo złych zdarzeń w takim krótkim czasie; pomyślał wtedy Wicuś – odpocząć chciał chwilę. I podjeść sobie nieco, by na dalszej trasie mieć siły do fruwania, jest przecież motylem. Ciesia zeszła na ziemię spod skrzydeł motylka. Również głodną już była, więc szukała jadła. Wokół się rozglądając - wystarczyła chwilka by nie patrząc pod nogi, w jakąś jamkę wpadła...
  5. bronmus45

    PiSgwarki

    do melodii z kabaretu Starszych Panów - "odrażający drab" . U kaczora na zagrodzie hodowlanych gwarków moc. On pilnuje je tu co dzień jak też i w każdą noc . - nawet w noc ta warta trwa, bo o swą władzę dba. # Gwarek to taka ptaszyna co słów pana uczy się i powtarza jak maszyna gdy pan już tego chce . - pan mu każe zabrać głos; marny więc gwarka los. # Taką tu mamy zagrodę; zna ją przecież każdy z nas. Dziś na obcą, wschodnią modę ją urządzają wraz . - o tą modę kaczor dba i to jest wredna gra. .
  6. . Z nieskładnych wyrazów przeplatanych łkaniem dowiedział się motylek historii mróweczki, która ruszyła w drogę – ciekawa poznaniem tej czy tamtej, wyrosłej na łące traweczki. . I tak wędrując, pewna swojej dorosłości mróweczka – pośród bliskich Ciesią zwana była - pobłądziła, bo w swojej zbytniej ciekawości zapomniała o drodze, którą tu przybyła. . Na dodatek deszcz padał – zmył zapachy drogi którymi mrówki swoje tropy oznaczają. Więc cóż jej pozostało – dla Ciesi – niebogi; niż pośród łez potoku pomocy wołając?... . A nasz Wicek, motylek ze szlachectwa znany - to przecież paź królowej, nie zwykłe pacholę - poprosił, by usiadła pomiędzy skrzydłami - tak mogła obserwować, co zobaczy w dole. . Mróweczka się wdrapała, wygodnie rozsiadła, motylek zaś przemierzał tereny łączyska. Ciesia się uchwyciła, aby nie wypadła; rozglądając się wokół – szukała mrowiska. . Wędrowali tak długo, nastała szarówka, omijając po drodze wszelkie zagrożenia. Bo to i sam motylek, jak i Ciesia – mrówka mieli tu sporo wrogów, ich różne wcielenia. . Zmuszeni tuż przed nocą zaniechać szukania mrowiska – domku Ciesi – więc motylek lotnik postanowił przeczekać z oblotem do rana; wylądował łagodnie tuż obok paprotki. . Zaraz też rozpoczęli poszukiwań jadła; bo oboje zgłodnieli, krążąc zamaszyście. Nie mieli z tym trudności, nim nocka zapadła obficie najedzeni, spoczęli pod liściem. . Ciepła noc wnet minęła wraz z słońcem porannym; oboje wypoczęci, nie wadząc nikomu; po obfitym śniadaniu, rosą popijanym rozpoczęli od nowa szukać Ciesi domu. . Dużo by opowiadać o wielu przygodach; kiedy to umykali sprzed dziobu ptaszyska które nań polowało, lecz tu trzeba dodać że nasz motylek – lotnik – już swą sławę zyskał. . Jako znany w swym kręgu lotnik nad lotniki, umiał on tak w powietrzu manewrować lotem; Że przemyślne figury, nawroty, uniki nie były dlań nowością, żadnym też kłopotem... - cdn ...
  7. - od jutra "jadymy" dalej... pozdrawiam - 3msie
  8. Bardzo słuszna uwaga - już biegnę szukać takiej fotki, jak tylko znajdę, to zamienię... P.S - ten motylek wydawał mi się najbardziej kolorowym, więc i najładniejszym - stąd taka "skucha" ... - już zamieniłem na właściwy (tak mi się wydaje)...
  9. bronmus45

    Grek z Trzesieki

    Wierszokleta z miejscowości Przesieka chce dowodzić, że on też nie kaleka. Kilka słów pod rząd sklecił - niech go chwalą poeci... Lecz tu jednak każdy... z pochwałą zwleka.
  10. No, dla dzieci ale już nieco... podrośniętych - nie przedszkolaków. Ciąg dalszy dopiero jutro, a to będzie dalsza część pierwszego odcinka...
  11. bronmus45

    Grek z Trzesieki

    Kolesiowi z osiedla Trzesiekawłasna żona dziś "zabiła ćwieka".Wygarnęła mu w oczy, że nie śpi kilka nocy... - bądź ty chłopem, nie "udawaj Greka"...!!! . P.S - Trzesieka to osiedle (mojego) Szczecinka
  12. Bajka o Ciesi i Wicusiu (rozdział pierwszy - część pierwsza) . . Był sobie paź królowej – przepiękny motylek, wędrował po swej łączce z kwiatuszka na kwiatek. Łączka była pod lasem – za ogrodem – w tyle; który tutaj rósł sobie, i kwitł na dodatek. Więc ten to wędrowniczek o imieniu Wicek miał przeróżne w wyborze nektarowe smaki. Rosły bowiem kolorem wabiące wonnice: budleje, wiciokrzewy, róże czy widlaki. Pod lasem zaś, już bardziej z natury wyrosłe cieszyły swym kolorem lebiodki, wawrzyny. Maliny i jeżyny wysoko tu wzrosłe tłumiły te pomniejsze – gorysze czy kminy. Domek miał niedaleko, pomiędzy marchwiami które tutaj zakwitły w ogrodzie i łące. Kryć się też miał gdzie, kiedy promieniami prażyło nazbyt mocno południowe słońce. I tak – podczas wędrówek – poszukując cieni, kiedy sfrunął pod liści zieloną borówkę; chroniąc się przed nadmiarem słonecznych promieni; spotkał tutaj – na ziemi – zapłakaną mrówkę...
  13. Justyna - a powiedz mi, w jakim celu cytujesz całość publikacji, komentując ją?... Przecież tym sposobem jedynie odbierasz ochotę innym na "przebrnięcie" do końca, aby móc samemu skomentować. I na dodatek całkiem niepotrzebnie obciążasz serwer, przechowujący w pamięci te podwójne dawki szumu informacyjnego. Oducz się tego, bo to już weszło Ci w nawyk...
  14. bronmus45

    Z A B A W A

    Gorąca pannica zamieszkała w Kielcach chciała zasmakować w "rozrywkowych" chłopcach. Doświadczyła nazbyt wiele więc zaprzysięgła w kościele że będzie ich trzymać na co dzień w... kagańcach .
  15. - no, powiedzmy że był to wyjątek od reguły mojego usposobienia (naturalnego)...
  16. Do biur to ja prawdopodobnie "pojechałbym" tekstem, nie nadającym się do publikacji...
  17. Wierszyk dla dzieci z przeznaczeniem dla... rodziców . # Zgasło w przedpokoju światło, wszyscy spać się położyli; ja nie zaznam dziś spokoju, no i słyszę już po chwili... ... puk, puk, puk – ktoś w szybę stuka; co daje mi do myślenia że to pewnie ''duszki domu'' - niegdysiejsze pokolenia… ...trzask, trzask, trzask – podłoga trzeszczy - to ktoś tu się do mnie skrada; ja dostaję zimnych dreszczy, no a krzyczeć nie wypada… Mają przecież mnie za zucha wszyscy starsi domownicy, więc byłaby dla mnie ''skucha'' gdybym wrzeszczał po próżnicy… Przydałby mi się przyjaciel; jakiś psiaczek - ot - nieduży, spałby ze mną na kanapie - strach by snu już mi nie zburzył. Mamo, tato – kupcie psiaka, bo samemu spać zbyt straszno; słychać jakieś dziwne głosy gdy tylko światła pogasną… ... P.S - tekst ten napisałem kilkanaście (chyba) lat temu dla dzieciaka - jako petycję w jego imieniu - aby przedstawił rodzicom, którzy nie chcieli mu sprawić psiaka. Poskutkowało. Piesek za parę dni już był w ich domu...
  18. bronmus45

    Z A B A W A

    Pewien młodzieniec z miejscowości Kielce miał się oświadczyć w kawiarni modelce. Zakupił bukiet stosowny, a chciał być czasowo słowny. Przyszedł więc wcześniej. Usnął przy... butelce. .
  19. bronmus45

    Z A B A W A

    Pewien zakopiańczyk który zwiedzał Kielce, zmęczył się i usiadł na przygodnej belce. Oparł się przy tym o ścianę i zbudził dopiero nad ranem. Bo wypił spragniony to... co miał w butelce. .
  20. bronmus45

    Z A B A W A

    Pogodny wieczór dziś w Rokicinach - panna Maryna idzie do kina. Po drodze spotyka chłopaka - szukają więc kina gdzieś w... krzakach - tam właśnie cnotę straci Maryna . Jutro hasłem przewodnim "limeryku dnia" będą KIELCE
  21. (...) lecz piszmy w wierszach prawdę, która choć czasem boli, niesie ze sobą myśli, godne poezji roli (...) Pozdrawiam
  22. bronmus45

    Z A B A W A

    No, cóż... brak zainteresowania tego typu gimnastyką umysłową jest dla mnie zaskakującym zjawiskiem. Tłumaczę to sobie dwojako, lecz tylko na własny użytek. "Pociągnę" zatem sam do trzeciej edycji (ta jest druga) i odpuszczę sobie dalsze starania o rozbawienie grupy. ... W pewnej gminie o nazwie Rokiciny TUZ obchodził dziś huczne imieniny. Przybyła grupa dość liczna proboszcz, wójt, także policja ... się schlała. Wezwana z jakiejś przyczyny .
  23. Słoneczno/deszczowy dzionek nie nastraja zbyt radośnie. Wybór ubrania, parasol, wiatr i fruwające reklamówki. Pogoda typowo "barowa" i niekoniecznie tylko gastronomiczna. Chyba, że... przy wyborze zakąsek. I jak tu żyć...?! .
  24. Ożeniłeś się więc musisz być szczęśliwy - no właśnie... muszę. Związek małżeński jak guz; lepiej szukać niż znaleźć. . P.S - ten ''tajemniczy'' rząd cyferek w tytule to jedynie wskazanie, że tekst zapisano w metrum klasycznym dla tanka (ilość sylab w kolejnych wersach). Jednak w tym przypadku nie jest nim, z zasadniczych powodów przynależnych literaturze haiku. .
  25. bronmus45

    Z A B A W A

    Orkiestrę dętą z gminy Rokiciny zaprosił dziadek dziś na wnuka chrzciny. Lecz mają tak cicho grać by wnuczek mógł sobie spać - muzycy napchali do trąb... trociny .
×
×
  • Dodaj nową pozycję...