Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxymoron

Użytkownicy
  • Postów

    135
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Oxymoron

  1. Ja pierdolę, dziecko Ty chyba nie rozumiesz..... Nie ma KSIAŻEK PSYCHIATRYCZNYCH! Są kliniki psychiatryczne, ale nie książki, wpisz sobie w wyszukiwarkę to Twoje hasło, te swoje KSIĄŻKI PSYCHIATRYCZNE i obiecuje zwrocić Ci honor, jesli gdziekolwiek znajdziesz takie zestawienie! Tylko nie mówcie, ze sie czepiam.
  2. Dla mnie to bełkot sfrustowanej nastolatki, a nie zadna proza. Jak autorka ma problem to niech sobie zajrzy do KSIĄŻKI PSYCHIATRYCZNEJ tam, powinna znalezć poradę.
  3. Cześc Piotruś, dawno mnie nie było, bo mi na miesiąc wyjebali net. 1. Paczki elemów lajtów ostatnio widziałam srebrno - białe 2. Cuż to za Marysia? 3.Swiatła są zółtopomarańczowe. Te środkowe, na sygnalizatorze. 4. Za duzo "myślenia" i "wiedzenia" na początku 5. Tekst ogólnie taki se. Niby dupny, ale przebija przez niego urok Twojego pióra. 6. Seledynowy to kolor bardziej niebieski czy bardziej zielony?
  4. "Mam czasem wrażenie, że słyszę słowa z książki psychiatrycznej-"napewno masz depresje". Jesli rzeczywiscie, ma byc tak jak wole, to prosze bez 'ksiazek psychiatrycznych" bo takowych nie ma.
  5. Hahahahaahaha hahhahaahahahahah hahahahahahh hahahha
  6. Zapomniałam... Sway, panne tez dziekuje za zajrzenie
  7. Sanestis, dziekuje za mile slowa. Malarko, Tobie rowniez, milo ze mimo wszystko docenilas Brygido, ustosunkuję się do Twojego komentarza jutro, dzis mam ograniczony dostep do netu.
  8. Dedykuję Tomaszowi. „Dawno, dawno temu, za górami, za lasami…” za gmachem Państwowej Wyższej Uczelni Zawodowej, na mokrej ławce, w strugach deszczu, nocą. Pamiętam, ze drżałam. Z zimna, ze strachu. A może drżałam z pożądania, ale wtedy mój skażony katolicyzmem umysł tego nie dopuszczał. Pozwoliłam żeby posiadł mnie mężczyzna inny niż mój własny. Bolało. Zupełnie nie jakby przygniatał mnie człowiek, ale twardy kamień ulic, legnickie kamienice. Przygniatało poczucie winy. Zamknęłam oczy, żeby nie widzieć jego twarzy. Dwu dniowego zarostu, jasnych oczu, orlego nosa, głębokich zmarszczek na czole. Pamiętam tę twarz doskonale, ale nie potrafię przypomnieć sobie, czy mi się wtedy podobała. Czy pociągał mnie ten mężczyzna. Czy jego zapach był taki jak lubię, orientalny, mocny, męski. Zamknęłam oczy i wtedy zobaczyłam pociąg. Nie, nie zobaczyłam. Jechałam nim. Szybko… Coraz szybciej. Polne drogi, lasy, ciemne tunele, stacje, oświetlone miasta, ciche, katolickie wsie, tak podobne do tej z której granatowym fordem wywiózł mnie mąż. Do miasta. Widziałam…Jechałam… patrzyłam, czułam przez otwarte okno odór gnoju na wsiach i smród spalin w miastach. Coraz szybciej i szybciej i szybciej… Coraz głośniej, dobitniej słyszałam stukot kół. Czy pociąg ma koła? Głośniej, rytmiczniej, jak gdyby gdzieś w przedziale obok odbywał się koncert. Smyczkowy. Zaraz, zaraz… smyczkowy? Nie pamiętam już czy to były skrzypce czy pianino. A może bębny. Tak. Na pewno bębny. Głośno, coraz głośniej……. STOP. Kiedy otworzyłam oczy, dotykał mojego mokrego od potu policzka. Uśmiechał się. - Chodźmy – powiedział – znów zaczyna padać. Odwiozę cię. - Nie. Pójdę sama. Podniosłam się z ławki, poprawiając spódnicę. - Chociaż wezmę taksówkę, zaczekaj, proszę, pada... Nie zaczekałam. Schowałam się pod daszkiem przy wejściu i zapaliłam. Czułam jak igiełki dymu wbijają się w płuca, słyszałam jak odjeżdża jego srebrne bmw. ********** Szłam. Im mocniej padało, tym wolniejsze były moje kroki. Może miałam nadzieje, ze deszcz zmyje ze mnie, wraz z resztką makijażu jego zapach. Mój strach. Nasz grzech. Potykałam się o refleksy latarni, o własny, szalony cień. Szłam. Powoli, głucho stukając obcasami. Kiedy dotarłam do domu, na niebie palił się świt. W windzie poprawiłam rajstopy, przygładziłam włosy. Po co? Mąż wyjechał na konferencję, nie zobaczy, nie sprawdzi. Więc dlaczego? Odruchowo? Odruchem to stanie się później, za parę lat. A może już wtedy intuicyjnie czułam, ze tamten obcy mężczyzna zbudził we mnie demona? Sukę? Zasnęłam szybko. Spałam niespokojnie. Obudziłam się z dłonią między udami… ********** - Ojcze wybacz mi bo zgrzeszyłam. Długo klęczałam na twardych deskach konfesjonału. Pragnęłam rozgrzeszenia. Uniewinnienia. Ojcze wybacz, wybacz… Wybacz mi Boże. Wybacz Najświętsza Panienko. -Żałujesz córko? - Żałuję! - Więc idź i nie grzesz więcej. To wszystko? To i dwie litanie to wszystko? Tak łatwo odkupić winę? ********** Odkupiłam ją jeszcze raz, tego samego wieczoru kiedy wrócił mąż. Odkupiłam przyrządzając rybę po grecku i zakładając pończochy z pasem. Kochaliśmy się długo. Wbijał się we mnie rytmicznie, monotonnie, powoli. Bałam się ze wyschnę. Za każdym razem kiedy pieprzył mnie mąż stawałam się nagle sucha. Musiałam mu potem obciągać, zostawiając na fiucie jak najwięcej śliny. Kiedy wchodził ponownie we mnie przez chwile mniej bolało. Nie wiem, czy on to zauważał. Chyba nie. Tamtej nocy wiłam się pod nim, gryzłam jego ręce, krzyczałam …myślałam „Trzeba wyprać jutro firanki i umyć okna” *********** Zaczęłam dostrzegać mężczyzn. Zarys członka pod spodniami. W pracy, w mieście, kościele, sklepach. Zaczęłam czuć ich zapach. Zapach samców. Pożądania. Seksu. Umawiałam się na kawę, chodziłam z nimi do kina, później do łóżka. Z czasem droga od pierwszej kawy do pierwszego pieprzenia stawała się coraz krótsza. Znów jeździłam pociągiem. Jak tamtej listopadowej nocy kiedy kutas obcego faceta stał się biletem, przepustką. Jeżdżę tym pociągiem w stronę orgazmu, który zaczyna się i kończy orkiestrą w mojej głowie. Mam kilku kochanków i wciąż tę sama obrączkę na palcu. Ulegam, poddaję się, rozkładam nogi, obciągam w windzie, w bramie, w kiblu na dworcu. Przyjmuję w siebie sztywne członki w cudzych domach, piwnicach, kinach, parkach. Tak. Jestem dziwką. Każda z nas jest. Każda ma w sobie bakcyla. Robaka. Chowacie go skrzętnie pod kępką włosów łonowych czy pod gładką skórą wydepilowanych warg. Po koronką stringów czy pod śliskim, satynowym materiałem majtek. Nie można iść przez zycie zawieszoną na jednym ramieniu. Nie istnieją „drugie połówki” ani zakończenia „żyli długo i szczęśliwie” Każda jest kurwą z powołania. Daje dupy za odrobinę czułości, lampkę wina, weekend nad morzem. Ja – za przejażdżkę pociągiem do krainy orgazmu. Istnieje przecież rodzaj brudu, którego nie da się spłukać…
  9. Podoba mi sie wyłacznie końcówka, od "Pobudki" . "Era paniki" jak dla mnie, moze zostac.
  10. TU NIE CHODZI O POGLADY CZLOWIEKU TU CHODZI O REGULAMIN.
  11. Skoro tak, to trzymajcie sie perełki, ja sie wylogowuję.
  12. Ulzyło. Rzeczywiście. Szkoda, ze Piotrek ma tak mało do powiedzenia w tej kwestii... Piotr, zawiodłam sie.
  13. Ad. G. Dąbrowska - Nie męczę. A co kurwa mialam napisac - Hej Piotrus, jaki zajebisty kawałek, pisz tak dalej? Nie, bo ten kawelek nie jest ani troche zajebisty. To jest FORUM i mam pieprzone prawo wypisywac co mi sie nie podoba. Wali mnie, czy komus bedzie potem przykro, czy moze ktos sie pochlasta. Jesli ktos chce uprawiac tu kult dupowlastwa to prosze bardzo, ale ja wysiadam. Tyle ode mnie. Papa całusków sto dwa.
  14. Własnie przeczytalam Twój komentarz u Espeny i pozwole sobie fragment zaczytowac "...praca praca i jeszcze raz praca, czytaj, obserwuj ludzi, pisz, tylko nie od czapy, nie cokolwiek, czasem trzeba pokombinowac, ubrac w formę, szukac swego stylu (tzw pisanie pod ulubionego pisarza) , pomęczyć się nad konstrukcją...." No właśnie:)
  15. Piotrek! A cuż to! Matko Święta to jest OKROPNE! Przejdzie jedynie dialog na koncu, ale reszta!? Jak kartka z pamietnika pokłuconych ze swiatem, zbuntowanych siedemnastolatków! Wstyd Piotruś... Az normalnie mi za Ciebie wstyd.... Prosze mi to poprawic chociaz jakos, ja udam ze nie czytalam, zerkne kiedy to zacznie przypominac OPOWIADANIA RUTKOWSKIEGO, a nie jakąs kupę. Sorry... ale jest naprawde beznadziejnie...
  16. Myślałam, ze jestes kobietą macia miszka ...jakoś nie wpadłam, ze chodzi o Marcina Miksze.
  17. Jednak lepiej wychodzą Ci bajki. Ciezko bylo przez to przebrnąc. Kilku wątków ni chuja pojąc nie mogę.
  18. Jakoś duzo jak na Ciebie Uli.... Nie poznaje. ;)
  19. kobieta z, której się wyłonił oraz mężczyzna - kobieta, z ktorej sie wyłonił, oraz mężczyzna - dawca. Miszko, przeczytalam tylko pierwsze zdanie. Bo padam. Postaram sie jutro wrócic, bo fascynuje mnie Twoje pisanie, ale to juz mówiłam. Ciao.
  20. Tez masz mysli samobojcze? Załosne.
  21. Publikuj Małgosiu. Nie twierdzę, ze to nie jest literatura, bo jest i to na 10 razy wyzszym poziomie niz moja. Ja pisac nie mam ani czasu, ani ochoty, ani tym bardziej predyspozycji. Natomiast duzo czytam. W ksiazkach szukam tzw. "prozy zycia", szukam analogi, szukam prawdy. Poza tym jestem cholernie wybredna:) Na trzy z plusem malo kto u mnie zdaje, no... moze poza Piotrkiem (glownie dlatego, ze przesyla mi swoje rozbierane fotki;) Trzymaj sie. Czesc.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...