Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

jacek skraba

Użytkownicy
  • Postów

    266
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez jacek skraba

  1. jacek skraba

    pan i ja

    mój pies czułby się samotny gdyby nie miał pana - a ja?- czy ja wiem bo jak dotąd jest jak jest ja mam pana pan ma psa dobrze nam mamy dom mamy spacer pośród łąk ja mam miskę pan ma smycz mamy dzień mamy noc tyle zmartwień tyle trosk mimo wszystko mamy siebie i im więcej mamy lat tym silniejsza jest nić przywiązania gdy za wodą zapytają o imię pan stanie na brzegu zawoła wypłynę na głębię bez obaw że zginę pan wie gdzie szukać wiernego psa na każdym płocie wywieszka -uwaga zły pies- i nie spotkałem jeszcze płotu z napisem -uwaga zły pan- jakim jestem bogiem dla mojego psa psia wierność przerasta moją wiarę jakim jestem cieniem swojego boga który swój obraz i podobieństwo kocha dając wiarę psu w moje człowieczeństwo
  2. dobrze,że są jeszcze na org-u takie wiersze dziękuję i pozdrawiam
  3. bez tytułu-tak-ale bez wiersza?
  4. jacek skraba

    nokturn

    ?????????????????Pytia???????????????
  5. błogostan Kluzy?-bo jeśli "jestem złudzeniem nie istnieję"-to po jaką cholerę błogosławieni,a może jesteś jednym z nich-już po?...
  6. jacek skraba

    Spacer

    wiersz jak duszna szarość która drwi
  7. jacek skraba

    siostrze

    tania jatka, sory podpisuję się pod tym - ktoś na tym forum już pytał co to takiego tania jatka-to właśnie takie pisanie
  8. jeszcze zanim zaśniesz przyjdziesz pocałujesz pościel twego ciała kwiaty twoich rąk mgnienie tamtych wiosen ciepło tamtych lat zwiniesz w kłębek ciszy wiersze będziesz tkał Ikarowi skrzydła i ślepcowi laskę przyjdź nie pożałujesz dojrzewają owoce w utkanym ogrodzie koszyk weź zagubił się w ślinie słony smak czekam zegar samotnie połyka godziny i szczekanie psa aż pięciopalczasty uśmiech twojej twarzy zejdzie niżej i niżej wtedy mogę umierać a ty utkasz kwitnący sad i wszystko od nowa jak się tka tylko miłość
  9. rozkołysz biodra jak drzewa ramiona na wietrze w ramiona galopem mnie weź skazani na siebie jak Adam i Ewa nasz statek popłynie przez morze zieleni jak konie przez step stukają już kopyta serc drży ziemia zapada się nieba strop wszystko przez chwilę jest tylko tą chwilą na którą się czeka zbyt długo by przegapić czas
  10. masz siłę grawitacji większą niż ma ziemia w tym przypadku nie chciałbym tego zmieniać nie mając nic przeciw lecz na przekór ptakom skrzydeł chciałbym nie mieć by odlatując nie przekroczyć granic teorii istnienia i nie znaleźć się nagle w absolucie niebytu
  11. wstrzymuję oddech aby cię nie spłoszyć a ty mimo wszystko odchodzisz tam gdzie tylko szczekanie psa i taniec światła pośród nocy spłoszony bezdechem cierpliwe cierpienie czekania na drodze powrotnej od ciebie alternatywa krańcowości pod brzozą rozdzierającą szaty przenika w pieśń płomienia na białej chuście rosy gdzieś tam rozebrany do ostatniego liścia czekam aż nadejdzie deszcz i wyrzeźbi twoją postać
×
×
  • Dodaj nową pozycję...