
Tali Maciej
Użytkownicy-
Postów
5 134 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Tali Maciej
-
wez do ręki to, co jutro będzie niczym
Tali Maciej odpowiedział(a) na stanislawa zak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
a mnie się podobała bardziej wersja orginalna, choć ta tez sympatyczna..pozdrawiam -
erotyk myślowy
Tali Maciej odpowiedział(a) na Red Rose utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
fajny klimat ma ten wiersz, jest taki tajemniczy, mi się podoba... Pozdrawiam cieplutko -
Samotna łza
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dzięki za poprawki, rzeczywiście brzmi lepiej, pozdrawiam serdecznie -
Odrywam się od ziemi i latam w błękicie Pośród chmur i ptaków na nieba zenicie Czuję euforie wspaniałej radości I jak Ikar mam swą chwile wolności Pojedyncze promienie porannego wiosennego słońca, niczym malutkie szpileczki, delikatnie gilgały moje oczy. Słodkie ćwierkanie, które dało się usłyszeć przez uchylone okno, ocierało się pomiędzy małżowiną młoteczkiem a kowadełkiem. Tak czasem człowiek budzi się i czuję, że posiada niespożyty zapas energii, chęci, kreatywności, radości. Że wszystko sprzyja, że otaczający nas świat jest piękny, wspaniały niepowtarzalny. Tak właśnie czułem się tego dnia, gdzie czyściutkie błękitne niebo, nad którym gdzieniegdzie tylko pojawiały się malutkie obłoczki. Takie bialutkie aniołki, które z powodu braku nawet najmniejszego podmuchu wiatru, stały w miejscu nie przeszkadzając wielkiemu słońcu, które swym żarem oblewało całą okolice. Wstałem z łóżka lewą nogą a z powodu tego, iż jestem leworęczny i lewonorzny był to kolejny powód do radości, do poszerzenia i tak już bardzo szerokiego uśmiechu na twarzy. Zacząłem się przeciągać, zmrużyłem oczy, słuchając koncertu żyjącej przyrody. Po moim ciele błądziły delikatne cieplutkie rączki bogini, która zwana jest wiatrem. W takie dni rzesze ludzi, całe społeczności zjeżdżają się nad kamieniołom. Który od wielu lat zalewany jest przez rzekę, która gdzieś w głębinach tego zaczarowanego miejsca ma swoje ujście. Dzięki skałom wapiennym woda staje się tam tak przezroczysta tak czyściutka. Że gdy ujrzałem całość po raz pierwszy od razu pomyślałem o błękitnej lagunie, o raju. -Mathatjah! Mathatjah!!! Gdy wyjrzałem przez okno zauważyłem Dawida, który stał na chodniku w kąpielówkach, z ręcznikiem na ramieniu, na twarzy miał okularki słoneczne ala „Men in Black” -Idziesz się kąpać -Ty chyba czytasz w moich myślach , poczekaj już się zbieram Dawid zawsze potrafi pojawić się w najbardziej lub najmniej oczekiwanym momencie, tym razem trafił w dziesiątkę. Droga do kamieniołomu wiedzie przez park. „W tym miejscu las staje się tak szczelny, że wydaje się-nie ma miejsca na nic tylko na las. Jego kora staje się naszą skórą. Tymczasem nie mogę się oprzeć obrazą”* O czym ja w ogóle myślę? -Ty marzyciel słuchasz mnie odezwał się Dawid zbulwersowany moją nieobecnością -Tak tak mów dalej, kontynuuj, ja cię słucham z wielką uwagą-przytaknąłem -I kolejny już ostatni etap 6, to etap końcowy tzw. Zdobycie ofiary -Uważasz że to poskutkuje- w wypowiadanych przeze mnie słowach dało się usłyszeć nutkę ironii Dawid zagotował wewnętrznie, w jego oczach pojawiły się płomienie, nozdrza drżały mu jak u rozwścieczonego byka wypuszczonego wprost na torreadora.- i ty nędzna poczwarko śmiesz wątpić w moje nadprzyrodzone umiejętności, przekonasz się już dziś wieczorem zademonstruje ci tą teorię w praktyce.- Po tych argumentach obronnych Dawid zamilkł, przyśpieszył kroku i z obrażoną miną podążał z przodu wąską leśną ścieżyną. Cóż ,właśnie przed chwileczką, dosłownie przed momencikiem Dawid wyłożył mi swoją jak podkreśla, nową nigdzie nie opatentowaną metodę podrywania dziewczyn w tańcu. Opierał się na 3 pierwszych etapach spojrzeń z którymi jak mówił spotkał się na psychologii. Ta jego niezawodna metoda ma być szalenie skuteczna. No cóż, nie mogę zaprzeczyć, poczekam do wieczornej imprezki i wtedy wyrażę swoją opinie na ten temat. Ale wydaje mi się, że nie ma złotego środka aby móc poderwać kilka dziewczyn w ten sam sposób. Ludzie różnią się charakterami, spostrzeżeniami, sposobem zachowania, potrzebami i zachciankami. Trudno za pomocą jednego zabiegu sprostać tym wszystkim oczekiwaniom . Raz słyszałem też o takiej niezawodnej metodzie. Opowiadał o niej jeden gość z mojej klasy. Nazywał ją „Bezpośredniego pobudzania zmysłów” albo „Kawa na ławę”. Koleś miał taki dar krasomówstwa, że gdy zaczynał swoje historyjki na temat podbojów. To zawsze zbierała się przy nim grupka słuchaczy. A gdy było ich tak wielu, że tworzyli zamknięty krąg wokół niego, on rósł w siłę. Unosił czoło ponad chmury dodając cały czas nonszalancki dowcipki i w ogóle robił z siebie Maczo jakich mało. Ale wracając do sprawy to wyglądało to w ten sposób[postaram się przytoczyć w przybliżeniu jego słowa] -Gdy tańczę z kociaczkiem hm... Nie zwracam uwagi ani na muzykę ani na to co się dzieje na parkiecie. Pomalutku powolutku, ale do skutku zmniejszam odległość pomiędzy naszymi ciałami, oczywiście nie duszę dziewczyny w swoich ramionach. Tylko przybliżam ją do siebie, aby poczuć jej ciepło. Gdy czuje jej piersi na mym ciele. To zaczynam się delikatnie ruszać, pocierać, aby odczuć jak jej twardną sutki. Gdy wypowiada słowo sutki czy piersi przelatuje spojrzeniem po twarzach gapiów i dalej podkręca napięcie swojej opowieści. -I teraz! Narrator opowiadania unosi palec wskazujący w niebiosa-i teraz nastaje chwila prawdy. Oczy wszystkich gapiów skupiają się na tym oto wzniesionym w niebiosa palcu wskazującym -kładę całą dłoń na pośladku kociaczka. Na twarzach zgromadzonych pojawia się rozpromienienie -Ale to nie wszystko, najważniejsze jest aby głęboko jej patrzyć w oczy. I gdy widzę grymas niezadowolenia na twarzy, który jest równy z odmową, ściągam rękę z tego oto pośladka. I znów narrator opowiadania unosi palec wskazujący w górę ściągając za nim wszystkie spojrzenia- tańczę jak dżentelmen do końca utworu i nie dzieje się nic. Lecz! Gdy kociaczek się nie sprzeciwia to....I w tym momencie atmosfera tak wzrasta, że zgromadzeni zaczynają się domagać kontynuacji......- to wiem że jest moja, połyka haczyk mogę z nią zrobić co mi się żywnie podoba. Na twarzach wszystkich zgromadzonych widać zadowolenie tak jak by każdy z nich dotykał swą ręką pośladka swej wymarzonej. Narrator opowiadania zaczyna dalej się przechwalać i opowiadać o tym co się dzieje w nocy gdy kociak zaczyna ukazywać pazurki. Ale tego już nie opowiem, wspomnę tylko jeden fakt. Gdy byliśmy kiedyś w „Mecie”** z Dawidem. To Ten nasz narrator próbował chyba z czterema laskami i każda walnęła go w mordę, gdy on próbował tym swoim palcem wskazującym dotykać ich pośladeczków Rozpalony żar Promieni słońca Pośród chmur Pośród błękitu nieba Gorąc duchota Jesteśmy tuż tuż Już prawie widać Już prawie czuć Chłodny powiew Ożeżwiającej wody Która swą przezroczystością Ukazuje straszną głębinę Oczekiwanie pragnień Staje się rzeczywistością c.d.n. * z opowiadania "Wewnętrzny 09" ** nazwa knajpki przy AWF-ie Krakowskim
-
Samotna łza
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
W głębinach zwierciadeł Ujrzałem krystaliczną łzę Jak krople rosy o poranku Która spływając z długich rzęs Jak z płatków magnolii Zatańczyła na twym policzku Samotne Tango W rytmie bicia naszych serc Zamknęłaś oczy Jakby opadła kurtyna Nastał poranek -
Kaczyński startuje na prezydenta Aż łzy się cisną w moje oczęta Warsawska władza Równości przeszkadza X postawie u jego konkurenta
-
W Bielsku był pewien gimnastyk Krzyczeli na niego fantastik Wykrzywiał stawy Tak dla zabawy O sobie mówił- sam plastik
-
Ciąg dalszy do Tanga Krzyk i rozpacz Osamotnionej duszy Cierpiąca jaźń Odzwierciedlona Pęknięte serce Zalane strumieniami łez..... Wielka czarna chmura Pochłania krajobraz Cieniem nicości Uciekam..... Ale dokąd? Szarpie za klamkę drzwi Kościoła Mariackiego Zamknięte.... Nicość i szarość zabijają Sukiennice później pomnik Zbliżają się w moją stronę W oszołamiającym tempie Czarna dziura wspina się Po moim ciele Czuję że znikam Przestaje istnieć Spoglądam w górę Na pozostałość jasności Wtem krystalicznie czyste Krople wody, a może łzy Spadają i rozpryskują Się na mym czole Kap kap kap.... Kap kap kap...Zimne krople deszczu spadając na moją twarz zbudziły mnie ze snu
-
Malarka i królowa (Pieśń o bałwanku)
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Biega jesień po lesie, po łąkach i parkach Najwspanialsza malarka abstrakcyjnej natury Wykwintnie pędzlem miesza w kolorach Nadając obrazą zarysy, cienie i kontury O! Piękna złota Jesieni matko kolorów Przebarwiasz zieleń, w krwiste czerwienie W soczysty pomarańcz, w cień brązów Ubierasz drzewa w szaty jak w płomienie Wiatr cię zaprasza do swawolnych tańców Deszcz chmurzastą orkiestrą przepięknie dyryguje Niszcząc galerię twych wspaniałych obrazów Dzieło zrzuca z gałęzi, które w kałuży się psuje Wietrze coś narobił - szlocha zrozpaczona Jesień Czas porzucić pędzle i na lepsze czasy czekać -a ty niegrzeczny chwytaj miotłę i wysprzątaj sień Odchodzę z pokłonami dla zimy która będzie urzekać Zawierucha, biała skaza na palecie barw jesiennych Pojawia się królowa, zima, ubrana w szaty białości Uradowane dzieci upajają się w marzeniach sennych Ogarnięte aurą natury, wprawiającą w stan radości Dwie koleżanki , mała Klaudia i mniejsza Anka Oczarowane pierwszą porcją puszystych śnieżynek Zlepiły fantastycznie monumentalnego bałwanka Który stał dostojnie, ożywiony radością dziewczynek Dumnie spoglądał na przepiękną królową śniegu Przystrojoną długimi falowanymi soplami Marzył , dumał , błądził myślami , żył w biegu O niej ! O zimie ! Przepasanej klejnotami Płacze smutna Klaudia i równie smutna Anka Słoneczko świecące+ promyki rozgrzewające= Wilgoć Kapią kropelki z sopelek oraz łezki z oczek bałwanka Topiącego się w własnej rzece życia ”Być albo nie być” Powróciła sroga lodowatość aury zimowej Formując biedaka w pozie niedołężności Garby, guzy, skoliozy postawy niekształtnej Zamęczony w wszechogarniającej starości Z dedykacją dla Ani A. i Klaudi K. Koleżanek ze studiów -
Gonitwa by tak jeszcze godzinkę potrwała Gdyby biedroneczka śmiechem nie parskała Bo biedronka jajcara taki już tupet miała Że w każdej wolnej chwili tylko by się śmiała A powodów do śmiechu można znaleźć wiele Ten o którym powiem wydarzył się w kościele Biedronka patrzyła jak dumnie wszedł pan młody Ubrany w piękny stylu, rzec można -to hit mody A zaraz po panu weszła pani z welonem Która do czynienia miała dużo z kielonem Znana była z pijaństwa w którym się lubowała I wszystkie pobliskie knajpki zawsze odwiedzała I znów tym razem pojawiła się pijana Nie dając nawet rady, dojść do swego pana Straciła równowagę bezwładnie jak kukła I całą sobie twarzy strasznie potukła Widząc to biedronka tak się głośno śmiała Lecz tu niespodziewnie rzecz się dziwna stała ...............
-
" IN the Hall of the Mountain King" Grieg
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziękuje Kasiu za rzeczowe podejście do sprawy. Niemniej śmiem stwierdzić, iż kwestia interpretacji jest rzeczą zindywidualizowaną i nie sądzę aby pan Grieg miał z tego powodu przewracać w grobie. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam -
Klejem, pinestką, gwózdkiem przybijali Lecz ręce na boki bezradnie rozkładali Bo biedronka- miała gilgotki i ciągle się śmiała Więc wszystkie kropeczki na boki rozrzucała I śmiała się biedronka bo taki tupet miała Aż w końcu przez okno migiem wyleciała....
-
Biedronka bez kropek toszto rzecz niesłychana I taką historię usłyszała Pani od pewnego Pana Który był świadkiem balu u biedroneczki Na której znikneły te oto kropeczki I tak się rozeszła po królestwie nowina Że biedronka bez kropek jest cała sina I taka nijaka ta (bez-kropkowa)biedronka Która teraz inkognito lata sobie po łąkach C.D.N Pod warunkiem, że autor wyrazi chęć do dalszej zabawy. Więc pozdrawiam,nisko się kłaniam i czekam na dalsze sprawy
-
" IN the Hall of the Mountain King" Grieg
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
"Wiersze napisane w uniesieniu wywołanego przez piosenkę czy film najczęściej wychodzą kiepskie" -pisze Pan z własnego doświadczenia, czy takie są prawidła literackie. Pytam bom laik i dziwne jak dla mnie stwierdzenie.. A z czegóż czerpać natchnienie jak nie z Klasyki -
" IN the Hall of the Mountain King" Grieg
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
w ciszy dźwięków, tygrys skrada się pośród gęstwiny wypatrując zdobyczy tak ponętnej powabnej wylegującej się na nieskazitelnej miękkości pościeli atak, myśli, zmysłów, pragnień szał, szaleństwo rozpędzonych ciał oddech ponadzmysłowy niewyobrażalny gorąc wnętrzności zachwycające odczucie euforii stan kulminacyjny uderzenia talerzy smyczki skrzypiec jak skrzydła ważki w szybkości dźwięków ponaddźwięcznych (po kilkunastokrotnym przesłuchaniu utworu) -
Skończyłem i rozkosz czuję.....Fajne przemyślenia. Pozdr.
-
"Podaję ci ręke, ty mówisz,że mało Podaję ci usta, ty prosisz o więcej Oddaję ci sercę oddaję ci ciało Ty czekasz i mówisz, to mało to mało" Kora i Mannam Ukośne promienie zachodzącego słońca purpurą malowały żagle wielkich okrętów, które płynąc po niebie, chowały się za szpiczastymi wieżami kościoła Mariackiego. Nadchodziła letnia gorąca noc „Biała noc” równie piękna jak w Petersburgu z opowiadań Dostojewskiego. Jak zwykle w takie magiczne wieczory niezliczona rzesza przechodniów krzątała się po rynku. Ja...Wpadłem w nostalgie w studnie zamyślenia, melancholijny świat powoli chował się za ścianą ciszy. Nie słyszałem niczego i na nic nie zwracałem uwagi, ludzie jak cienie pojawiali się z nikąd i tam też znikali. Ciszy krzyk ginący w otchłani świadomości. Stan nirwany. Nieme milczenie. Podążam w zaułkach w labiryncie odosobnienia .Ale co to..... Dźwięk ciszy milczący został zagłuszony brzmieniem skrzypiec, budząc mnie prawie z letargu. Coraz głośniejsze pociągnięcia smyczka zaczynały budować nastrój. Rozglądałem się, szukałem, aż ujrzałem, starszą kobietę grającą na zdezelowanych skrzypcach, która wyłoniła się z cienia Sukiennic, była bardzo szczupła i niska. Szła powolnym krokiem w starej ciemnej pomiętej sukni, która rozlewała się po podłożu. Sprawiało to wrażenie jakby ona lewitowała. Na jej twarzy zarysowany był grymas euforii, zadowolenia, który przysłaniał skutki długowieczności, zakrywając liczne zmarszczki. Kobieta podeszła i usiadła u Mickiewiczowskich stóp. Wtem.... z restauracji Wierzynek został wyrzucony pewien starszy człowiek. Mężczyzna upadł na ziemie i długo się nie podnosił, po chwili znów otworzyły się drzwi restauracji i ochroniarz cisnął w leżącego jego instrumentem- Więcej się tu nie pokazuj ty żebraku- Krzyknął groźnie ochroniarz . Starszy jegomość widząc ten podły gest zerwał się z ziemi i z pietyzmem zakładał na swój bark Badoneon(rodzaj akordeonu) Robił to z taką czułością i pieczołowitością jak kochająca młoda matka kiedy jej dziecko upadnie i ona w wielkim przerażeniu dmucha i chucha na swą pociechę. Mężczyzna otrzepał kurz z ubrania poprawił siwe włosy na głowie oraz przykrył je skórzanym beretem. Był ubrany w sztruksową brązową marynarkę, czarne spodnie i równie ciemne buty. Jego ręce, a dokładnie dłonie opadły na klawisze instrumentu. I gdy ujrzał skrzypaczkę skierował się w jej stronę. Po chwili dotarły do mnie dźwięki akordeonu które perfekcyjnie połączyły się z muzyką skrzypiec. Podszedł i usiadł u Mickiewiczowskich stóp. Duet muzyków stworzył coś mistycznego, coś przepięknego. To było tak jak gdyby akordeon prosił skrzypce do tańca. Dźwięki były spójne harmonijne. Wsłuchując się w ten koncert liczyłem sobie po cichu tempo: raz dwa trzy cztery, raz dwa trzy cztery.... itd. I nagle ujrzałem ciebie w promienie ubraną, które czerwienią przystrajały twoje długie złote włosy rozwiane na wietrze. Szłaś w moim kierunku z takim wdziękiem i z taką lekkością. Po sekundzie trzymałem cię w ramionach, patrząc ci głęboko w oczy. Pod moimi palcami rozpostarła się kraina smukłości. W mych nozdrzach zagościł subtelny zapach twych perfum którymi owładnęłaś mój umysł, pobudzając do życia uśpione zmysły. Spojrzenia, uśmiechy, Tango: 1 2 3 4 Trzymamy ramę 1 noga goni nogę 2 brzuch dotyka brzucha 3 pierś na piersi 4 akcent-zmiana kierunku Policzek przy policzku Biodro przy biodrze Serce dla serca Akcent-pozycja Wchodzę w ciebie fleksem Wyginam gibkie ciało Pogłębiam, akcent, pozycja Zapadam się w głębinę Przeszywającego spojrzenia Zamykam oczy Pogrążając się w marzeniu Nieprzemijającej fantazji Czuje ciepło twoich warg Delikatnych jak płatków róż Nektar niezapomnianej słodyczy Gasi me odwieczne pragnienie Akcent luźne trzymanie Wspólny piruet, wyciągam różę Schowaną głęboko w ... Kwiat w ustach ściskany zębami Krok za krokiem, jedność ciał Zbliżam nos do nosa, usta do ust Kolec róży- lekkie ukłucie Czuję ciepły pocałunek Oraz gorzką kroplę krwi Rozpływającą się na wargach Lodowaty podmuch wiatru Wprawia nas w dreszcze Kończąc namiętne tango Po kopule wszechświata płynie Wielki piracki okręt Zakrywając niebo ciemnością Spoglądam ci w oczy Najpierw widzę lęk Później nieobecność Twój dotyk staję się zimny Rozpadasz się na milion Malutkich ziarenek piasku Kolejny podmuch Lodowatego wiatru Rozrzucają cię na wszystkie Strony świata......
-
O piękne oczy, czyste okna duszy
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dzięki Aksja(-:, miło widzieć,że ktoś patrzy na treść i przesłanie a nie tylko na formę, która w moim wykonaniu nie wygląda najlepiej. Choć z formą tak jak w sporcie, im jest lepsza tym się można spodziewać korzystniejszego wyniku.. Pozdr i dzięki za komentarz.... -
Moje motyle bas Confiteor @!
Tali Maciej odpowiedział(a) na Viarus_w_Nirvanus utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nazywasz się malarzem słów, a ja tu żadnego rysunku nie widzę....Choć bardzo ciekawy pomysł, "emocjonalnych" z gurki na pazurki heh ubawiłem się poświęcając chwilkę w roszyfrowywaniu łamigłuwki. Polecałbym kolejne prace w formi reprodukcji słowem. To było by coś.... .......... .......... . poz \........^......./ dra . ......... / / \ \.......... /wiam\ / o / o \ ------ V I A R S U -
Dramat w kroplach deszczu
Tali Maciej odpowiedział(a) na Katarzyna Brzezińska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Trup pada gęsto jak w sztukach Szekspirach- po cóż tak dramatycznie. Fajnie się czyta, choć tytuł już zdradza zakończenie. W tak krótkim fragmencie ciekawie zbudowałaś napięcię. Dwa razy mi ciarki przeszły po plecach. I na koncu jeszcz jak opisujesz Jasia aż się cisną łzy do oczu. Ale chyba tak miało być.... Pozdrawiam w ten lipcowy wieczór(-: -
Cisza - od niej wszystko się zaczyna.
Tali Maciej odpowiedział(a) na Agnes utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dźwięk ciszy milczący -
O piękne oczy, czyste okna duszy
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dziękuję za komentarz. Co do błędów to z tym chyba będę miał notoryczny problem-dys, dys, dysmania, Bella ,czy Belta- cytat wziąłem z opowiadania "Wendeta" Pana Balzaca i tam w przypisach było Belta, włoskiego nie znam więc nie będę się upierał. Kłaniam się nisko i pozdr.. -
Dwaj panowie między krawężnikami
Tali Maciej odpowiedział(a) na Viarus_w_Nirvanus utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
-
O piękne oczy, czyste okna duszy
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
"Szukając boskiej piękności na darmo szuka ten Który nie widział jej oczu Błyszczą jak gwiazdy wspaniałe W noc czarną" Z sonetów do Laury.Petrarka Stałem pośrodku wielkiej sali, zamiast lamp wszędzie były świece, mnóstwo świec, które tworzyły bardzo specyficzną atmosferę. Lekki półmrok ogarniał mnie zewsząd. Dookoła tańczyli ludzie, dziwni ludzie, straszni, wszyscy byli szarzy, jednakowi, każdy był do siebie podobny. Ja bardzo się od nich różniłem, byłem ubrany na czarno, wszystko miałem czarne, buty, spodnie, bluzę, rękawiczki nawet beret. Niczym Woland z powieści Bułchakowa W pewnym momencie ujrzałem światło w tunelu iskrę pośród szarości, ujrzałem nieskazitelną biel. To byłaś ty w czarującej sukni. Tanecznym krokiem poruszałaś się pomiędzy hołatą. Podeszłaś do mnie nic nie mówiąc wciągnęłaś mnie w wir szaleństwa. Tańczyliśmy dłuższą chwilę. Bardzo się rzucaliśmy w oczy, kontrast nieskazitelnie czystej bieli i jednolitej czerni był bardzo widoczny w szarości, monotonności, codzienności. Miałaś rozpuszczone włosy które opadały ci na twarz. Gdy wykonywałaś obroty, piruety, taneczne kroki. Widziałem twój uśmiech zadowolenia , radości. Lecz nie widziałem twoich oczu. Dzwon!! Drugi a po nim trzeci ....itd. Wszyscy wybiegli z sali w chaotyczny tempie, po chwili zostałem całkiem sam. „Samotność to taka straszna trwoga” . Miałem zamknięte oczy, poczułem lekki podmuch wiatru, gdy je otworzyłem zoriętowałem się, że stoję nad przepaścią twarzą w dół. Ciemnośćogarniała mnie zewsząd. Poczułem obecność kogoś za moimi plecami, obróciłem się, przede mną stała śmierć. Krew wzburzyła się w mych żyłach, czułem jak ogarnia mnie lęk przed straszliwą postacią. Śmierć miała wielką srebrną kosę gdzieniegdzie zardzewiałą. Starałem się skupić wzrok na jej twarzy, lecz zza ciemnego kaptura nie było widać nic, pustka, czarna dziura. Zamknąłem oczy pomyślałem o lataniu, o uwolnieniu się od lęków, cierpienia, samotności, od siebie. Gdy znów otworzyłem oczy śmierci już nie było, przestał wiać wiatr, zrobiło się cieplej i jaśniej. Spojrzałem w górę i ujrzałem wspaniały księżyc i mnóstwo gwiazd. Rozświetlały niebo nadając nieograniczoną wielkość wszechświata. Pochwali usłyszałemszelest kroków, ktoś nieuchronnie zbliżał się w moją stronę, ujrzałem drobną ciemną postać. To byłaś ty Belta Folgorante* Po raz pierwszy ujrzałem twe oczy, w blasku księżyca wyglądały jak oceany, wspaniałe głębie, czułem jak przenikasz mnie spojrzeniem, widzisz wszystko moje myśli, moją duszę. Pomyślałem o twoich rodzicach. Czy nie byli złodziejami? Czy nie ukradli gwiazd z nieba? I gdy byłaś mała nie wsadzili ci ich w oczy? Straciłem równowagę, zacząłem przechylać się w tył, ogarnął mnie strach. Złapałaś mnie za rękę, czułem, że w twej delikatnej dłoni jest tyle siły, że nic mi się nie stanie, że nie spadnę. Czułem się bezpieczny uratowany. Znów spojrzałem ci w oczy, wilgnące zwierciadła w obrazie nieobecności, ujrzałem łzę drugą i trzecią, zakryłaś ręką twarz, poczułem jak słabnie twój uchwyt. Zacząłem spadać..... * z włoskiego -płomienna piękność -
Krótki drama w siedmiu aktach
Tali Maciej odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
O poranku ziarno natchnienia Zrodziło wiersz Poczwarkę Motyla Przez dzień Motyl rósł Nabierał barw Kształtów Melodyjnie trzepotał Skrzydłami Wieczorem Udało mi się go złapać W sieciach zamarł W bezruchu jak manekin Motyl wyschnięty w albumie Przemienił się w dramat Akt 1 Śniła mi się nocą Nocą krystalicznie Przejrzystą, taką Jakie zdarzają się tylko W snach i baśniach Akt 2 Śniła mi się nocą Przez ułamek sekundy Widziałem jej twarz Rozpływającą się Jak cień na suficie Akt 3 Śniła mi się idąc W welonie na twarzy Który przysłaniał Głębie oczu, cienie rzęs Krwiste usta, oliwkową cerę Akt 4 Śniła mi się idąc Pośród zbiegowiska ludzi Ludzi bez twarzy Anonimowych nieobecnych Bezkształtnych Akt 5 Sen był samotny Jednego miał aktora Aktorkę amatorkę Niewinną piękność Odzianą w szaty Anielskiej białości . Akt 6 Sen był samotny Marsz do ambony Podekscytowanie Oczekiwanie, Pustka Płacz, ,smutek ,żal Cisza Akt 7 Poranek Blask słońca zabija sen Pozostaje jeszcze Bezbarwne wspomnienie Przemijające, więdnące Jak nie podlewany kwiat