Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Matmi

Użytkownicy
  • Postów

    225
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Matmi

  1. Zdecydowanie przebiśniegiem. Radzę pisanie polskimi znakami. I estetyczniej i poprawniej i łatwiej się czyta i bardziej elegancko i bez lekceważenia :)
  2. Bo obrazkowe miało być ;) Dziękuję za komentarz :)
  3. Musnął delikatnie policzek I uciekł Skrył się gdzieś w trawie I posyła chytre spojrzenia Czule pieści kałuże Okrasza liście białym makiem Gdy słońce wstaje-niknie Pozostawiając szczypiące wpomnienie.
  4. Kładziona miękko czerwona kula Tonie wśród skłębionych mórz Ociera świerki Pieści skały Gładzi staw Zostawia ciepły jeszcze Ślad Powidok szczęścia.
  5. Dziękuję już poprawiam :) I zgadzam się w zupełności :)
  6. Nie przemawia do mnie choć momenty są. Rymy: zlikwidowałbym. DLaczego? Kiedy rymują się prawie całe wyrazy trąci to niedbałością i niezamierzonym powtórzeniem(chodzi głównie o potrzyma wytrzma i zniose niosę). Pozdrawiam PS coś co napisał mój lekko zwariowany wujek dla jaj jak mialem lat 9 do mojego pamietnika: Miłość i wiara to nierozłączna para gdy je stracimy to wszystko skończymy zapobiec temu można gdy sie zje kielbasę z rożna :)
  7. Dziękuję za komentarz :)
  8. Dzięki za komentarz. Pozdrowienia :)
  9. Fakt możnaby to składniej napisać, ale chyba nie są aż tak złe. :) Dziękuję za komentarz.
  10. Ależ rozumiem! :) I zgadzam się po części. Że ludzie wszystko dla sławy owszem, że poeci po dupie, polemizowałbym. Chociaż co się tyczy tych drobniutkich owszem. Co do odwagi z zaprezentowaniem na tym forum: nie potrzeba jej. Internet daje taką anonimowość, że właśnie mogę sobie pozwolić na umieszczenie tu wierszy. Normalnie nie odważyłbym się pokazać ich publicznie. Cóż, ja akurat tchórzem jestem :)
  11. Krwawią ranione do kości dłonie, od skał tak ostrych, że skóra pęka. Piję nadzieję, co we mnie płonie, Po drodze na szczyty czeka udręka. Choć droga stroma kaleczy okrutnie, Idę ciągnięty szczytu nagrodą. Pnę się do góry myśląc butnie: "Stanę na szczycie! Marzenia powiodą..." Gdy męka ścieżki prawie zabija, Myślę o celu ukrytym w chmurach. Choć promień słońca mnie omija, Nadzieja ogrzewa w tych ciemnych górach. Gdy samej grani czubka już sięgam, Łomocze serce żarem ogarnięte. Gaśnie, bo tam właśnie spotykam Na szczycie miast sławy-lustro pęknięte.
  12. Kto wiersze pisze nie grzeszy odwagą Siedząc w domu na własnej dupie Kto zaś po węglach chodzi czerwonych Naraża się choć może jest głupi Z tych czterech wersów morał wyciągnę I zamiast po węglach na tyłku swym siądę :D Tak mnie naszło :) A co Twojego wiersza to: fajny rytm ma! Ale ten rym ostatni trochę mnie kłuje. Ale na co zmienić to nie wiem :)
  13. Delikatnie płynę, wiosłem poruszam, Pośród pajęczyn mgieł nieprzejrzanych. Cichego głosu z zapartym tchem słucham. Do skał się zbliżam wodą obmywanych. Na skałach siedzi, o drogi Jezu! Syrena piękna, i ogon wyciąga. Spijam każdą nutę jej śpiewu. Nęci mnie, do skał przyciąga. Niesłysząc szumu wciąż dalej płynę. Zanurzam wiosło wsłuchany w melodię,. Spełniony muzyką, Porohy minę I spadnę w wodospad, gasząc pochodnię. Choć lecę śród wody grzmotów i wrzasków Nie krzczę wołając o pomstę do nieba. Bo szczęściem mi było umrzeć w potrzasku I słyszeć syrenę - jak pięknie śpiewa.
  14. To nie jest pamiętnik. Nie utożsamiam się z bohaterem wiersza :) Dziękuję za komentarz.
  15. Ładnie. Fakt. Nie powiedziałbym, że odkrywczo. Ładnie. Acha. Taka maniera moja, jak już komentuję to się wrącę, wybacz. Powinno być "tę kroplę miłości" Pozdrawiam.
  16. Na postumencie człowiek. Z blizn jego, z ran świeżych płynie krew. Krew z ran zadanych samemu sobie. "Patrzcie!" - krzyczy - "Oto ja jestem!" Z rozprutego brzucha wylewają się wnętrzności. W obronie własnej krwawi potwornie. W ranach chroni się przed złem. Jest nagi. I chce być nagi. Nieokryty płaszczem cudzym, Bez maski. Krew z jego oczu płynie zmieszana ze łzami. Jest jeden, prawdziwy i straszny. Krzyk jego. Przeraża, porusza. Psa, który zabłąkał się tutaj, bo Wkoło pustka. Krew już nie płynie. Umarł, zdechł. Stoi. Ciepły jeszcze pomnik, którego nikt nigdy nie ujrzy.
  17. Z pokojem w głowie, Z karabinem w ręku, Wychylasz oko zza osłony. Wielkie, stalowe potwory. Jadą. Bunkier staje się jakiś kruchy. Odwaga cieknie po nogawce. Spadają pierwsze pociski. Za wolność naszą i waszą.
  18. Stoisz. Dumnie prezentujesz swe zalety. Znasz wady. Okryty płaszczem samooceny, Z dumą dokonań błyszczącą w oczach, Z podziwu pełnymi słowami w uszach, Z podziękowaniami w ustach. Stoisz Na progu. Ruszasz. Biegniesz. Ścieżka łamie się pod Tobą. Gubisz płaszcz, zamykasz oczy, zatykasz uszy, wymiotujesz słowami. Padasz. ............................................. Stoisz. Dumnie skrywasz zalety. Znasz wady. Okryty płaszczem niezrozumienia, Z kłamstwem odbitym w oczach, Z niesłusznymi pochwałami w uszach, Ze zgrozą w ustach. Stoisz. Na progu.
  19. Święty gaj Stymulowane Muzyką Tool Lipan Conjuring z albumu 10,000 days. Promienie. Prześwitujące przez gałęzie światło. Drzewo. Dąb wielki, stary, poskręcany, szorstki. Śpiew. Pięciu starców wkoło drzewa. Krzyk. Na drzewie klatka Taniec. Ruchy powolne. Szelest. Suchych liści. Amen.
  20. Łał ! jestem poytywnie zaskoczony odpowiedzią :) Dzięki za komentarze. A co do zrymowania i zestawienia to to jest trzecia wersja i troszkę ( niepowiem że długo i ciężko) nad nią zasiedziałem :) A i dzięki za rady. :)
  21. Wersja poprawiona zgodnie z sugestiami :) Zmierzch(idei?) Podziwiam świat ze szczytu wzgórza. Śmierć mi obrazu tego nie zatrze. Walczyć mi przyjdzie; grzmi burza; Wróg nadchodzi. Ja stoję i patrzę. Jasny owal wisi już nisko, Zaraz na horyzont natrze. Złoto i czerwień-jak w ognisku. Dogasa. Ja stoję i patrzę. Wroga zastępy niepoliczone. Kiedy na szczyt wzgórza dotrze? Ostatnie łyki powietrza chłonę. Szarżuje. Ja stoję i patrzę. Szybko opada ognista kula. Spektakl piękny-jak w teatrze. Zalane czerwienią mury i góra, Ja na jej szczycie – stoję i patrzę. Na poły wroga szpony mnie drą. Słońce z nad widnokręgu płacze. Już do mych młodych oczu się rwą. Umieram, a stoję i patrzę.
  22. Mnie się podoba. Fajna autocharakterystyka. Z pomysłem. Jedynie nie pasują mi tutaj ostatnie trzy wersy. Gubią rytm, rym i na dodatek ich nie rozumiem :D. Zakończenie można dopracować. Uważam że warto bo reszta jest całkiem całkiem.
  23. Diament Błyszczy. Nęci. W każdym jego szlifie przegląda się martwe dziecko z karabinem w ręku. Opalizuje krwią płynącą z ran czarnego lądu. Kusi swą przezroczystością krwawych wojen. Osadzony na złotej obręczy błyszczy się łzami tysięcy ofiar bezsensownej wojny. Spogląda z serdecznego palca na świat tak odległy, bezpieczny i nieświadomy. Krwawy diament Afryki. I Inspiracją film „Krwawy diament” z 2006r w reżyserii Edwarda Zwicka Poproszę o opinie, rady, krytykę. :) Z góry dziękuję.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...