Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

UFO

Użytkownicy
  • Postów

    461
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez UFO

  1. nad fragmentem z policjantem rzeczywiście miałam wątpliwości i chciałam całkiem usunąć, ale doszłam do wniosku, że Awe może po prostu przez ten czas już nauczyła sie pewnych nazw i poznała pewne zawody, tym bardziej, że we fragmencie jest zawarta informacja, że spotkała go już wcześniej w szpitalu, więc tam mogła poznać czym on sie zajmuje. Co do prokuratora, mogła przeczytać napis na drzwiach z tym tytułem, oczywiście nie napisałam tego, ale myśle że czytelnik może sie domyślić, bo nie chce wszystkiego wykładać łopatologicznie, jednak widze że zwracasz na to uwagę, więc może za bardzo sie rozpędziłam w omijaniu niektórych faktów, tym bardziej w tego typu opowiadaniu. Co do fragmentu z wyjściem, masz rację, moja nieuwaga. Jeśli zaś chodzi o ludzi, to był taki zamysł, że najpierw byli to inni, potem Awe potrafi już ich nazwać i uczłowieczyć, była też taka rozmawa z Abi, gdzie Awe dowiaduje sie że to planeta ludzi. Serdeczne dzięki za uwagi, nigdy nikt nie poświęcił tyle uwagi mojemu tekstowi, jestem w małym szoku;) doceniam i ciesze sie bardzo, bo to pomaga mi go dopracować. Wesołych snów, pozdrawiam Aniu
  2. Po 1. dużo błędów (ale opowiadanie dość długie więc może wytknę kiedy indziej), po 2. zgadzam sie z Jakubem, co do opinii na temat języka, po 3. fajny pomysł, dobrze zrealizowany i tym tekst sie broni, bo jest ok. Mówiąc kolokwialnie - wciąga;) mnie sie bardzo podobało. Nie wiem tylko dlaczego tak sie dzieje, że toczą sie ostre dyskusje między Tobą a innymi użytkownikami;p nie bede sie w nie wciągać, ja w każdym razie jakiegoś złego ukazania kobiet tutaj nie widze... są kobiety i kobiety, pisarz może sobie wybierać które chce akurat w danym tekście ukazać. Poza tym ta ukazana w tym utworze jednak jakąś przemiane wewnętrzną przeszła...a przynajmniej przeżyła szok hehe. Pozdrawiam serdecznie
  3. Generalnie mnie sie podoba. Ale jest pare błędów. nie możliwe od kąt apis ... No i musisz jeszcze dotrenować warsztat, bo czasem coś w składni zgrzyta i płynność jest naruszona. Poza tym ok. Aż dziwne, bo nigdy nie lubiłam zapisów przyrody;p a ten jest fajnie połączony z refleksją, filozofią. Ciekawie. Plus ode mnie.
  4. Przyznam Aniu, że niektóre Twoje zmiany są naprawde ok, zastosuje kilka z nich, bo mają lepsze brzmienie. Resztę zostawie. Wielkie dzięki za tak wnikliwą ocene i analize:) co do dalszej części fragmentu, jeśli tylko znajdziesz czas i ochote, oczywiście z uwagą przeczytam, w końcu jak mówiłam wcześniej, tekst miał trafić na warsztat, więc wszelkie wskazówki mile widziane. Serdeczności
  5. Tak, to oczywiście mój błąd, zawsze coś takiego palne;p już zmieniam, dzięki. Czekam na "bardziej konkretną i konstruktywną" ocenę;) miło, że przeczytałaś i że sie cieszysz;) mam nadzieje że zaskoczenie tematem nie negatywne;> uściski
  6. to sie nadaje na dobry dramat, bo tekst jako scenariusz jest niezły. Pozdrawiam serdecznie
  7. Pare tam takich lekkich przecinkowych i składniowych błędasów, ale czymże one są w porównaniu z całością;) generalnie płynną i przyjemną. Zastanawiam sie Marek jak Ty to robisz, że piszesz kilka rzeczy na raz, ja nie umiem:(;p a przydałoby mi sie umieć, bo zalega mi kilka niedokończonych tekstów. Twój, jak zwykle, niezawodny;) serdeczności
  8. Chciałam wkleić do warsztatu, ale tam chyba mało osób czyta, więc utwór trafił tutaj. Jest to opowiadanie z serii eksperymentalnej;p pozdrawiam wszystkich zaglądających
  9. - Ojcze, co to właściwie jest zło? Nazajutrz Obudziłam się. Zobaczyłam coś, co zasłoniło mi pole widzenia. Inni mówią, że to jasne, białe światło. Nie wiem czy wierzyć, bo myślałam, że światło nie boli. Wyprostowałam nogi, żeby mieć oczy na poziomie znaków. Jeszcze nie umiem ich rozszyfrować. Powierzchnia, na której znajdowały się moje stopy była szorstka i pełna małych rozsypanych kawałków kaleczących mnie aż do krwi. Droga była wąska. Przez środek ktoś namalował w niedużych odstępach białe linie. Może jakiś artysta. Usłyszałam dźwięk dochodzący z tyłu. Odwróciłam się i zobaczyłam jednego z innych. Zbliżał się dosyć szybko, machał rękami i krzyczał coś o samochodzie i wypadku. Potem wyciągnął telefon i z kimś rozmawiał.. Więcej nie pamiętam. Upadłam i zamknęłam oczy. Gdy znów zdołałam je otworzyć leżałam w zimnej sali otoczona innymi w białych maskach. - Wyniki nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Wygląda na to, że jest zdrowa. To nieprawdopodobne, żeby ze zderzenia czołowego Golfa czwórki z tirem ktoś wyszedł bez zadrapania. - Policja jeszcze ustala, czy kobieta była sama w samochodzie. Kierowca tira nie miał tyle szczęścia, zginął na miejscu. Jego zwłoki są u nas na dole. - Przynajmniej wiemy, kim jest. Przy kobiecie nie było żadnych dokumentów. Dopóki się nie obudzi, nie możemy nawet zawiadomić rodziny. W tym momencie jeden z nich – z dużym nosem i tatuażem na ręce zobaczył, że już nie śpię. Podszedł do mnie i spytał jak się nazywam. Oznajmiłam, że Awe. Że nie jestem stąd. I że naprawdę nie wiem, jak się znalazłam w tej zimnej sali. Obaj zaczęli mi zadawać wiele pytań, po których stwierdzili, że mam amnezję. Nie wiem, o co chodzi. Jeszcze nie wszystko rozumiem w ich języku. Zostawili mnie samą. Nie byłam zmęczona, więc wstałam z łóżka, założyłam buty, które leżały obok śmiesznie niedorobionej półki i wyszłam. Buty mają tu niezwykłe znaczenie – jakby to właśnie one wyznaczały drogę. Zostawiały wyraźne ślady na mentalnych ścieżkach wydeptywanych przez napotkanych w życiu osobników. Miejsce, w którym się znalazłam nazywają szpitalem. Korytarz jest bardzo przestronny. Łososiowo – niebieskie barwy ścian chyba specjalnie dobrano na zasadzie kontrastu ciepła i zimna. Bólu i dochodzenia do zdrowia. Wiedziałam co to ból. Ale inni znosili go wyjątkowo źle. Ich ciała wyglądały podobnie do mojego, ale warunki, na jakie byli skazani wywoływały zagrożenie. Tutaj nawet powietrze nie pachnie tak jak powinno. Inni nie lubią tego słowa – powinność. Zeszłam piętro niżej. Wszystkie drzwi były otwarte, oprócz jednych na końcu korytarza. Były czarne i widniał na nich napis ‘izolatka’. Co dziwne nikt tam nie zaglądał. W środku była mała dziewczynka. Miała ciemne blond włosy, mokre od potu. Zapłakane oczy. Ubrana była w zielony dres z nadrukowanym żółtym misiem. Spojrzała na mnie taka bezwładna i przerażona i spytała: - Czy pani wie, dlaczego jestem chora? * * * * Uciekłam ze szpitala. Dookoła było mnóstwo betonu. Niesymetryczne budynki pełne dzikich świateł. Miejsca, w których rozlewano alkohol, ludzie mijający się bez wzroku. Inni za wszystkie produkty byli zobowiązani oddawać pieniądze. Pomalowany papier, który był w zależności od aktualnej potrzeby równowartością wody, czekolady lub nawet zwykłych owoców, które rosną w sadach. Inni nie lubią się nawzajem. Korzeniem wszelkich szkodliwych rzeczy jest umiłowanie pieniędzy Gdy było już ciemno pewien mężczyzna ominął mnie szybkim krokiem na małym osiedlu niedaleko centrum. Wracał do domu w ten wesoły zimowy wieczór. Z klatki jednego z pomalowanych na pomarańczowo bloków wybiegła mu na spotkanie żona. Wyglądali na szczęśliwych. Przyglądałam się chwilę ich radości. Ściskali się, gdy zza rogu wybiegło 2 młodych mężczyzn. Rzucili się na nibyzwycięzców. Jeden z nich przyłożył nóż do szyi kobiety i powiedział, że poderżnie jej gardło, jeśli nie dostanie pieniędzy. Do tej pory poderżnięcie gardła kojarzyło mi się wyłącznie ze zwierzętami, których mięso można zjeść. Chwilę później kobieta leżała w kałuży krwi… W pobliżu stał budynek z krzyżem na dachu. Zabiły dzwony. Przez megafon dochodził dźwięk. Mężczyzna tytułujący się jako ksiądz czytał książkę od Boga: „Przestańcie gromadzić sobie skarby na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną”(Mateusza 6:19). „I kto to mówi” – padło z oddali… Było ciemno i zimno. Kierunek mojej drogi określało sztuczne światło. Nie było tu nigdzie mojego miejsca. Zauważyłam jednak, że to nie tylko mój problem. Położyłam się spać na ulicy. Między pasami. **** Obudził mnie hałaśliwy pisk. Pamiętam tylko tyle, że jakaś kobieta z nie umytymi włosami ścisnęła moją rękę i przeprowadziła mnie obok samochodu na trawnik. Krzyczała. Szybko się zorientowałam, że wszystkie sprawy inni załatwiają agresją, a ci, którym się to nie podoba lądują na ulicy żebrząc o chleb albo są zamykani. W oddziałach zamkniętych albo we własnych domach. Pozbawieni zdania i swojej osobowości. Inni mówią, że to ci słabsi. Słabsi? Minęło kilka dni. Spałam już w wielu miejscach. Obok starej pijaczki. Obok dziecka, które uciekło z domu, bo rodzice je bili. Obok dziecka, które uciekło z domu, bo rodzice nie chcieli mu kupić nowej gry komputerowej. Dziś zaprosiła mnie do domu pewna kobieta. Abi Wzięłam ciepłą kąpiel, zjadłam obiad. Dobry. Abi jest samotna. Tego słowa też jeszcze nie rozumiem, ale ona powiedziała mi, że wielu ludzi na to cierpi. Ludzie. Więc to ich planeta. Innych. Moje dzieci mówią tak na małe zabawki – ludziki. Wieczorem Abi zabrała mnie do teatru, w którym pracuje. Przez całą podróż dręczyły mnie światła w mojej głowie. Spytałam ją, jakie według niej znaczenie ma drzewo. Powiedziała, że to symbol szczęścia. Wysiadłyśmy tuż przy wejściu do budynku. Lubię teatr. Abi zaprowadziła mnie do pokoju znajdującego się za sceną. Przygotowywała się do spektaklu. Jest dobrą aktorką. Jak wszyscy ludzie. Wyszłam zaczerpnąć świeżego powietrza, gdy nagle jakaś kobieta rzuciła się na mnie i reklamówką z pobliskiego sklepu chciała nakryć mi głowę. Związała mi ręce paskiem od spodni. Nie znam tutejszych zwyczajów ale u nas inaczej wita się gości. Mówiła coś, że pieniądze zawsze się przydadzą. Wypłacają tu ich trochę za odnalezienie osoby zaginionej, którą podobno od 6 dni byłam. Nawet w śmiechu może boleć serce Przyjechał duży samochód. Policjant wydał mi się znajomy. Chyba widziałam go w szpitalu. Ma ładny uśmiech. Teraz wygląda tylko na bardziej przemęczonego. Wysoki brunet. Wymarzony kochanek…zawód tylko mało romantyczny. Chociaż tutejsze kobiety mają chyba inne zdanie. - No, musimy w końcu znaleźć jakiś sposób, żeby przywrócić pani pamięć – powiedział, kiedy szliśmy w kierunku auta. – Lekarz powiedział, że objawy pani choroby są dosyć nietypowe. Zanik pamięci, owszem, ale częściowy. Zna pani przecież nazwy przedmiotów, potrafi pani wykonywać wiele czynności, których przy bardziej zaawansowanym stadium nie potrafiłaby wykonać, poza tym… - Mówmy sobie po imieniu – przerwałam mu. I tak nie wiedziałam dokładnie, o czym mówi. Stadia choroby…wolałabym żeby mi opowiedział coś o sobie i jego świecie. Bo każdy tutaj ma swój. – Jestem Awe. - Adam, miło mi. Dotarliśmy do samochodu ze śmiesznym kręciołem na dachu. Światło raziło w oczy. Ale nie spotkałam tu jeszcze takiego człowieka. Ze światłem. Ludzie je zastępują przedmiotami. Własne wnętrze zamieniają na coś, co da się kupić lub sprzedać. - Zapraszam do radiowozu – otworzył tylne drzwi i wskazał ręką, że to miejsce dla mnie. Sam siadł obok kierowcy. - Dokąd jedziemy? - Musi pani…ee musisz wrócić do szpitala na tomografie. Ale najpierw stawimy się na posterunku. Trzeba odwołać poszukiwania. Adam był pierwszym innym, który zrobił na mnie wrażenie. Dużo się uśmiechał. Mówił, że uśmiech skraca dystans między ludźmi. To prawda. Dotarliśmy na miejsce. Usiadłam na krześle obok drzwi do biura prokuratora. To chyba kolega Adama. Ale zdecydowanie mniej sympatyczny. - Zrób wszystko tak jak należy. Tylko bez zbędnego rozgłosu. Dziennikarze już na nas siedzą, cholerne nieroby. Dobra, idź już. Pilnuj dobrze tej przybłędy. Masz czterdzieści osiem godzin, żeby dowiedzieć się gdzie mieszka, kim jest, z kim jest i jaki ma kolor zasranego dywanu w łazience. Masz wiedzieć wszystko. Adam zamknął za sobą drzwi prokuratorskiego biura, zabrał z ogromnego regału jedną z teczek i powiedział, że musimy jechać i że musi mnie chronić. Zrozumiałam, że jedną z cech zła jest potrzeba ochrony. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy… Kilka dni wcześniej Mada, pozwól na chwilę – krzyknęła Awe do swojego męża. – Ojciec opowiedział mi ciekawą historię. **** Słyszałeś o tym wcześniej? Zawsze wiedziałam, że drzewo ma wielką moc, ale teraz wiem, że miało związek z naszym życiem. Ojciec powiedział, że jest druga Ziemia. Ale na tamtej pierwsi ludzie zerwali owoc. Nazywali się Adam i Ewa. Przez ich nieposłuszeństwo i niewdzięczność stracili ogród, podobny do tego, który my otrzymaliśmy. Ojciec wysłał ich potomkom długi list, żeby dać im drugą szansę. Tak bym chciała ich poznać, zobaczyć…Ale podobno tam wszyscy narażeni są na zło... - Ojcze, co to właściwie jest zło? …
  10. Nie bede sie rozgadywać - dobrze piszesz, czekam na kolejne utwory. Pozdrawiam serdecznie
  11. "narazie" "Ocipieję, ocipieję, ocipieję, nie wytrzymam" widzę to wszystko...moja wyobrażenia sięgają tam, gdzie toczy sie akcja. Tak sądzę;p dobre jest no.
  12. To "było mnie o połowę mniej" w tym tekście zrobiło na mnie wrażenie...całość ok, bo ma dobrą płynność. Plusowo
  13. technicznie oczywiście w porządku, chyba tylko jedna literówka - stylizacja na list, zaznaczenie bliskości, pokrewieństwa itd. - wszystko ok. (też nie lubie wątróbki;p) Ale... chyba mnie to nie leży. To jak najbardziej subiektywne - zaznaczam. Może po prostu dlatego, że ja nie wierze w pójście do nieba. Dla mnie to byłaby instytucja bardziej okrutna od piekła (w które zresztą też nie wierze). Mama której niby to jest dobrze bo hasa sobie na polanie z dziadkiem i koleżankami, jednocześnie popijając sok patrzy na płączącą córke... córka która dowiaduje sie że mama jednak żyje ale nie da sie z nią porozmawiać. Największe okrucieństwo i brutalność. Podkreślam - technicznie tekst ok. Merytorycznie, ja nie kupuję. Z różnych względów. Co nie znaczy, że nie cenie Cie jako autorki. Pozdrawiam serdecznie
  14. Tak, eksperymenty są ważne - szukasz siebie i tego co najbardziej Ci odpowiada i przy okazji powstają fajne teksty, bo wkładasz w to jednak dużo świeżości i własnej ciekawości:) niektórzy uważają, że człowiek powinien tworzyć w jednym gatunku... a ja sie nie zgadzam. Też lubie różne formy i dzięki temu trenuje warsztat:) zajmuje sie dziennikarką, prozą, prozą poetycką, miniaturami i długimi utworami. Wiersze niestety nie przeszły hehe, nie mam talentu chyba do tego. Bardzo sie ciesze, że miałam udział w promowaniu Twojego talentu hehe:D było warto, zresztą każdy głupi by sie zorientował, że masz potencjał. Bo czasem rzeczywiście na debiutantów i "świeżaków" patrzy się albo z wyższością albo z nastawieniem, że tekst bedzie słaby. I rzeczywiście pare osób oberwało ostre komentarze i pożegnało sie z forum. Cieszę sie dlatego tym bardziej że zostałaś. Tekst z warsztatu też na pewno przeczytam. Dobrej nocki i wesołych snów (może twórczych? zdarzyło mi sie kiedyś napisać 2 teksty na podstawie tego co mi sie przyśniło;))
  15. Aniu! jesteś niesamowita - przy okazji tego utworu chciałabym zwrócić przede wszystkim uwagę na Twoją wszechstronność. Świetnie dajesz sobie rade w prostym, lekkim opowiadaniu. Innym razem budujesz klimatyczny tekst, który wprawia w zadumę. Pojawił się też utwór z tłem historycznym. Do tego wszystkiego przyjemna recenzja. Teraz przepis...;) teksty zawsze-bez względu na gatunek, mówią coś o swoim twórcy. Nie będę sie za bardzo rozpisywać co ja z nich wyczytałam o Tobie;) powiem tylko tyle, że potrafisz zaskoczyć, zaciekawić, masz potencjał. I to, co bardzo mi sie rzuciło - od pierwszego tekstu do teraźniejszego, niesamowicie sie wytrenowałaś (albo raczej pokazałaś, że potrafisz;)) technicznie, nawet w tekstach stylizowanych. To tyle mojego. No i czekam na dalszy ciąg sióstr
  16. Byłoby fajnie jakbyś usunęła rymy: "Napisałam Tobie – wszystko to WMÓWIŁAM sobie" "Cichnę w ostatnim akcie tworzenia, czas mnie pokonał ćwierćnutą wspomnienia" Poza tym jestem absolutnie na tak, bardzo mi sie podoba. Tekst pełen wrażliwości, przeplatanka siły i zwątpienia, bezradności. Obrazowo, pomysłowo. Super. Zabieram do ulubionych, pozdrawiam Cie serdecznie
  17. ciekawi mnie Twój poprzedni pseudonim...;p kto sie chowa za Adamem Pacykarzem. Spodziewałabym sie takiej akcji po Marku, ale pewnie sie myle;) pozdrawiam
  18. moje ale są całkowicie subiektywne, bo nie do końca odgaduje o co chodzi;p odczytuje to po swojemu. Ale po raz pierwszy po przeczytaniu tekstu chciałabym wiedzieć o co chodziło autorowi;) chociaż i tak mi sie podoba. Co do tego czy to Twój pierwszy tekst czy nie.. dla mnie nie ma to znaczenia. Wiadomo, że troche inaczej patrzy sie na debiutanta, ale jakże przyjemnie jest witać udany debiut. Ale skoro sie w to grono nie wliczasz;);p "i z całą stanowczością jąłem kontynuować, i ona też chwilami kontynuowała, więc tak kontynuowaliśmy nawzajem" P.S. UFO to pani;)
  19. też lubie te niedopowiedziane teksty - ale warto eksperymentować i sprawdzać sie w każdym. Ja teraz mam zamiar napisać dramat;) Marek na pewno zajrzy i coś ciekawego napisze;) serdeczności
  20. a i jeszcze jedno - to jest dział prozy, nazywasz ten utwór wierszem, więc możesz go wkleić na forum poezji
  21. jest zły. Wierz mi, że to sie źle czyta. Jest przesłodzone, oczywiste i wybacz ale jako tekst nudne - kolejny raz powtarzam, że pewne rzeczy trzeba po prostu przeżywać- pisać o nich niekoniecznie. I tak naprawde to, że masz sentyment do tego tekstu przeszkadza Ci w obiektywnej ocenie, to że jest szczery podobnie. Myślę, że jak przeczytasz to za jakiś czas to zrozumiesz. Ja nie chcę zrazić Cie do pisania. I to, że na mój komentarz nie odpowiedziałaś arogancko co sie niektorym tu zdarza jak przeczytają niepochlebną opinie, świadczy o Twojej dojrzałości i otwartości na krytykę. Ale musisz zrozumieć, że powinnaś brać pod uwage czytelnika (nie ma to związku z pisaniem pod publiczke), bo póki co to TY masz do niego sentyment i to TY uważasz go za szczery i niezły. Moja szczera rada - poczytaj dużo tekstów na przykład na tym forum, poczytaj opinie, zobaczysz o co chodzi. No i miej odpowiednią doze dystansu. Powodzenia, pozdrawiam
  22. Nie, nie i jeszcze raz nie... a dlaczego? nie mam siły i cierpliwości uzasadniać. Ani jako poezja ani jako proza ani jako dramat. Przerzute setki razy, a ja to teraz wypluwam. Napisz coś, co nie jest patetyczne, nie jest w literaturze milion razy, bo z czymś takim sie mierzyć nie warto. Może do tego sadyzmu skłoniło Cie jakieś uczucie jakie przeżywasz, ale pomyśl o czytelniku, jak ten biedny człowiek ma sie czuć czytając coś, co Ty piszesz bez przemyślenia... dobra, kończe... popraw sie
  23. O ile sie nie myle, na tym forum nie ma kategorii "piosenka" ;p sie raczej kwalifikuje dla jakiejś Dody do popowej taniej melodii, sorry;p
  24. Mam troche mieszane uczucia;p fajny rytm ma ten utwór, jest energiczny, dobrze sie czyta. Tylko co do sensu i zasadności mam jakieś swoje ale...napisz chłopaku coś jeszcze, chętnie przeczytam inny Twój tekst, a nad tym to sie jeszcze zastanowie. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...