Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dorota_Jabłońska

Użytkownicy
  • Postów

    1 608
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Dorota_Jabłońska

  1. W powyższym zachodzi zjawisko, które potocznie nazywamy nawijaniem makaronu na uszy. To nie jest poezja. Pozdrawiam serdecznie :)
  2. Wieczór wigilijny, to nadzieja, święto początku - światło pierwszej gwiazdy, bezmiar czarny wydaje się tutaj naturalnym oponentem... Jutro na wilgotnej ścianie podniebienia, to smak życia, może kojarzyć się z wyrafinowaniem wina, soczystością owocu, może również z czułością waniliowego budyniu... Gdyby usta były pąsowe, po cóż byłoby kraść światło. Usta sine od zmierzchu, to głód ale tego syty nie zrozumie... :) Chapeau bas! - dla interpretacji tak zgodnej z intencją autora pisać warto! :)
  3. słowo "rui" w sposobie interpretacji powyższego wiersza budzi we mnie sprzeciw. Kategoryczny. Proponuję ukompostowić wegetę ;) Pozdrawiam :)
  4. "te uda rozchylone" to składnik potrzeby mówiąc krótko i w szczegóły wdawać się będę z powodu wielkiej nieśmiałości mej! :) Dziękuję za słowo pod wierszem :)
  5. Wieczór wigilijny, to nadzieja, święto początku - światło pierwszej gwiazdy, bezmiar czarny wydaje się tutaj naturalnym oponentem... Jutro na wilgotnej ścianie podniebienia, to smak życia, może kojarzyć się z wyrafinowaniem wina, soczystością owocu, może również z czułością waniliowego budyniu... Gdyby usta były pąsowe, po cóż byłoby kraść światło. Usta sine od zmierzchu, to głód ale tego syty nie zrozumie... :) waniliowy budyń w czas wigilijny? nie znam takowej tradycji - przecież wilia to czas Narodzin Syna Bożego - dla każdej matki ziemskiej prawdziwie bożego; sytość nie odnosi się tutaj do matki - lecz do Syna; bo to ona pragnie karmić...ale nie wie, czy taka możliwość spełni się... Jacku, zwróć proszę uwagę, że wieczór wigilijny w wierszu nie uda się w tym roku, czyli mówimy tu o czasie przyszłym, natomiast w ostatniej strofie czasowniki użyte są w czasie teraźniejszym. Tym samym łączenie wątków w ten sposób jest nietrafione. Chodzi o to, że skutkiem tego co dzieje się teraz, coś nie uda się w przyszłości.
  6. rozczochranie to wynik emocji - jeszcze! o mocy sprawczej słów coś już kiedyś... Dziękuję :)
  7. Szanuję wrażenie i również pozdrawiam :)
  8. No, właśnie, dobrze to nazwałaś - rekwizyty i to się czuje. Ich znaczenie jest jasne, a nawet powiedziałabym - zbyt jasne. Rozumiem budzące się skojarzenia i potrzebę ich zapisania (sobie na marginesie). Ale w wierszu warto je odsączyć, ponieważ zaciemniają obraz. Obraz bardzo ciekawy, bo zajrzałam na Orga tylko na chwilę, a jednak Twój wiersz mnie zaczepił, nie pozostałam obojętna - musiałam coś napisać. Cięłabym 1/3 zaraz po pierwszym 'jeszcze' - na przykład jeszcze mimo klatki jeszcze wieczór wigilijny ruch na stole i dalej w tym guście. Wybacz, że się tak wcinam. W końcu to tylko mój punkt widzenia. Widocznie mam za dużo energii;) idę poodkurzać... Uściski :) Polegając na rekwizytach użytych już wcześniej, jednak w moim odczuciu tylko tych trwale zespolonych ze zjawiskiem, starałam się zadbać o ich ekpozycję, oprawić w nowe ramy. Dziś rezultat mnie zadowala, ale w przyszłości... kto wie? Oby jak najwięcej takiej energii Olu! Dziękuję i moooocno odwzajemniam uścisk :)!
  9. www.youtube.com/watch?v=037uSAIahho ***************************
  10. Wiesz Olu jak trudno rozstać się z pewnymi rekwizytami, zwłaszcza kiedy wydają się nam jedyne i prawdziwe. Cieszy mnie Twoja opinia o początku wiersza, zaś pozostałe w mniejszym lub większym stopniu budzą sprzeciw. Ale to taki płynny stan, bo przecież poezja, a w moim przypadku poezyjka, ewoluuje wraz z autorem. Powiem tylko w obronie, że pierś nie użyta w sposób zgodny z przeznaczeniem zamyka się w klatce i tu wykorzystałam zbieżność klatki z klatką piersiową, w kierunku zamknięcia się w sobie. Wieczór wigilijny celowo podany w formie tzw. suchej, bo to jak słusznie zauważyłaś oczywista, ale ważna konsekwencja. Rany dają znać o sobie, póki dotykamy trudnych tematów – ostrych brzegów – choćby tylko myślą. Uda cudzodzienności to wynik posiłkowania się skradzionym światłem, ale też składnik potrzeby w kontekście rozchylenia, życia. Zastanowię się nad usunięciem wersów budyniem waniliowym rysuje się jutro na wilgotnej ścianie podniebienia Dziękuję za wnikliwą lekturę i komentarz wart przemyślenia :) Pozdrawiam serdecznie!
  11. Dla mnie świetne! Z małym jednak zastrzeżeniem: ostatni wers jest zupełnie niepotrzebny i wg mnie wiersz winien kończyć się na „Proszę o uwagę”. "we własnym labiryncie cudzych złudzeń" - czyż nie jesteśmy po części tym, co widzą w nas inni? czy nie gubimy się w labiryncie prób sprostania wizerunkowi? dlatego zgadzam się z autorem; również w tym, że ową świadomość w momencie ostatecznym można uznać za coś strasznego. Powodzenia!
  12. Brałam pod uwagę taki zapis, jednak z "pacierzę" z łożyska - co o tym sądzisz? odmawiam różańcom nie nazywam ścieżek... zapisane razem ma uzasadnienie, ponieważ różaniec (z łac. rosarium, ogród różany) – odmawiam różańcom, bo „nie nazywam ścieżek w twoim ogrodzie” – przyczyna - skutek; można pojmować również w kategorii poczucia winy. Ciekawa sugestia! Dziękuję! Odmawiam różańcom, bo nie nazywam ścieżek w Twoim ogrodzie - tak. I raczej nie w kategoriach winy, ale poszanowania, tajemnicy i szerszego pola widzenia ;)) Ale całość w mojej wersji możesz traktować nie jako propozycję wprowadzenia zmian, ale przede wszystkim jako interpretację. Autor/ka wie najlepiej co i jak chce powiedzieć ;)) póki co zastanawiam się nad pierwsza strofą i jestem otwarta na podpowiedzi. Przemyślę całość i pewnie coś zmienię. Stokrotne! :)
  13. Cieszę się bez umiaru ;)! ps. moja szczęka też! :))
  14. Obcowanie z poezją wyzwala we mnie szereg uczuć różnego rodzaju i nie w każdym przypadku opatrzyłabym je mianem przyjemne. Pewnie ma to związek z kaloszami, w jakie akurat jesteśmy obuci - boskie, czy gumowe... :) Dziękuję za wgląd i słowo pod wierszem :)
  15. Brałam pod uwagę taki zapis, jednak z "pacierzę" z łożyska - co o tym sądzisz? odmawiam różańcom nie nazywam ścieżek... zapisane razem ma uzasadnienie, ponieważ różaniec (z łac. rosarium, ogród różany) – odmawiam różańcom, bo „nie nazywam ścieżek w twoim ogrodzie” – przyczyna - skutek; można pojmować również w kategorii poczucia winy. Ciekawa sugestia! Dziękuję!
  16. w takich chwilach jestem - bardzo! Pozdrawiam pięknie Poetę :) Jeżeli pozdrowienie poprzedziło stosowne dygnięcie, jestem gotów zrewanżować się nobliwym uśmiechem :)) Ojej! to mamy problem - dygnięcia nie było! Spieszę jednak donieść, że nobliwy uśmiech w zupełności pokrywa oczekiwania pozdrawiającej! :) ps. nobliwy uśmiech kojarzy mi się z porcelanową szczęką należącą do arcybiskupa Narbonne Dillona, który uniknął gilotyny uciekając w 1791 r. do Londynu. Popularność zyskała jako „maskotka” Dnia Uśmiechu :))!
  17. odradzam się w rozstępach w szczelinach wznoszę pacierze z łożyska odmawiam różańcom nie nazywam ścieżek w twoim ogrodzie plecy prostuje czas bożynsynek kurzu wnikliwy sprzymierzeniec jeszcze pierś obfita mimo klatki jeszcze rany lgnę do ostrych brzegów jeszcze wieczór wigilijny nie uda się w tym roku bezmiar czarny sparaliżuje ruch na stole potrzeba przebiśnieg kradnie światło spod okien sąsiadów budyniem waniliowym rysuje się jutro na wilgotnej ścianie podniebienia życie rozchyla uda cudzodzienności zaprasza ustami sinymi od zmierzchu
  18. Wiersz tak bardzo podoba mi się w całości, że za każdą próbę cięcia biłabym po łapkach ;) Pozdrawiam Autora :)
  19. Cieszę się, kiedy udaje mi się cośkolwiek pojąć :)!! W takim razie musisz być bardzo szczęśliwym człowiekiem... :) w takich chwilach jestem - bardzo! Pozdrawiam pięknie Poetę :)
  20. Cieszę się, kiedy udaje mi się cośkolwiek pojąć :)!!
  21. Po wniesieniu zasugerowanych wyżej poprawek, z gwiazdami pobladłymi z zazdrości włącznie - ładny :) Pozdrawiam!
  22. Z całym szacunkiem, nie sądzę aby przestarzała forma była bardziej przekonująca, czy też podniosła dla adresatki. dotknienie ust i łzawy ciszo-rosy kapaniec robi wrażenie raczej odstraszające. Wobec zapowiedzi tej treści uciekłabym w te pędy nim peel zdążyłby wrócić :)! Proponuję formę telegramu, która podniesie rangę o stopień niedopowiedzenia, a już najlepiej bez podpisu – babska ciekawość przytwierdzi do ziemi nawet najbardziej bojaźliwą squaw ;)
  23. o czasie dyskutuje się już ponad 2000 lat, zaś moja uboga empiria ma zaledwie… w każdym razie jest to liczba mniejsza niż 2000 ;) powstają nowe koncepcje, potem następne zastępują te nowe – analogicznie do ewolucji nauki w ogóle. W oceanie definicji każdy dostrzega własną. Ta moja mówi dobitnie: mimo początku i końca /bez względu na trud przez nas poniesiony/ czas płynie, ot co! Pozdrawiam serdecznie :)
  24. Przypomina tragedię mającą związek z tsunami, ale w moim odbiorze rzeczywiście jest to wiersz o „jednej z tych wielu małych, codziennych”, które są niczym wobec nieszczęść całego świata, dla nas jednak mają wymiar apokaliptyczny. spuszczona ze smyczy siódma pieczęć okruch domu w zaciśniętej dłoni milknąca pamięć nasion Autor wie o czym pisze. Dobre!
  25. Czy w takim wypadku sposób podania nie jest nadto udziwniony? Tak czy owak niedobory leżą po stronie czytelnika i mam tego świadomość, a to już coś :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...