
itd_itp
Użytkownicy-
Postów
110 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez itd_itp
-
w ciszy domu
itd_itp odpowiedział(a) na wiatrowa panna utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Przeczytałem z przyjemnością...prawie jak życiorys...:) -
a może nie... bo w działach tego działu dużo palnego prochu, i każdemu się zdaje, że głośniej od innych strzela, i huk ich wystrzałów tak ogłusza, że na wszystko inne tracą słuch? Mimo wszystko serdecznie dziękuję, że się pani poniżyła do przeczytania tego "wiersza"....:)
-
Podobnie jak języki Bóg pomieszał nam żony. Cudze zawsze lepsze.
-
To prawda - przydatna, jeżeli się ją właściwie używa. Dziękuję za wglądnięcie. :)
-
ale cicho bo słyszę jak z gałązki spływa pierwsza kropla wody za ciepło im pod śniegiem? a może tak się pocą rozmyślając mocno o tym co kiedyś było? może tak jak ja niby nic nie robią a pod korą ciągle wiersz o wiośnie piszą?
-
Jeszcze jeden złodziej czasu, co wlazł do domu po drutach.
-
Stąpaj po śniugu ostrożnie. To też woda, którą, być może, wypijesz.
-
Dziękuję za przeróbkę. Ta sama kura tylko inaczej przyprawina...:)
-
Karmili ją na siłę, ugotowali, zjedli, kości wynieśli na śmietnik.
-
Pochwała za 5/7/5. Bardzo trudne w naszym języku. Gdyby tylko jeszcze element zaskoczenia...:)
-
ładne...
-
Na śmietniku choinka. Księżyc ją ubiera w spóźnione świecidełka.
-
W śniegu martwy wróbel. Topnieją razem.
-
Zamilkł i ... usłyszał ciszę. Brzmiałoby bardziej haikowo.
-
Zdecydowanie wolę orginał. Zgrabnie uszyta uniwersalna myśl. Daję plusa.
-
i znowu jesień
itd_itp odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dlaczego nie podziwiam: spiętrzenie metafor tworzonych według tej samej receptury. Owszem, świadczą one o pewnym warsztatowym zaawansowaniu autora, ale przytłaczją ilością. I w końcu tchną sztucznością. Wiersz jako całość staje się usypiskiem poetyckich liści. Jest tu dużo przyjemnego szelestu, ale chce się wyjść z tych zdań na świeże powietrze i odetchnąć tym, co naturalne, zwykłe i przejrzyste.:) -
Panie Mariuszu tak to jest: próbując wydostać się z swojej myślowej mgły autor, stwarza tą drugą, w której błądzą inni - a wtedy, gdy myśli jasno, wydaje mu się, że nie ma o czym pisać. Dziękuję za zaglądnięcie. ;)
-
Panie Jacku czy słucha pan sonat? - ja słucham. One zawsze wydają się nudne (można rzec, banalne): jeden instrument powtarzający uparcie te same motywy, ale właśnie tą uporczywością stwarzają nastrój. Od nas tylko zależy, czy chcemy się mu poddać, czy też nie. Pan się nie poddał. Może faktycznie skrzypce mi się trochę roztroiły, albo coś nie wporządku z moim uchem (lub pana? - taką możliwość też należy dopuścić). Jak zwykle na krótki komentarz odpowiadam długim. Cenię sobie każdy, nawet ten dwusłowny, (pana bardzo zabawny). Dziękuję i pozdrawiam.
-
Dear Cream Dream myślałem, że długość to zaleta. Ale chyba masz rację, tak się zapisałem, że straciłem wątek i mój początkowy zamiar rozszedł się po zdaniach jak po polu jesienna mgła. O well...;)) Jak się nad wierszem za długo siedzi, to zamiast tworzyć poprostu się biedzi.
-
Jesień za oknem, a więc czas na wiersz. Jak długo można w sobie zielone słowa nosić, czy im nie dokuczały też letnie upały? - gorąc, który bije od uczuć oraz myśli - i pod skórą wiatr smutku, czy ich nie tarmosił? i ukrytych płaczów zimny szary deszcz? Zalej wrzątkiem herbatę, do okna przysuń stolik, oprzyj pióro o kartkę. Niech przylgnie do papieru jak do skóry kleszcz. Niech jesienne barwy z celulozy wyssie. Niech tak pije, aż pęknie. Coś gdzieś musi pęknąć, by się spełnił wiersz. Raz tylko w roku jesień, a w życiu ile lat? Liście w powietrzu niesie coraz chłodniejszy wiatr. Złoto kapie z gałęzi w betonu szarą kałużę (dla kaprysu rymu) kapu, kapu, kap. Tak dokładnie jak z życia ulatują sekundy (ot z kaprysu zegara) cyku, cyku, cyk. Szachownią ulic garną się na grób. Tam spokojnie mogą całą wieczność leżeć, lub tak długo póki Ziemią zechce kręcić przestworzy dobry Duch. I w głębinach Nieba ktoś się nad nią modli, w dłoniach obracając migocący różaniec komet oraz gwiazd. Coraz więcej wody kradnie jesień z liści, suche i spalone lecą na ulicę pod opony i buty. A woda dla zimy, aby brud podwórek okrył biały śnieg. Z ciała dusza również też tak wyparuje, aby brudne życia niebo przeterawiło na lepki i łagodny, i bezsenny śnieg. Ach ta myśl niesforna, jakże ona lubi po wieczności biegać. Gdy tymczasem TUTAJ, gdy tymczasem TERAZ, i za oknem kurzawa słońca, liści, nieba. Oczom tak niewiele do szczęścia wciąż potrzeba. Tylko ciężkie serce nie wie czego chce...
-
Panie L. Najpierw chcę podziękować za kolejny komentarz (jeden z dłuższych) oraz za tytuł. Niepokoiło mnie trochę, że się pan tak ociąga z nadaniem mi tego zaszczytnego tytułu "grrrrff..." Teraz dopiero, mając oficjalną uroczystość za sobą, mogę się poczuć na tej stronie jak prawdziwy weteran. Jeżeli pan pozwoli, chciałbym wrócić do wiersza. Oglądnął go pan z daleka i bliska z jednakowym skutkiem; to znaczy, rzec by można, bez skutku. Nie ma tam nic, żadnych wartości estetycznych, symbolicznych, żadnej treści, idei, itp. Jest tylko pamperyczna, infantylna paplanina kogoś, kto wymarzył sobie zostać POETĄ i uczepił się chmurki w oknie, bo na wszyskich innych przedmiotach w mieszkaniu się już pewnie wyżył i mu się znudziły, przyszła więc pora na biedną i Bogu ducha winną chmurkę. (Ciepło, ciepło...) Bo załużmy, że ktoś (może z większą wrażliwością i intuicją lub poprostu otwartością i chęcią) zauważa w intencji autora elementy religijne. Może to okienko ma symbolizować niezniszczlną w człowieku iskierką wiary i potrzebę duchowej czystości. Dlaczego na przykład te pojawiające się w trzech pierwszych wersach (i wracające w ostatnim) trzy elementy: nieskazitelne niebo, od wewnątrza rozświetlona chmurka, ozłocone liście? Z niczym się to panu nie kojarzy? Są dalsze sugestie: chmura upodabnia się do mewy, która z koleji niewiele różnie się w locie od gołębia. Dlaczego liście symbolizuję trzecią osobę, Syna? Bo są wśród nas, podobnie jak my, są organizmem żywym. Umieją i zmartwychwstają, odnawiają się co roku. Dlaczego ozłocone? Bo opłatek jest przechowywany w złotych kielichach. Dlaczego liście jesiona? Bo Grecy uznawali jesion za drzwo życia. Dlaczego ten obraz da się pomniejszyć i ukryć? Bo choć jego źródłem są wrażenia zmysłowe, w swojej istocie jest on niematerialny, jest własnością duszy, darem stwórcy. Przynajmniej taka jest pozycja autora w tej sprawie. Ale oczywiście, jak każda osoba rozumująca musi się on również borykać z rozumem i rozsądkiem, z realiami życia, itd. Dlatego ten element ułudy barwy wody i powietrza. Wzmianka o Komuniźmie to ozdobniki, wypełniacze, coś, co nie jest dla idei wiersza konieczne, ale może go uczynić ciekawszym i poszerzyć alegorię. Ważne dla wiersza jest to, że cała ta symbolika ma być podświadoma, ukryta pod pozorem czy ułudą błysków światła, barw, wrażenia czysto wizualnego. Coś, co się obywa bez procesu myślowego, właśnie tak jak może to zrobić tylko mewa szybująca nad wodą. Ona nie jest oddzielona świadomością od wody, powietrza, od zjawiska istnienia w przestrzeni (skrzydła morza). To tylko my jesteśmy zlokalizowani i zamknięci w swoim małym i często śmiesznie ambitnym "ja", które nie pozwala nam doznać uczucia wolności i pojednania z czymś większym od naszej osoby. A więc to, co pana tak razi: "..będę patrzył w okinko, gdzie w czyściutkim błękicie błyszczy gałąź jesiona i po wielkim niebie płynia biała chmurka..." dla autora to podświadome wyznanie wiary, jego prywatny ołtarz, który nie tylko symbolizuje Trójcę, ale jest źródłem zmysłowej (i równie niewytłumaczalnej) radości. Jeżeli dobrnął pan do końca, jestem wdzięczny za cierpliwość, i proszę jeszcze raz przyglądnąć się wierszowi właśnie w tym świetle. Dziękuję i polecam się na przyszłość. Pana komentarze są zabawne i inspirujące - moje pewnie nudne. Ale zostałem zepchnięty na obronę. I nie mam wyjścia - muszę zanudzać. -;)
-
Panie L. pana komentarze są rozbrajające. Bez nich byłoby na tej Stronie nudno. Przy okazji chciałem przytoczyć parę innych "językowych pampersów". "Idę stokiem pagórka zazielonionego. Trawa, kwiatuszki w trawie jak na obrazku dla dzieci. Niebo zamglone, już błękitniejące. Widok na inne wzgórza rozlega się w ciszy." lub: "Była to łąka nadrzeczna, bujna, sprzed sianokosów, W nieskazitelnym dniu czerwcowego słońca. Całe życie szukałem jej, znalazłem i rozpoznałem: Rosły tu trawy i kwiaty kiedyś znajome dziecku. Przez na wpół przymknięte powieki wchłaniałem świetlistość. I zapach mnie ogarnął, ustało wszelkie wiedzenie. Nagle poczułem, że znikam i płaczę ze szczęścia." albo: "Trawa jest szczęśliwa, Kiedy faluje jak morze, błyszcząc jak futerko norki Przygładzone wiatrem." Szukając przykładów, wybrałem te, w których użyte zostały podobne słowa: nieskazitelny, świetlisty, obrazek, szczęśliwa, itd. Jeżeli chodzi o myślowy aspekt tych pampersów, to polecałbym spróbować rozstać się na chwilę z sobą; z swoimi zazdrościami, z swoim małym i zaczepnym "ja" i otworzyć się na uwalniającą i uzdrawiającą obecność spirytualnego misterium. Mogłaby w tym pomóc Yoga, muzyka, somotna chwila na łonie natury, lub coś takiego. Mewie przychodzi to łatwo, nam trochę trudniej - kara za Upadek. Także radziłbym czytać wiersze tak jak się ogląda obrazy: najperw z daleka, aby uchwycić całokształt, myśl i zamiar; a później podejść bliżej i przyglądać się plamkom i kropkom. Dziękuję za przeczytanie wiersza i przepraszam za wykład. Może się kiedyś nauczę tej lakoniczności i trafności w operowaniu słowami - sztuka, którą pan opanował świetnie;) Pozdrowiam. Wszystkim dziękuję za zaglądnięcie i dzielne słowa krytyki;)
-
Egzystencja człowieka jest zawsze poddana jakiejś formie terroru: społecznego, moralnego, politycznego,etc. Wychowałem się w Komuniźmie pod okiem pobożnej matki... Taki byłby początek interpretacji tego wiersza. A okienko w mieszkaniu faktycznie mam i gałąź jesiona tam powiewa i czasem zawędruje też chmurka. Reszta to wyobraźnia. Panie Michale dziękuję za zaglądnięcie i również serdecznie pozdrawiam;)
-
W okienku pod sufitem nieskazitelny błękit. W dobrym dziś humorze - wyspany i wypoczęty. I chciałem podziękować bezmyślnej (choć mądrej) naturze za ułudę barwy wody i powietrza. Przy zielonej gałęzi pływa biała chmurka. Słońce złoci liście i wnętrze chmury rozświetla. Jej biel się błyszczy i mieni jak pióra szczęśliwej mewy, która rozstała się z sobą, by stać się skrzydłami morza. Zapamiętam tą scenkę na wypadek, gdyby zabrano mnie do piekła. (W grzeszeniu od młodości - samouk oraz ekspert.) Zwinę ją jak obraz, pomniejszę i ukryję w tej szczelinie duszy, gdzie diabeł nie zagląda. I gdy łańcuchem wieczności przykują mnie do kotła, jak z gazety kanapkę, tak tą scenę odwinę. (To mi dał Komunizm - duszę przemytnika i zapał harcerza.) W smole upaprany będę patrzył w okienko, gdzie w czyściutkim błękicie błyszczy gałąź jesiona i po wielkim niebie płynie biała chmurka...
-
Przykład miłości do bliźniego
itd_itp odpowiedział(a) na AnTamorrovve . utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wiersz prezeczytałem z przyjemnością. Podoba mi się to kluczenie i powtórzenia, świetnie oddające rozterki autora na niezwykle obszerny temat, który jest tu poruszony w bardzo naturalny, dziecinny niemal ( i przez to świeży) sposób. Uważam, że jest to jeden z lepszych, zarówno tematycznie jak i technicznie, wierszy na tym Forum( gdzie dominuję ambitne wiersze- upiory). W tym wierszu można się dopatrzyć powagi i humoru i całej komplikacji tego nieobjętego tematu. Przeczytłem kilka razy, by się upewnić, że się nie mylę i za każdym razem czytam go z tą samą przyjemnością. Pozdrawiam.