
Marat_Dakunin
Użytkownicy-
Postów
449 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Marat_Dakunin
-
Dlaczego wampiry mogą dalej żyć na tym świecie?
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Marat_Dakunin utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Strzeż się wódki w parku wypitej i ostatniego zachodu słońca -
Zatańczycie z diabłem?
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Marat_Dakunin utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Niestety, to nie to. Tamta była skoczna (co dziwne..) i dokument był bardziej dokumentem jednak.. Ale dzięki wielkie, z Omaha do Kansas jest blisko, a zardzewiały blaszany rycerz chce serce -
Zatańczycie z diabłem?
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Marat_Dakunin utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Muza widzę się pojawia, więc zapraszam: www.youtube.com/watch?v=6IU-AHSEoOM Akurat takie, co by się nie spocić -- - Panie Dakunin, w panu jest tyle diabła co trucizny w zapałkach.. Ach, serce mi pęknie, po co się uczyłem języka Albionu?! (P.S. Szukam wersji nie Kroke tylko takiej starszej serbskiej bez słów..może ktoś kojarzy?) Poza tym szukam takiego jednego kawałka żydowskiego, którym się kończył film o Eichmannie, taki fabularyzowany dokument chyba.. -
Stryczek dla poety
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Cecherz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
W jakiej sferze? Zresztą tu nie miejsce na tego rodzaju dysk. pozdr. -
Dlaczego wampiry mogą dalej żyć na tym świecie?
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Marat_Dakunin utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Uuu, podnoszą vat. Ale i tak masz lepiej, bo tampony ponoć mogą być toksyczne (trzymając się motywu wiersza kolegi o aniele str.) -
Miłość bez granic...
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Masz bardzo subiektywne odczucie pozytywów, może napisz jakiś manifest, co dla Ciebie jest pozytywne a co negatywne. Już wiem, że nie uznajesz np noblistów czy laureatów nike. Tu nie chodzi o argument z autorytetu, nic z tych rzeczy. Ale - jakbyś mógł napisać jakąś instrukcję, manual do swojego wyczucia co wartościowe a co nie, to byłoby to ciekawe (choć zdaje sobie sprawę, że to trudne) Wiadomo, że poezja jest sprawą subiektywną, ale są jakieś mierniki..i właśnie Ty je najczęściej stosujesz, najczęściej bez uzasadnienia. pzdr -
Dlaczego wampiry mogą dalej żyć na tym świecie?
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Marat_Dakunin utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
I słusznie, liczę już sobie circa 798 lat.. (kazirodztwo popełniała też większość arystokracji, szczególnie angielskiej, i co z tego..) -
Dlaczego wampiry mogą dalej żyć na tym świecie?
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Marat_Dakunin utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
A kto mówi że dosłownie? Tradycja to jednak tradycja Kotku ...:) pozdrawiam -
Stryczek dla poety
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Cecherz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
"hahahahahahahahahahahahhaa!!!!!!! Doskonałe!!! Tym razem /obawiam się, że to jedyny taki/ udało Ci się napisać COŚ!" Dorota: problem polega na tym, że można pisać zawsze pod coś. Można pisać paradoksem, można pisać zestawieniami, można pisać zestawieniami, paradoksem i czuciem - klasycznym myśleniem odkrywającym słowa (Jak Lecter). Zawsze można. Ale po co ;-) -
Dlaczego wampiry mogą dalej żyć na tym świecie?
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Marat_Dakunin utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Potomkowie Kaina mogli mieć skrzydła (jak aniołowie), wampiry ponoć latają. Tu jeszcze jedna wątpliwość - wtedy by się nie potopili, ale skrzydła by im przemokły hmm -
Dlaczego wampiry mogą dalej żyć na tym świecie?
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Marat_Dakunin utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Dialog (nieplatoński) SCEPTYK: - Wampiry, Ci słynni Kainici, nie istnieją! Zauważ, że plemię kainowe musiało wyginąć bezpowrotnie, gdyż z potopu uratowało się tylko potomstwo Noego (Księga Rodzaju sześć osiemnaście): wejdź przeto do arki z synami twymi, z żoną twoją i z żonami twych synów. A Noe był potomkiem trzeciego syna Adama i Ewy, Seta, w którym, jeśli już, Abel się odrodził a nie Kain zbrodniczy (Księga Rodzaju cztery dwadzieścia pięć). Tak więc potomkowie Kaina się potopili moja droga. ISIS: - Jak zwykle się mylisz. Zauważ, że Bóg Ojciec w swych wyrokach niezbadanych nie pozwolił, a wnosić należy, że na wieczność nie pozwoli skrzywdzić Kaina i jego latorośli, (Księga Rodzaju cztery piętnaście oraz cztery dwadzieścia cztery). Prostszy też wniosek można wysnuć, a jak wiesz my kobiety mantrujemy prostotę świata, którą wy niepotrzebnie komplikujecie. Otóż, owe żony synów Noego a może i sama żona jego były być może z kainowego plemienia, w co wątpić można, że takowe niewiasty prawi mężowie wzywający imienia Pana sobie wzięli, wątpić jednak nie trzeba, gdy się zna naturę miłości jednaką dla każdego i chęć prawą, by dusze kobiet zagubionych ku chwale pańskiej wrócić. Wszak wielu z was najbardziej chce nawracać dziwki. Nawiązuje do chwilowej refleksji w komentarzach na forum poezji Z: Anioł Stróż brata mego ze skrzydłem na bakier ze sprawiedliwością Wplótł ogon w mój lemiesz - Gdzie byłeś?, pytał językiem Henocha. - Orałem, jak zawsze. Mój brat jest już tylko nasieniem. I tak będzie, dopóki krew nie zaleje wszystkich, prócz synów Noego. -
Stryczek dla poety
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Cecherz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
hahahahahahahahahahahahhaa!!!!!!! Doskonałe!!! Tym razem /obawiam się, że to jedyny taki/ udało Ci się napisać COŚ! pozdro :) Nie...to akurat gniot. Czas tworzenia: ok. 90 sekund. Ale przypomniało mi się coś.. Historię wampirów nawiązującą do tego wierszyka chwilowego przedstawiam na forum w wątku: Dlaczego wampiry przeżyły potop, w dialogu pomiędzy fascynatką gier RPG (Vampire Masqąrade czy coś takiego) a sceptykiem i męska szowinistyczną św. (Św.). :=) pozdro P.S. Przepraszam Autora za te wtręty. Nie jestem trollem. Mi się po prostu za dużo kojarzy (nie tylko z d..) -
Stryczek dla poety
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Cecherz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Spróbujmy tak z aniołkiem stróżem (będzie i krew): (będzie to gniot, ale wg mnie przynajmniej trochę bardziej frapujący): Anioł Stróż brata mego ze skrzydłem na bakier ze sprawiedliwością Wplótł ogon w mój lemiesz - Gdzie byłeś?, pytał językiem Henocha. - Orałem, jak zawsze. Mój brat jest już tylko nasieniem. I tak będzie, dopóki krew nie zaleje wszystkich, prócz synów Noego. -
Stryczek dla poety
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Cecherz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
No to ja spróbuję konstruktywniej: "anioł stróż" - niebezpieczna figura, trzeba z nim mocno zakombinować, żeby coś z tego wyszło "złamane skrzydło" - jak wyżej, bez komentarza "krew menstruacyjna" daje chwilę zafrapowania, ale nie wykorzystaną wg mnie Ostatnia zwrotka nie przynosi niczego nowego niestety.. pozdrawiam -
Stryczek dla poety
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Cecherz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
To ciekawe, w zasadzie anioły są bezpłciowe, ale ten rodzaj anioła jakim jest anioł stróż posiada płeć (serio). Zagadka - co/kto może zapłodnić Anioła Stróża? pozdrawiam -
Miłość bez granic...
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
O, to też mi bliskie. Jednak mądrość mafijna się sprawdza -
Miłość bez granic...
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
"To, jak rozumiem, jest formą inwestycji na przyszłość - ja tobie, ty mnie... ;)" A Pan, z ręką sercu, ani trochę się nie kręci w takim kole ? :) pozdrawiam -
czas
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Stefan_Rewiński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ja odniosłem takie wrażenie już dużo wcześniej, pozdrawiam -
czas
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Stefan_Rewiński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Najistotniejsze - czyli co? Najistotniejsze wg mnie jest to,żeby żyć chwilą ale nie w sensie carpe diem tylko żyć chwilą tak, by opierając się na wspomnieniu i nigdy nie tracąc nadziei każdy moment traktować tak, jakby był naszym ostatnim i brać za to pełną odpowiedzialność. Bo koniec świata dzieje się w każdej chwili Serdecznie, m -
czas
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Stefan_Rewiński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
A czy ja napisałem, że jest zbędny? Bez czasu nie było by człowieka, tylko inny rodzaj bytu. -
czas
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Stefan_Rewiński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wprost odwrotnie Pani Doroto. Wskazuje właśnie na to, że czas jest tajemnicą. I dobrze. Nie wszystko zatem stracone, miejmy nadzieję. i tu jest poezja :) -
czas
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Stefan_Rewiński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
wartości jak najbardziej można utracić-w sensie zapodziać je w galopującym bez wytchnienia życiu...Dzień za dniem poddawani jesteśmy próbom, podczas których gubimy te wartości, które wcześniej byly nas najwazniejsze.Zmieniają nam sie czasem hierarchie...Nie widze w tym bledu logicznego... To zależy jak się traktuje wartości. Raczej bym utrzymywał,że utracić nie można, bo one są immanentne. Ale, olać, można. Jeśli np tracimy miłość z własnego zaniedbania albo tracimy dziecko itd. (inna sprawa czy ludzie to wartości czy pewne relacje to wartości). W sumie ludzie są wartościami samymi w sobie, czy można wartość tak rozumianą utracić? Można ją odsunąć, można nie zauważyć, ale gdyby można było ją utracić, wtedy nie mielibyśmy tego świadomości ergo nie byłoby to (subiektywnie) wartością. -
czas
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Stefan_Rewiński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
A skąd ta pewność? Najpierw trzeba by ustalić czym jest czas. I co to znaczy dokładnie zabija. Można też żyć będąc martwym a jak niektórzy utrzymują żyć po śmierci :) Jeśli chce Pan się trzymać klasyki, nie czas zabija biologicznie (komórki mogłyby być wieczne), ale mechanizm - zaprogramowany w DNA i nie tylko. I on tylko wykorzystuje zmienną czasową, ale gen jest wieczny. Ogólnie problem czasu jest jednym z najpowazniejszych i najtrudniejszych problemów, tak dla nauki (podobnie jak grawitacja), jak dla filozofii i dla..sztuki. Dlatego w Pana tekście nie odnalazłem niczego poza banałem Zainteresowałem się pana wierszem, bo czas mnie interesuje mocno. Oba wklejone przeze mnie tutaj teksty dotyczą też czasu, przemijania, zmiany. Ale, tak jak mówię, czas nie jest jednoznaczny. Jak postrzegamy upływ czasu? Dajmy na to - jeśli rozstrzelamy wszystkie zegary. Ano, głównie tak, że postrzegamy następujące po sobie zmiany - przyczyna - skutek. Upuszczam szklankę - po sekundzie się rozbija. Tymczasem, jak zauważali filozofowie (Kant) i fizycy (np Planck) zależności przyczynowo skutkowe nie są raczej tym co jest w naturze, ale są raczej sposobem naszego myślenia o naturze - pewną foremką naszego poznania, władzą mózgu i świadomości która porządkuje świat dla człowieka. To wiąże się także z paradoksami czasowymi na poziomie makro (OTW Einsteina i dylatacja czasu - wiemy przecież od wieku już, że czas jest względny i nawet GPS-y to wykorzystują) oraz na poziomie mikro (paradoksy świata kwantowego) pozdrawiam -
Bajka o Pani Bozi
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Marat_Dakunin utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Bajka o Pani Bozi ..czyli jak to wszystko powstało i dlaczego bajarze czasem bajdurzą... Przyszedłem zza siódmej góry, przedzierałem się przez siedem lasów i przepłynąłem siedem rzek - przedstawił się Najstarszy Bajarz. Ale opowiem wam historię o tym, jak nie było jeszcze ani gór, ani lasów, ani rzek, ani zamków, ani króli, ani księżniczek, ani rycerzy. Nie było nawet dzieci. Nie było gór, bo nie było dolin, nie było lasów i nie było też nagich polan, nie było rzek, bo nie było górskich źródeł i oceanów gdzie wszystkie rzeki się łączą, króli, księżniczek, rycerzy i nawet dzieci nie było, bo nie było ludzi. Zamków nie było, bo w takim układzie rzeczy były niepotrzebne. Nawet jakby to wszystko czego nie było jednak było, ciężko byłoby coś zobaczyć, nie było bowiem światła. Ciemno jednak także nie było. Nic jasnego nie mogło się wyłonić ani nic mrocznego schować. Nie było światła to i nie było nieba, żeby w nie zadzierać głowę, ani kamieni żeby się o nie potykać ani ziemi, żeby się na nią przewracać. Tam gdzie wznoszą się teraz góry i rosną lasy, i rycerze walczą o księżniczki a królowie dobrotliwie panują poddanym była tylko fałda spódnicy. Prostej, nieplisowanej, nieokreślonego koloru. Bardziej halki nawet niż spódnicy. Była to halka Pani Bozi. Pani Bozia nie była po prostu panią. Nie była ani żoną, ani córką, ani matką, ani nawet panną. Jej nieuregulowany status cywilny nie mógł jednak wprawić w zakłopotanie żadnego parocha, plebanów rzecz jasna jeszcze wtedy nie było. Swawolnych dzieci, jak mówiliśmy, nie było, nie mogły wyśmiewać się i przedrzeźniać dzieci Pani Bozi, bo i onaż dzieci nie miała. Dodajmy, bo zawsze warto zastrzec, że nie było polityków, którzy mogliby to Pani Bozi wytknąć ani paparazzi, którzy mogli na całej historii zarobić. Od samego Początku, a byłoby bardzo nieelegancko pytać Panią Bozię o Początek a nawet komentować to i się nad tym zastanawiać, byłoby to przecież w gruncie rzeczy pytanie o wiek, tak więc od samego Początku Pani Bozia spała. Spała bez snów i marzeń. Tu Najstarszy Bajarz na chwilę przerwał, żeby nabić sobie bezwonną fajkę. Westchnął. No wiec, słuchajcie. Nie możemy być tak naprawdę pewni, zawiesił głos, czy Pani Bozia w ogóle się obudziła. Ale ponieważ istnieją teraz i góry i doliny i zamki, i płyną rzeki i rosną lasy i rządzą królowie a nawet prezydenci..i można się potknąć na kamieniu i stłuc sobie kolano albo łokieć…wiem, wiem, że to żaden argument, Wy dzieci, szczególnie w dobie wirtualnych gier, możecie sobie jednak pozwolić na skrajny idealizm subiektywny, ale my, starzy bajarze, już nie..(w głosie najstarszego bajarza można było uchwycić nutę smutku). No więc, no więc - ożywił się bajarz zaraz jak nuta wybrzmiała, a była to chyba tylko króciutka ósemeczka - no więc.. starzy bajarze opowiadają o tym, jak pewnego razu, ale nie był to ani dzień ani noc, ani nie była to wiosna ani lato ani jesień ani zima, jak pewnego razu właśnie…Pani Bozia się obudziła. Przez chwilę leżała w bezruchu, ale później delikatnie się podniosła, poczuła taką nieskończoną rześkość, że zerwała się na równe nogi i obracając się potoczyła dookoła oczyma bez źrenic. Spódnica Pani Bozi zafalowała kosząc otaczający ją niebyt i rozsiewając dookoła miliony strun naciętej pustki, z których na spódnicę, gorset, a nawet twarz Pani Bozi trysnęła z przeciętej poszewki nicości krew. Krople krwi osiadły w jej pustych źrenicach i Pani Bozia przejrzała. Zobaczyła pustkę pod swoimi stopami, pustkę która oblewała jej spódnicę, pustkę otaczającą jej kibić, wszystko co mogło odbić się w jej krwawych oczach, gdy się schyliła lub rozejrzała. Poprawiła spódnicę, która zafalowała posyłając blaski w przecięte struny, przeczesała się gubiąc gwiazdy spomiędzy jasnych loków. Trwało to długo, bardzo długo, a może krótko, bardzo krótko.. byłoby nieelegancko dopytywać się o to dokładniej, co najmniej tak jak przyśpieszać kobietę w czasie rannej toalety… W końcu Pani Bozia ziewnęła a gwiezdny puch poszybował na mlecznym oddechu niesiony kosmicznym wiatrem, który wydobył się z jej ust. I szybował, szybował. Ciągle jeszcze drobinki świata mkną niesione tym oddechem, dalej, dalej i dalej, pomniejszając pustki i powiększając mleczną przestrzeń. Pani Bozia widziała wszystko, co dzieje się wokół, gdyż jej oczy zaschły rozlaną krwią i odbijały zrodzone z przeciętej pustki światy aż po same krańce. Tak jednak jak my nie możemy sami zobaczyć swojej twarzy, tak Pani Bozia nie mogła zobaczyć swojej. Przez chwilę wydawało się nawet, że w ogóle jej nie ma, albo że jeszcze śpi, odpoczywa bez snów i marzeń. Pani Bozia zapragnęła więc się przeglądnąć, żeby zobaczyć swoją twarz. Nie pytajcie dzieci o to pragnienie, byłoby to równie a może bardziej nieeleganckie jak pytanie o Początek i wiek. Przecież nawet wy, dzieci, wiecie, że każda pani prędzej czy później zapragnie się przeglądnąć. Pani Bozia oddarła więc najbliższy kawałek tego, co pozostało jeszcze pustką (a drąc pustkę przecież niczego się nie niszczy) i rozmazała po nim resztkę niezakrzepniętej krwi. Podniosła to prowizoryczne lustereczko na wysokość swych oczu, ale nic nie zobaczyła. Czy Pani Bozia była rozczarowana, czy była zła, czy zrobiło się jej bardzo smutno? O to nie pytajmy, tego nie nam dociekać, nawet najstarszym bajarzom. Dość powiedzieć, że lustereczko wypadło z jej rąk i spadając na ostre szczeliny rozdartej pustki rozsypało się w drobny mak. No niezupełnie, zrazu rozpadło się tylko na dwa kawałki, później na 4 i osiem kawałeczków, i tak dalej, rozsypuje się na coraz mniejsze kawałeczki, na miliardy drobinek, aż do dziś. Zafrasowana Pani Bozia schyliła się, by pozbierać drobinki. Zapłakała przy tym, zrobiło się jej bowiem przykro. Nie pytajcie dlaczego Pani Bozi zrobiło się przykro, może nie byłoby to tak nieeleganckie jak pytanie o Początek i wiek, ale zaufajcie staremu bajarzowi, kobietom się tak czasem robi bez powodu. Czasami można i trzeba je o to zapytać, ale odpowiedź, jeśli padnie, będzie zwykle wymijająca. Tak więc, Pani Bozi zrobiło się na tyle przykro, że przyklęknąwszy nad rozbitym lusterkiem, zapłakała. Jej białe łzy z zakrzepłych krwią źrenic kapały na rodzące się i mnożące drobiny. I nagle Pani Bozia, zobaczyła w każdym z tych malutkich kawałeczków fragment swojej twarzy. Przetarła oczy i roześmiała się, a w łzach zwilżających każdą cząstkę rozbitego lusterka zaświecił jej uśmiech, uśmiech pomieszany z krwią. Tam gdzie odbijał się fragment nosa Pani Bozi w okruchach odbijała się góra, granitem, zielenią i gołoborzem, dołeczek na brodzie przeglądał się w oceanie a rzeki, rzeczki i strumyki płynęły w odbicu zarysu jej ust. W miriadach drobinek rycerze galopowali na koniach, na tronach w swoich zamkach siedzieli królowie, księżniczki czekały na rycerzy, pary całowały się pod mieszkiem jej włosów a w małżowinach uszu rodziły się różowe dzieci. Szukała jednak Pani Bozia rozbitych drobinek, w których odbiłyby się jej oczy.. Szukała i nie mogła znaleźć. I Pani Bozi zrobiło się żal.. Nie, to nie była taka przykrość, po tym, jak opuściła lusterko, to był dojmujący żal, przy którym nawet największy gejzer łez wysycha jak pustynia. Zrobiło jej się żal wszystkiego, rozdartej pustkii swojej nieplisowanej spódnicy, i gór i dolin,i rzek i lasów i królów, księżniczek, rycerzy i dzieci i nawet nabijanych na kopie szkodliwych i śmierdzących siarką smoków. Było jej żal wszystkiego i wszystkich. Zaczęła układać rozsypane drobinki, a ponieważ ciągle rozsypywały się i rodziły nowe, układa je dalej. Była to żmudna praca, tak żmudna, że Pani Bozia, zbierając drobinki nie myślała już o zaginionym odbiciu jej własnych oczu, niczego już nie pragnęła i żal stopniowo wygasał, przeganiany kosmicznym wiatrem. A gdy ostatni podmuch odsunął ostatni żal Pani Bozia poczuła czułość miłości. Bez początku i końca pokochała swoje rozsypane odbicie, choć nie mogła przejrzeć się w swych oczach. Drogie dzieci, nie pytajcie jak to jest jak Pani Bozia kocha, może nie jest to nieeleganckie pytanie i być może odpowiedź na nie jest bardzo prosta, ale nawet ja, Najstarszy Bajarz nie umiem tego wypowiedzieć. Nie pytajcie też drogie dzieci o koniec, że o początek nie wypada to już wiecie. Niektórzy, o wiele młodsi bajarze mówią, że Pani Bozia dalej klęczy zbierając swoje odbicie i dalej szuka swych oczu, a gdy je odnajdzie, zaschnięta krew źrenic skruszeje i wszystko, co żyje w rozbitym lusterku wróci do łona oczodołu. Niektórzy twierdzą, że Pani Bozia już dawno się podniosła i zasnęła, zostawiając rozbite lusterko zawieszone na strunach rozdartej pustki, albo nawet, że nigdy się nad rozbitym odbiciem nie pochyliła. Niektórzy utrzymują i opowiadają, że odnalazła w końcu swe oczy i zakochała się bez pamięci w swym wnętrzu, podążając za promieniem, który zaglądnął w pusty oczodół i przepadł bez wieści. Są też tacy, którzy mówią, że nie było żadnego lusterka a Pani Bozia nie wiedząc o sobie samej śpi wciąż bez snów i marzeń…Ale skąd wtedy tyle krwi? Są przecież i tacy, co mówią, że nie było żadnego żalu a była i jest tylko krew. Są bajarze, którzy zaklinają się, że Pani Bozia kocha przeglądać się w krwi. Na koniec są i tacy, którzy opowiedzą wam, że Pani Bozia nie była panią albo że nie tak miała na imię albo że była tylko spódnica, wyprasowana i gładka, a może nawet plisowana, a może nawet były to spodnie. Ale co to za bajarze - lekceważąco skrzywił się Najstarszy Bajarz i zaciągnął się bezwonną, zupełnie dla dzieci nieszkodliwą, fajką. -
Jest tu jakiś dobry człowiek?
Marat_Dakunin odpowiedział(a) na Fly Elika utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Powiadają też Kto w życiu piękno przedkłada nad pożytek, z pewności w końcu, jak dziecko, które przedkłada słodycze nad chleb, popsuje sobie żołądek i bardzo kwaśno na świat patrzeć będzie. /Nietzsche/