Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

magdalena maria

Użytkownicy
  • Postów

    90
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez magdalena maria

  1. Cierpienie można uleczyć. I to także jest zranieniem. Pomyśl..
  2. najwidoczniej brak komentarzy także jest komentarzem. domyślnym. cóż...
  3. zapieczętowane cierpienia w niezmierzoności my mind krążące wśród płatów dwóch półkul i można zranić cierpienie nie tym co złe, bezczelne... ...tym co piękne i ponadziemskie i łza pada i boli, a ulga i tak nieskończona
  4. Dzień moich narodzin okazał się kresem. Godzina zero, krew i brak tętna u mej rodzicielki. Kres egzystencji, zanik funkcji życiowych i zanik marzeń ojca, który kochał mamę do szaleństwa. Wygrałaś, kostucho. I jakoś żyliśmy. Ja – aktualnie osiemnastoletnia półsierota o włosach niczym krwią plamionych, bo rudobrązowych, cóż za ironia. Tata nigdy nie znalazł sobie innej kobiety, bo choć jego miłość leżała od lat 5m pod ziemią, on niszczył wszystko, co wypowiadało słowo ‘śmierć’ w odniesieniu do jego żony. Nastało odejście, przejście, odpoczynek. Nigdy śmierć, czy skonanie. Czy tatulek obwiniał swą małą dziewczynkę? Nigdy nic nie mówił, nigdy nie wracał do tamtego okresu w rozmowach. Czuję, że jego podświadomość podpowiadała: „Twoja córka zabiła Twoją żonę”. I bądź tu człowieku mądry, myślałam. Niemowlak mordercą? Niedorzeczność. A jednak ośrodki mózgowe jadem tryskały i postawiły na mnie krzyżyk w ocenie ojca. Sytuacja bywała napięta, momentami nie do wytrzymania. Tato jako pracownik fizyczny wracał do domu wycieńczony i, co jest skutkiem, a może przyczyną? Typowy dialog wyglądał następująco: - Cześć, Lenka, kawy - Już, już - Dzięki Lakoniczna forma, ale jednak nić porozumienia istnieje. Choć na płaszczyźnie kawy i popołudniowych powrotach ojca do domu. A ja? Ja jestem pilną uczennicą, niesamowitą hobbystką i nieokiełznaną pasjonatką. Żyję intensywnie, na pełnych obrotach. Zaraz, zaraz. Czy ja piszę to w czasie teraźniejszym? Zmiana. Tak żyłam. Od trzech lat śmierć przychodzi do mnie codziennie, a ja igram sobie z nią, brnąć w przekonanie, że jestem silniejsza. A ona wraca każdego dnia, i gdy straci cierpliwość odejdę na zawsze, by ciało zjadło robactwo, a dusza powędrowała w podniebne bezkresy. Trzy lata temu wzięłam narkotyk, by zabić całe piękno w sobie. Nie, tak naprawdę chciałam zapomnieć o melancholii, jaką wypełnia się dom, gdy ojciec wraca z roboty, tak naprawdę to chciałam na chwilę prawdziwie odpocząć. Śmierć narkomana przychodzi stopniowo. Najpierw umiera w Tobie ambicja, pragnienie wyższych ideałów. Następnie umiera zwykła chęć jestestwa. A na końcu nadzieja, tak, nadzieja umiera ostatnia. Tak, nawet ona umiera. Nie tylko ja jestem trupem w tej konwencji. I tylko narkotyk jest nieśmiertelny.
  5. dziękuję pięknie za opinię. tego mi trzeba. ;> pozdrawiam, m.m
  6. perswazja kochania manipulacja? później on nie ona tak on nie ona tak on... NIE później stymulant ostry mózgowie niszczący samotność przecież wiesz, że tak rozkosznie jest kochać twe biszkoptowe serce przecież wiesz, że tak rozkosznie jest wypić szklankę twoich słów a ja zamknę w szkatułce garść twoich zalet i negatywnych cech obraz twoich ust kontur twoich barków by odkopać w zimowe popołudnia i wiosenne poranki muskane rosą gdy zabrzmi nokturn samotności i tęsknota odbieranych konsonansów a później już nic
  7. przynajmniej nie występuje tu przerost formy nad treścią naturalnie.
  8. liryk z połączenia dwóch wcześniej napisanych. stanowi tekst piosenki do własnej muzyki.
  9. perswazja kochania manipulacja? później on nie ona tak on nie ona tak on... NIE później stymulant ostry mózgowie niszczący samotność przecież wiesz, że tak rozkosznie jest kochać twe biszkoptowe serce przecież wiesz, że tak rozkosznie jest wypić szklankę twoich słów a ja zamknę w szkatułce garść twoich zalet i negatywnych cech obraz twoich ust kontur twoich barków by odkopać w zimowe popołudnia i wiosenne poranki muskane rosą gdy zabrzmi nokturn samotności i tęsknota odbieranych konsonansów a później już nic
  10. czyta się automatycznie, lokomotywa nieustannie po szynach jadąca "Ostatnie zmrużenie powiek Ostatniego uwalnia ducha.." lokomotywa wykoleja się. ilość sylab zapewne to sprawia.
  11. "załamaniem kołnierzyka u szyi niezniszczalnego dróg naszych spętlenie" wonderfully
  12. szczęśliwość. nieprzesłodzone. brawo!
  13. magdalena maria

    Wplątanie

    brawo! jestem zachwycona prawdziwością i faktem 'nieprzekolorowania' tej miniaturki.
  14. I dobrze. Niech ponosi. 'samobójstwo' tylko w przenośni. :)
  15. oni umarli jednocześnie. my liczmy kroki. choć już nie razem.
  16. sekwencja ciemności odgłosy niemuzyczne nawoływaniem diabła będące supremacja, hegemonia lucyferowych faksymile ezoteryczny tunel istnienia wołając 'mehr Licht' szukam Ciebie
  17. "kłuło" ?
  18. dzięki za docenienie.
  19. ona niezdefiniowany kształt żłobiony, biczowany, orkan niekiedy dusza z napływem złota muskana słońcem oczy stłumione w pytań rozterce żelazne powieki rzęsy. czarne nie od dziś w domyśle od zawsze chaos podświadomości, uniesienie misterne, aspiracje... ghf%*@#*)$FJ@Q!S& ... on soczyste tęczówki koloru kasztanu niebo niczym malowane wrota lecz widziane z iskierką w oku poszukuję powiernika wyjdź księżycu i oświetl mnie! ona wpiszę cię we wszystkie dni mego kalendarza on niebiański blask
  20. unieśmiertelniłam swe tchnienie odkładając ślad w kotlinach serc na nieskazitelnym konturze twoich warg chusteczkowych odciskach palców w trąbce Eustachego głuchego... dość ! klaustrofobiczna, automaniakalna, egoistyczna potrzeba wolności ale wrócę obiecuję
  21. Nie dane mi szerzej komentować. Powiem... "ojej!"
×
×
  • Dodaj nową pozycję...