Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

kyo

Użytkownicy
  • Postów

    1 305
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez kyo

  1. Jestem z pokolenia miedzianych czołgów w mieście z klocków lego. Mama, w szare wieczory czytała historie o rodzinie Muminków; latami marzyłem o nieznanych podróżach Włóczykija i powidłach – na winylowej płycie, płynął teatr wśród koronek drzew; wraz z Małą Mi chcieliśmy zagrać parę kochanków. Ojciec nie umiał tłumaczyć tych spraw, ale babcia, która miała dwóch mężów odkryła przede mną, nieznane dotąd rewiry. Niestety połknąłem większego bakcyla, stałem się Małym Księciem z portfelem pełnym kartek na buty i czekoladę. Pamiętam zimę; schowany po pachy w śniegu Giewontów, opracowałem strategię szybkich slalomów. I tak oto, ochrzczono mnie specjalistą ds. nocnych kuligów. Historia jest długa, ale w oczach dziadka Henryka pozostałem na zawsze chłopcem w granatowym garniturze, wracającym rowerem z komunijnej mszy. Wierny rycinie z okładki, tajemnym wzgórzom Kolchidy i Hatifnatom, co w wigilię św. Jana wyrastają w ogrodzie, pod jabłonią - starszą niż okoliczne osady.
  2. czarne słupy dymków stały zawieszone nad miastem jak wielkie kilimy tyczek na chmiel droga do Sorkwit – w deszczu – jest niczym wyprawa Cezara w pustynny busz piasku jak wrażenie, ulotny zapach jedności przemoczonych sandałów i skóry; bogowie tysiąca łez są z nami a uwodzicielskie sekundniki obcasów pożądają tylko suchego klepiska i winnego oddechu kapitana Wu Jin i jak tu się nie zakochać? w przechyłach żeber, sztagach, bajdewindach i sierotce marysi w samobójczych kroplach i w tobie podczas zgrabnego obrotu wokół słodkiej gwiazdy
  3. a podobno na Ty byliśmy? :( No przecież jesteśmy (buźka usmiechnięta przecież o czymś swiadczy obok tego pana). Ale jak już przy wierszu, to zauważyłem, nawet u siebie, że biorąc się za sonet, bierze się od razu takie hm, pelne dostojeństwa zwroty, taki ciężki język, poetycki, ale aż przeładowany. Spójrz, jak przez użycie anafor ten ton się podnosi - są takie - są takie, czy np. ten wers: "Tylko nie płacz: gdy dłonie do krwi będą zdarte" Może trochę warto - na przyszłośc - bardziej to wrażenie zmiejszyc. Jednak dalej uważam, że nie jest to niewypał, czytałem znacznie bardziej zdechłe sonety. Pozdrawiam. ;) Wiem, te zwroty są okropne, mam świadomość tego, że brzmią jak brzmią, ale chciałem napisać właśnie taki nabuzowany sonet; masz rację, te anafory są do bańki, masz racje... ;) pojechałem zbyt patetycznie i mentorsko, ale 1sze koty za płoty! dzięki wielkie Panie Kolego M. ps. coś ten ORG nam nawala:/
  4. czyli poszedłeś na łatwiznę w skrócie mówiąc:) co do zdania poprzedników,niestety - aj agri :( Nie poszedłem, chodzi mi tylko o układ rymów,ot co:P Pozdro
  5. a podobno na Ty byliśmy? :(
  6. Dzięki serdeczne za szczere do bólu komentarze, hehe. taka wprawka-niewypałka;) Pozdrawiam
  7. pierwsza próba-pierwszy "sonet"; nie jest to ścisły sonet, ale próba szukania nowej formy w tym gatunku. Pozdrawiam
  8. wiem, że inny, starałem się od-hermetyzować wiersz, nie da się zaspokoić wszystkich gustów:( Pozdrawiam
  9. :)))) co tu nie tak? przeciez wszystko jasne, prostymi slowami, ech. za duzo za malo? :( no nie moj, jakby moj, ale inaczej:P trzeba chwytac mody;) Pozdro siostry :)
  10. hehe, herbatą zalewała łóżko i już, bo zmieniłaś sens Kochana:P forma słupkowa nie odpowiada?:( ale dzięki za plusa:) Pozdrawiam
  11. mamy czas, mówiła prostym, chrypliwym głosem. a ja gasiłem światła by mogła czuć się potrzebna. noce krótkie; herbatą zalewałaś łóżko i mnie, choć potrzebowałem wódki i papierosa wybaczałem, byś mogła sobie być. wtedy, pamiętam ten dzień; późne lato, szybsze wiatry i liście – pod butami samobójcy próbowali deszczu. zadzwonił telefon – twoja matka nie umiała mówić do mnie. to były jej ostatnie słowa następny dzień był chłodny.
  12. miło mi, ale proszę z tymi dygresjami na forum dyskusyjne, ok? Pozdrawiam!
  13. poszła nowa wersja, tu poprzednią wklejam:) patrzę na jego twarz z pozycji człowieka ułomnego, na światło i cień; balansujące łodygi – rytm? w to, co pomiędzy zwierciadłem a stawaniem się? w głód i bezradność? stempluje przedmioty i innych z uwagą godną pożałowania. to tylko chwilowy ból; a głowa w tutejszym klimacie zmienia się w roztwór, bo jak tu nie pić? gdy szmer wychodzący z zatoki oznajmia przypływ morza i twoje powroty; do normalności? włos po włosku łączę godzinki i naprężenia mięśni; w całość? najważniejszy skok, odliczanie. zostaniemy pokonani przez cztery żywioły snu i pustynię czarnej materii. szybko. teraz odchodzę w białą dolinę po niewidocznej stronie i grają mu trąbki wiatru, bez polotu; bez nagłych pauz.
  14. dobre, podoba się, ale chciałbym zasnąć ubrany od świtu do świtu ciągnąc się horyzontem rękawów meteory rozżarzonych rąk nie ma płynnego przejścia z 3 do 4 wersu, i te meteory roz... rąk, na nie, reszta smaczna! Pozdrawiam
  15. jednak mnie nie zachwyca tym razem, no niestety, momenty są ale całoś taka porwana dla mnie. :)
  16. ok. chwytam wszelkie za i przeciw, myśle, już w przygotowaniu następna wersja. do jutra się chyba wyrobie;) z pytajnikami jest problem, ściągnąłem pomysł, owszem, ale dla mnie to podróż w nieznane, hehe, w nowej wersji będzie ich mniej, może wiersz będzie już zupełnie inny, ale dzięki za pomoc:) Pozdrawiam
  17. mi się podoba, nawet bardzo, ale mam jedną uwagę: żyję rozważając najlepsze sposoby zmęczona własną donkiszoterią choruję na chroniczny brak ust żeby nie zatracić ostatniego bardzo dobrego wersika, to proponowałbym coś zrobić z żyję, np. rozważam najlepsze sposoby zmęczona własną donkiszoterią choruję na chroniczny brak ust jest lepiej? :) Pozdrawiam ciepło
  18. Pani Stanisławo ;) ja to już czytałem, chyba tu, ale w innym dziale, hehe. bardzo bardzo, łańcuchowanie wolności misie straszliwie podoba, zapamiętam i zabieram do starego, zakurzonego notesu;) Pozdrawiam z wszechwiedzą? ;)
  19. dobry tytuł, od razu mi się wbił w oczy i komponuje się, ale pierwszy wers jest zaskakujący, prosty i zastanawia mnie. Wieczór jest przedsmakiem nocy. Umywa ręce,pozwala spać. to podkreślone jest bardzo ladne, ale klamra jakoś mi nie podchodzi, niedosyt czuje, ale dalej jest już bardzo dobrze, a 3 strofka najlepsza dla mnie. Wieczór jest przedsmakiem. Umywa ręce, pozwala zasnąć. A cisza... przepraszam, ale tak jakoś mi się na prędce ułożyło. Miłego dnia :)
  20. no, fajna mapka i samo-zdziwione miasto;) a wierszyk gdzie? Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...