Tam,gdzie się lęgną wiatry porywiste,
a chmura ciemna chmurę spowija,
skąd roszą bez przerwy deszcze rzęsiste,
a piorun ich kroplę na dwoje rozbija,
gdzie głuchość wypełza z ciemności,
a noc z tej głuchości się rodzi
i noc ta jest w wiecznej trwałości,
a dzień wciąż w kałużach brodzi,
tam ciemność bólem znaczoną,
znajdziesz, choć nie chcesz wcale,
a ból jest strachu koroną,
strach macha berłem ospale,
tam cisza nie jest ucieczką,
uderza cię mocno po głowie,
pytasz gdzie puszki tej wieczko?
Wątpliwość,tak ci odpowiem.