Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kasia O.

Użytkownicy
  • Postów

    78
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Kasia O.

  1. Kasia O.

    błogosławcie

    błogo – sław – cie miliony wiernych inaczej ostatniej córce boga modlitwa zbawienie wyblaknięte (od Słońca) wersy tkane przez wynajętych kapłanów ku czci najniższej albowiem rozłóżcie ręce i kłamcie że nie zapłacicie mi więcej
  2. dziękuję bardzo. myślałam, że to kwas, ale fajnie, że się podoba:) wlepka:)
  3. stołek roz kle kle kle kota NY Tak, to duże miasto. człowiek roz ko ko ko cha NY Chciałabym w nim zasnąć.
  4. z tym wersem mi własnie coś nie pasuje=) uznałam, że zostawię i się zobaczy. senk ju za wpis.
  5. Dzięki za komenty. Pozdrowienia z miasta burzy:)
  6. dzięki za komentarze. z tej poczwarki to dopiero urośnie gadzina;) co do tych 16 lat... jestem za a nawet przeciw. pzdrwm.
  7. byłam damą znudzoną ssaniem sensu z moich piersi gdybym tylko oddychała bez zobowiązań zbawiłbyś mnie łatwiej nie chcę żłopać abstrakcji spomiędzy twoich ud bądźmy bardziej żyjmy mniej z włosów żądzy uplećmy warkocz uprawiałam poezję przepływając po tobie wiem jedynie warczącymi opuszkami łatwo znaleźć nowy świat choć raz odrzuć gęste chmury będziesz sama dach z kominem brudnym od spoconego człowieka który umie całować tylko ustami
  8. Kasia O.

    święta

    a gdy każdy już się naje i podzieli świętym jajem po dyngusie cały wyschnie czar świąteczny zaraz pryśnie to na forum lud powróci żeby klawiaturę młócić ;) lecz na razie podziwając świeże bazie życzę dobrej Wielkiej Nocy żarcia i prezentów mocy
  9. Kasia O.

    ulicą

    chodnikiem szepcze nagła wesołość stukając obcasami się w ciebie dzwonki w twój kołnierz, gitara w mój kark błyszczącym traktem istniejemy zimna dłoń ciepły deszcz
  10. a bo mi się wydaje czarno-biała. i dzięki temu najpiękniejsza na świecie. młoda jestem, bardzo nawet, i lubię skrajności. nad piórem pracuję, staram się nie zostać grafomanką;) senkju za komentarze, ciepło pozdrawiam z mojego zimnego miasta. KO
  11. Kasia O.

    Krajobraz morski

    rzecz w tym, ze to abstrakcja, tylko ze taka slowno-papierowa, a abstrakcję każdy widzi jak chce.
  12. Dzięki za komenty, wszystkie. Wiadomo, to forum nie jest po to, żeby sobie slodzic tylko. Z tym tekstem to jest eksperyment. Najpierw powstał obrazek, o ten:[url]http://images1.fotosik.pl/46/fyiee7upg023lpyc.jpg[/url] potem treśc do niego. Nie wiem czy jest syfna, bo na razie ciężko mi się ocenia, nie jestem jeszcze na takim stopniu "wtajemniczenia", czy coś. Tekst zostawiam i już:) Pewnie się pogrążyłam...
  13. Kiedy facet z dwoma zębami na krzyż spotka kobietę po trwałej ondulacji to musi być miłość. Taka pognieciona i nikomu niepotrzebna. Śmieciowata miłość, która wylewa się z każdej szpary między zębami, każdego nędznego loka. Miłość, na którą wszyscy patrzą z politowaniem i chichoczą po kątach. I wszystko w niej jest tak beznadziejnie konkretne, że nie chce się nawet wymyślać przypadkowych spotkań i spacerów. Ta miłość nabija ćwieka wszystkim romantykom. Pani kocha pana, pan kocha panią, bo wiedzą, że jak nie teraz to kiedy, że potem będzie za późno. Nie chce im się udawać jakiś gołąbków, nastolatków. Nienawidzą zachodu słońca. Oczko w rajstopach i pognieciona koszula. I to jest właśnie miłość. Żadne badziewie ze szczęśliwym zakończeniem. To jest miłość, której nikt nie nazwałby miłością. Nie ma w niej wzlotów i upadków. Ona jest cały czas taka sama, systematyczna, constans. Kto by się chciał bawić w taką miłość, skoro wszystkie zasady są naruszone? Gdzie te emocje, podnieta, cisza, burza, grzmoty, lęki, fatamorgana?! Ta miłość jest najlepsza na świecie. Właśnie ona jest prawdziwa, a nie różowe banialuki i kwiatki – sratki. Oni kochają, bo wiedzą jaka jest miłość. Czarno – biała. ___________________________ dedykacja: Babci E. i Dziadkowi Z.
  14. Kasia O.

    Krajobraz morski

    Przeróbka mi się spodobała:) Jednakowoż jako człek subiektywny, zostaję przy swojej wersji - wiadomo;-). dzięki za komentarze, pzdrwm
  15. Kasia O.

    Krajobraz morski

    I. Wydmy się topią w butach schodowych – ucieczka przed krokodylem z trzema oczami, co przyschoduje przez pluszowe fale, chrzęszczące plastikiem tuż po zachodzie. II. Ślimak winniczek pączkuje na czole, by zejść pod poziom słowno – hydratyczny. Nie zna miłości, próżny podeszwowiec delikatnie skubie rozfrędzloną wysepkę. III. Kamyczki ostro w tunelach wełnianych trą o skorupki żylastych sznurowadeł. I stopień po stopniu, czekają na tarczę, Zbawienie sprzeda, przeszklając od środka.
  16. Kasia O.

    szaliki

    Dzięki za komantarze. znicony - od nitek, of kors. Pozdrowienia.
  17. Kasia O.

    szaliki

    PRO Kwiatki rosną na szalikach szerokowłóknistych Wesoło płoną łodygi drobną krateczką Dziewczynki krzyczą, poszarpane błony Frędzelki niegdyś dobre, splecione w tchawicy 2. Bo krzyczeć nie umie wiatraczek zielony A żadne kropeczki nie biegną po pomoc Ręce rytmicznie falują na ściegu A świat jest już cały znicony 3. Wyrywamy sobie z warg piekące obrazy Na giętkim zakręcie szczypiąc destrukcyjnie Płaskie talerze zawzorzone na stałe Pytają o paski na dziecięcych szalikach EPI Przejść chciałby każdy nie przypalony Nie przeciągnięty przez tunel niebieski Lecz kładka mechatu znowu zgłodniała Pociągnij kancik, zainkubuj wiosnę
  18. Kasia O.

    jelenie

    kalendarz z kotami powiedział że odszedłeś jutro kochałam banalnie knotem starego ogarka głaszczę się lustrem otulam chrupaniem królika kto teraz nakarmi jelenie na rykowisku
  19. Razowiec z serem pleśniowym. Poniekąd wykwintne danie.
  20. Widzę, że ty także zamieszczasz tu swoje teksty. Wiesz co sądzę o opowiadaniu więc pozdrawiam.
  21. Śmierdzący klimat. Coś w tym jest.
  22. Kasia O.

    Kinematografia

    Rzyg. Co w nim jest, że każdemu się podoba? Wybebeszanie. Powie ktoś? Trzewia odwrócone na lewą stronę, gluty. Paranoiczne zachwyty wrażliwych twardzieli. Czy nie można już kręcić filmów o miłości?
  23. Spadł deszcz i na podwórku jest wielka kałuża. Sztuczny zbiornik brudnej wody, prawdy. Widzę jak moja ohydna sąsiadka się w niej... kąpie? Tuż obok dzieci, bezsensownie taplające bachory, śmierdzące budyniem bananowym. Skacze w niej jeszcze kominiarz, nabiera obrzydliwej brei do cylindra i wlewa ją do kominów ludzkich uczuć. A oni są mu wdzięczni i odruchowo łapią się za guzik. Myślą, że to do nich należy ich własny los. [Gdybym miała firankę, zasłoniłabym okno. Brzmi jak kolejne nudne zdanie do tłumaczenia z lekcji angielskiego. Nauczmy polskie muchy bzyczeć w innym języku. Europejskie normy dotyczą przecież wszystkich.] Teraz kałuża jest jaskrawofioletowa. Wlewa się wszystkim do butów. Ja tak nie chcę. Ja chcę żeby prawda była jak ciepłe, wełniane skarpetki. Wszyscy przychodzą na podwórko, z jakimiś plastikowymi butelkami po oranżadzie, słoikami po kiszonych ogórkach czy gorącymi kubkami, które są zimne. Rzucają się na to błoto jak bydlęta do wodopoju. Byle się nachapać i zniknąć w swojej pseudokolorowej szarości. Będą czekać na następną kałużę, żeby ją doszczętnie opróżnić, wylizać jak miskę po surowym cieście i schować na czarną godzinę. Na teraz.
  24. Ja napisałam ten tekst tak jakoś dla własnej przyjemności. W sumie to można powiedzieć, że go popełniłam po prostu. Ale jeśli kiedyś stworzę jakieś opowiadanie to je zamieszczę, a co tam. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...