wlałbym sobie trochę nieba,
(bo mi dzisiaj go potrzeba)
gdybym misę miał głęboką,
wyobrażnie dośc szeroką,
gdybym sięgał po sklepienie,
gdyby mi chwytały cienie,
horyzontu krawędz czystą,
chmurę lotną, posuwistą,
co się pławi w górnym morzu,
jak ta ważka w szczerym zborzu,
gdyby przynosiły cienie,
niebo na palca skinienie.
wlalbym sobie wtedy nieba,
co mi teraz go potrzeba,
bo zła zima wiosne kradnie,
niech mi zima wręce wpadnie,
już ja zimie bym pokazał!
zmiażdżyl bym ja tego płaza!