-
Postów
539 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez John_Maria_S.
-
Przesłuchanie.......Adult only !!!
John_Maria_S. odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dzięki wszystkim, którzy mnie odwiedzili."Klasa" razi- faktycznie-poprawie. Byłem tak zmęczony 3.oo że już nie dokończyłem korekt.Ludzie to ...byli ze mnie, teraz został ino cłowiecek. MOze to i lepiej.he he. A trza iść do roboty...zarabiać kesz.Za towarzyszami to ja nie bardzo. heh!he!. Ta para w urzędzie...mogą skupić się na wychowywaniu...np syna. I to on będzie ofiarą.Pozdrawiam i wielkie dzięki.p.s. Espeno, będe miał słówko do ciebie gwoli wyjaśnienia pewnej sprawy, ja się odezwę pierwszy.Idę spać i ......do roboty, ale konkretnej. -
Przesłuchanie.......Adult only !!!
John_Maria_S. odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Pozdrowienia dla Nataszy Z.!!! Jak najbardziej dla Olesi A. !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! *************************************************************************** - No i wtedy… - No i wtedy uderzyłeś ją ! Adaś, uderzyłeś ją ! Chłopak patrzył się szeroko otwartymi oczami, na krzyczącego. - Ja nie jestem Adaś, tylko Adam - powiedział spokojnie ale dobitnie. - Kurwa, jak ja mówię, że Adaś to Adaś ! - Uderzyłeś ją ?!?! – Mężczyzna oparty rękoma o biurko zbliżył teraz twarz do siedzącego na kilkanaście centymetrów. Chłopak ani na chwilę nie zmienił swojego wyrazu twarzy. Nikt by nie odgadł co mu chodzi po głowie.Oczy miał szeroko otwarte. Minęła chwila, która w tym pokoju wydawała się bardzo długa. - Tak. Uderzyłem ją!!! – zabrzmiało jak zbawienny dzwonek na przerwę w szkole. - Może mnie Pan poczęstować ? – zwrócił się do przesłuchującego. Mężczyzna około pięćdziesiątki, w koszulce Polo wyciągnął szybko paczkę papierosów z marynarki wiszącej na krześle obok. Wyciągnął lekko dłoń z papierosami w stronę chłopaka. Ale trzymał paczkę mocno ściśniętą. Dłoń chłopaka zatrzymała się przy jego dłoni. - I pobrudziłeś… sobie kurtkę ? Tak? – głos stał się łagodniejszy, ale dłoń była ściśnięta. - Tak – padła odpowiedź. - No to zapal sobie Adaś – ręka rozluźniła ściśniętą paczkę. - A tu masz papier i długopis i ładnie nam to wszystko opisz, co teraz powiedziałeś. – I oczywiście ..podpisz – zakończył wyraźnie rozluźniony. Odwrócił się i podszedł do młodego mężczyzny, opartego o ścianę. - No i jak Piotruś – w jego głosie czuć było ogromną dumę. - Proszę Pana , ja nie jestem Adaś, tylko Adam – głos chłopaka przerwał odpowiedź. Obaj zdziwieni spojrzeli na niego. - Dobra Adaś. Możesz być Adam. Tylko pisz to wszystko co nam mówiłeś. – zgodził się bez wahania. Stanął koło swojego kolegi. - Chuj, możesz być nawet Pan Adam – zarechotał szczęśliwy, ze swojego dowcipu. Urlop był coraz bliżej..... Drzwi otworzyły się i stanął w nich…Komendant. - I jak idzie Heniek ? – spytał. Trzymał rękę na klamce. - No ..przyznał się, Panie Komendancie – starał się panować nad emocjami. – Pisze teraz wszystko. No i…jedziemy do tego lasu. – zakończył jakby to było zupełnie normalne.- - Widzisz Heniek. A co powiedziałem ? Od razu mi podpadał, z tą swoją gadką. Wyczułem, że coś tu nie gra. Kurtka jest już w Laboratorium. Lata pracy, Heniek, lata pracy. – Drzwi zamknęły się za komendantem. Zakotłowało mu się w głowie. " Aż ty chuju jeden.!!! Chyba lata kapowania, mendo jebana. Kto mnie podpierdolił do Wojewódzkiego. A urlop gdzie?. A przez kogo nie mogę awansować? 15 lat pracy!. Ty byś swojej starej z lewizny nie wyczuł !" - To co, sprawdzimy kartoteki – z zadumy wyrwał go głos Piotrka. No wreszcie mądra propozycja . To oznaczało to, co najbardziej lubił w tej robocie. Przeszli do pokoiku obok. Drzwi były otwarte. W środku stało biurko i mały segmencik. Piotrek otworzył drzwiczki, wyciągnął dwa kieliszki ze środka i napełnił je. Flaszkę schował z powrotem. - To co? Za Victorię ? – zaproponował Piotrek. - Może być – przytaknął Heniek. Bo faktycznie było za co pić. Sprawa jak chuj. Syn zgłosił zaginięcie matki. Bibliotekarka z małego miasteczka. Miała pojechać do siostry w góry, ale okazało się, że nie dojechała do niej. Nie wróciła też z powrotem. Szum jak cholera. Cztery dni i nic ! Syn powiedział, że odwiózł ją na Dworzec, i więcej jej nie widział. Ale od czego jest Heniek!!! Dupnął go w Altance, koło jego chałupy. Jak każdy dobry policjant przyjechał, żeby zapytać czy mama dała znak. A tam… zwinięta kurtka we krwi !!!! * * * * - Ciekawe jak go nazwą ? – pomyślał na głos Piotrek – Może Krwawy Adam ? – zaśmiał się ze swojej propozycji. - Może, polej tam Piotruś jeszcze po jednym – ponaglił kolegę. Oj, dziecinny ten Piotruś,dziecinny. Spojrzał na młodego mężczyznę w niebieskiej koszuli. Przysłali go z Warszawy na trzymiesięczne przeszkolenie. Po studiach. No nawet, nawet. Wódę nauczył się już pić.Gorzej z robotą. Tydzień temu dali mu własną sprawę do prowadzenia... Jakaś kurewka bułgarska zajumała portfel, synowi Burmistrza.Też niezły Alfons z niego. No to Piotruś pyta ją i pyta, a ona nic. Patrzy jak na debila. Wzrusza ramionami i robi głupie miny. No to on do niej : Do You speak English ? Kurwa mać!. Nie wytrzymałem. Jak jej nie przypierdole z otwartej, tylko fiknęła przez krzesło nogami do góry, aż jej dupsko się pokazało. Widać było majtki {sznurek?} wpijające się między pośladki. Zgrabny tyłek. Można by ją zerżnąć. Ale Piotrek? Za miękki! Jeszcze by gdzieś pękł, i co? Wstała momentalnie z juchą na gębie i odzyskała głos - Portfel jest u mojej koleżanki Leny. - - Zaraz Panu przyniosę – powiedziała tak czysto po polsku, że Piotrek stał z otwartą gębą dłuższą chwile. Z kim człowiek musi pracować?! Przechylili kieliszki aż do samego dna. Heniek oderwał kawałek kiełbasy i przegryzając wyjrzał do drugiego pokoju. Młodzieniec obgryzał długopis, patrząc w zamknięte okno. Obok leżała popielniczka, z której wysypywały się pety. W całym pokoju unosił się żrący dym papierosowy. Chłopak spostrzegł policjanta. - Może mnie Pan poczęstować papierosem ?- rozległo się w tym pokoju, dzisiaj nie wiadomo który już raz. - Ty małolat, a ja cię kurwa mam w dowodzie, czy co ? - odpowiedział Heniek lekko rozdrażniony. - Pokaż coś tam nabazgrał ? – wziął kartkę do ręki równocześnie częstując chłopaka fajkami. - Oświadczam, że….-czytał na głos, od czasu do czasu wydłubując sobie resztki kiełbasy z zębów. Tak, tak…. Bardzo ładnie.- Piotrek doszedł do niego z sąsiedniego pokoju. - ponieważ matka moja….ojciec mój zmarł jak byłem mały…- Widać było z jego twarzy, że tekst wciąga go coraz bardziej. Piotrek zaczął zaglądać mu przez rękę. - Coś ty tutaj powypisywał…pojebało cię.- zapomniał, że normalny człowiek nie zabija własnej matki. - i matka przyniosła mi na lekcje śniadanie…czekaj,czekaj,Piotrek.- odszedł z kartką trochę na bok. - Ty, jak się to nazywa, jak no wiesz….coś ci się wydaje, że już było? - Deja Vu – odpowiedział szczęśliwy, że w końcu może błysnąć swoją wiedzą. - Ta… czuł, że głos Piotrka nie dochodzi do niego. Coś zaczęło pulsować mu w głowie i jakoś szarawo zrobiło się wokół. Z daleka zbliżał się do niego dźwięk dzwonka, słyszał go wyraźnie, coraz wyraźniej……….. * * * * …..dzwonek brzęczał jak oszalały. Biegł szybko, żeby się nie spóźnić na historie. Tornister zjeżdżał mu z ramion. Ach, ten śliski fartuch. Jego klasa wchodziła właśnie do klasy.Dobiegł zmachany na sam koniec. Już miał wchodzić, kiedy wyrósł przed nim „Szatan”. Najsilniejszy chłopak w grupie, kapitan drużyny piłkarskiej. - Kamiński, będziesz jutro grał na obronie, „Szczurek” złamał se wite. Jutro o piątej. Tylko masz nie pękać tych z VI b. Masz być twardy, bo będziesz na obronie. Pamiętaj.! Stał zamurowany, i nie wierzył w to co się stało. Przy wszystkich chłopakach! ”Szatan” odwrócił się jeszcze raz w drzwiach . - Tylko załatw se jakieś gites trampy od chłopaków.- rzucił mu rozkaz. Ach te trampki!!! Matka kupiła mu tylko tenisówki, bo wolała więcej wydać na nowy fartuch szkolny.Ojciec zmarł jak był mały i to matka decydowała co kupować. Nie przelewało im się. Tylko on w klasie nie miał trampkokorków. Ale to nic, gdzieś się pożyczy. Siedział jak na rozgrzanym piecu, zupełnie rozkojarzony.Słowa nauczycielki nie docierały do niego.Będzie w reprezentacji klasy!!!! Wszystko inne nie było ważne. Nic się teraz już nie liczyło. Była chyba połowa lekcji, kiedy otworzyły się drzwi od klasy. W drzwiach zobaczył……. własną matkę. Momentalnie zdrętwiał. Wyczuł kłopoty …. - Dzień dobry, Pani Zosiu. Ja tylko na chwilkę – ruszyła w stronę ławki Henia. Schylił głowę najniżej jak mógł. Może mnie nie zauważy – głupia myśl momentalnie opanowała jego głowę. - Heniuś, syneczku zapomniałeś śniadania, a to tyle godzin w szkole – położyła mu śniadanie na ławce. Czuł, że ktoś przykłada mu ogień prosto w twarz. Wyglądał jak własny odlew z brązu. Oddech całej klasy siedział mu na plecach. Nie poruszał żadną kończyną. - I jeszcze masz jabłuszko na deser – położyła owoc koło woreczka ze śniadaniem. Jeszcze drzwi się dobrze nie zamknęły za nią, gdy z tyłu rozległ się głos. - I jeszcze jajeczko – cała klasa ryknęła śmiechem. Nie poruszał się już do końca lekcji. Po dzwonku podszedł do niego „Rudy”, prawa ręka Szatana. - Ty Kamiński, nie przychodź na mecz. „Kozioł” będzie grał. Szatan mówi, że jesteś za miękki. A my z lalusiami nie gramy! * * * * Biegł przed siebie nie zważając na ludzi idących po chodniku. Uciekł ze szkoły zaraz po tej lekcji. Tornistrem trzymanym w ręku zahaczał wszystko co stanęło mu na drodze. Zwolnił dopiero w Parku na końcu miasta. Nie miał już siły biec. Łzy zmieszały mu się ze smarkami z nosa. Chciał wytrzeć je o rękaw, ale…rękaw nie chciał tego przyjąć. Fartuch był wykonany z jakiejś sztucznej tkaniny. Rzucił tornister na ziemię i zaczął rozpinać guziki, a właściwie szarpać je. Guziki zaczęły odskakiwać na boki. Po chwili cały fartuch leżał na asfaltowej alejce. Zaczął skakać po nim, kopać go i za chwile napluł na niego. - Nienawidzę cię…nienawidzę!!! - Kiedyś cię zabi… I wtedy przysiągł sobie, że zawsze będzie twardy...zawsze. * * - Heniek no co ty? – Piotrek stał przy nim, i patrzył się wystraszony.- Co ci się stało? – - Mnie? Nic, tak mi się coś przypomniało – był cały spocony na czole. Zaczął się wycierać chusteczką wyjętą z kieszeni marynarki. - Więcej nie wezmę tego spirytusu od Tadka i Małego – Piotrek patrzył się dziwnie na kolegę. - A nast…- nie dokończył zdania. Drzwi otworzyły się z dużą szybkością. Pierwszy energicznie wszedł Komendant, a tuż za nim….kobieta w okularach. - Adaś syneczku, już wszystko dobrze, wszystko wyjaśnione – kobieta głaskała już chłopca po głowie. Kamiński z Piotrkiem patrzyli na nią jakby nagle zjawił się tutaj duch. - Piotruś, proszę szybko powiedzieć Panu, co ma napisać…że odwołuje zeznania itd. No wiesz - ściszył głos – że nikt go nie zmuszał do..no , wiecie- plątał się w gadce. Piotrek patrzył się na niego z otwartą buzią. Heniek włożył sobie do ust ostatniego papierosa. - No, skończyliście w końcu studia – syknął wyraźnie podenerwowany Komendant. - Ależ tak, tak – wyraz twarzy Piotrka nie zmienił się jednak. - Chłopak jest…nadpobudliwy – nachylił się tylko do Piotrka. - No a mama, a…krew – odezwał się w końcu Heniek, stojący trochę z boku tej dwójki. - Co kur..- ugryzł się w język – Pani musiała nagle pojechać do Niemiec, do znajomych. On miał zawiadomić siostrę. A na kurtce była…emulsja. – tu zwrócił się w stronę Kamińskiego. - A wy Kamiński, do mnie do pokoju za chwilę – Jego ton wyjaśnił wszelkie wątpliwości. Urlop,wędka i piwko – Heniek podszedł do okna i otworzył je. Powiew powietrza uderzył go w twarz. Zaciągnął się jak papierosem, głęboko do samego środka płuc. - No to już wszystko, proszę ze mną ,ja Panią wyprowadzę przez dyżurkę - ślinił się Piotruś. - Chodź Adaś, idziemy – zwróciła się do syna. Chłopak chciał coś powiedzieć.. - Proszę Pani ! – głos Heńka był szybszy. - To jest ADAM – teraz był jeszcze donośniejszy. Kobieta wzruszyła ramionami i ruszyła do drzwi. Na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech, pierwszy raz. A w jego oczach coś jakby się zaświeciło. Heniek odwzajemnił mu się. Kiedy wyszli, podszedł do biurka przy którym siedział chłopak. Wyjął kartkę papieru…….Zwracam się z….o zwolnienie mnie ze służby… Podpisano: Henryk Kamiński. -
Pozdrawiam wszystkich inżynierów świata!!! Humanista z wyboru duszy.Pozdrawiam
-
Opowieści rumuńskie.......Felicia S.
John_Maria_S. odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Bardzo miło !!! Właśnie skasował mi się cały tekst {nie zapisałem zmian], robota poszła na marne. Złe duszki. -
stan nieważkości
John_Maria_S. odpowiedział(a) na Kasia_Kaisu utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Czyli rozumię bezpłatnie,heh!he! Dzięki. -
Opowieści rumuńskie.......Felicia S.
John_Maria_S. odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nie żartuj!!! Lwy się ściągają, lubią przebywać w swojej aurze[ale tylko samiec i samica]. Samce się gryzą. No to już mam sprawe wyjaśnioną, co mnie tak ciągnie w twoją strone. Ale żeby przez .....pisanie przyciągało ? To mi się trafiło 1-szy raz. No,no ładne rzeczy. Pozdrowionko. -
stan nieważkości
John_Maria_S. odpowiedział(a) na Kasia_Kaisu utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Bo kiedy spadnie sznurówka trzeba rzucać się - w pustą przestrzeń. Fajne to,podoba mi się. Pozwalasz mi zacytować to komuś na GG.? Tylko raz. Ostatecznie mogę zapłacić ci jakieś tantiemy.Tylko nie przesadzaj.Dobra..?...noc. -
Terefere jest oki, ale tamto podobało mi się lepiej. Lubie ludzi z "jajami", a Ty je masz, to pewne. Oczywiście w przenośni! Pozdrawiam Ciebie i twoją poezje. Podoba mi się. p.s. Pupe też pozdrawiam. Zartowałem wtedy, na pewno by mi się spodobała. Bo generalnie pupy mi się podobają!!! A jak ich właścicielkami są takie "ostre" dziewczyny [kobiety?] to już ...miód.Pa.Pa,
-
Opowieści rumuńskie.......Felicia S.
John_Maria_S. odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Z tym bursztynem to trafiłaś pięknie. Bursztyn jest obok złota przeznaczony dla Lwów. I'm Lion.To widać słychać i czuć. Urodzony 15 {epicentrum Lwów!!!}, jak Bonaparte !!!A indywidualista...jak Lew. Ale ile piszących, muzyków,malarzy...i dyktatorów jest wśród Lwów!!! Oj dziesiąki, jeśli nie setki. Najbardziej lubie Ernesta H....i "49 opowiadań". A zwłaszcza jedno. Ale to jest temat na ...48 opowiadań.Dobranoc. -
Opowieści rumuńskie.......Felicia S.
John_Maria_S. odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
To wspaniałe, mieć radość życia w sobie przez cały swój żywot! Tylko nieliczni otrzymali taki dar. Gratulacje. Wieczny outsider i dreamer !!! J.M.S. -
Opowieści rumuńskie.......Felicia S.
John_Maria_S. odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dobra, zostawmy temat TWA .Jak ktoś jest dobry to sobie da rade bez TWA, TBG, TSA i TPC.Tak serio to ja mam to w d...e. Życie samo wszystko prostuje.Znam dziesiątki filmów, książek niemiłosiernie zjechanych przez krytykę, które zostały chiciorami {Panu Morrisonkowi zabroniono występować no i co? Jest bożyszczem do dzisiaj }A sztuka potrzebuje wolności!!!Ludzie sami decydują co im się podoba. To sprawa znana od powstania świata. Jak ta : "nie chcesz to nie czytaj" Tak, że see... dla Warmii i Mazur.Trzym się cieplutko. Poważnie jesteś dziewuszką? Czy kobitą ? Pozdrowienia dla Nataszy i Olesi. p.s. Rzeczywiście jutro dam na warsztat...ale samochód.Dobranoc -
Pozdrawiam wędrowców!!!
-
Opowieści rumuńskie.......Felicia S.
John_Maria_S. odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dzięki Wielki!!! Czytam czasem swoje teksty powtórnie, żeby coś wyłapać, ale tego nie dupnąłem. Super dzięki, zgadzam się w 100%. Ale masz okular !!!Ten hotel miałem poprawić, ale jestem strasznym indywidualistą i kocham spontaniczność. Dlatego nie zwracam często uwagi na te niuanse{cholera, wiem , że są ważne}, nawet jak czytam je u innych, bo czuję , że były pisane pod wpływem emocji. A jakbyś je tłumaczyła na angielski to ...niech się tłumacz martwi. Sorry, Tamara...żartowałem !he!he!he! Czeka cię dużo pracy, idą "złe dni".{To do Tamary}. Chyba jednak poprawię część tych ekscesów, no, no , jako jednej z niewielu udało ci się wpłynąc na mnie.Ale tyś z Warmiji ! To wszystko tłumaczy! Pozdrawiam ciepło. p.s. "nic dziwnego bo to chłopak", "przecież zawsze trzymali się za ręce"- to są wstawki narratora, tylko tego nie rozwinąłem. Moja wina. Jesteś jedną z niewielu osób z TWA { Telewizja Wszystkich Asekuruje }, które nie boją się mieć swoje zdanie. Szacunek!!! TWA-puk,puk.Rozumiem o..........e jak komuś wyszedł gniot, ale wychwalanie pod niebiosa jeszcze większego gniota to już...polski magiel! See You! -
Dziennik toksyczny
John_Maria_S. odpowiedział(a) na Sanestis_Hombre utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dobre,dobre. W końcu się zabrałem i przeczytałem...i nie żałuje. Lubie takie real life jak od Hłaski czy Bukowskiego. Kurde, fajnie było być przez chwile znowu kawalerem bez trosk i pomarzyć...A sąsiadki? Temat rzeka..zazdroszcze ci! Pozdrawiam. p.s. A może byłeś wtedy w Białym Dunajcu? Szkoda, żeśmy się nie stykneli. -
Mnie się podoba, tylko pewnie "fachowcy" pojadą po tobie, że to nie jest dział poezji. Wyszła taka proza poetycka, ale czuć tam ...romantico. Czekam na coś dłuższego. Na razie było fajnie. Pozdrowionka. p.s. O kogo chodziło w tej kwiaciarni?
-
Tytuł był Zoe, no to myślałem...że o tobie.Facet w wymiętej koszuli...olej go.Ale o sobie mało napisałaś.Nara
-
Czy to początek Autobiografii? Ale co dalej.To jest za krótkie, żeby coś ocenić.Zaczyna się ciekawie, czekam na drugą część."Maliny" były super.Potrafisz pisać, więc czekam.Pozdrawiam
-
Opowieści rumuńskie.......Felicia S.
John_Maria_S. odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dziękuję Espenko ! Te spacje to moja pięta.Już staram się pilnować jak moge.Ostatni mój tekst pisałem na maszynie do pisania...wiele lat temu.Ale nie chcieli drukować tekstów nieustrojowych. heh!he! Dzięki! I proszę, cała Espena: krótko i na temat.Bez poniżania i wywyższania, jak niektórzy twoi koledzy i to "poeci".Bo jak się ma klasę to się ma i koniec.Dzięki Królowej Poezji. p.s. Sorry, ale "pozatym", pisze się "poza tym".też jestem czujny, a co!Pa!pa! -
Opowieści rumuńskie.......Felicia S.
John_Maria_S. odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
jasne że rozumiem nie takie rzeczy się traciło- I nie takie sie straci.Smutne ale prawdziwe. Do Sanestisa-pewnie, że możesz napisać swoje uwagi, po to również stworzono te strony.Tylko czasem drażnią mnie straszne "rozbierania" tekstów.Niektórzy robią to tak dokładnie jakby to był stół chirurgiczny.A potem biedny autor patrzy ze zdumieniem...to nie mój tekst.To s-f było do Nataszy.Ale opowiadanie jest fikcją.....częściowo.Pozdrawiam. -
Opowieści rumuńskie.......Felicia S.
John_Maria_S. odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dzięki za komentarz!Jest mi lżej.Naprawde.Uważam cię za osobę bardzo wrażliwą, i byłoby mi przykro jakbyś tego nie pojeła.Ale pojełaś !!! Dzięki.Rozumię, że jeżeli ktoś nie dostał pałą w łeb, albo nie został zgwałcony to nigdy nie zrozumie tego,walniętego i zgwałconego.To prawo natury.Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.Pozdrawiam serdecznie. -
Opowieści rumuńskie.......Felicia S.
John_Maria_S. odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Biegli tak strasznie szybko, że rozbryzgujące się pod ich stopami fale nie nadążały ochlapać ich ubrań. On biegł trochę szybciej, nic dziwnego bo to chłopak. Ona ciut za nim, ale i tak jak na dziewczynę dawała sobie rade. Trzymali się za ręce, to też nie było dziwne. Przecież zawsze trzymali się za ręce. Dziwny był tylko ten ptak,który siedział na jedynym krzaku w tej okolicy i patrzył się szeroko otwartymi oczami. Nastroszył pióra, kiedy zza zakrętu plaży pokazały się światła samochodu. Warkot silnika był coraz bardziej słyszalny, wdzierał się coraz bardziej w cisze nadmorskiej plaży. Widać już było ich sylwetki w świetle reflektorów, kiedy ona potknęła się o budowle z piasku, którą rano wybudowały dzieciaki i upadła na mokry piasek. Jękneła tak głośno, że ptaszysko wyciągnęło szyje ze zdumieniem. W tym jęku było wszystko....że zgubiła te piękne sandałki, które kupił jej na targu, to że się wywróciła, to że nie dadzą rady i to ..że Go kocha. Wojskowe Aro podjechało tuż przy leżącej dziewczynie. On wyprostował się, jakby chciał coś powiedzieć. Mężczyzna w cywilnym ubraniu nawet nie wysiadał z samochodu. Trzask kolby uderzającej o twarz chłopaka, znowu wzdrygnął ptakiem. Chłopak padł jak ścięta trzcina. Dziewczyna rzuciła się w sekundzie na niego, chciała zasłonić go swoim ciałem. Oderwali ją od niego, wrzucili do samochodu. Aro zawróciło w stronę Portu. Cywil zdążył jeszcze kopnąć kilka razy leżącego. Chłopak leżał skulony. - La revedere- z jego ust zabrzmiało bardzo groźnie. * * * Otworzył oczy nad ranem. Zimno trzęsło nim jak galaretą. Dotknął twarzy, kiedy poczuł ból w okolicy nosa.Jęknął na głos. Drugi raz zrobił to delikatniej. Wyczuł strupa na wardze, i jakby szerszy nos. Delikatnie otrzepał się z piachu, i ruszył powoli w strone świateł campingu. Teraz dopiero zaczął sobie przypominać co się stało……. Poszli na dyskotekę do tego niemieckiego hotelu, bo wczoraj były jego urodziny. Pamięta, że trochę pili ze Szwedami no i z tym Czechem. To on zaczął z tym piwskiem i z winem. Obiecał Felicii, że nie będzie dużo alkoholu. A co było? A potem zaczął Rysiek. Wykrzykiwał na socjalizm i Securitate. Dołączył się Pavel z Ostrawy i koniec. Jak się ma po 18 lat to tak jest..utkwiło mu jeszcze jak Leszek próbował rozpiąć rozporek przy słupie ze zdjęciem Ceausescu, a Rychu z Pepikiem robili konkurs w pluciu na plakat Ojca Karpat. Tuż przy „Caraimanie”, najbardziej oświetlonym hotelu w Mamai. POLSKA FANTAZJA! Pamięta pisk opon i to Aro wojskowe, które wyskoczyło od strony Constancy. W pierwszej chwili myśleli, że to wojskowi {da się im fajki i spoko}, ale z wozu wyskoczyli cywile i nagle ktoś z ogródka hotelowego wydarł się : s e c u r i t a t e.!!! To tak jakby ktoś wylał kubeł zimnej wody na głowe. Za długo tu żyli, żeby nie znać tego okrzyku. Wszyscy zaczęli uciekać. Złapał Felicje za rękę i przebiegł na drugą stronę asfaltowej jezdni. Pobiegli w strone morza. Morze zawsze im sprzyjało...taki odruch. *** Chciał przyśpieszyć, kiedy nagle jakieś wielkie ptaszysko omało nie uderzyło go w twarz. Machnął odruchowo rękoma na niego. Ale ptak zawrócił momentalnie i z jeszcze większym impetem natarł na jego twarz. Zaskrzeczał przy tym tak głośno, że chłopak aż odskoczył wystraszony, machając rękoma dookoła swojej głowy. Dopiero po chwili zorientował się, że ptaka nie ma. Pierwszy raz widział tutaj takie monstrum. Stał tak chwile zdyszany, a potem odwrócił się w strone Portu i wyszeptał wystraszonym głosem cichutko…Felicia * * * Było upalne popołudnie, nic dziwnego, to przecież południe Europy. Setki plażowiczów wylegiwało się na białych ręcznikach, rozłożonych na rozgrzanym piasku Mamai. Jeszcze więcej pluskało się i rzucało w fale słonego morza. Dziewczyna która szła brzegiem morza,wyglądała bardzo dziwnie przy tych wszystkich letnikach. Była ubrana w sukienkę do kolan,a na plecach miała zarzucony sweterek. Sukienka miała przeplatane ręcznie góralskie hafty. W ręku trzymała sandałki, a głowę miała cały czas spuszczoną. Szła mielizną ale sukienkę miała mokrą aż do bioder. Włosy miała rozpuszczone,a wiatr unosił je co chwile jakby chciał pokazać wszystkim jej twarz. Nikt by dzisiaj nie powiedział że ma 16 lat. Wyglądała jakby wszystko dookoła nie interesowało ją... niemieckie turystki opalające się bez biustonoszy pokazywały ją sobie rękoma, śmiejąc się przy tym. Dziewczyna skręciła w stronę campingu, nie podnosząc ani na chwile głowy. Dochodziła do małego budynku gospodarczego, tam gdzie mieszkała z ciotką i gdzie pracowała przez wakacje. Zbliżyła się już do schodków, kiedy zobaczyła…jego. Siedział na ziemi przy ogrodzeniu. Chciał coś powiedzieć ale jej widok stanął mu w gardle. Podszedł bliżej, ale nadal nie mógł wymówić słowa. Stali tak chwile. Ona ze spuszczoną głową, on nie odrywając wzroku od niej. I nagle ona zrobiła krok do niego,była tuż przy nim. -Wiesz, nie możemy tego zrobić –powiedziała szeptem. -Wiesz, nie możemy....dzisiaj się kochać. Wszystkiego najlepszego - podniosła głowę. W oczach miała łzy, ogromne jak rumuński groch. I nagle wszystko do niego dotarło. Zobaczył w tych cudownych czarnych, cygańskich oczach cały jej świat. Zobaczył miłość i tragedie i ból i poniżenie i wstyd i hańbę. Zobaczył jej dusze. Przytulił ją do siebie tak mocno jak nigdy wcześniej. CZUŁ ŻE JEST W NIEJ. ON NIE ONI. ONA TEŻ SIĘ TAK POCZUŁA. - Nie zgubiłam tych sandałków od ciebie. Są takie ładne- powiedziała przez łzy. -Kupię ci tyle sandałków, ile będziesz chciała- wykrztusił przez zdławione gardło. -Kupię ci całą fabrykę sandałków !!!!!!!!!!!!! -
Dziwka na zimnym blaszanym dachu.
John_Maria_S. odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Analizowanie komentarzy tak działa, że człowiek potem zastanawia sie czy ta kropka może oznaczać...śmierć bohatera.heh!he! Szelki po prostu zawsze kojarzyły mi się z drobnomieszczaństwem.Jeżeli widziałem faceta w podciągniętych spodniach na szelkach to wiedziałem, że stracił już wolność.Smierć szelkom!!!!!!!!!!!!Do wieczorka.Pa. -
Dziwka na zimnym blaszanym dachu.
John_Maria_S. odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Mam nadzieje, że nie nosi spodni na szelkach.Pozdrawiam -
Interesujace i zagadkowe.Pozdrawiam.
-
Dziwka na zimnym blaszanym dachu.
John_Maria_S. odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Broń Boże!!!,wcale tak nie uważam.Ale jeżeli "najmłodsze pokolenie",nie zna Bukowskiego,Hłaski...Wojaczka{tak,tak}.Albo nie rozumie tytułu "Autobus zwany niepożądaniem",no to co.No to nie znaczy, że są idiotami, tylko mają idoli swoich czasów i tyle.I czasem takie wyjaśnienie kieruje kogoś do tematu.To tyle.Intencje miałem czyste.Pa,pa! p.s. chodziło o "Tramwaj zwany pożądaniem" Tenne....heh!he! żartuje!