Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Birczin

Użytkownicy
  • Postów

    102
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Birczin

  1. Birczin

    Siedzi kobieta

    jest pokój bez drzwi bez cienia wahania jest próg przekraczalny i kobieta jest rozebrana siedzi kobieta w ciemni bez cieni w pokoju ciemnym w pokoju czarnym w pokoju bez drzwi kobieta siedzi. siedzi kobieta w pokoju bez drzwi cień jest czarny cień jest biały cień pada na plecy cień pada na dni cień pada na noce na szyję i tkwi siedzi kobieta w ciemni bez cienia w białym lub czarnym w kołnierzu siedzenia siedzi kobieta kobieta tak siedzi z dziurką od klucza w górnej sferze pleców otwórz mnie dotknij niech wiem że płonę bo siedzę i czekam tak siedzi kobieta
  2. Birczin

    dziecinie proste

    Pobaw się ze mną, pobaw się słowem. Powab mój rozbudź, obaw mam mnóstwo. Pobaw się ze mną, słowem się powab, powab mnie powab, ze mną się pobaw... ...słowem słowem słowem. Niech wiem że istnieją w naszej wspólnej głowie. ( i niech nie będzie to tandetna przynęta)
  3. Birczin

    chodzę głodny

    Wolnego kolego, wolna wola jedna, ale kontuzji i urazów wiele :)) Skończony i kropka, nic dodać nic ująć, pozdrawiam!
  4. Birczin

    chodzę głodny

    czytam beletrystykę i literaturę popularnonaukową wszystko mi jedno mam zakwasy umysłu nadwyrężam neurony i myśli każda emocja mnie boli i empatyczny stosunek do świata zastanawiam się nad sensem życia łapię kontuzje wolnej woli do czego mi ręce i nogi? czuję że żyję, że mam głowę a na niej szyję nie chcą mnie jakoś obchodzić pochody i marsze czy inne zrywy niepodległości ani ocieplenie globalne czytam etykiety na produktach i jakie mają składniki chodzę głodny
  5. Birczin

    Słowa

    Sny z kałuży wspomnień sztylety ironii na poważnym gardle mroku rytuały czarnego humoru jak codzienne dzień dobry pesymisty balsamy i masaże na grzeszne wizje doświadczeń igły tańczące z grubymi nićmi dobrego smaku szytymi na podniebieniu porażki klamki zapadające nad śpiącą decyzją słowa dziurki od klucza z okiem Eureka! kamyki w ustach
  6. dzięki, fajnie :)) chociaż, jakoś mi nie leży takie ekspresowe tempo niby białej fraszki , gdybym miał skrócić wiersz do ostatniego wersu. Pozdrawiam!
  7. Birczin

    Chwile

    no jakoś nie jeszcze nie jeszcze nie teraz daj mi chwilę pożycz oddam kiedyś zaraz kiedy czas gubi my gubi ja gubi ty gubimy czas i nie ma nas no pożycz tych chwil tak na chwilę z garść już więcej nie zgubię obiecuję oddam no to kupię chwilę powiedz za ile bo te moje jakieś tandetne nieswoje albo chodzą gdzieś omijają mnie jakby wiedziały co czeka je jakbym był tym drzewem a one tym kierowcą co nigdy się nie rozbija pod czarnym niebem to zamieńmy się chociaż kto by tam chciał zrób z nich użytek bo ja nie wiem jak
  8. Hmm, skąd tu tyle jadu? O ile trudniejszym i ciekawszym byłoby zrozumieć cudzołożnika, niżeli go oceniać, nie wiedząc skąd to u niego się wzięło.
  9. I nagle, bezczelnie mogły w nim odezwać się duchy starych przyzwyczajeń i nawyków, których przez długi czas nie dopuszczał do siebie, a nawet uważał, że nigdy już nie będą miały racji bytu. Ale wraz z nimi rozbudziły się wszystkie historie młodości. Powielone przygody, spełnione i niespełnione miłości, niepokoje zmarnowanych lat, pieszo przedeptane drogi, szaleństwa i uśmiechy, pieniądze wydane na obłoki chwili. I to za sprawą jednej książki. Wzdrygnął się nieco, w jaki sposób jego umysł na nowo to udźwignie. Ryzyko tym bardziej tankowało mu w żyły ochotę i entuzjazm do ucieczki. Żona brała właśnie kąpiel. Dzieciaki już dawno spały. Tylko on siedział w fotelu, bezruch zmęczenia szkicował mu dwie surowe zmarszczki na czole. Rozluźnił krawat, odpiął ostatni guzik koszuli pod szyją. Przeczesał do tyłu nieco przetłuszczone, gdzieniegdzie siwiejące już włosy. Spojrzał na zegarek. Obydwie wskazówki spotkały się na X. Strzał w dziesiątkę - pomyślał. Wieczór gęstniał za oknem jak roztwór tajemnicy. Schował z powrotem książkę do swojej torby. To nie może dziać się na serio. A jednak stopy zaczęły prowadzić go ku drzwiom. W pociągu do Wałbrzycha poczuł niewyjaśnioną mieszaninę strachu i ulgi. Znów mknie przedzierając się przez cienie mroźnych przestrzeni, granice rzeczywistości wytyczają pomruki bladych punkcików, gdzieś na skraju zadrzewień prześwitują; tu okna starych kamienic, tam uliczne latarnie. Miarowy stukot kół, pulsujące tętno rozchodzące się po torach. Nareszcie sam na sam z samotnością, w zupełnie pustym przedziale. Nareszcie sam na sam z misterium słów spisanych w zupełnie innych okolicznościach, jednak coś łączy te dwie historie... Skrzypienia i piski, szumy i tarcia, bicia i takty. Kwantowa rytmika wyznaczająca drogę. Jedyną drogę, bo szyny prowadzą pociąg zawsze w ten sam, niezmienny sposób. Idealna podróż samotnika. Mroczna otchłań kumuluje się za szybami przedziału. Drżenie zasłon. Rozsuwane drzwi z szybą z perspektywy pasażera pokrywają się z oknem widocznym za nimi. I puste miejsca siedzące, puste pułki na bagaże, puste oświetlenie szemrzących jarzeniówek, wypełniające pusty przedział. Tętno w żyłach pokrywa się z tętnem pociągu uchodzącym torami. Równocześnie zwalnia albo przyspiesza. Kolejowa symbioza i dychotomia. Martwe dźwięki pędzącego pociągu. Prywatna podróż martwych myśli. Spogląda na zimne i mroczne tło ciągnące się pasem za oknem. W odbiciu szyby prześlizguje się widmo jakiejś postaci, ujrzał ją w trzech miejscach naraz. W szybie okna z prawej strony, w szybie drzwi z lewej strony, i w szybie okna za drzwiami z lewej strony. Już sam nie wie w którym miejscu była tą właściwą postacią, a w którym tylko pustym odbiciem, a może w ogóle jej nie było? A wraz z nią iluzja pokonywanej drogi. Czy te punkty majaczące na ślepo w oddali po jego lewej stronie nie są tylko odbiciem tych z prawej? Ślizganie się po przestrzeni. Spokojnie, wyczekiwanie na koniec drogi, pociąg powoli przewala się szynami, prędkość nie jest już znaczna, uderzenia miarowe, krew powoli przelewa się, spokojnie. Stacja Wałbrzych Główny. Wiedział, że kiedyś wróci, na pewno wróci, nie wiedział tylko czy nie będzie już za późno. W takich wypadkach zdawał się na swoją niezrównaną siłę perswazji, która jeszcze nigdy go nie zawiodła, acz wiele razy zwiodła na manowce, granice poznania. Postawił wielokropek nad i. Otworzył książkę na pierwszej stronie. Przejechał palcem po słowach. "Komu jedzą z ręki, temu nie patrzą na palce".
  10. Birczin

    halo

    W zagłębiach węgla.
  11. W dniu moich urodzin pójdę na grób ojca niebieskiego. Zostaniesz moją pierwszą kobietą, ja Twoim ostatnim mężczyzną. W dniu moich urodzin będzie to wtorek o siedemnastej. Nie zjawię się od razu, bo lubię się spóźniać przez kwadrans. W dniu moich urodzin ubiorę skarpetki; lewą z piątku, a prawą z niedzieli; lewą na prawą, a prawą na lewą, bo nudzą mnie już przedeptane ścieżki. W dniu moich urodzin w wyrwie historii ten fragment życia pozostanie bez znaczenia. W dniu moich urodzin wypełnię lukę we wszechświecie, depcząc po piętach własnego przeznaczenia. W dniu moich urodzin skurczą się i zwiną czasoprzestrzenie ku gwiazd pajęczynom. Grawitacja przemknie po nich jak czarna wdowa pospiesznie ku muchom świetlistym, wszystko stanie się różowe jak mięso. W dniu moich urodzin.
  12. Dziękuję, to miło że dałeś tu nura!
  13. Birczin

    halo

    Ano, my Polacy tak mamy, nawet jak nie napaść to napaść, to chyba impuls i geny przewrażliwienia ;))
  14. Birczin

    halo

    Polska szczera niech żyje ale bez "ch", i tu prędzej i bliżej do Niehalo i katopolski, bo kulturowo zbyt zakorzeniona, że już mrówki skaczą z kwiatka na kwiatek jak koniki polne. Pozdrawiaju!
  15. Birczin

    wbrew sobie

    wbrew sobie sobie wbrew na przekór na pozór w czynie i mowie spod nadzoru specjalnego konformizmu i przewidywalnego komfortu chcący wyzwolenia, niechcący przypadkiem wchłonę to "wbrew sobie" sposobem by nie marszczyć brwi niekiedy i wbrew sobie oddycham wbrew sobie podnoszę zasłonę księżyca na którym moje zaspane ciało zasypane pyłem księżycowym z łóżka porankiem nie wiem którym z kolei przebudzeniem którym porannym kolejnym tracę rachubę jak bym miał nie po kolei może wbrew sobie jako apodyktyczny mistyczny romantyczny komiczny dynamiczny paniczny hochsztapler z zawodu marny szarlatan sprawiający zawód wieczny jak echo i może brew sobie palę mosty i wskrzeszam je zaraz na powrót jakbym feniksa wygrzebał z popiołów i twarz mi obleka historii rzeka jakiś grymas lat ubiegłych i wbrew sobie zmęczone ciało naciągam garstką ćwiczeń fizycznych i sweter zimowym wieczorem naciągam na ciało wbrew sobie psa ciągnę na smyczy biegiem za sobą żeby pobyć samemu pomału i wbrew sobie całuję to życie rosnące mi przed oczyma jak poziom entropii którą liczę wciąż na nowo z gwiazdami gniazdami snów i znów wbrew sobie sobie wbrew
  16. Jeju dzięki! Czasami lepiej na stopa(ch)... Pozdro.
  17. tu każdy umiera tak samo opróżnia życia kieszenie na pożegnanie całuje ziemię i mówi do niej mamo tu każdy umiera inaczej rozciąga rzeczy w istości tu każdy umiera już raczej rozwiesza na sznurze nicości tu każdy umiera po troszku w migawce, fatamorganie robi ostatnie pranie obracany w proszku między planetami głodnych ptaków schnie plamami rajskiej oazy albo w dymiącym piachu krwi nędzy i rdzy w popiele suchych traw w pościeli czarnych zjaw tu każdy już umarł za życia zza życia, z zażycia... wystoi, wyczeka, wystaje
  18. Dziękuję za sugestię, szkoda że żelazna natura kruchego poety nie lubi zmian i krytyki, bo wtedy ma się wrażenie, że to nie jest do końca jego ;)
  19. Dzięki, przydał się zimny prysznic brudnym zbłąkanym myślom. Pozdrawiam!
  20. Birczin

    Wynajmę pokój

    Dziękuję, nieco go zmodyfikowałem, ale po Twoim spostrzeżeniu, i fakcie zastanowienia się nad wyborem mam wrażenie, że i tak kuleje ;)) "Wynajmę (s)pokój" Wynajmę pokój kobiecie takiej w kwiecie wieku I żeby była radosna to popatrzę na nią I też się uśmiechnę Ślicznej krągłej energicznej erotycznej i zwiewnej takiej bez pornografii Wynajmę pokój kobiecie Wyburzę w nim ściany Zostanie dach nad głowami Zasiądziemy na sofie Kubek w kubek z kawą przy stole Będziemy rozbierać się z myśli i ubierać w słowa Wynajmę pokój kobiecie by: mogła wymieniać wodę w wazonie z tulipanem karmić sikorki zimą i moje zmysły latem wstawiła do piekarnika ciasto emocje w puste życia wnęki uczyła spaceru bosej podróży moje zbłąkane stopy Wynajmę spokój kobiecie Bez serca Wystarczy że moje
  21. z każdej strony jestem zewnętrzny na podobieństwo prawdy i prawdopodobieństwo tajemnicy jest tylko złudzonym ułamkiem późna próżnia z pytaniem erotycznym z retoryczną figurą gra snów Rano goi się w słońcu tam oczekiwałem niedopowiedzeń perfekcyjnych odpowiedzeń rzadkich odwiedzin intensywnie intymnych aż tu nagle zbyt zwyczajne zmartwychwstanie wieczności odbiło się we mnie całunem śmierci i przyszłaś przedwcześnie spóźniona
  22. Birczin

    Banici sentencji

    Się popełniliśmy wzajemnie szalenie spokojnie potwornie delikatnie bezbłędnie konkretnie spiesząc powoli w wieczorze świateł nurzani znużeni propozycjami niemal każdego parasola na mieście barwy alkoholowej reklamy w opozycji skostniałej rzeki i wyspy jakby tańczące bandy na trzech segmentach zabytkowych kamienic (nie licząc raju i piwnic) programowano na seksualne androidy niestygnące wiecznym zwarciem procesorów aż w ramiona nasze wzruszenia deficyty wczepiały się niby papugi piratów bo my jako kontrabandy przemytnicy w nieśmiałych paczuszkach uczuć- te dni gdy jako dzieci smakowaliśmy okruch śmiechu powietrza i chwili co sypał się nam łamaniem nieba z rękawa świtu -nieśliśmy chowane woalem skojarzeń do nowego zimnego kraju z żądaniem puczu na monotonię i meandry spod bandery carpe diem Bo my jako banici sentencji- cienie w globalnym rezerwacie wrażeń -szukaliśmy mlecznej drogi zbawienia Rozlanej po stole ludzkich przywar.
  23. Birczin

    determinacja

    I znów deptał po piętach Achillesa własnemu przeznaczeniu
  24. Jej smukłe nogi nie mogły kończyć się tajemnicą nawet w tym miejscu nad kolanami, na krańcu jej sukienki, gdzie zaczynają się najbardziej plugawe i obrzydliwe wizje każdego faceta, niezależnie od wieku. Nie mogły kończyć się w ogóle. Chodziła na tych nogach nie naruszając ziemi w taki sposób jakby ostre, długie nożyce rozcinały kontrasty pomiędzy czystym niebem a przymarłą w dół ulicą. Godziła niedostrzegalnym niemal uśmiechem graniczącym z ironią, wręcz wyśmianiem i szyderstwem w mężczyznę niepogodzonego z myślą, że nigdy nie będzie mógł jej posiąść i stłamsić w swoich ramionach, a jednak na tyle szczęśliwego, że dostrzegł promyk przebaczenia tego faktu w drganiu jej ust i mógł zostać nim oświetlony. Żadna najbardziej odważna architektura nie była w stanie rywalizować z proporcjami jej ciała, ale te wszystkie genetyczne przypadki świadczące o cudowności jej urody nie wykazywały w najmniejszym stopniu jej smutku, obaw i niepewności. Miała za złe całemu światu męskiemu, że patrzy na nią jak na obiekt służący seksualnej konsumpcji. Chciałaby być nieco brzydsza, oddać trochę swojego piękna bardziej potrzebującym go kobietom, albo jeśli byłoby to konieczne, mężczyznom. Nie mogła ścierpieć tego promiennego owalu swojej twarzy, owianego mgłą falujących, bazaltowych włosów, który odbijał się w szybie każdego miejskiego okna. Miała wrażenie, że idzie przez gabinet luster, w którym zatraciła swój sens do bycia kimś zwykłym. Mężczyźni robili do niej maślane oczy, kobiety spojrzeniem wbijały w nią sztylety zazdrości, psy skomlały na jej widok, a koty ocierały się o nią, jak o bóstwo. Nienawidziła siebie, za to, że tak głęboko ukryła swoje prawdziwe pragnienia. Była pewna, że nikt nie jest w stanie ich z niej wydobyć, mimo tego, że ubierała się jak najmniej wyzywająco i atrakcyjnie, by nie rozbudzać wyobraźni, by nie zacierać odbiorcy tej możliwości dowiedzenia się o niej czegoś więcej, niż może o niej powiedzieć sam wygląd. Rozczarowanie zawsze brało górę. Reszta szła w cholerę. Czuła się jak kopciuszek w okrojonej wersji bez happy endu, jak primadonna z opery mydlanej, której szczęśliwy finał jest pewny jak to, że bańka nie pryśnie. Jednym słowem - dupa. Niezła dupa.
  25. Birczin

    Wynajmę pokój

    Wynajmę pokój dla kobiety takiej w kwiecie wieku I żeby była radosna to popatrzę na nią I też się uśmiechnę ślicznej krągłej energicznej erotycznej i zwiewnej bez pornografii Wynajmę pokój dla kobiety zburzę ściany dach nam zostawię Zasiądziemy na sofie kubek w kubek z kawą przy stole będziemy ubierać się w słowa Wynajmę pokój dla kobiety aby: mogła wymieniać wodę w wazonie z tulipanem karmić zimą sikorki i moje zmysły nad ranem wstawiła ciasto do piekarnika tchnęła emocje w puste wnęki życia uczyła spaceru bosej podróży moje zbłąkane nogi Wynajmę pokój dla kobiety bez serca Wystarczy że moje
×
×
  • Dodaj nową pozycję...