
adam sosna
Użytkownicy-
Postów
4 140 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez adam sosna
-
Może... za jakiś czas nawet jutro rano przeczyta Pan pierwsze zdanie tego tekstu i powie (do siebie) - było się czym zachwycać?
-
Jeden dzień
adam sosna odpowiedział(a) na Jay Jay Kapuściński utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
czytam wszystko pod kątem własnych czuć technicznie się nie wypowiem - nie umiem może się tu nauczę czuję, że muszę się bardziej koncentrować na tym co robię i poświęcić więcej czasu na naukę tu zastanawiałem się jak przejść z prozy do poezji pozdro. -
Jeden dzień
adam sosna odpowiedział(a) na Jay Jay Kapuściński utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
zastanawiałem się, czy komentować zaraz na początku przeczytałem "Siedziałem przy biurku, beznamiętnie wypełniając kolejne linijki swojego zeszytu, z nadzieją, że może w końcu stworzę coś godnego uwagi, odkrywczego, czego nikt przede mną jeszcze nie wymyślił. Wszystko już zostało napisane, a teraźniejszość to jedynie same parafrazy – coraz bardziej zaczynałem w to wierzyć." więc po co pisać? fakt, błąka się u mnie tekst z podobną myślą "Wszystko już zostało napisane" pewnie to prawda -
(subiektywnie) współczesność jest ponura bliska przeszłość też może "technical fantasy" z dużą dozą humoru?
-
Jay Jay Kapuściński Sam nie wiem Trudno to nazwać literaturą nie czytam pojedynczo ale razem z innymi i wtedy inne wrażenie masz rację trudno mi być obiektywnym teraz biorę się do czegoś długiego (150 stron około) tylko kto to zniesie ale "krzyczę" przyznam, że tego nie rozumiem
-
Dzięki
-
dzięki - to mądre a cieszy, że moje pisanie inspiruje jakoś dzięki
-
powiem prawdę całą prawdę i tylko prawdę - to odkładało się przez lata i wreszcie musiało znaleźć jakieś ujście sam jestem zaskoczony formą tego ujścia nie schowałem tej pisaniny dla siebie bo uznałem, że jednej osobie się przyda może i może jest to coś warte dziękuję tym co czytali czytają i może będą czytać pisałem z własnych doświadczeń i przemyśleń i pisałem bo: -znowu widzę -uważam, ze jestem to winien bliskim, których już nie ma dziękuję Wam
-
tylko u nas możesz być kim chcesz ja mogę być pastorem ty krukiem świetnie Ci to wyszło
-
zdrowia zdrowia zdrowia zaraz dostanę świra albo z półobrotu poczta - proza - poezja za dużo ostatnio piszę
-
nie jestem oglądałeś przypadkiem ostatnie ocinki Plebanii?
-
Takie mądre pytanie „co z tego zostanie?” Nic! Nie może zostać coś co było, co jest, co będzie! Nie może zostać coś co trwa! Pamiętam! W Oświęcimiu stałem przytulony do szorstkiego muru barakowego komina i nawet nie widziałem ołtarza. Nie byłem sam. Było nas wielu. Czcicieli słów „błogosławieni, którzy uwierzyli choć nie widzieli”. Pamiętam! Kraków. Błonia w deszczu. Brak było tej najważniejszej Osoby. A jednak ludzie trwali w ciszy i modlitwie. Pamiętam. Gliwice. Wiadomość, że jednak nie przyjedzie. A jednak ludzie trwali w modlitwie Nie widzieć i trwać - wierzyć Odejdziemy lecz wrócimy. Jestem o to spokojny. Przemożne jest bowiem pragnienie wiary, silna potrzeba nadziei, wielka tęsknota za miłością. Bez wiary jesteśmy nikim! Czas na syntezę wiary i rozumu! To jedyna szansa na nasze przetrwanie. Wiara, nadzieja i miłość = dobro. Wiedza, rozumienie i informacja = dobro. Bez wiedzy jesteśmy nikim. Bez nadziei jesteśmy nikim. Czy Mikołaj Kopernik widziałby gwiazdy jakimi są bez wiedzy i wiary? Czy bracia Montgolfier wznieśliby się w powietrze bez wiedzy i wiary? Czy bracia Wright zbudowaliby swój statek powietrzny bez wiedzy i wiary? Czy Aleksander Flaming odnalazłby właściwą pleśń bez wiedzy i wiary? Czy Maria Curie-Skłodowska odnalazłaby swój rad, swój polon bez wiedzy i wiary? Nic nie zostało!? Natarczywe pytanie, prowokowane pragnieniem by coś się zdarzyło zaraz, już, natychmiast. A jeśli „to coś” ma wymiar wielki, tak wielki, że przerasta nasze możliwości widzenia? A jeśli „to coś” dzieje się w nas i wymaga dni, tygodni, miesięcy czy lat, by się ujawnić? A jeśli.
-
Sanestis - to jeszcze nie koniec
-
mony mony mony
-
jak syn (21) jest niegrzeczny to grożę: umówiłem się z Chucki'em Norris'em
-
Jak ciężko odpowiadać na pytania, których brak. Jak brak tych, którzy byli, którzy są, bo są we mnie marzy mi się taki literacki i nie tylko termin "kominek Bułhakowa" piękny przyjemność jest jakimś celem dzięki
-
to już tylko zażenowanie i podziękowania dziękuję, dziękuję, dziękuję
-
poeta2000 i jak odpowiedzieć? dziękuję bardzo bardzo bardzo dzie wuszka ten "przemyt" jest nieświadomy bo w październiku 2004 zacząłem pisać - prozą w styczniu 2005 - wiersze (lub coś podobnego) teraz jedno i drugie ten tekst powstał w 2004 PS w Olsztynie byłem w Kortowie na wakacjach (pięknie tam) dawno
-
Panie Marcinie bardzo dobrze Pan kojarzy - Romantyzm! myślę, że , a zresztą, piszę co myślę i czuję i to jest w tym co można czytać w tym portalu w prozie i w wierszach w Nieszufladzie
-
Jeszcze raz powtarzam - wiele razy powtarzałem Nikogo niczego uczyć nie chcę! "Mentorski" ton jest niezamierzony i wynika z braku umiejętności a oba tematy? są i będą dla mnie aktualne i najważniejsze Twój komentarz mnie ucieszył Bardzo
-
Czy to takie niezwykłe – spotykam ludzi, których nie ma, których nie było! Spotykam wymyślonych. Spotykam tych ludzi w miejscach, których nie ma! Czas? Czas spotkania nie jest ważny. Tego czasu też nie ma? Też jest wymyślony? Zabawne. Spotkania są wymyślone. Okoliczności spotkań też. Czas spotkań też. Lecz ja tych ludzi spotykam. Logika? Precz z logiką! Niech żyje wolność spotykania! Te spotkania prowadzą mnie ku nadziei na jutro. Na moje jutro! Na nasze jutro! Nie! Nie jutro spokojne, jutro ciche, jutro dostatnie. Jutro zmurszałe, jutro zasiedziałe. Jutro jest motoryczne! Jutro jest szybkozmienne! Obrazy gnają nieustannie! I ludzie przybywają na spotkanie. Nie zdążą nic powiedzieć! Idą dalej. Nie zdążą nic powiedzieć! Przychodzą wciąż następni. Tłoczno! Tylu ich! Może żyję za długo? Bo tylu ich! Czego chcą? O co pytają? Wezwę etatowych pomocników. Straż, policję, pogotowie! Niech zrobią z nimi porządek! Zrobili! Ze mną! Po lekach nikt już nie przychodzi! Nikt nie czeka, ja też nie czekam! Koniec tych spotkań niepotrzebnych, zdaniem lekarzy. Cisza uwalnia nową pustkę. Po samotności w zgiełku – samotność w ciszy. Dostałem zastrzyk „na spokojność”! Pigułki zjadłem bym był sam! Kropelki piję – abym spał. Jestem w lesie! Liście obijane deszczem szepcą coś do mnie. Zbutwiała przeszłość pod nogami, deptana pracowicie. Bieg żuka, bieg mrówki brutalnie przerwane ślepym kopniakiem. Nie pozwolę im wybrać drogi. Nie mogą być lepsze niż ja! Nie mogą wybierać! Pobiegnę w lewo? Pobiegnę w prawo? Pobiegnę prosto? Wybiorę drogę jedynie słuszną! Nie wybiorę żadnej drogi! Wybór nic nie zmieni! Stanę i tak będę stał. Zadepcą mnie! Ci którzy idą - wybierają. Czasem wracają. Bo jedynie słuszna droga taką nie była. Taka była zwykła ta droga. Ta wybrana. Ta „jedynie słuszna”. Ja nią poszedłem i teraz wracam w lęku, że już nie zdołam wyboru zmienić! Wracam pomęczony, wracam a wybór kosztował życie „milijony”. Dobrze, że mnie wśród nich nie było. Wśród tych, którzy zapłacili za mój wybór. Idę drogą. Na jej poboczach wały kości złożonych tam i moją ręką. Idę. Nie chcą zmurszeć. Nie chcą się kości przeistoczyć w niebyt. Leżą i wspominają lepsze czasy. Odziane w ciała. Odziane w szaty. Nie klekotały na poboczu drogi miast na cmentarzu. Dumnie wstrzymały się od głosu i opadły miękko w pył drogi kopnięte historią.
-
każdy musi pogrzebać wielu jest takich, którzy własnego śmietnika nie widzą choć ogromny
-
ostatni wiersz ostatnia strofa ostatni wers ostatnie słowo ostatnia litera i kropka. Adam Sosna 2006-01-19
-
dzięki lista zamyślonych zadumanych rośnie ze mną włącznie nie pouczam pozdrowienia PS "Lecę bo chcę" mi się napisało bo w radio leciało
-
- Jaka pogoda? Jak mam odpowiedzieć? Taki mądry to nie jestem, by wiedzieć, jaka jest, zanim spojrzę w niebo. Wyjrzę przez okno i będę wiedział! Gdym mógł – wyszedłbym przed dom. Mokry wracam – pada deszcz. Suchy wracam – nie pada. Nie mogę wyjść przed dom. Nogi odmawiają mi posłuszeństwa – nie, że słabe! Nie potrafię utrzymać równowagi. W ogóle nie jestem mądry. Trochę czasu upłynęło, nim to zrozumiałem! Pięćdziesiąt lat mięło! Pięćdziesiąt lat minęło nim pogrzebałem w życiorysie, jak w śmietniku! I wygrzebałem stare zauroczenia, stare przyjaźnie, miejsca z pamięci, ludzi z pamięci, czucia z pamięci. Moją prawdę. Prawda może być moja, może być i nasza, może być i wasza. Zależy, czyj śmietnik? Prawda?! „Jest tak, jak się Państwu zdaje” (Carlo Goldoni) Prawda to nie Katechizm. To wiara w człowieczy umysł. Umysł analizujący. Umysł łaknący faktów. Umysł pamiętający. Umysł śniący. Umysł wątpiący. Umysł wierzący. Pamiętasz? Pamiętasz to co było – to prawda! Pamiętasz to co śnisz – to prawda! Pamiętasz zwątpienie? Pamiętasz niepewność? „Jest tak, jak się Państwu zdaje” To nie dla prawnika! Nie dla naukowca! Ale to prawda Dwa najczęściej spotykane słowa! Wolność i miłość. Proste słowa przecież. Niech Ci się nie zdaje, że takie proste – powszechny błąd. Wolność – tak wielu wciąż się na nią powołuje! Wciąż wypisują na sztandarach, którymi potem wymachują – wolność. A my patrzymy, albo nie. Wierzymy, albo nie. I – takie smutne – my mówimy:„a co nas to obchodzi”, „nie nasza sprawa”, „nic się nie zmieni”, „nie znamy się na tym”. Nie znamy się na wolności? „Lecę bo chcę” oto wolność! Jeśli lecę bo muszę to nie jest wolność. Muszę. Taki wewnętrzny nakaz – wybierać. Muszę. Taki wewnętrzny nakaz – bo inaczej ktoś zdecyduje za mnie. Jeśli nie wybieram – mówię „zabijcie mnie!” Tak ładnie obiecują, że w zimie spadnie śnieg, że w lecie ciepło będzie, że wiosną zakwitną drzewa, w szczególności kasztany. Wiosną zakwitną wieszcząc egzaminy, a jesienią będą nam obijać głowy dojrzałymi owocami. Niech żyje wolność obijania głów dojrzałymi owocami. Wolność... Miłość jest bardzo ważna – akceptacja potrzeb jeśli z moimi nie kolidują. Kocham! Tak być może, że kocham drugiego człowieka i płynę pod prąd by tę miłość okazać. Adam Sosna(2004.12.19)