Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

adam sosna

Użytkownicy
  • Postów

    4 140
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez adam sosna

  1. jaki wspaniały temat na... poemat przewodniczący komisji się spiuł wpadł po stół
  2. Sanestis Hombre efekt taki że mam ochotę, pod warunkiem,że i ty masz, powołać kolejną prześwietną komisję do spraw lektur warunek posiedzenia płatne! przynajmniej będzie na książki ciekawe - piszesz, że kształciłeś się na elektronika ja się nie kształciłem ale jestem chodzącą historią informatyki jak potrzebujesz informacji a ja będę umiał ich udzielić - udzielę z poważaniem
  3. Nie lubisz krótkich zdań Ja długich Gubię się w nich, jak dziecko we mgle ale po trzecim czytaniu zacząłem się śmiać po czwartym - płakałem ze śmiechu piąty raz czytał nie będę ze względów oczywistych
  4. a gdzieś napisałem, że w dobie fotografii cyfrowej i Internetu opisy nie mają sensu ale ubogacone przez wyobraźnię lub pamięć są piękne z poważaniem
  5. i o to chodzi jeżeli ktoś się zaduma pisanie to nie było bez sensu! dzięki dzięki dzięki
  6. Sanestis Hombre To do dzieła (to do mnie) Lektury szkolne są niezbędne tylko czy wszystkie z oficjalnej listy? Za czasów mojej szkoły średniej Norwid był niemal wyklęty przeklęta była Poświatowska, Różewicz, Stachura jak miałem się przekonywać do Dostojewskiego, który Polski i Polaków nie lubił wolałem czytać i do dziś wyżej cenię Bułhakowa, Okudżawę a ich na liscie lektur nie było A "W poszukiwaniu straconego czasu" mimo pewnego powinowactwa do moich "zagrań" nie zachwyciło. Do dyskusji pobudza? To chyba najwspanialszy komplement jaki mnie spotkał! A rady? Nie odbieram ich jako ataku! Raczej jako życzliwość!
  7. Sanestis Hombre no jeszcze na dokładkę rozpisałeś się wielce i za to bardzo Ci dziękuję nikogo nikogo, powtarzam przekonywać nie chcę i uczyć tym bardziej to jest moim widzeniem jeśli o bryki chodzi czytałem je aby wiedzieć co w nich jest i to tylko takie, których "oryginały" wcześniej przeczytałem co publikuję nie jest manifestem nie cierpię tego słowa nara (wyganiają mnie od kompa a Twoje pisanie wymaga rzetelnego namysłu i rzetelnej odpowiedzi) Olesia Apropos Nie miałem na myśli konkretnego Jej wiersza
  8. to "zadumanie" to tak wiele myślę,że jesteśmy wszyscy skazani na szukanie pisanie? w moim przypadku to ćwiczenie i zaskoczenie pisz pisz pisz jak długo chcesz i nie wyrzucaj sobie, że ich nie czytałaś (tych słów) wielu ważnych bardzo ważnych rzeczy nie czytałem bo tak naprawdę - można się zaczytać i nic nie napisać
  9. Poeci, powieściopisarze, dramatopisarze. Liryka, epika, dramat. Wiele wierszy napisano. Wiele stron zapełniono prozą. I dramaty pisano też. A potem zbierali się mądrzy ludzie i układali plan; czego uczyć w szkole? Układali skrzętnie plan martyrologii ucznia polskiego, każąc mu czytać rzeczy zgoła niepotrzebne. Nauczyciele! Nadążacie? Uczniowi potrzebne jest bardziej „Regio” Różewicza, niż „Konrad Wallenrod”. Z całym szacunkiem dla Mickiewicza. Pytanie tylko pozostaje - czy „Regio” należy wygłaszać na wychowaniu seksualnym, na anatomii czy na języku polskim? Wielu poetów pisało wiersze. Napisał niejaki Mickiewicz „Ballady i romanse”. Lecz czytelnicy z czasem odrzucili „ballady”. Wielu pisarzy pisało książki. Jeden to napisał „W poszukiwaniu straconego czasu” (kolega przeczytał cztery strony i stwierdził, że to czas stracony), drugi napisał „Zbrodnia i kara”(jakby to były papużki-nierozłączki). Jeden to nawet napisał, że „śpiewać każdy może. Trochę lepiej lub trochę gorzej”. Męczyli się i czasem nawet krzyczeli twórcy, układacze słów. A potem „znawcy” się męczyli i męczyli nas. Mierzyli i ważyli słowa. I czasem snuli opowieści o tym, co to wiersz, co to dramat, co to powieść. Mówili nam, że ten poeta jest dobry, a ten nie, że ten pisze dobre powieści, ten nie! A dramaty - tego będziemy wystawiać, tego nie! Czyśmy tego chcieli czy nie, musieliśmy czytać co nam kazano, i wypowiadać się, na zadany temat. Zdecydowana większość z nas nie czytała. w najlepszym razie studiowała pilnie bryki. To pozostało w nas do dzisiaj – miłość do bryku. I przynajmniej wiemy o czym to czy tamto jest. Po co nam to było? Ile pokoleń zna na pamięć słowa „Litwo! Ojczyzno moja!... Kto zna „Litwo? Dlaczego Ty, a nie Warszawo...”? Właśnie. Dlaczego Ty, a ja bym dodał – po co? A gdyby te słowa były po niemiecku lub po rosyjsku. I tak tego prawie nikt nie przeczyta. Matka! Chyba żona. Może dzieci. Wiersz to chyba najpiękniejszy pomnik słowa. Patrz i podziwiaj szary człowieku. Patrz na piękno naszych słów, rzadziej myśli. Myśl, bowiem nie jest zawarta jedynie w słowie. Jest także w liczbie, w obrazie, w dźwięku. Myśl jest w każdym naszym działaniu. W Tobie, we mnie. Oby. Jest na trzepaku. Wy szydercy, nie macie racji wyśmiewając nasze dzieci. Bo na trzepakach, i w piwnicach w rytmie Hip-Hopu rodzi się myśl nie nowa lecz własna. Może i zgrzebna ale nasza. Rodzi się poezja przekleństw. Bo przekleństwa to są też słowa. Możemy tych słów nie lubić. Lecz one są! I cieszmy się nimi! Czy kalekie dzieci zasługują na potępienie. Nasze dzieci? Może to my zasługujemy na pogardę, za nasz brak akceptacji. Wiele lat temu przeczytałem wiersz. Wiersz był o śmierci, a raczej o umieraniu. Nie rozumiałem ni słowa, chociaż był napisany po polsku. Nie znałem autora. Po latach dowiedziałem się, że autorką była Halina Poświatowska. Odnalazłem jej życiorys. Był krótki. Ona mogła pisać o śmierci, bo sama jej doświadczała. POŚWIATOWSKA HALINA, 1935–67, poetka; liryka miłosna i refleksyjna (Hymn bałwochwalczy), naznaczona piętnem śmiertelnej choroby autorki; autobiografia Opowieść dla przyjaciela. (za Encyklopedią PWN) Byli pisarze, których słowa były zakazane. Potem nie były zakazane. Potem ich znowu nie było. Teraz to my skazujemy pisarzy na byt lub niebyt. My czytelnicy! Nie urzędnicy. Książka! Co to takiego? Prócz zadrukowanych kart papieru? Prócz zbioru słów mniej lub bardziej udatnie poskładanych? Czytałem książki o masowej śmierci. Czytałem słowa sprawozdawców, ludzi, którzy doświadczyli pogardy i cierpienia. Czytałem „Kamienny świat”. Czytałem „Pożegnanie z Marią”. Doświadczyli pogardy i cierpienia, ze strony tych, którym powiedziano, że są „lepsi”. Którzy uwierzyli, że są „lepsi” i nosili na sobie dumny napis – „Gott mit uns”. Czytałem słowa tych, którzy widzieli skutki działań „lepszych”. Czytałem „Medaliony”. „Jeżeli objąć myślą ogrom przyspieszonej śmierci — konstatuje Nałkowska — jakiej miejscem — niezależnie od działań wojennych — stały się tereny Polski, to obok zgrozy najsilniejszym uczuciem, jakiego doświadczamy, jest zdziwienie. Uduszono i spalono te nieprzebrane masy ludzkie w trybie najstaranniej przemyślanej, zracjonalizowanej, sprawnej i udoskonalonej organizacji.” (Encyklopedia PWN) Idziemy wciąż naprzód. Gdzie kres tej wędrówki? Może to wiedzą nasze dzieci. Nie! One idą w przeciwną stronę niż my. I nie wolno nam im w tym przeszkadzać. Nie są powtórką z nas, nie muszą pragnąć tego, co my, nie myślą tak jak my. Nie! Nie idą w stronę przeciwną, bo to rozstaje. Muszą wybierać drogę, którą pójdą! My możemy jedynie pomóc wybrać, posługując się naszym doświadczeniem, jeżeli nas o to poproszą. Czy możemy wybierać za nich? Nigdy. Wyboru można dokonać jedynie samemu. W ciszy i skupieniu. Czyli dojrzale? Impulsywnie, szybko, niektórzy powiedzą, że bezmyślnie. Nie! To nieprawda. Rozumienie nie jest funkcją szybkości. Wnioski, by dojrzeć potrzebują czasu. A mogą to być: sekunda, minuta, godzina, dzień, tydzień, miesiąc, lub lata całe. Czasami stulecia. Jednym słowem – chwili potrzebują wnioski. Po co pisać – skoro nikt prawie nie czyta? To naprawdę – to tylko ćwiczenie palców? Ćwiczenie ręki lewej. I ćwiczenie ręki prawej. A nogi? Idę. Lecz dokąd? Urodziłem się i żyję w kraju, gdzie pisarzy na kilometr kwadratowy jest chyba najwięcej na świecie. No, poza Irlandią. I kilkoma innymi krajami. Urodziłem się i żyję w kraju wspaniałej poezji. Polski poeta napisał: „nazywam się milijon, i za milijony kocham i cierpię katusze.” Polski poeta napisał: „źle, źle zawsze i wszędzie” Polski poeta napisał: „odpowiednie dać rzeczy słowo” Polski poeta napisał: „Zawsze tęskniłem do formy bardziej pojemnej, która nie byłaby zanadto poezją ani zanadto prozą i pozwoliłaby się porozumieć nie narażając nikogo, autora ni czytelnika, na męki wyższego rzędu.” (Miłosz Czesław Ars poetica?) Nie będę oryginalny. Nie jestem oryginalny cytując Czesława Miłosza. Jeszcze jeden „pogranicznik”! jak Mickiewicz i Słowacki! Który skrzywdziłeś człowieka prostego Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając, Gromadę błaznów koło siebie mając Na pomieszanie dobrego i złego, Choćby przed tobą wszyscy się kłonili Cnotę i mądrość tobie przypisując, Złote medale na twoją cześć kując, Radzi że jeszcze dzień jeden przeżyli, Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta. Możesz go zabić - narodzi się nowy. Spisane będą czyny i rozmowy. Lepszy dla ciebie byłby świat zimowy I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta. (Miłosz Czesław Który skrzywdziłeś) Ten wiersz. Te słowa są... z krzyża zdjęte. Z pomnika poległych stoczniowców w Gdańsku. Czy ktoś te słowa czyta?
  10. ja to wiem ale ponieważ włóczę się trochę po necie nie mogłem się zgodzić w sobie na subiektywną definicję grafomanii wymyśliłem - choroba jak alkoholizm nikt się nie przyzna, a musi jestem grafomanem muszę tylko cholera! czemu się do tego przyznaję? jak kobiety widzą lepiej (a widzą, i czują, i rymują) to może kobieta Jonek mi napisze czemu się do tego przyznaję? zdrowia
  11. pisarz? - to chyba za dużo dla mnie splendoru prawdą jest to, że łatwiej mi z komputerem może temu, bo zawodowe życie spędziłem przy komputerze do choroby wielogodzinne kontakty z komputerem teraz jest lepiej i zacząłem pisać zaskoczenie całkowite
  12. o seksie? bo ręce się nie trzęsą? pozdrowienia i wyrazy
  13. moja prywatna i obiektywna (jak mi się zdaje) DEFINICJA GRAFOMANII: - ręce mi się trzęsą jeśli nie napiszę ani słowa w danym dniu
  14. jakoś nie mogę uwierzyć, że mogę ale piszę
  15. ciekawsza jest rozmowa z drugim człowiekiem ciekawsza i trudniejsza
  16. z uczuciami nie wygrasz są/niema odebrałem w Twoim komencie sugestię co do moich uczuć więc szukam powodu takiego odbioru tekstu szukam
  17. Bez względu na długość życia Życiorys powinien być krótki. (Wisława Szymborska) Pisanie to głupota lub objaw choroby. Ta choroba ma nawet nazwę — to grafomania. Piszą bo muszą, jak to w chorobie. Przynajmniej nie biją – jak w chorobie alkoholowej. Potem my to czytamy. Czasami nawet się wkurzamy. Przecież prawie nikt nie czyta. Czytają tylko ci, którzy muszą. Zawodowcy i uczniowie. Czy jest jakiś odwyk dla piszących? Jak to brzmi? Kto pisze? Każdego uczono pisać. Prawie każdego. Czy napisałeś lub pomyślałeś już swój wiersz? Mamy teatr, kino. Gdzie w większym stopniu liczy się gest, dźwięk, kształt, niż słowo. Gdzie nie trzeba tyle wyobraźni. Słowo, w kinie i w teatrze, jest dźwiękiem, jest tylko jednym ze środków wyrazu. W książce jest jedynym. Jednak to przy pomocy słów piszemy historie, dialogi, didaskalia (wskazówki autora dramatu dotyczące wystawienia jego utworu na scenie (tzw. tekst poboczny)). Pokażcie mi reżysera pracującego bez scenariusza. Choćby tylko w głowie, musi go mieć! Może tworzy go wprost na planie? Są tacy geniusze! Na początku było słowo. Słowo zostało zapisane. Na kamieniu, na tabliczkach glinianych, na sznurkach, na papirusowych rolkach, na dobrze wyprawionej skórze koźlęcej, cielęcej lub owczej czyli na pergaminie, na papierze. Teraz możemy rzucić słowo w sieć. Niech wędruje zamienione w ciąg impulsów elektromagnetycznych po świecie. Zostało zapisane ku pamięci. Innych! I naszej własnej! Czym pisano? Rylcem, węzełkiem, patykiem, piórem ptasim, piórem stalowym, na maszynie, ołówkiem, długopisem. Dzisiaj, najwygodniejsze, przynajmniej dla mnie, jest pisanie komputerowe. Każdemu klawiszowi odpowiada kombinacja zer i jedynek. Zero – prąd nie płynie. Jeden – prąd płynie. Ileż można wyrazić poprzez kombinację tak – nie. Tak to jedynka, nie to zero. Ekran zastąpił kartkę papieru. Piszę, bo jest prąd, bo czuję, bo widzę, obrazy, obrazy zdarzeń. Pismo powstało z potrzeby utrwalania i przekazania obrazu, z potrzeby przekazania uczucia. Najpierw istniały obrazy naskalne. Człowiek pierwotny przekazał nam, jak polował, czasem jak wyglądał, jak żył. Potrzeba przekazania jest bardzo silna. Czasem, jak u Haliny Poświatowskiej, silniejsza od choroby, od strachu, od śmierci. Słowo zostało wypowiedziane i zaopatrzone gestem, tłem. Stworzony został obraz, który mówi. Jeśli to zaopatrzyć muzyką — powstanie piosenka. Jeśli to wszystko pokażą w TV – mamy teledysk. Teledyski więcej. mówią o nas niż tysiąc genialnych ksiąg. Trzeba je jednak zobaczyć. Żeby je zobaczyć trzeba mieć telewizor. Trzeba mieć gdzie go postawić. Trzeba mieć gdzie go włączyć. Żeby mieć telewizor i mieć gdzie go postawić, i mieć gdzie go włączyć trzeba mieć pieniądze. Żeby je mieć trzeba... Widzę jednym okiem. Prawym okiem. Mam trochę nadziei, że lewym będę widział tak samo. Teraz już wiem, że lewym widzę litery lepiej niż prawym. Widzenie jest bardzo ważne. Przypuszczam, że większość wrażeń odbiera człowiek (rodzaju męskiego) oczami. Powinni więcej wprowadzić do szkół wychowania plastycznego dla chłopców, niż polskiego, niż matematyki. Nasza cywilizacja to obrazki. Ikony. Ktoś powinien powiedzieć jak na nie patrzyć. Wracamy do źródeł. Chociaż... „koń jaki jest każdy widzi.” Każdy widzi inaczej. Ta przeklęta indywidualność? A może błogosławiona? Kto widzi? Kochamy to, co widzimy. To, co słyszymy, już mniej. O tak Pośród wszystkich zmysłów oczy są najważniejsze. Laryngolog może być innego zdania. Kobieta też. Kobiety lepiej słyszą, lepiej czują dotyk, lepiej czują zapach. Vivat dezodoranty! Ale handlowiec nie. Informacje o towarach są pisane lub rysowane. Towarzyszy im muzyka. W muzyce podstawą stał się rytm. Znowu rytm. Bo dawno temu rytm był ważniejszy od melodii. Sklepy to wystawy. Musisz je zobaczyć! Okulistów powinni współfinansować twórcy reklam i wystaw. W końcu to oni, okuliści powiększają grono widzących. Jest powiedzenie: „Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”. To prawda! Dlatego wystawy, przeniesione jak najbliżej klienta krzyczą – kup mnie, miej mnie, a przynajmniej chciej mnie mieć! Ciekawe. Dawniej widziałem gorzej. Wiem to, bo nosiłem okulary. Musiałem je nosić. Nie dla mody, lecz dla skutku. Od drugiej klasy szkoły podstawowej je nosiłem. Więc miałem lat osiem. Chorowałem na szkarlatynę i po tej chorobie zacząłem źle widzieć. Wyglądałem mądrzej, przynajmniej tak mi się zdawało, w okularach. Dzisiaj okularów nie noszę. Jak długo jeszcze? Tytuł jest bardzo ważny. Jaki tytuł jeśli nie wiem, o czym to jest? O mnie? Nie wiem kim jestem! To już nieważne! Mam tytuł. Błądzę śród Was i myślę, że o czymś zapomniałem? O kimś zapomniałem? O Was! Człowiek potrzebuje akceptacji drugiego człowieka. Człowiek potrzebuje pamięci. Dlaczego więc to piszę? Piszę bo muszę! To dobre ćwiczenie palców. I rąk. No i może będzie ktoś o mnie pamiętał. Szczęśliwi, którzy mogą pisać o takich głupotach jak seks. Ja muszę pisać o chorobie, i o miłości, i o sobie. Muszę pisać o moich bliskich, od których zaznawałem dobra. Dobra w najszerszym tego słowa znaczeniu. O moim dziadku, który nauczył mnie czytać z Biblii, sam nie wiem kiedy, do którego w strachu dziecięcym się przytulałem. O ojcu, do którego miałem pretensje, sam nie wiem o co? O teściu – o wspaniałym człowieku, który przyjeżdżał z daleka by nam pomóc. O jego synu, który, jedyny odwiedzał mnie w szpitalu kosztem własnego snu, choć nie musiał... O tych, z którymi byłem, z którymi jestem, z którymi chciałbym być. O wspólnocie? O dotrzymywaniu danego słowa? O kim i o czym pisać jeszcze?! Mam stanąć przed wami nagi?! Jest strach dorosły, łatwiejszy do nazwania i do opisania. To nie jest błahe powiedzieć: „i nie opuszczę Ciebie”. Lekceważymy sobie te słowa. Wypowiadamy je. I... Jestem sam. Jestem sama. Trudno być z kimś. Ale jeszcze trudniej być w samotności. Na samotność trzeba zapracować i chyba zdecydować się! Samotności trzeba chcieć! Moja żona. Ja, jej mąż. Nie jestem sam. Moje dzieci. Ja, ich ojciec. Nie jestem sam. Moja żona... Nie lekceważąc słów „i nie opuszczę Ciebie” ratuje mi życie. Te zapisane tutaj słowa są także jej słowami. Adam Sosna(2004.12.15)
  18. mnie chodzi o całość tekstu nie znajduję w tekście nic, nic co usprawiedliwiałoby Twoją ocenę napisałem o Nim z dużej litery tak jak Polskość piszę uparcie z dużej, a w słownikach jest z małej! tak mam i takie jest moje zdanie
  19. aktualny adres: [email protected] to egoistycznie a prywatnie bardzo mnie cieszy Pani wpis
  20. napisałaś: "dystansuje mnie motyw Mazowieckiego. zbyt wielki szacunek do Niego czuję, zbyt dystansuje mnie to, w jaki sposób o Nim piszesz." interesuje mnie - w jaki sposób daję to odczuć! a dalej? o mnie koniec
  21. Czytaj dalej Napisz jak dałem odczuć, że nie czuję do Niego szacunku
  22. Rzygaj
  23. W Polsce
  24. dobrze, że wyjechałeś jednego idiotę mniej w Polsce!
  25. Tadeusz Mazowiecki to osobna dla mnie historia. Pierwszy „historyczny” premier niepodległej Polski, szedł w szeregu ze stoczniowcami. Ale najbardziej to pamiętam jak wędrował po Bałkanach w kuloodpornej kamizelce. Czy ktoś mu odmówił w tej wędrówce poparcia? My odmówiliśmy mu naszego poparcia! I niech to jest nasz wstyd! Lecz inni nie odmówili. Być może to dzięki Niemu żyją bliźniaczki z Polski, Daria i Olga. Uratowane w Arabii Saudyjskiej. Przez saudyjskich lekarzy. Bo to On miał odwagę, niepolityczną odwagę, by wbrew innym politykom upomnieć się o mordowaną Serebrnicę. Upomniał się o mordowanych, po chrześcijańsku, chociaż byli to muzułmanie. Byli ludźmi oczekującymi pomocy i tylko to było, i jest ważne. Muszę do Was apelować! Wybierajcie odważnie! Wybierajcie uważnie! Wybierajcie tak – by później się swego wyboru nie wstydzić. By ci, „wybrani” okazali nam pomoc jeśli zajdzie pomocy potrzeba. By okazali pomoc innym. By nie było znowu „Serebrnicy”. Ja chyba słuchałem kogo innego niż p. Kaczyński! Rozumiem – polityka! Są jednak według mnie granice kłamstwa. Żadna polityka nie usprawiedliwia kłamstwa. Żadna polityka! Jak mam ufać ludziom, którzy mnie okłamują? Nawet w dobrej wierze? Czy coś takiego jak kłamstwo w dobrej wierze istnieje? Chcę powiedzieć choć jedno słowo, które nie zostało wcześniej powiedziane. To taka sama tęsknota, jak stanąć tam, gdzie nie stanął inny człowiek. By zdobyć szczyt, by być pierwszym, być najlepszym. Jestem kolekcjonerem zdań. Zbieram je. Jak inni znaczki, monety, naklejki, szklanki do piwa, cokolwiek... Pamiętam zdanie opisujące Katedrę Najświętszej Marii Panny w średniowiecznym Paryżu w „Katedra Marii Panny w Paryżu” Victora Hugo w tłumaczeniu Boya. Zdanie było długie, bardzo długie. Ciągnęło się w książce, którą czytałem przez ponad półtorej strony. Nie to co wersy raperów. Krótkie i opisujące częściej uczucia niż to co można fotografować. Czy łatwiej napisać zdanie krótkie, czy długie? Bardzo trudno napisać lub powiedzieć mądre zdanie. Nienudne zdanie. Potrzebne zdanie, komu potrzebne?. Tylko Wy! Czytelnicy wiecie - komu potrzebne! Tylko Wy! Słuchacze wiecie - komu potrzebne! Miasto rodzinne – Katowice. Miasto sercu bliskie i bliskie (geograficznie) – Kraków. Kraków z długą historią. Katowice z bardzo krótką historią. Historię liczę w ludzkich pokoleniach. Katowice to trzy, najwyżej cztery pokolenia. Kraków, żywot Krakowa jest znacznie dłuższy. Dlaczego Kraków? Bo policzyłem dni i tygodnie dzieciństwa, młodości i po mieście rodzinnym właśnie w Krakowie spędziłem najwięcej czasu. Wędrowałem po Krakowie i... I zobaczyłem Wisłę we mgle, w koronie Wawelu, okutą mostem dębnickim. Wisłę, w której jako mały chłopiec kąpałem się bo jeszcze była na tyle czysta. Zobaczyłem rzeszę wielką na Błoniach – tej wielkiej śródmiejskiej łące. Rzeszę karną i spokojną, i silną siłą setek lat otoczenia, nastawioną na spotkanie z Białym Człowiekiem. Tę rzeszę współtworzyłem. Zobaczyłem rzeszę wielką i kościół w dole w tej rzeszy. Kościół w Mistrzejowicach wznoszony przez ludzi wbrew władzy. Daleko była droga. Pod lasem była droga, którą szły „oddziały szturmowe” pod transparentem na którym zgoła niereligijny trwał napis – „SOLIDARNOŚĆ”. I ci ludzie pod tym napisem wbrew władzy, która wysłała im przeciw armatki wodne i oddziały innych ludzi z tarczami i zakupionymi specjalnie na tę uroczystość pałkami, ci ludzie doszli. Utonęli w wielkiej rzeszy chroniąc niczym relikwię ten prosty napis – „SOLIDARNOŚĆ”. Wokół nas stały kilkunastopiętrowe domy, a z ich dachów ludzie ówczesnej władzy z aparatami fotograficznymi robili nam „pamiątkowe” fotografie. Ktoś z dołu, ktoś z nas, wpadł na pomysł, by przy pomocy lusterka niszczyć i zakłócać tę pracę. Wnet tysiące lusterek poszło w ruch. Ta „salwa świetlna” była skuteczna! To był jeszcze jeden objaw niechęci, to był jeszcze jeden objaw niezgody na zastane! Na krakowskich błoniach, w Oświęcimiu, w Mistrzejowicach, w moich rodzinnych Katowicach, zrozumiałem i ujrzałem „ile dywizji ma Papież”. Ujrzałem mnogość sumień związanych pragnieniem zmiany tego co jest. Na co? k o n i e c Adam Sosna(2004.12.30)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...