Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Łukasz W

Użytkownicy
  • Postów

    77
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Łukasz W

  1. dzięki, pomyślę o tej pierwszej części:) pozdrawiam
  2. dziękuję bardzo za komentarze i pozdrawiam serdecznie. Luk
  3. a do mnie przysiadł się Bóg tak od niechcenia i spytał czy jeszcze jest po co żyć i którędy do nieba, bo jemu już trzeba jutro wracać do domu, dłużej broń Boże mój panie tu przed śmiercią umykać, kiedyś spotka być może dni lepsze, być może
  4. Łukasz W

    Rozmowy

    dziekuje za oba komentarze. pozdrawiam.
  5. Łukasz W

    Rozmowy

    A ty wiedziałaś, że ślady prowadzą w noc, gdzie twarze strugane bożą zmarszczką śpią, i nie wiedziałaś nic. A ja widziałem łkający deszcz i garstkę dzieci burzowych dni, wbitych w tęsknotę paznokci, wysuszonych tak, że nie widziałem nic. A oni milczeli po drodze do siebie, jak bieguny co w ciszy wirują z nadzieją na rychłe spotkanie i nie mówili nic. A my uciekaliśmy sobie, w zbijaka przebłysków udając trafienia, co wskrzeszane na nowo, i nie uskoczyliśmy nic.
  6. Łukasz W

    Hevea

    dzieciom się nie mówi że karczować znaczy żyć bo z papieru introligatorzy czerpią wodę i czynią cuda jak my dla siebie mocni jesteśmy tylko białymi karłami i posypujemy się mąką odliczając wstecz od trzech
  7. Łukasz W

    Pisane Szkłem

    o świcie morze powinno być grzechem jak w butelkach po winie kamienie na szaniec bo dla dzieci szkło pęka od szkła i milkną syreny a ty się śmiejesz że szanty płyną od ptaków że porty to bajki cyganie i deszcz pomaga skaleczyć się w gest po cichu zejdziemy na ląd tam gdzieś musi być piasek na nim ślady a po nich już nic
  8. Łukasz W

    Sen o Stolarzu

    dziękuję bardzo X2 :) pozdrawiam serdecznie
  9. Łukasz W

    Sen o Stolarzu

    dziekuje. pomysle o tym;) pozdrawiam
  10. Łukasz W

    powiedz

    Jestem na tak. pozdrawiam
  11. Łukasz W

    Sen o Stolarzu

    Spójrz, jak tu pięknie: z nocnych stolików spływają atole białego złota, a stolarze palą fajkę gasnąc przed czasem. Nie tak smakowały porzeczki, gdy opadł pył i kokosowe wiórki kołysanek. Dziś sypiamy inaczej, odwróceni nowymi brzegami, gdzie dryf tym samym klifem i smakiem. Zabrakło Pinokia na poczęstunek, sam jeden podpiera szwedzkie stoły jak Atlas i płacze; ja będę, ja będę. Zanim ściany przemokną papilarnym milczeniem, oddam świat do antykwariatu. Rozgryzieni zrosimy żarówki półcieniem i zaczekamy na Gepetta. Zaczekamy na dzieci drewniane od słońca.
  12. Łukasz W

    Nachwytem

    dziekuje, pozdrawiam
  13. Łukasz W

    Nachwytem

    Wpuściłbym Cię od razu, do salonu pustych wazonów, z różaną cebulką i ziarnem kawowca. Wszystkim kruszonym boso, do miasta szczelin, gdzie zapomniano cumować na deszczu i brodzić w znamionach po kostki. To tak się teraz dogasa, w półrękich sennikach pojutrza, do rytmu. Ale ty wejdziesz kiedy obuwie odzyska swój sens, a śnieg zatrzeszczy za drzwiami jak dawniej - wpuszczę Twój zapach, choć naskórek jeszcze tak w skórze, że nie sposób Cię przyjąć na wieczność. Nie sposób Cię przyjąć nie boso.
  14. wow - cóż za komentarze!!:)) w wolnej chwili oczywiście pomyślę nad tekstem dzięki! pozdrawiam
  15. poprosiłbym o szklankę rtęci żeby wysmarować usta metalem i wygłosić: życie jest przeklęte - zabija ale póki co na oknie gnije deszcz zrzucam mokrą skórę pozwalając wierze wyparować osobno od gniewu otwieram słownik jednego fałszu i czytam od niechcenia tak wyszło – eufemizm dla idiotów brak słów na prostotę szaleństwa kiedy podawane w zastrzykach rozpędza chmury i łasi się jak kot to te same kłębki kurzu w kącie te same zaprasowane dotykiem palce i imię masz piękne do zapamiętania jak na ironię kocham cię i szepczę cichym ścianom tak wyszło – eufemizm dla idiotów
  16. Łukasz W

    Graffiti

    ich twarze dochodziły do siebie po otarciu potu szorstkim tynkiem kamienicy nie wiedzieć czemu ciepłe litery nie krzepły pod ciężarem dłoni wszystko ulegało rozmyciu skrzętnie zbierał wyjęte z jej palców pieczątki ubrane w kołnierze lakieru mieniły się w słońcu mając już wszystkie rozsypywał by szukać od nowa jednak najbardziej zależało im na wargach nabite odłamkami stłuczonych kałamarzy wierzyły w nienaruszalność słów wilgotna skóra odbijała neony miast jak lustro gdzieś obok podmuch toczył połamane stalówki głaszcząc odleżyny jakiś przechodzień przycisnął do piersi polaroid podobno później spadł deszcz
  17. koniec podsuwa esencję mijającego i bardzo ważnego w tym kontekście czasu. pozdrawiam serdecznie!
  18. ubrania na krześle bez zmian. nie znoszony, czarny prochowiec gryzie się z tynkiem, ten przegrywa i odpada tuż pod nogi. chyba nie powinno tak być. kołnierzyk nawet się nie spocił. zwykle zajęty ukrywaniem dowodu tożsamości rozluźnia spojenia guzików. podobny i inny, zwyczajnie swobodny, czeka. przeciąg wprawia wszystko w zakłopotanie. co lżejsze spoufala się z powietrzem i tylko zmięta bielizna nie prosi o nic. zawistna, wciąż wypomina porzucenia, o byle co. oprócz kurzu nikt niczego nie dotykał. trzeba zachować ten stan. chwila na bezdechu, godzina, może dłużej. chociaż maj wrócił. niezmieniony.
  19. Łukasz W

    Bezdomny

    - zobacz, łzy potrafią napłynąć do palców, wtedy nie potrzeba wodociągów i wygód, bo zawsze jest czym przemyć twarz. - na imię miała chyba Weronika. - co za różnica, ręcznikiem czy ścianą? na tle starych fabryk sól jest jak boazeria z dzieciństwa – ciepła i cicha. - znów byłem u komunii. - i nie mów mi – alkoholik. próbuję to tylko zrozumieć. jednym zamiast mszy wystarcza wino bez ciała. - piękny dzień. - spójrz, upadł. liczyłeś, który to już raz? są tacy podobni, ta broda, szmaty, ciekawe jak ma na imię? - idziemy.
  20. Łukasz W

    Serwetki

    kiedys bardzo duzo siedzialem w origami - jak bylem mlodszy:) pozdrawiam
  21. Łukasz W

    Serwetki

    dziękuję bardzo wkleiłem wersję finalną pozdrawiam serdecznie
  22. Łukasz W

    Serwetki

    a czy ty to Ciocia z Beja??:)
  23. Łukasz W

    Serwetki

    na początku dziwił się matce, że uczy go składania serwetek, papierowych, rzecz jasna. bo widzisz, w dobrych domach przekleństwa zapisuje się na jednorazowych chusteczkach i podaje z rąk do rąk. potem dzieci w ten sam sposób uczą się miłości lub milczenia - mówiła. ćwiczył zatem palce w origami - nikt na wsi nie widział takich łabędzi. trzydzieści trzy lata później kupił działkę uzbrojoną w szarości bez trudu. niedługo dom postał, słowa zbyt trudne, więc ostatni raz poskładał z papieru ogród i na jedwabnej serwetce zmieścił – przecież nie czujemy do siebie nic.
  24. Łukasz W

    Niedopałki

    dzięki chyba faktycznie bez tego ostatniego zdania zostawia więcej pytań...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...