Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zuźka

Użytkownicy
  • Postów

    359
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Zuźka

  1. Cytat
    Zuziu, to co zrobiła ta kobieta nie było straszne, okrutne to było.


    Pewnie tak. Ale w gruncie rzeczy stanęła przed wyborem: moje szczęście, albo jego. Egoistka, można powiedzieć. Ale szczera egoistka. Powiedziała: "Miłość zgasła jak życie tego chłopca." - widać pierwotnie myślała, że to, co on do niej czuje też juz nie jest płomiennym uczuciem. Miała przygotowaną mówkę, skoro mówiła jak na przysiędze.
    To było okrutne. Ale kto jeszcze niedawno się opowiadał za szczerością?
  2. Cytat
    dokładnie ten sam fragment wrzuciłam na innym forum, ponieważ się z nim zgadzam

    Wierzę, że sztuka jest w każdym z nas, tak samo w obrazach Maneta, jak w tej dziewczynie, co zrywa kwiatek na łące i wplata go sobie we włosy.
    wiesz, ja nie zamierzam oceniać, czy jesteś naiwna czy nie, bo nie stanę się od takiego sądu mądrzejsza, więc powiem tylko, że właśnie w taką sztukę, jak tutaj opisałaś nie wierzę i propagowania jej nie pochwalam
    jeśli uznam, że "sztuka jest w każdym z nas" to tak, jakbym zrezygnowała z szukania i porównywania, zestawiania zjawisk w poszukiwaniu sztuki, bo przecież "ona jest wszędzie"
    tak mogę Prawdziwą Sztukę pozbawić szans pojawienia się, mogę ją zadusić oceanem chłamu i bylejakości
    tak mi się wydaje już jakiś czas, że jestem trochę zbetoniała, bo nie rozumiem, jak można odmawiać Sztuce selekcji środków, myślenia, wyobraźni i zastępować wszystko jedynym, głównym kryterium przeżycia, bić przed tym pokłony i stawiać temu ołtarze a rezygnować lekką ręką z arsenału środków, które wymagają wysiłku intelektualnego, ale pomagają stworzyć/zlokalizować Prawdziwą Sztukę


    Źle mnie zrozumiałaś. Ja nie chcę rezygnować z poszukiwania nowych form sztuki, swoją wiarą nie dążę do tego, by zastać się w miejscu i przestać myśleć. To, że sztuka jest w każdym z nas nie daje podstaw do tego, by przestać się rozwijać. Chodzi mi o to, by wyjść ze sztywnego postrzegania "artysty" i "reszty świata", bo każdy ma w sobie cząstkę artysty, a najtrudniej być artystą dnia codziennego - najtrudniej dostrzegać piękno w tym, co nas otacza.
    Mam znajomych, którzy interesują się elektroniką, czy czymś w tym rodzaju. Kiedy patrzę się na dwójkę ludzi rozmawiających z pasją o głośnikach i sprzęcie elektronicznym, czuję, że to o czym mówią jest piękne. Nie mam pojęcia, co znaczą słowa, które wymawiają; nie znam się na kabelkach, a mimo to obserwując ich – widzę sztukę. Taką sztukę dnia codziennego. Widzę w nich prawdziwych artystów, walczących o to, co dla nich najpiękniejsze.
    Fakt, że w nich właśnie widzę artystów, nie znaczy wcale, że mamy zrezygnować z "szukania i porównywania, zestawiania zjawisk w poszukiwaniu sztuki".


    Cytat

    bez przesady ;)
    ja bym mu uwierzyła, bo to, ile kto ziemi przekopał...
    hm, o jakiej "ziemi" mowa?
    ale jeśli ten sam poeta dłubie wiersz na temat kopania ziemi i nie tyle, że nie wie, o czym pisze, ale całą treść tekstu buduje mu doświadczenie kopania ziemi i klękajcie narody przed tym, to ja się ewakuuję


    To kopanie ziemi nie jest takie znowu dosłowne ;)
    Chodzi mi o to, że nie wierze poecie, który siedzi tylko w poezji i nie ma pojęcia czym jest praca, więc poniekąd - czym jest życie. Na przykładzie - jeśli ktoś widział kiedykolwiek serial "Rodzina zastępcza" - jest tam taka poetka, Alicja bodajże - bogata, niepracująca, opieprzająca się cały czas i pisząca wiersze. Nie uwierzyłabym takiej poetce, bo jest zwyczajnie oderwana od rzeczywistości.


    Cytat

    to po co cytować, skoro wyrwane z kontekstu?


    Tak, ten fragment zacytowałam zupełnie bez sensu - przyznaję Ci rację ;)


    dygam
    zuzka ;)
  3. Cytat
    może w innej gazecie pisza coś innego o tym... tytuły mówią czasem za siebie..
    np. dla wyborowych, dla rzeczowych pospolicie , dla gazeciarzy,dla powszednich myśli tygodniowych, dla kulturalnych, zza stropu .. wprost ;)
    po dniu czerwonym , dla i po dni niebieskie...
    i coś można wyszukać dla siebie


    Wiesz, ten artykuł w Wyborczej nie był na ten temat. To, co napisałam, to krótki fragment, przytoczony w całości. Pomijając to, co zacytowałam, nie ma w tym artykule nic pokrewnego tematem.
    Artykuł nosi temat: "Trzecia droga Stachury" i dowodzi że "wyznawcami Stachury mieli być wyłącznie ignoranci i gówniarze, no i grafomani, którzy - skądinąd słusznie - mniemali, iż skoro >, to ich wypociny także" - ale to już jest wyrwane z kontekstu.
    ..i w tym artykule nie wyszukałam nic dla siebie. Chyba nie jestem "wyborowa".
  4. Cytat
    Jeżeli gazety taki bełkot drukują, to rzeczywiście jest się czym martwic.


    Gazet nie omijam, jak Messalin, bo zawsze sądziłam, że trzymają wyższy poziom, niż choćby telewizja. Od dawna czytuję tylko Wyborczą i od czasu do czasu Newsweeka, ale coraz częściej mnie zawodzą. Z mediów więc pozostaje tylko radio, a radio ostatnio... no cóż.
    Idę się zabić. Do jutra.
    ;)
  5. Wczoraj w Gazecie wyborczej przeczytałam:
    [quote]W projekt literatury czynnej, w utopię zniesienia granic pomiędzy sztuką i życiem nikt już dziś nie wierzy. Świadomość nam się zbyt spostmodernizowała. Podstawowe rozpoznanie dotyczące twórczości Stachury - sławetny termin "życiopisanie" ukuty przez Henryka Berezę, a oznaczający tyle, że literatura jest praktykowaniem życia, jego nieodłączną całością - jest nie do obrony.
    Dziś do elementarnych przeświadczeń, należy to, że literaturę robi się tylko z literatury i w związku z tym "życiopisanie" to zwykła ściema. Być może szlachetna, ale urągająca literaturoznawczemu rozumowi.



    Teks ten przeczytałam z przykrością, bo dowodzi on, ze jestem nikim, skoro nikt już w to nie wierzy. A ja wierzę, że sztuka jest w życiu, a życie w sztuce! Wierzę, że sztuka jest w każdym z nas, tak samo w obrazach Maneta, jak w tej dziewczynie, co zrywa kwiatek na łące i wplata go sobie we włosy. Więcej! Nie wierzę poecie, który nigdy nie przekopał choćby kawałka ziemi! Czy jestem naiwna?
  6. Napisane przyjemnie, ale nie wciąga. Skoro ciąg dalszy nastąpi, nie wypowiadam się dokładnie na temat tego tekstu - poczekam, co dalej. Postaraj się bardziej zainteresować czytelnika - trochę więcej akcji. Ładne, ale mimo to mało pociągające. Jednak skoro to tylko początek - pisz dalej, może się dobrze rozwinąć.
    Pozdrawiam
    Zuzka ;)

  7. Więcej!
    Na początku swojej egzystencji na orgii wkleiłam wiersz do warsztatu, a uzyskawszy pochlebne opinie - do działu P, po czym zorientowałam się, jak skrajnie różne są opinie w warsztacie (gdzie chyba powinny być bardziej cięte, z tej racji, ze teksty są jeszcze niedopracowane), a poza nim.
    Warsztat służy do zbierania niesłusznie pochlebnych opinii, a nie do prawdziwego pracowania nad tekstem. Niestety.

  8. Ja sobie nie wyobrażam nie wierzyć w Boga. Od zawsze mam nadzieję, ze jest coś ponad mną i może to wszystko wokoło jest nieważne. Ale nie rozumiem po co cała obudowa wokół tego. Ludzie chcą wszystko zrozumieć i to w wierze jest chorobliwe. Wymyślają sobie raje, piekła, anioły, demony, czy co tam jeszcze i według mnie... zupełnie niepotrzebnie. Nie można po prostu pogodzić się z tym, że nawet jeśli coś jest, to jest tajemnicą? Dlatego, między innymi, nie lubię Kościoła.
    Dyskusja czy Bóg istnieje, chyba nie ma już sensu, bo wszyscy po kolei dochodzą do wniosku, ze wiara to sprawa indywidualna i nie da się tutaj nic "wziąć na chłopski rozum".
    dygam
    Zuzka ;)

    Ps. Też jutro wyjeżdżam i - ludzie! - jestem tu już z Wami od ponad pół roku, uzależniłam się pomału i najbliższe dwa tygodnie będą dla mnie najdłuższą przerwą od orga. Łomatko, jak tu żyć bez Was? ;))
    Życzę miłej dyskusji ;)
    paa

  9. Przeczytałam, coście naskrobali i powiem od siebie, że im bardziej próbuję wierzyć, tym bardziej mi nie wychodzi. Znaczy, nie, że wierzyć w Boga, tylko wierzyć w Kościół. Bo jakoś ciężko mi te dwie rzeczy połączyć. W Boga - a i owszem. Bo jak nie wierzę, to tak głupio mi, że jestem tylko kłębkiem neuronów. Ale Kościół to jakieś straszne coś jest. Ksiądz, który na ambonie krzyczy, że jesteśmy źli i źli i ja też jestem zła i ty też! A potem klęcz na brudnej, twardej posadzce w zimnym kościele, kiedy równie dobrze możesz się pomodlić na boso, w lesie albo na łące? Toż to bez sensu. Formułek nie klepałam od łohoho, u spowiedzi nie byłam jeszcze dłużej, ale modlić się modlę. Nie codziennie, ale modlę.

    A księża... oni nie są tacy źli ;)
    Z reguły się z nimi kłócę, ale chociaż pokłócić się można. Nikomu natomiast nie życzę kontaktów z katechetami. To jest masakra w formie najczystszej.

  10. Kiedy byłam mała, byłam bardzo religijna - z własnej woli. Moja najbliższa rodzina raczej nie chodzi do kościoła - ja chodziłam co niedzielę. Modliłam się, przez jakiś czas nawet śpiewałam w scholi, chociaż talentów wokalnych nie posiadam (dzieci się chwytają różnych dziedzin ;)). Z czasem zaczęłam częściej na ten temat myśleć. Negowałam to, co mówił Kościół na tematy współczesne, takie jak homoseksualizm itp. Z czasem odeszłam od Kościoła jako takiego, ale nigdy od Boga. Myślę, że jeśli chcesz postawić dziecku wolny wybór, nie powinieneś mu czytać takich bajek. Nie jestem konserwatywna, ale do takich decyzji jak świadoma wiara trzeba dorosnąć. Ale to tylko moje zdanie, Ty wychowujesz swoje dziecko, prawda? ;))
    Pozdrawiam
    Zuzka

  11. Cytat
    Jejciu, aleee ładnie. Aż zmiękłam, Stasiu ;)
    "Własna wola czyni człowieka wielkim lub małym.
    Jedni bowiem czekają na okazję, inni ją tworzą,
    a szczęściarz to - taki człowiek,
    co daje szansę swojemu szczęściu. Ja nie dałam" - to jest świetne.

    No, Stasiu. Łał - tyle Ci powiem ;)
    i cieplutko pozdrowię jeszcze
    Zuzka

    a żarty ty inose nie stroisz, Zużka?
    cmook

    Skąd, jestem najzupełniej poważna ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...