Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ludwik Perney

Użytkownicy
  • Postów

    86
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Ludwik Perney

  1. 1. Piątek zaczął się od kałuży krwi rozlanej pod drzwiami hurtowni na Podwalu - chwilę czekaliśmy razem: ja trochę krócej, krew dłużej. Nie zamieniliśmy ani słowa, choć pamiętam najbardziej uniwersalne zdanie - trzymam je na wypadek musu konwersacji w windach, czy kolejce (jak tutaj): "Różnie bywa" - z takim orężem zachowam się społecznie w każdej sytuacji. Zagiąć mnie można jedynie pytając "która jest godzina", ale to pytanie, nawet zadawane bełkotem, poznam po charakterystycznej intonacji. 2. Odwiedziłem ojca, zjedliśmy śniadanie i zastanawialiśmy się czy można włożyć sobie lufę pistoletu do ust i nie trafić w głowę. 3. Dzwoni Edyta, wścieka się. Jej klient nie przyszedł na umówione spotkanie, w dodatku nie odbiera telefonu. - jestem bezsilna - mówi - Marek, przywaliłbyś mu, gdybyś go teraz spotkał? 4. Można. 5. Dzwoni Edyta, mówi, że nie uwierzę: klient odezwał się w końcu. Okradziono go, a wcześniej oczywiście pobito - piątek zaczął się od kałuży krwi na Podwalu.
  2. Przekazywanie historyjek służy podglądaniu tańca motyli - delikatnych struktur zaprojektowanych z geniuszem przegrywającym jedynie ze światłem. Jest coś przyciągającego w opisach tego błędu zamieniającego duszę czy mózg w kilka neuronów noszących jedną informację - jak w taniej zabawce. Histeryczne uderzenia skrzydłami skupiają uwagę - umiejętność zapamiętania najefektowniejszych ruchów przyda się na pewno po kolejnej wylince. Mówisz, że każdy pragnie poczuć się szczególny, milczymy wystarczająco długo, żeby każdy z nas zdążył zapytać siebie jak bardzo wciąż tego chce. Nieważne o czym później rozmawiamy, meritum okazuje się być rozżarzonym drucikiem pod owalną banią szkła, o którą obijamy się dopóki nie zaśniemy.
  3. Widzę, że wiersz stał się obiektem pracy literackich detektywów :-) Priorytet - szukanie miejsca, które można poddać wątpliwości. No tak, słowo "potem" należałoby przestać używać, bo ma dwa znaczenia. Twierdzę jednak, że czytelnik też powinien wykazać się odrobiną intelektu i gdy ktoś napisze, że zapiął zamek kurtki, fajnie byłoby gdyby czytelnik kumał, że nie chodzi o zamknięty wielki średniowieczny budynek należący do pana Kurtki :-) dowcipnisie :-)
  4. Panie, przywróć prawidłową ścieżkę dźwiękową. Nie słyszysz? Rozmodlone usta kobiety nie pasują do głosów - szepcze i krzyczy, czego chce i nie chce, jak bardzo pragnie, żebym chciał i bym nie chciał. Opuściła głowę i milczy, a kolejne słowa wybrzmiewają, że nie ma wody, która mogłaby zaspokoić pragnienia, żebym został, że stanowczo zakazuje rozpalać ogień, a ciszę zmącą jedynie modlitwy, bo to twój dom, Panie. Mężczyźni śmierdzą potem i łajnem, są jak śmieci zawieszone na gałęziach przez wezbraną wodę. Tak, milcząca kobieto, wyobraź sobie jak strzęp folii będzie lśnił, zmieniał kształty, falował w nurcie rzeki.
  5. Elu, cieszę się z takiego odbioru cyklu, dziękuję :-)
  6. im bardziej go wycinano, tym bardziej się rozrastał Burżuazyjny dureń wycina najlepszy kawałek i delektuje się sam; nie doświadczył smaku podgardla, nie zna sztuki zaspokajania głodu, przesuwania słoniny do krańca pajdy ustami. Burżuazyjne bzdury wyjaławiają charakter, deformują geny: z mędrca powstaje głąb, z gajówki kukułka* – rozpycha się w gnieździe, dusi dzieci żywiciela, wciąż woła o jedzenie. Afgańskie ziemie mogły kwitnąć urodzajem – Trofim Łysenko wiedział jak zmienić głód w abstrakcję, udomowić drapieżną biologię, gdy rozstąpiło się morze, naukę pokrył szlam. *wg łysenkizmu gajówka karmiona gąsienicami miała zmienić się w kukułkę
  7. :-) chwilka, przecież pod tym wierszem wypowiedziałem się tylko raz. przekłamanie w motto jest celowe, być może w kontekście innych wierszy tego cyklu bardziej zrozumiałe będą moje intencje. w każdym razie dziękuję za uwagę :-)
  8. obcowanie z poezją wymaga odrobiny otwarcia - nie na kontrowersje, bo tych wcale tu nie ma, tylko na odmienną myśl, odmienne spojrzenie. Za niesmaczne uważam tak pochopne oceny moich intencji.
  9. . Posłał więc swoje usługi, żeby zaproszonych zwołały na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść. Elokwentne zaproszenie wysłałem wiadomością do wielu odbiorów. Uczta weselna syna eksploduje splendorem – na samą myśl pot spływa ze skroni. Uniosę brew, półnagie kobiety poruszą powietrze. Sprzymierzeńcy i podwładni sprawdzają pocztę wieczorami. Cieszy mnie nadchodząca gloria, odświeżam stronę zbyt często – matki śpiewają pieśni o mojej cierpliwości. Spalę serwery, wymorduję rodziny konstruktorów filtrów, jeśli te wrzuciły moją wiadomość do spamu – królowie, bogowie, ostrzegam: nie drwijcie, bo upokorzę, a ścierwa przybiję do pali.
  10. Wyjaśniłem już wcześniej, że mowa w wierszu o Juliusie Frommie, a nie o Erichu. Bóg przez "B"jest Bogiem o którym mówił w wywiadzie kapucyn Ksawery Knotz - wywiad z nim zatytułowany był właśnie w taki sposób "Trójkąt z Bogiem". Gdy piszę dalej o różnych bogach - zwyczajowo używa się "b". Cieszę się, że są zakonnicy, duchowni, którzy potrafią o Bogu rozmawiać w każdym kontekście - również seksu, czy chorób. O ile nie lubię cynizmu samego w sobie, o tyle cyniczny dowcip cenię, no ale to już kwestia gustu :-) Dziękuję za komentarz :-)
  11. No i tu wyszła moja gafa. Na mojej stronie zamieściłem ten wiersz ze zdjęciem Juliusa Fromma i jego produktu. Tu powinienem również zaznaczyć którego Fromma przywołuję. Nie potrafię wstawić grafiki ani linku na poezje.org, nie potrafię też dopisać odnośnika do tytułu, ale grafiki można zobaczyć na mojej stronie: www.perney.pl przepraszam czytelników za gafę! Panie Marku, ciekawy jestem Pańskiego czytania po tej korekcie.
  12. Jacku, pojęcie religii samo w sobie jest dla mnie obiektem krytycznego spojrzenia i jednocześnie ciekawości. Do religii katolickiej mam podejście szczególne ze względu na to, że w tej religii zostałem wychowany, dotyczy mnie najbardziej - i tu muszę przyznać Ci rację, dużo chętniej wypowiadam się na temat tej właśnie religii. Kwestia którą poruszyłeś (mam na myśli fragment mojego wiersza mówiący o dziewictwie Maryi) nie budzi już we mnie tak silnych emocji jaką budziła jakiś czas temu. Zapewniam Cię, że ten wiersz nie był powodowany ani złośliwością, ani złością. Zwyczajnie spisałem refleksje które pojawiały się podczas podróży. Zaznaczę, że refleksje były towarem deficytowym podczas trudnego marszu na dużej wysokości.
  13. ładne wersy, ładny wiersz :-) zgodny z ideą autora odnośnie poezji - estetyka, przyjemność, uśmiech.
  14. „I ja jestem pewien, że wtedy był z nimi Pan Bóg, w ich sypialni.” Ksawery Knotz We Fromma* trzeba wierzyć. Podobnie jak w bogów – warto pamiętać przykazania, trzymać się zasad i umrzeć spokojny pachnąc boskim namaszczeniem. Dobry bóg zatroszczy się o strach. Dziewięćdziesiąt osiem procent myśli uczyni szczęśliwymi, nie pękaj. We Fromma trzeba wierzyć. Podobnie jak w miłość Rosjanki – możesz nie rozumieć , nie doświadczyć, ale uwierz i nie przejmuj się ilością byłych kochanków. Rosjanka kocha na zabój – od takiej miłości oczekuj tylko dobrego, jedno ciało raz umiera. We Fromma trzeba wierzyć jak w eleganckie gadżety: skórzane etui, srebrna papierośnica, wizytownik, pudełko z tabletkami na każdy z trzydziestu jeden dni. *Julius Fromm
  15. Jacku, W Indiach, Nepalu nie da się uniknąć porównań mentalności religii w której zostałem wychowany z azjatyckimi. Figury rubasznego Buddy często podkreślające wybujałą seksualność, duża otwartość i brak tabu mocno kontrastuje z figurami Maryi i krzyżami z umierającym Jezusem. Uśmiechnięty, mocno otyły, czasem rubaszny, a czasem z kobiecą twarzą Budda serio zdaje się drwić z naszych wyobrażeń Boga. Dołożyły się jeszcze do wiersza ciekawe rozmowy z Izraelitami spotkanymi na szlaku. Nic poza tym nie powodowało mną do napisania takich wersów. Nie miałem na celu nikogo urażać. Wierz mi Jacku, że sposób w jaki w Nepalu czci się Buddę i inne bóstwa wywołuje mnóstwo myśli, wrażeń i skojarzeń. Pozdrawiam i dziękuję :-)!
  16. :-) Witam Fajsbukowiczki! Adekwatne zdjęcie dodałem też na mojej stronie www.perney.pl/listopad-2010.html Pozdrawiam :-)
  17. Witam, liczby są dniami listopada. Marku, tak, jaki wyglądają podejrzanie w kontekście myśli o Yeti :-)
  18. 14 Gryzę tybetański chleb na tarasie w Thulo Sabru. Słońce wychyla się zza szczytu i oślepia słowami, że Jezus umarł dziś w nocy, a jego matka nie jest dziewicą, oj nie jest. Światło układa się w owalny kształt uśmiechniętego Buddy drapiącego brzuch. 15 Resztki mleka z herbatą i masalą na dnie kubka rysują kontury pięknej Żydówki – Jezus miałby dziś trzydzieści cztery lata – szepczą Izraelici ze stołu obok (wysoki chudy mężczyzna, jego żona i syn), ich karki czerwienieją – usiedli tyłem do słońca. 16 Pod Surya Peak brodaty mężczyzna patrzy na jezioro Gosaikund i chmury przelatujące kilkaset metrów poniżej tafli – mam dwadzieścia siedem lat – mówi – mój ojciec zaszył się pod Mont Everestem, a wiesz, widziałem Yeti – dodaje. W jego dłoni widzę włosy jaka.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...