Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Malgorzata Stypulkowska

Użytkownicy
  • Postów

    97
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Malgorzata Stypulkowska

  1. po wszystkich objaśnieniach mogę tylko stwierdzić,że brakuje mi w tym tekście poezji
  2. kryzysy przechodzi kazdy trzeba wziąć na przeczekanie trochę cierpliwości i kryzys ustanie
  3. obejmij mnie konarami w wodospadach ciszy wtulimy się w sierść wieczoru wilgotną i ciemną meandry gwiazdozbiorów wiatru szept usłyszą spełnionej obietnicy - zawsze będziesz ze mną bo w ciepłym drewnie nadal dawne serca biją i obiecuje wieczność niebo ponad nami i trwamy tak dla siebie każdą twania chwilą zielonolistnie wierni niezmiennie ci sami
  4. cóz, twórczosć moja jest nierówną... ale dobrze ukazać ja na tym forum bo wasze głosy są dla mnie jak sito, pozwalają oddzielić ziarno od plew.Obiecuję że o miłosci pisać nie bede to temat nie dla mnie
  5. a mniesię po prostu podoba jest nastrojowy i nie bedę go analizować po kawałku bo nie umiem
  6. szczerze mówiąc i osobisty i nieosobisty zarazem, w sumie nawet bardziej nieosobisty
  7. wpisałam cię w mapę zakazanych pragnień studiuję ją codziennie niecierpliwymi palcami skrwawionymi sokiem rajskich jabłek wpisałam cię w mapę tęsknot nienazwanych studiuję ją codziennie nienasyconymi oczami odejdziesz nim zapadnie letnia noc upalna w krajobrazie rozstań ukryję się niezauważalna
  8. dobrze że się znowu spotykamy na tym forum, cieszę się a wiersz podoba mi się bardzo i istotnie porusza sumienie choć nie ma w nim fajerwerków natury formalnej
  9. chyba przesadziłam z zamieszczeniem tego utworu w dziale dla zaawansowanych
  10. żaglowce białej ciszy armady błękitu wzburzone pianą w rzece kamiennych przestworzy wezbrane ciastem w dzieży różowego świtu skłębione owczą wełną pośród wiatru nożyc wam płynąć jasnym niebem mnie po ziemi chodzić nauczcie jak z rozstaniem można się pogodzić
  11. czy warto podarować komuś taki wierszyk kropelkę uczuć uwięzioną w słowach z kawką na dachu i gołębiem w locie aniołem gdy zbudzony skrzydłem załopoce nie książki bibeloty ani czekoladki kosztowne alkohole ani nawet kwiatki taki skromny nieśmiały wiersz gdy skrycie pytam czy warto go darować czy ktoś go przeczyta w nim czasem las zaszumi dzięcioł stuknie w serce zaszmaragdowią trawy jak miękkie kobierce zapachnie pokos siana lato zazieleni rozpłynie miód lipcowy w cieple warg czerwieni usiądą na powiekach tęczowe motyle a kiedy wiersz daruję chcę darować chwilę
  12. sorry to niewiersz, mam problemy z obsługą tej strony
  13. szczerze mówiąc straszne ale rozumiem uczucia którym dałeś upust, zapewne to pierwsze próby więc się nie zrażaj
  14. odejście to narodziny oraz umieranie choć nigdy nie wiesz czy właśnie na zawsze odchodzisz dla jednych już cię nie ma jak ząb ćmi rozstanie a znów dla innych się dopiero rodzisz I ledwie wiatr powieje a zarosłe ścieżki już obcobrzmiących kroków twoich nie poznają a chwile tak niedawne bo przeżyte wczoraj już tylko we wspomnieniach niczym kryształ trwają Nie trzeba wiele czasu a już miejsca puste zaludnią się i zajmie ktoś krzesło przy stole urośnie nowa trawa ty we wspomnień lustrze przejrzysz się i tęsknota nawet nie zaboli
  15. przyznam szczerz że wolę Pani rymowane wiersze, ale zaiste musiało to być okrutne zmęczenie skoro odbierało wolę życia, pozdrawiam
  16. Jeśli chodzi o kepsydry to miały być klepsydry-błąd przy niestarannym przepisywaniu. z drugiej strony jestem bardzo zaskoczona tak diametralnie róznymi ocenami tego utworu.Ten zły wpływ to aktualnie Krzysztof Kamil Baczyński. I jeszcze do Agnieszki Gruszko-prostota wiersza to jego siła i nie zgadzam się ze swierdzeniem, że jest przeznaczona dla ""wieśniaków''. Proste wiersze jest o wiele trudniej tworzyc niż jakies metne wypociny
  17. w dżwięku słów blaszanych i w woskowej ciszy która się w niebo leje kryształową rzeką w wieczornym śpiewie ptaków i w blasku gwiazd które niczym okrychy szklane nocną ciemność sieką zaklęci w popiół dogasłego świtu chwytają chwile pachnące nadzieją chociaż im ciąży czasem lekkość bytu a oczy widzą lecz nie rozumieją wciąż zadziwieni gdy w kepsydrach ulic spływają bezpowrotnie wprost stąd do wieczności w sercach pogiętych duszach zgruchotanych niosąc wbrew światu okruchy miłości
  18. czas spopielały kalekie godziny już mróz osiada na moich powiekach przesiewam chwile jak przetaki puste niechciane dzieci których nikt nie czeka przecieka czas na wylot poprzez dni grobowce i płynie strugą szarą i ciężką jak ołów lecz kiedyś słonce zbudzi mnie do życia i znów powstanę jak feniks z popiołów
  19. [FONT=Courier][SIZE=1][COLOR=red] dwie ostatnie strofy sprawiają wrażenie jakby były zupełnie innym wierszem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...