Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tali Maciej

Użytkownicy
  • Postów

    5 134
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Tali Maciej

  1. idzie dwóch schizofreników po torach i jeden mówi: -ale te schody długie i poręcze takie niskie na to drugi rzecze -nie przejmuj się winda już jedzie a tak na poważnie to wiersz jest fajnie napisany, ma niezłą peunte, ale... jak przeczytałem tytuł to wiedziałem jaka będzie końcówka, może dlatego, że ten motyw był już kilkakrotnie wykorzystany np. w opowiadaniach Szczepkowskiej jest fragment " Tory, jest to najdłuższa drabina na świecie, kiedyś postawią ją do nieba i będzie koniec świata" ale ogólnie jestem na tak.... pluszszszs w szkalnce nisko się kłaniam i pozdrawiam
  2. Tali Maciej

    Schizofrenia

    schizorenia paranoidalna to rzecz nadzwyczaj orginalna masz dwie osobowości z krwi i z kości tylko, że opinia jest fatalna
  3. aż źle się czyta, gdy w tak krótkim tekście jest tak wiele powtórzeń, może zabieg był specjalny, nie wiem, jak to racjonalnie wytłumaczysz to wycofam zarzuty, jak narazie jestem na "nie" nisko się kłaniam i pozdrawiam
  4. dzięki za miłe słowa nisko się kłaniam i pozdrawiam
  5. to nie zarzut, ale jakoś tak mi się rzuciło w oczy, ogólnie jestem na tak nisko się kłaniam i pozdrawiam
  6. kolejny raz wątek przewodni matka naturai i kolejny raz na plus, nisko się kłaniam i pozdrawiam
  7. a mi to kajarzy się z poezją Puszkina, ona też była taka niedopracowana, jak dla mnie może być,choć kłuje mnie "będziemy być" "żyć w życiu" i jeszcze w ostatnich 2 frazach "naszych oczu... waszych oczu", można by to zastąpić innymi słowami aby tak się nie powtarzało, nisko się kłaniam i pozdrawiam
  8. zaczyna mnie to drażnić, iż notorycznie popadam w zachwyt po twoich wierszach to chyba zazdrość tej lekkości, szlachetności pióra nisko się kłaniam i pozdrawiam
  9. fajne, nawet powiem, że bardzo. cieplutke dodatnie promyki słońca nisko się kłania i pozdr
  10. czy aby nie zostały pomylone działy i i nie powinno się to ukazać w prozie taka mała dygresja pozdrawiam nisko się kłaniam
  11. Nadszedł wyczekiwany poranek. Marika wstała i z przezornością postawiła najpierw prawą nogę na podłodze,nie wierzyła w przesądy ale jakoś tak mimowolnie-dziś jest ten dzień musi być wspaniały i rzeczywiście taki był jak przepowiedziała Weronika . Na niebie nie było ani jednej chmurki i słońce miało pole do popisu. -ubieraj się-wbiegła zdyszana Weronika. Po chwili podążąły na pociąg ponieważ uzmysłowiły sobie, iż nie tylko one tam jadą. Gdy były już na miejscu nie myliły się, peron był zapełniony. A gdy podjechał pociąg nie było już żadnych wolnych miejsc ponieważ sprytniejsi poszli na bocznice i dając flachę konduktorowi zajęli wszystkie przedziały. Wagony były strasznie zapchane, ale dziewczyną to nie przeszkadzało, zajęły miejsce na korytarzu obok ubikacji i wspólnie z grupą hipisów, którzy grali na dwóch gitarach akustycznych zaczęły się świetnie bawić, śpiewając wspólnie z nimi piosenki. Jeszcze przed zakończeniem pierwszego utworu Whisky Dżemu, wszyscy wpatrywali się w Marikę, która z zamkniętymi oczami dała się porwać brzmienią gitar i przepięknie artykułowała każde słowo piosenki. Z każdym kolejnym utworem zbliżały się do miejsca docelowego. I z każdym kilometrem dziewczyny odczuwały coraz większy smrodzik spoconych samców. W pewnym momencie z korytarza wybiegł strasznie nawalony chłopak i nie zwracając na nikogo uwagi przeciskał się do ubikacji. Jak się później dowiedziały ponieważ wszędzie go było dużo nazywał się Dolar. Był bardzo wysoki miał prawie 2 metry, ale przez swą zgarbioną sylwetkę tracił około 20 centymetrów. Pierwszą rzeczą jaką zrobił na dworcu przed odjazdem pociągu to za wszystkie pieniądze których miał niewiele, kupił wina, starczyło mu tylko na 4. I tak dolar po wypiciu tych czterech win wybiegł z korytarz i potykając się o czyjeś nogi runął swym zwalistym ciałem na jakiegoś nieszczęśnika, który spał snem alkoholowym. I gdy usłyszał głośne chrupnięcie kości wybełkotał zmieszany-najprawdopodobniej złamałem ci obojczyk więc się nie podnoś. Sytuacja wyglądała bardzo śmiesznie i tak też się skończyła bo gdy poszkodowany zbudził się z letargu, pytany o jakieś dolegliwości bólowe- stwierdził iż boli go tylko głowa. „Brud smród nędza i głód” Woodstock, Żary, Gigantyczna przestrzeń, gigantyczna scena, niezliczona ilość namiotów, oraz prawie że tłum przyjezdnych jak w mrowisku. Patrząc na niektórych miało się wrażenie, że przyjechali tu chyba z tydzień wcześniej. Czerwoni, opuchnięci wręcz nieprzytomni, wyglądali jakby byli zmęczeni życiem, zmęczeni kacem gigantem. Dziewczyny rozbiły szybciutko namiocik i zabrały się do roboty!!!-które wino najpierw otwieramy Szate de jabol, czy może zaczniemy od ekskluzywnych markowych win-Spytała Weronika otwierając swój plecak który swą zawartością przypominał raczej barek lub ladę w sklepie monopolowym[pod słowem ekskluzywne mieściło się takie wino które przekraczało swą ceną 2 butelki Szate de jabol]Marika słysząc te słowa pomyślała-zdałyśmy maturę, dostałyśmy się na studia na wydział Jazzowy w Katowicach, czemu nie miałybyśmy tego uczcić- PEAC AND LOVE ogarniało wszystkich zewsząd, każdy był uśmiechnięty, radość unosiła się w powietrzu w postaci gęstych chmur dymu Marichuanowego. Po spożyciu jednej butelki ekskluzywnego trunku dziewczyny ruszyły na podbój świata. Przeciskając się pomiędzy namiotami dotarły na szeroką drogę prowadzącą wprost do sceny, która z tej odległości wyglądała jak domek dla lalek Z wielkich głośników które stały tuż przed sceną dochodziły skoczne dźwięki kapeli o nazwie Akurat- „Droga kręta jest nie wiadomo gdzie ma kres” –oj tak ten wokalista ma racje ta droga jest rzeczywiście krętno-pochyła – czuję jak bym była na statku wszystko jakoś tak dziwnie faluje. 44 kilogramowy kwiat podlany butelką wina nic więc dziwnego-pomyślała Marika. Wtem jej oczom ukazał się ON. Był wysoki szczupły miał długie czarne proste włosy spięte gumką w kucyk oraz sznureczek który na wysokości czoła opasał głowę dookoła. Miał lekki zarost oraz czarną bródkę schodzącą się w ostry szpic, był ubranych w kolory ziemi zieleń z brązem oraz miał takie śmieszne frędzelki na ramiączkach koszuli-Tak zawsze wyobrażała sobie bohatera książek o Winetu , które czytała jej mama wieczorami. Zawsze jeszcze przed zaśnięciem gdy mama całowała ją w czoło i gasiła światło, ona wtulała się w swojego pluszowego misia Puchatka i marzyła o przystojnym walecznym Indianinie, który przyjedzie na białym rumaku i razem odjadą w kierunku zachodzącego słońca. Tak teraz ON przechodził i spoglądał na nią tym swoim przeszywającym spojrzeniem. – widziałaś go-powiedziała Marika w stanie wielkiego podniecenia -Ja widzę nadciągający sztorm pani kapitan- i Weronika wielkimi skokami gazeli podbiegła do kontenera na śmieci i wstępując do ligi ochrony ptaków zaczęła puszczać pawie na wolność... „Jestem odpadem atomowym Jestem odpadem atomowym” c.d.n.
  12. Tali Maciej

    skrzaty

    poprawiaj błedy jak się da Pani Dżygito, jam dyslektyk a za razem leń, nie widzę błędów i też może z powodu braku czasu ich nie szukam (moje usprawiedliwienie) dziękuję nisko się kłaniam i pozdrawiam
  13. dzięki za komentarz właśnie ten zapach powietrza inspirował nisko się kłaniam i pozdrawiam
  14. stoją równiutko w rządku ze zgaszonymi oczami w bezruchu jak w próżni nie oddychają nie warczą zawieszone w czasie -marzą o równiutkich wybiegach jak dla modelek bez dziur o drapaczach i stolicy o morskich falach i ciepłych krajach lśnią pierwszymi promieniami wschodzącego słońca śpiące autokary
  15. spotkałem nocą była strasznie dziwaczna sabat czarownic
  16. dziki za komentarze, dajecie mi wiare bym mógł pisać dalej, wolę postokroć słowa krytyki od milczenia dzięki nisko się kłaniam i pozdrawiam
  17. w zamyślę miała być powtórka z historii, wyszło sarkastycznie, ale to też dobrze (-: pozdrawiam i nisko się kłaniam
  18. zmęczone oczy blask monitora przez sen bezsenność sieci
  19. również się kłaniam i pozdrawiam
  20. Tali Maciej

    skrzaty

    no i oczywiście na szarmancką urodę na przecudne wonchy i długą brodę taką prawie jak u mikołaja co ma brode aż po.....spodnie bo to modnie i wygodnie i się brodą wręcz upaja bo go bardzo swędzą....nogi gdyż przeszedł długi szmat drogi a tam stała skrzatów zgraja każdy z nich miał wielkie..oczy toszto przecież mikołaj kroczy i niesie na plecach prezentów wór gdyż tu zza krzaków wyskakuje stwór co ma dwa nosy potargane włosy w uszach kolczyki na policzku pieprzyki taki jest cały dziwaczny w swej postawie rzekłbym pokraczny i taki podobny do skrzata taty co go nazwali młodzi włochaty co mu sprawili szarmancką brodę od zdania o brodzie rozpocząłem tę odę
  21. szelest kropelek cicha woda brzegi rwie zranione serce
  22. Tali Maciej

    skrzaty

    Ach te skrzaty małolaty nie słuchają mamy taty zawsze takie rozbrykane że aż trzeba dać nagane utrzeć ucho lecz cóż to się dzieje słychać głucho to skrzat się chwieje stoi podchmielony całkiem nawalony toszto chyba starszy skrzat po robocie wrócił, padł na to skrzaty małolaty myślą sobie-pobrykamy i nie budząc swojej mamy przy pomocy miękkiej waty niespodzinankę zgotowali lepkim smarem wymazali po czym przy pomocy waty przyprawili brodę i krzyczą włochaty starszy skrzat nie miał sił nagle padł w piers się bił byłby się udusił lecz się nagle zbudził bo to wszystko mu się śniło bo to wino mocne było i tak kończy się ten wątek chyba, że jest to początek....
  23. "w horyzoncie nicnieznaczeń ujemny" a w odbiorze maks pozitiv DUŻY + nisko się kłaniam i pozdrawiam
  24. hie hie mój żołądek zbuntował się i postanowił opuścić swoją stałą siedzibę-dobre u nas się mawia, że ktoś wstępuje do ligi ochrony ptaków i zamierza wypuszczać pawie na wolność nisko się kłaniam i pozdrawiam
  25. ach te nienasycone języki namiętności, wrrr...aż się od razu cieplej robi niosko się kłaniam i pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...