Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sam jeden

Użytkownicy
  • Postów

    497
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Sam jeden

  1. Miałem Królów też dodać wtedy, ale film mi się urwał :) Jeszcze o tym zapomniałem: www.youtube.com/watch?v=fJ9rUzIMcZQ&ob=av2n oraz www.youtube.com/watch?v=Bqvcmud3LFQ i www.youtube.com/watch?v=UJ25csvQ-IY Pozdrowienia :)
  2. Ja to bym napisał: ''Czarnowłosa, piękna, z błyszczącymi oczyma''. W jednym oku to raczej pasuje, że jest błysk, błysk w oku, a blask bije z obojga oczu. Ładnie poprowadzona kolejna część, atmosfera troszkę zgęstniała na końcu( i o to właśnie chodziło!). Elę sobie skojarzyłem od razu z Penelope Cruz, nie wiem, dlaczego. W paru miejscach brakuje mi jeszcze przecinków, lecz nie napiszę teraz gdzie, bo muszę już lecieć na rower. Wrócę, to zajrzę. Pozdrawiam
  3. Ładny palindromik :) Co mi dał duch - cud ład i moc. Pozdrawiam :)
  4. I powtórzę - jeżeli już Scorpions, to tylko to, co udało mi się w końcu wkleić - hurra! Hurrrrrra!
  5. Wiem, wino wypierdzieliłem za okno, mam na szczęście inne. Otworzyłem to inne i sobie sączę teraz niepozornie... www.youtube.com/watch?v=CwTp0FUOCsQ
  6. Losu swojego sobie nie obrzydzam, już jest dostatecznie zasyfiony :) Jeżeli już Scorpions, to tylko: www.poezja.org/debiuty/post.php?tid=115145
  7. Śmiej się, śmiej, wszetecznico...
  8. Ale Ty jesteś sadystka,wiesz, że to na mnie działa, i celowo zamieszczasz te linki, które to niby mają mnie zdyskredytować w oczach potencjalnych pracodawców... Muszę Ci przyznać jednak rację, bo ja łaknę kobiety, wszetecznicy wypinającej swe pośladki ( mniam ), rozniósłbym każdego, kto by się zbliżył do Ciebie na odległość przez przepisy ustaloną
  9. Suzi Quatro była gwiazdą na przełomie lat 70 -tych i 80 - tych... Niestety, nie moją, pomimo duetu z Chrisem Normanem...
  10. Debbie Harry - podkochiwałem się w niej za młodu. Przeszło mi, jak się dowiedziałem, że występowała w filmach porno...
  11. Która to ta myśl była aż tak wznosła, że poświęciłaś czas na to, żeby takiemu szarakowi ( piszę - szarakowi, a w domyśle - burakowi ) odpowiedzieć? Ale przesłany link zajebisty - podnieciłem się. Tak, wiem, kolejny dowód na to, jak nieskomplikowaną maszynerią jest mężczyzna... Może dlatego, że nie jesteśmy maszyneriami, poczułem się trochę lepiej...
  12. Wiesz, że zegar jest klasztornym wynalazkiem? Zapowiedzią kapitalizmu przemysłowego i pracy na godziny?
  13. Nie, nie rozglądam się zgodnie z wskazówkami zegara. W ogóle zegar to dla mnie jakieś dzieło szatana :):)
  14. Ta szwedzka blondynka jest dla mnie boska, jest niedoścignionym ideałem piękna, dopóki oczywiście nie trafię na swej drodze na kogoś bardziej ponętnego, co raczej mi nie grozi - jak tak się rozglądam wokół ;)
  15. Siedemdziesiąte! Coś mi umknęło, coś nie dawało spokoju... Nie byłoby lat 80 -tych, gdyby nie lata 70 -te... Cholera, to były takie czasy, że szok... Bawiłem się z taką śliczną Iwoną w doktora, i małżeństwo wtedy też udawaliśmy... www.youtube.com/watch?v=D_H3IR6XBRI www.youtube.com/watch?v=ugxFcmZXDyc www.youtube.com/watch?v=1slq_FwRN8o i, oczywiście boska Agnetha www.youtube.com/watch?v=zD7d02tEzNE
  16. a ja mam morze czerwonego wina, proponuję więc muzyczną, retrospektywną podróż do lat 80 - tych. To dopiero była muza! www.youtube.com/watch?v=zpkVt9XTdtg www.youtube.com/watch?v=udGzWTWC0Nk www.youtube.com/watch?v=XwMdHTgUKfM www.youtube.com/watch?v=3_neOGeee9k&feature=related Powiało gotykiem...? Ale to dobrze, uwielbiam czarno - granatowe klimaty... Chcecie ostrzej? O.k. nie ma sprawy, proszę: www.youtube.com/watch?v=EzgGTTtR0kc www.youtube.com/watch?v=mBj23SMrWKk I jeszcze bardziej ostro: www.youtube.com/watch?v=UIXZDz2uzyQ
  17. Skoro tylko napotkały się ich spojrzenia, wiadomą rzeczą było, że niepospolitość tego zdarzenia, natychmiast odciśnie na nich swe piętno. Mężczyzna zrazu dostrzegł na jej twarzy niejaką żywość, która pod jego spojrzeniem pobudziła się jeszcze bardziej. Może nie z oczu, ale już na pewno z rozedrganych delikatnie ust, można było wyczytać, że żywość owa od bardzo dawna już ujścia swego znaleźć nie mogła. Powściągnęła oczy w tym zakresie, te swoje wielkie, błękitne jeziora, dlatego jedynie z ruchu jej niezwykle wyrazistych warg, tylko ktoś tak spostrzegawczy jak on, potrafił bezbłędnie rozszyfrować i zrozumieć tajemnicę przez nią noszoną. Bił od niej jakiś wytworny smak, mało spotykany u innych kobiet. Owa elegancja w każdym geście, spojrzeniu, czy wypowiedzi sprawiała, że obcowanie z nią było jak audiencja u królowej jakiegoś znamienitego państwa, której majestat przytłaczał przepychem myśli, urody i otoczenia. Wobec tego stanu rzeczy, adoratorów miała jak na lekarstwo, niemniej jednak nie było chyba mężczyzny, który nie zechciałby jej zwyczajnie posiąść. Ale typowo męskie myślenie - (’’Jest za mądra, choć w życiu nie widziałem bardziej kształtnych bioder…’’) sprawiało, że cała wielka tęsknota za prawdziwą namiętnością przypominała drogę, która kończy się w środku lasu, a poryw naturalnej żarliwości wydawał się jej nie dla niej przeznaczony. Tyle bezsennych, samotnych nocy… Wypłakanych łez bez słów otuchy. Tylko chłodna, nieużywana połówka jej pościeli wie, jak to jest, gdy wijesz się z podniecenia, ściskasz poduszkę wyjąc z rozczarowania, wierzgasz na oślep, kopiąc kołdrę, i wciskasz ją sobie między uda. Ten skrawek jej rzeczywistości był nieznany dla nikogo, i bardzo dbała, żeby ten stan się nie zmienił. Jednak teraz to wszystko było mało znaczące, ponieważ ów zniewalający mężczyzna podchodził do niej i podchodził, aż zbliżył się do niej na odległość tchnienia, czy też może dystans między nimi był trochę większy... Obydwoje, w jednym momencie, pomyśleli dokładnie o tym samym - ''Jak żałośnie brzmiałyby teraz jakiekolwiek słowa''... Milczeli więc. Ona… Jej usta daremnie starały się przypuścić to ostatnie wielkie natarcie, na jakie było ją jeszcze stać ( przynajmniej tak jej się wydawało ) - na powrót do rozsądku. ’’ - Nie! ’’ - kłamstwem starała się załatać niewypełnioną przestrzeń między nimi. Był to jednak tak słaby protest, że nie uwierzyła w niego sama. Pragnęła go już do utraty zmysłów, które rzeczywiście zaczęły z wolna opuszczać jej gorejące ciało, ale tylko po to, by za chwilę ze zdwojoną mocą do niego powrócić. Nie czuła nóg, jakieś drewniane protezy zamiast nich, podtrzymywały jeszcze nią całą. Narastająca suchość w gardle spowodowała, że musiała je zwilżyć, przełykając ślinę. Lica jej zapłonęły ogniem, a w głowie kłębiła się bezradność pomieszana z dziwnym uczuciem przynależności. Z trochę wyniosłej, mało przystępnej damy, dla której niewinny flirt był szczytem szaleństwa, nieprzekraczalną barierą konwenansów, przeistoczyła się w piękną, wysmakowaną hurysę, gotową na taniec brzucha, po brzegi wypełnioną namiętnością. To tak, jakby spokojna bibliotekarka przedzierżgnęła się w seksualne tornado. A on… Zbliżył swoją twarz do niej tak bardzo, że stykali się już niemal czubkami nosów. Przymknęła na moment powieki, i zachłannie wwąchiwała jego zapach. Roztaczał woń zboża na moment przed skoszeniem ( zboże emanuje wtedy najbardziej intensywnym zapachem, w naturalnym odruchu obronnym, chcąc odstraszyć napastników ), wyczuła również wyraźny zapach anyżu. Od razu skojarzył się jej z cukierkami o tym właśnie smaku, które uwielbiała. Czuła jego ciepło, czuła, że chciałaby się w tym cieple zanurzyć, i nigdy nie wypływać na powrót na powierzchnię. Jego oddech otulał jej myśli, hołubił je, choć robił to nie do końca świadomie. Otworzyła oczy, i wtedy mężczyzna dostrzegł, że oprócz roznieconej pasji promieniuje z nich również tkliwość. Nie była to jednak żadna czułostkowość, żaden sentymentalizm, tylko naturalne, wewnętrzne czucie, wymalowane w jej oczach, a wynikające z ogromnego pragnienia bliskości z kimś, kto tym samym potrafi się odwzajemnić. Mężczyzna uniósł nieco swoją twarz, i zaczął bez zbędnego skrępowania całować gęste, długie powieki jej połyskliwych oczu, muskał wargami brwi. Westchnęła głęboko i z ulgą, z którą uleciało całe napięcie, przyczajone wewnątrz niej. Trochę jeszcze trwało, nim tak naprawdę spotkały się ich suche, spragnione usta. Droczyli się ze sobą, dotykając się nimi, i szybko cofając, jakby one parzyły z gorąca. I tylko ich ciche śmiechy, były dowodem na to, że tak nie było. Spodobało się jej też, jak on w sposób niezwykle delikatny, wgryzał się w jej wargi, ciągnąc je zębami przez ułamek sekundy, po czym puszczał, i rozpoczynał od nowa. Wczesywał swoje niecierpliwe, mocne dłonie pomiędzy jej długie, lśniące włosy. Przesmykiwały się pomiędzy palcami, pieściły mu skórę. Westchnęła wtedy jeszcze głębiej, a on zrozumiał, że oto właśnie absolutnie, całkowicie, i nieodwołalnie oddała mu się we władanie. Wpadała czasem w taki stan, jak ją całował, że się czuła, jakby to nie była ona. Wychodziła wtedy z siebie, i stojąc obok w innym wymiarze, patrzyła z niedowierzaniem, co też to ciało, z którego wyszła, wyczynia najlepszego? Czy to na pewno ona? Jednak za chwilę, jak przez ssawkę odkurzacza, została na powrót wciągnięta do wnętrza materii, z której została ukształtowana. Tak, to ona! Ale jednak, jak bardzo sceptycznie by nie podchodziła do tego, że to tylko i aż jej ciało, to nie można powiedzieć, by w tej chwili ten szczególik był tak dużą przeszkodą. Wręcz przeciwnie. Powolutku zaczęła do niej docierać świadomość, że ten mężczyzna, ten właśnie, który trzymał w swych silnych dłoniach jej twarz, odgarniając właśnie kosmyk niepokornych włosów z gładkiego czoła, zapatrzony już nie w jeziora, ale w oceany olbrzymich oczu, jest tym uciekinierem, zbiegiem, kryminalistą, co to się dopuścił setek sprośności w jej umyśle, którego to tak gorączkowo poszukiwała tuzinem listów gończych, wystosowanych przez umęczone, tracące już nadzieję, marzenia.
  18. Winszuję serdecznie laureatom :) Opowiadania mają swój klimat, niebanalnie napisane, więc pudło jak najbardziej się należy. Pozdrówka :)
  19. Joanno, Na pewno warto wymyślić coś ciekawszego, w zasadzie Ty już to zrobiłaś - gęsiobook, z zastrzeżeniem, że jest to nazwa dla tych, którzy niezbyt często korzystają z języka polskiego :) Angole mają w sumie przewagę w każdym zakresie, cały ich język dąży do skrótów, ale ja się cieszę, że mogę wyrazić to, co myślę w formie opisowej, rozrośniętej i nie strywializowanej fonetycznie, lub też ( albo nawet przede wszystkim ) pisanej :) Sama ''książka'' to u nas aż ''k-s-i-ą-ż-k-a'', a u nich po prostu ''book''! Tacy minimaliści zawsze będą górą w dzisiejszym świecie. Albo przekleństwo ''fuck''. U nich odnosi się to do stu różnych rzeczy, a u nas sto przekleństw mamy wymyślone na jedną jakąś rzecz :) Nasz język to potęga, jednak nie potrafimy go na tyle pielęgnować, żeby był nieodłączną częścią naszego dobrego dnia. Bez wtrącenia jakiejś szpetoty językowej, dzień uważamy za stracony... Może też stary malkontent ze mnie wychodzi... Pozdrawiam
  20. W rozdziale 103 koniecznie trzeba napisać o naszym wspaniałym wulgaryźmie na k, które już chyba zna cały świat :):) Czyż to nie powód do dumy, na tym przeklętym ( nomen omen ) świecie?
  21. Wiedziałem... Wiedziałem, że dział o wódce będzie już zajęty :(
  22. Jest jeszcze gorzej - niektórzy nawet gęgają po gęsiemu - tych to już wogóle zrozumieć nie można :) Co do audiobooków - czy audioksiążki to tak głupio rzeczywiście brzmi? A na facebooku to już pełną gębą Brytania, niekoniecznie Wielka. Fak! Pozdr Niegłupio brzmi, ale też nie po naszemu; wyraz "audio" chyba nie jest po naszemu, nie wiem. Znamienne jest to, że po angielsku nic głupio nie brzmi, a głupio brzmi wszystko, co nie po angielsku ;) Fakt. Nieźle powiedziane, lub raczej, napisane.
  23. Jest jeszcze gorzej - niektórzy nawet gęgają po gęsiemu - tych to już wogóle zrozumieć nie można :) Co do audiobooków - czy audioksiążki to tak głupio rzeczywiście brzmi? A na facebooku to już pełną gębą Brytania, niekoniecznie Wielka. Fak! Pozdr
  24. Idzie młodość...Starzy odchodzą w zapomnienie...Wraz ze swoim niemodnym czytaniem prawdziwych książek... Jednak, moim zdaniem, nie ma to, jak coś zrobić samemu :) Do lektorów mam szacunek, wystarczy jednak, że zaakcentuje coś nie tak, po swojemu, a już czar ulatuje :o Pozdrówka
  25. Każdy kij ma dwa końce, albo inaczej nieco - coś za coś. Coś osiągnęłam, co chciałam osiągnąć, ale okupiłam to utatą jakiejś części swojego ja, z czegoś musiałam zrezygnować. To chyba najczęstszy dylemat wyjeżdżających za godnym zarobkiem. Na wszystko można patrzeć z różnych perspektyw, dlatego ja, na ten przykład uważam, że USA ( bo zakładam, że o ten kraj chodzi ), wcale nie są aż tak niezacofane, jak im się wydaje. Przykład? Stałe udoskonalanie broni masowego rażenia, i coraz wymyślniejszych metod zabijania, to jest uwstecznianie, a nie rozwój. Wydawanie kolejnych miliardów dolarów na badania kosmosu, żeby zrobić parę ładnych zdjęć, to następny przykład idiotyzmu - zważywszy, że miliony ludzi umiera na tym padole z głodu! Ale odjechałem trochę od tematu. Sorry. Autorka poruszyła tutaj kwestię konfrontacji emigrantów z nami, przeciętnymi zjadaczami polskiego chleba. I jedna, i druga strona, narzekać będzie zawsze, dopóki w Polsce zwykły człowiek nie będzie zarabiać na tyle godnie, żeby nie musiał - tak wyjeżdżać, jak i gorączkowo wyszukiwać argumentację, że nie musi tego robić. Demokraci, republikanie, socjaliści, komuniści - wszystko to tylko nazwy rządzących elit, które zawsze będzie utrzymywał zwykły człowiek. Ciekawią mnie też te ''inne opcje''... Bo się w czepku nie urodziłem, ani pleców nie mam szerokich na tyle, by mi się dobrze żyło :) Pozdrawiam :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...