Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ludwik Perney

Użytkownicy
  • Postów

    86
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Ludwik Perney

  1. dawniejbezet, dziękuję za oko do interpunkcji :-) Za ciekawy komentarz również. Pozdrawiam serdecznie!
  2. Nikt nie pyta o wodę Borjomi, a to przecież cud – w wodzie zarysuje się nawet najświętszy kontur. Ludzie są dobrzy, ale nie pytają o wodę Borjomi. Spacerują po targowisku, oglądają i odchodzą. Mogliby ją kupić jak Amerykanie, Żydzi, Kanadyjczycy czy Rosjanie, ale nie kupują. Nastały ciężkie czasy - trudno nakarmić dzieci, skąd mam wziąć pieniądze? Nic nie zarobię, znowu wrócę głodna. Nikt nie kupuje wody. Wodę Borjomi piją w Białym Domu i na Kremlu; butelki kołyszą się w wózku, święte kontury ożyły, błogosławią niesmaczną wodę z Lourdes.
  3. Karolino, dziękuję za komentarz. Tytuł celowo objąłem cudzysłowem :-) Także co złego to nie ja
  4. :-) te piosenki krzyczało się na jedną nutę - tą najwyższą
  5. Tylko raz oglądałem mecz z trybun. Nie rozumiałem (i wciąż nie rozumiem), kto i gdzie miał wyjść, czy wejść. Nie rozumiałem również (i wciąż nie rozumiem), kogo trzeba było gonić, a przed kim uciekać. Zapamiętałem jednak (więc wciąż pamiętam) nutę krzyczanych piosenek: „Bo kto, bo kto pierwszą ligę ma? Nasi chłopcy, nasi chłopcy z Jastrzębia!” (Niewiele na to wskazuje, ale zakończyłem ten wiersz klamrą.)
  6. nikt ważny, a skąd wniosek, że peel jest żonaty? Cream Dream, co konkretnie nie podoba Ci się w wersyfikacji?
  7. planowałem jesienią treking do ostatniej bazy na Mount Everest, ale gdy poczytałem o przygnębiającej atmosferze, tłumach ludzi na szlaku i cenach posiłków, postanowiłem jednak popatrzeć na himalaje z nepalskich pięciotysięczników :-)
  8. tak się zwie? to fragment nazwy "Czomolungma" - ciekawe co oznacza..
  9. Nikt inny nie pochwalił cnót Przenajświętszej Panienki tyle razy, ile pochwaliłem ja – przesunę koralik, zanim zdążysz powiedzieć ”hm”; wymówię Skład apostolski, zanim przypomnisz sobie ulubione marki czekolad. Jestem telefonicznym ankieterem, jednak nie sługą mamony. Potrafię szeptać tak cicho, że nie usłyszysz; tak szybko, że między pytaniami wymodlę tajemnicę. Tybetańscy mnisi nie wykręcą na modlitewnych młynkach tyle mantr, himalajski wiatr nie wyszarpie z chorągiewek tyle słów-od lat drążę schody do nieba własnym językiem. Putto dotyka się, nadsłuchując mojego aksamitnego głosu.
  10. ech, Panie MN, gdzież ja napisałem, że kalki to pedofilia? użyłem w wypowiedzi tzw "jaka", zdawało mi się, że na portalu literackim "jak" będzie adekwatny, ale skoro trzeba jaśniej: Panie MN, miałem na myśli, że w poezji nie ma nietykalnych rekwizytów - nawet te kalkowe można użyć sprawnie i z korzyścią dla wiersza, tylko trzeba ich używać z ostrożnością, starannością o nietuzinkowość, oraz z uzasadnieniem. Uzasadnienie mam (wszystkie wymienione zwierzaki to moi domownicy, a jeden ze zwyczajów, o którym mowa w wierszu, dotyczy również psów) staranność o nietuzinkowość i ostrożność pewnie Pan neguje :-)
  11. kły pokazują mongolskie psy :-) a że pies i kot oklepane tematy... przygarnąłem te moje mimo to. literackie kalki nie są rekwizytami tabu, są tylko jak podejmowanie rozmowy o pedofilii w obecności księdza hahaa
  12. dzie wuszka, cieszę się, że wiersz się spodobał. H.Lecter, wiersz potrzebuje też odrobinę z czytelnika, żeby przed nim błysnąć.
  13. oo za "panią" przepraszam w takim razie. Z pańskiego wgłębiania się wnioskuję, że wiersz czyniłoby więcej mongolskich słów? Żartuję sobie, oczywiście rozumiem Pańskie prawo do posiadania własnego gustu - dość skrajny jest w mojej ocenie, ale niech tam.. Ja nie trawię na pewno więcej wierszy niż Pan.
  14. Pani Messalin, proszę czytać nie tylko wirtualną poezję. Internetowe foremki nie dla mnie :-)
  15. Napisałem ogłoszenie w imieniu mojego psa: „Grom będzie stróżował za budę i michę karmy” Drugi, o imieniu Brutal, jest na tyle niewielki i mądry, że przeszedł między szczeblami i znikł. Psy żyją krótko, ale licho wie, kiedy zejdę, a straciłem do nich zaufanie, gdy usłyszałem, że Mongołowie rzucają trupy bliskich psom – Grom nawet po pełnej misce jest nienażarty. Przygarnąłem czarnego kota – Carry ociera się o nogawki, reaguje na imię jak pies, a w pecha nie wierzy tak bardzo jak ja. Sama dba o posiłki, nie hałasuje, gdy spisuję przykazania podróży: 1. Uuczlaaraj*, przyjacielu, zanim zagoszczę w twoim namiocie i upiję się wódką archi, pozwól poznać twoją żonę. 2. W moim kraju da się żyć bez psów, oto zdjęcie mojego kota! * (fonetycznie) „przepraszam” w języku mongolskim
  16. pozostaje przyzwyczaić się do krótkich komentarzy :-) dziękuję
  17. dziękuję, z wiersza nie mam satysfakcji, ale może go jeszcze polubię. Czytam ciekawą książkę "12 planeta" o starych cywilizacjach i ich wpływie na młodsze i obecną.
  18. Duchowni już nie reagują na tragedie - otrzymali znaki - opuszczają świątynie, dobra i przerażonych wiernych. Od miesięcy zbierają się na zboczu świętej góry Anatolii, ustalają koligacje bogów, układają pieśni i mantry w starych językach, odciskają je na glinianych tablicach. Najwyżej pracują erudyci o proporcjonalnych twarzach, szpetni mnisi giną strącani kopnięciami szlachetniejszych. We wskazanym miejscu wykopano pokrytą patyną sztabę zapisaną piktogramami - treść rozchodzi się szeptem: mężczyźni podparci na głowach innych rozgarniają ziemię, zbliżają się do słońca na którym niezadowoleni ojcowie ojców duszą kolejno swoje dzieci aż do najbrzydszego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...