Gdy zarządam zwrotu swojej milości,
nie obiecuj. Rozliczymy się
co do godziny i z wieczorów
nie kończących się nocą i ze snów
potrąconych przez pojedynczość.
Równiutko rozwieszę je
by jako suknie czekały stosownej okazji.
Zdrapię puder milczenia,
do krwi, zdrajczyni,
pozwalającej się zanurzyć.
Gdy poproszę o zwrot swojej nienawiści,
tylko pulsowaniem warg
zatrzymasz wieczność.