Ja
zupełnie niewpływowy obywatel,
zwykły, przeciętny i szary,
nie wypróżniam się w tłumie,
daję się bezwiednie dymać po każdych wyborach.
Jestem
w stanie poświęcić się niczym Antygona
i dać skorumpować, bo od dobra i miłości
nabawić się można wrzodów
albo choroby wenerycznej.
Ale gdzie, jak i przez kogo?
Do Sejmu ani struktur samorządowych nie wejdę,
nie szukam poklasku wśród tłumów,
nie mam znajomych w CBA.
Jako praworządny obywatel
mam swoją dumę,
za flaszkę na wyborach głosu nie sprzedam.
Postuluję:
Co najmniej dwie!