Jan Rodak
Użytkownicy-
Postów
115 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Jan Rodak
-
aluna Opisane peela widzenie świata ....a jakże ciekawe!Trochę małego co nie co i jest OK.! Pozdrawiam! Mały sobie ten światek ale wyobraźnia zrobi swoje. Dzięki Pozdrawiam
-
Moim zdaniem, dobrze by było zmienić rymy: "marzenia" - "westchnienia", i "wódki" - "krótki" - nie należą do tych najładniejszych. Ostatnia zwrotka koniecznie do poprawienia. Autor bardzo ładnie wiersz rozpoczął, dobra pierwsza zwrotka, udało się niezwykle trafnie oddać atmosferę tej knajpki i jej wygląd, potem nieco gorzej. Aha! Jeśli w trzeciej "czasami" (można to uznać też na "niekiedy"), to dlaczego w ostatniej "każdy kolejny dzień utopiony"?? Dobrze, że jest warsztat. Łatwiej jest nam wszystkim, jak mamy wątpliwości, co do wiersza. Serdecznie pozdrawiam - baba Dzięki za odwiedziny, sugestie są wskazane Pozdrawiam
-
Na rogu Kruczej jest knajpka Z zielonym neonem nad drzwiami Przychodzą tu ludzie z różnych sfer Ja też – zaglądam czasami. Mam ulubiony stolik pod oknem Stamtąd jest widok na salę Siedzą przy barze ludzie posępni Barman pomaga – topić im żale. Czasem zamawiam też sobie drinka Przez słomkę sączę marzenia- Tych, co ich nigdy nie mają - Im pozostawiam westchnienia. Każdy kolejny dzień - utopiony! Zakrytym w ręku kieliszkiem wódki Ja nie ukrywam mego istnienia Dla mnie każdy dzień jest za krótki.
-
Historia innej znajomości
Jan Rodak odpowiedział(a) na Wałodzia utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Kochać inaczej niż wszyscy i coś innego to takie:... to takie nietutejsze zakochać się z rozgwieździe i z nią dojść aż po zejście to takie niedzisiejsze ale romantyczne! pozdrawiam... -
Bez przyszłości
Jan Rodak odpowiedział(a) na bestia be utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
gdy samotność doskwiera, a ronione łzy nie pomagają... cóż ja pomogę? w polemikę się nie wdaję, sam wiem jak to jest jak się pisze. pozdrawiam... -
Taki ładny dzionek, więcej optymizmu Pozdrawiam...miłego i ciepłego na wschodzie błękitne wejrzenia pod osłoną rzęs pogoda ducha i uśmiech
-
Zadzwonił telefon, słuchawkę podnoszę I słyszę głos szwagra- na kawę przyjdź proszę. Znów dzwoni telefon, podnoszę słuchawkę I słyszę głos brata, zrobiłem huśtawkę. Och dzwoni telefon, już żona odbiera I słyszę wyraźnie, że ktoś się wydziera. To ktoś nieprzyjemny, ktoś sieje nam zamęt A co to za cwaniak – to nasz abonament!.
-
Wspomnienie nastolatki
Jan Rodak odpowiedział(a) na Jan Rodak utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Wybacz mi Grażynko że Cię zawiodłem! Ja też sobie wyobrażam jakie było wyobrażenie czytelników. pozdrawiam -
samokremacja
Jan Rodak odpowiedział(a) na Grażyna_Kudła utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Ładnie to ujęłaś Grażynko-" a ledwie musnęłam marzeń". Miłego, pozdrawiam -
Pięknie albo może i jeszcze piękniej. Ach to słoneczko...wiosna, cieplejszy wieje wiatr. Dużo słońca...pozdrawiam!
-
Oj Teresa ,Teresa Twój post mnie bardzo rozśmiesza i jak pisał Kochanowski-"niby pełno nas a jakby nikogo nie było, bo jedną maluczką duszą tak wiele ubyło". Coś w tym prawdy jest a może i cała prawda. Lubię proste słowa. Ale widzę też Tereso,że nosisz w serduszku jakąś zadrę, uraz- oby to nie była prawda! Miło,ze wyrażasz swoje opinie. Mam co prawda odpowiedź wierszowaną na tą okazję ale to może wrzucę jutro. Dużo uśmiechu. Fajnie,że zaglądasz.
-
miłość ma nie jedno imię. Miłego dnia.
-
Wspomnienie nastolatki
Jan Rodak odpowiedział(a) na Jan Rodak utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Dzięki aluna! Wiesz czasami tak jest,że jak złapiesz jakiś trop, to nie wie się kiedy skończyć. Najlepszego...pozdrawiam! -
Witam aluna! Jak już dostrzegłaś jest mała korekta, miło,że znalazłaś czas.Dzięki Pozdrawiam
-
Dzięki - "baba" za opinie dostosowałem się do Twojej sugestii i wprowadziłem korektę. Miło,że zajrzałeś...pozdrawiam
-
Mały żuczek pchał pod górkę Skrzętnie ulepioną kulkę Ulepioną w trudzie, znoju I co z tego, że jest z gnoju?. Żuczka to jest przedsięwzięcie Robić kulki, to zajęcie A że cuchną – wszystkich wkurza Żuczka wcale – byle duża. To nie o to wcale chodzi Że żuczkowi praca szkodzi Robić kulki, to nie cud Ale jak on znosi smród?
-
Oj poczytałem sobie tej konwersacji. Myślę, że te "kilka słów" opisały coś więcej niż tylko rozgoryczenie. Widzę w tych słowach wyraz braku zrozumienia innej osoby,opuszczenie, tęsknotę za ciepłem bliskiej osoby. Piszesz o tym,że nie masz już sił walczyć. A jak jest naprawdę? Najlepszego...pozdrawiam ciepło
-
Jeżeli chodzi o sam zamysł -jest ok. Jednak w moim odczuciu nastąpiło pomieszanie interpretacji pojęć. Utwór jest pytaniem dziecka o celowość istnienia pewnych zjawisk przyrody, jednak jeżeli stosujesz taką formę pytającą jak; to ostatnie zdanie nie pasuje do całości ;Czy wiesz że na te wszystkie troski pytania i problemy odpowie ci mama. Spróbuj to przebudować, bo ja widzę w tym treść wartą dobrej kompozycji. Powodzenia Pozdrawiam
-
Jestem Sindbadem
Jan Rodak odpowiedział(a) na Maciej_Satkiewicz utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Myślę,że Teresa oddała treść przesłania jakie zawarłeś w strofach. Chcesz poszukiwać,odkrywać swoją wartość. Szukasz celowości swojego istnienia w poezji. Ma to sens i brzmi czytelnie. Najlepszego... pozdrawiam -
Wspomnienie nastolatki
Jan Rodak odpowiedział(a) na Jan Rodak utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Witaj Tereso! Twoje ostatnie słowa mnie też ubawiły Taki miałem cel pisząc ten jednostronny monolog. Może kilka wersów mniej - napisałem to jakiś czas temu i się już przyzwyczaiłem do tej formy, ale przyjrzę się temu. Wielkie dzięki... pozdrawiam z uśmiechem -
Wspomnienie nastolatki
Jan Rodak odpowiedział(a) na Jan Rodak utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Miło Ewel ,że pofatygowałaś się. Pewnie nie wiele osób lubi fantazjować-zwłaszcza słownie, ale mnie to bawi. Fajnie,że Bestia zrobił wzmiankę, bo tak to klapa. Dzięki,dzięki...pozdrawiam -
Wieżę że kocham
Jan Rodak odpowiedział(a) na Azett Tecu utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Z dedykacją dla tej w którą wieżę i kocham... ( wierzę) Żyje kimś bo kocham ...( żyję) żyje nią i w niej trwam ...( żyję) myślę o niej cały dzień i noc i krzyczę wierzę że mogę latać że mogę dotknąć nieba odlecieć w dal bo miłość może być mocą i z wiarą może góry przenosić wierzę że mogę latać że mogę kochać dotknąć nieba wierzę że wierzę i że kocham Te gafy to pewnie wynik zauroczenia ale mi sie też zdarzyło, także spoko. Istotniejszym jest treść i wyraz emocji jakie opisujesz. Myślę,że już na początku wyraziłeś dwuznaczność interpretacji bliskiej Tobie osoby; - żyję kimś Żyję nią- bo kocham Żyję nią i w niej trwam Myślę o niej cały dzień i noc i krzyczę wierzę że mogę latać że mogę dotknąć nieba odlecieć w dal bo miłość może być mocą i z wiarą góry przenosić mogę latać mogę kochać dotknąć nieba wierzę że kocham Może taka wersja bardziej wymowna- ale to Twoja miłość,więc? Pozdrawiam -
paradoks miłości
Jan Rodak odpowiedział(a) na teresa943 utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Ja chyba nie poszedł bym w tą stronę myślową, co moi poprzednicy. Nie jestem dobry w takich formach poetyckich ale po kilkukrotnym przeczytaniu tych zaszyfrowanych słowami poezji odbieram wrażenie iż piszesz o "miłości" zniewolonej może nawet o gwałcie. Słowa takie jak ; przymuszenie, krwawiące skrzyżowania do dna kielich żółci i bezgwiezdna noc po trzech nadzieją ma być budzący się poranek- zapomnienie doznanej urazy. Często słowa kryją tajemnice znane twórcy. Pozdrawiam -
Wspomnienie nastolatki
Jan Rodak odpowiedział(a) na Jan Rodak utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Być może i tak się stanie- wolny wybór czytelnika Dzięki za wydanie poglądu i własne odczucia. Pozdrawiam -
Wspomnienie nastolatki
Jan Rodak odpowiedział(a) na Jan Rodak utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Kiedy wzięłam go do ręki wydał mi się zimny i nieprzyjemny. Ale w tej samej chwili wyczułam opuszkami palców, że choć nie jest taki duży, jest zdrowy i twardy. Próbowałam dobrać się do niego szukając miejsca, od którego mogłabym ściągać skórkę. Nie było to łatwe. Moje wiotkie palce nie radziły sobie z grubą i mięsistą powłoką. Wreszcie się udało!. Teraz już bez problemu ściągałam coraz to więcej i więcej,aż po chwili trzymałam go całego obdartego ze skóry i ociekającego kroplami soku, które wydostały się z niego. Nie chciałam uronić ani jednej kropli jakże pożywnego i smacznego soku. Dłużej nie mogłam czekać. Zaczęłam dobierać się coraz głębiej i wtedy dopiero to moje upojenie nie miało końca. Ssałam raz po raz każdy kawałek a potem z wielką rozkoszą połykałam zapamiętując każdą chwilę. Oddałam się cała rozkoszy- jak małe dziecko, które uczy się jeść. Całe dłonie ociekały sokiem więc też oblizywałam, by nie stracić niczego z długo oczekiwanej chwili. Kiedy moje pożądanie wzrastało- zrozumiałam, że już za chwilę ta rozkosz niestety się skończy. Trudno było mi przestać oblizywać swoje usta. Wyszukiwałam w ich kącikach ostatnich kropel swojego zauroczenia. Widząc wchodzącą mamę do pokoju podniosłam się energicznie zbierając z fotela porozrzucane skórki pomarańczy. Wam też się to zdarza?.