Ania_G.
-
Postów
135 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez Ania_G.
-
-
wyrzucona na brzeg
uderzeniem elektromagnetycznej fali uniesień
wegetuję...
sparaliżowana
elektrycznym spojrzeniem plastikowego homo-sapiens
odliczam kilowatogodziny
w nadziei rychłego spoczynku
w królestwie pedosfery
nim zamknę powieki
bezczynność zneutralizuje kwaśny odczyn agresji
syntetycznie ujarzmiona
poddam się procesom glebotwórczym
zawołam z głębokości
materia zdławi wibracje samotnych decybeli
plastikowy homo-sapiens będzie patrzył dalej
póki krąży kula...0 -
nie zbudź łabędzi
niech kwitną na księżycowej tarczy
zmęczone wolnością...
spójrz
zazdrosne lilie zwinęły żagle
niepotrzebne jak twoje źrenice na scenie...
żarówki zgasną o świcie...samoistnie
wstrzymaj oddech...
milczącym konstelacjom nie trzeba twego ciepła
słyszysz?
to cisza przemawia przez palce drzewostanów
zdrętwiałych na wietrze
złożonych subtelnie w przedziwnym skupieniu
modlitwą doskonałą zakończysz swą podróż
nie zbudź łabędzi
niech kwitną i płoną
w słońcu czerwonym od krwi...0 -
Biała księga powrotów
Długie listy pisałam
gęstym tuszem w białej księdze powrotów
wieczory w samotności snuły się obficie
gdy inicjały odruchowo wykreśliłam
po raz pierwszy
z porywem bryzy drgała nadzieja
lekkomyślna jak wtedy
gdy z kalendarza pierwszą kartkę wyrwałam
niebanalne usta tak samo smakowały
zakazane metafory
wytrącone z roztworu lawy płonęły
zsynchronizowanew tańcu
pompy tanim sumptem rytm wybijały
z dalekoidącym zapałem
szelestem stronic pożegnałam długie listy
niech płoną w towarzystwie liści zeszłorocznych
pogrzebałam już w prochu szarym
oddech ust niebanalnych
w deszczu zmyłam kurz z drżących powiek
tusz przepadł w kałuży
jak okręt bez żagli
z łez litanię ułożę w białej księdze powrotów0 -
w tym wątku tak?zupełnie tak jak umieszcza się komentarze?a może ktoś mnie oświeci jak mam tego dokonać z zachowaniem bolda i kursywy?bo jakoś nie bardzo mi to wychodzi.Za pomoc z góry dzięki
0 -
Mówią że człowiek odchodzi lecz miłość zostaje
kamieniom każą tworzyć, upamiętniać
brudnym ulicom pięknie się nazywać
podobno głos zamilkł słowa docierają jednak
uwięzione w czarnym tuszu w papierowej ciszy
w poczet bestsellerów zaliczone będą
głód wiedzy zaspokoją gdy zajdzie konieczność
mówią że nadszedł czas wielkiego przełomu
każą płynąć na głębie gdy pływać nie umiesz
cywilizację miłości każą ci budować
gdy domu swego nie umiesz budować na skale
przegrasz wyścig szczurów bo każą przebaczać
w blasku fleszy spłoniesz gdy twarz swą zachowasz
do portu nie odprawisz swej łodzi zużytej
gdy nie stawisz czoła pierwszej mocnej fali
mówią że trudne czasy kochać nie wystarczy
pamięta się chwile a życie upływa
płyń do przodu w swej łodzi mając na uwadze
oddech tego który twym żaglem steruje0 -
Jakaż to siła wynieść was zdołała tak dumnie wznosicie swe skronie
w chmurach szlachetnych szczyty wam skąpała ze słońca przywdziawszy koronę
Czyja to ręka dotyk swój złożyła w gniewnie rozdartych szczelinach
Pierzynę białą z wierzchu zarzuciła mgłę porzuciwszy w dolinach
Która to władza na tron swój wyznacza piedestał w turnie obfity
Czyj głos usłyszę gdy z wiatrem przekracza w ciszy skąpane kotliny
Potężne srogie śmiertelnie uśpione w lodowym stopione szczycie
źródło w martwicy tej rodzi się stęsknione by nowe rozpocząć życie0 -
"w tym wątku" tzn?
0 -
mam pytanko apropo konkursu:z regulaminu nie wynika(a powinno)gdzie ten wiersz pokierować( jest jakieś szczególne miejsce w tym celu wyznaczone czy standardowo--kierunek Dział P.?)odp.
0 -
spakowałam manatki
rzucając zbędnym do widzenia
o głuche ściany
bezczelnie pobielane
pogoda była dla bogaczy
waniliowe niebo
równie bezczelnie wisiało
nad wąwozem pamięci krótkotrwałej
jak sieć pajęcza
lepkie i fachowo wyhaftowane
w dolinie dziecięcych wspomnień
ukołysana bryzą
na chwilę rozbiłam namiot
prozaiczna łuna jutrzenki
okradła ze złudzeń ostatnie bagaże
droga na szczyt wiodła przez bór monotonii
gdzieniegdzie reliktowe sosny idei
monolity łaskawych podmuchów
zdały się nadawać wędrówce
właściwy kierunek
bezpańsko porzucone
w lepkiej mgle wolnych neuronów
szczyty swoje zastałam
walczyły lecz ducha walki
zdominował gorzki smak rutyny
szarość zwykłej świadomości
droga powrotna do domu0
smakosz sukcesu
w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Opublikowano
Dali ci przepis na polewę czekoladową
wielowarstwowego szczytu ambicji
wiesz juz jak smakuje tort władzy
Nie sposób oprzeć się jego proporcjom
w mleko i miód opływająca masa
spaja kruche warstwy wielopiętrowej wieży Babel
Jeden kawałek nie wystarczy by ujażmić
wzburzone morze rozszalałych enzymów trawiennych
układu wzajemnej współpracy z nicością
Gości poczęstujesz czekoladopodobnym uśmiechem
na deser zostawisz kilka cierpkich uwag
z myślą o tych, którym nadmiar cukru szkodzi
zachowasz świeżość tortu-
będą mu sprzyjać reflektory twego lodowego spojrzenia
twoja zimna krew podtrzyma wieczną zimę
nie dasz wiązce światła przełamać pierwszych lodów
Dali ci przepis na tort nie byle jaki
łudzisz się że na wieki zachowa swą świerzość
Lecz konstrukcja niegdyś zwarta zawali się z hukiem
i obudzisz się kiedyś z ręka swą w nocniku
obracając w palcach grudki mdłego kału-
niestrawione resztki twego tortu władzy