Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Toxyna

Użytkownicy
  • Postów

    139
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Toxyna

  1. sen zamiera pod parapetem światło szeptem zdobywa ścianę drażniąc zaspane neurony oddech wskrzeszony na siłę prawa noga błądzi w półśnie lewa bezwiednie rwie się do życia chory na alzheimera optymizm biega po mieszkaniu w jego skarpetkach (dziura na pięcie wygląda zabawie) wiem... kawa dwie łyżeczki cukru nieprzytomne "dzień dobry" jak kamień w wodę
  2. obiecywał... ...za twoją krew jego miłość i łoże w waszych płuca jeden będzie krążyć oddech bezszelestne nacięcie z duszą na ramieniu kilka czerownych łez prosto z serca na białą od marzeń kartkę martwe gołębie na uschniętym drzewie pod nim ja ze stopami w ogniu kreśle ramion jego fatamorgane martwym palcem na zgniłym niebie
  3. świetnie ujęta dwulicowość rzeczywistości - pozdrawiam (blondyna)
  4. nie mogłam dostac się na własne konto...w końcu bez zastanowienia zalożyłam to...no i dostałam bana(hahahaha) zapomniałam że posiadanie 2 loginów jest niewskazane ... wyjaśniłam administratorowi swój problem i oto jestem :) co mnie bardzo cieszy - przywiązałam się do tego miejsca i kilku osób :)
  5. witaj Stanisławo ... czy ja wiem czy lepiej, może po prostu uczę się akceptować rzeczy takimi jakimi są ... ja już prawdopodobnie pozostane jako samotnica ... łapczywie połykające ochłapy spadające ze stołu przy którym kiedyś dane było mi jadać :(
  6. dzięki Kasiu
  7. małe zmiany - co wy na to??
  8. zawsze lubiłam twoje wiersze stanisławo ... i ten do mnie trafił
  9. lubie proste formy :) smutne -cóż takie jest życie :)
  10. dziękuje wszystkim za odwiedziny :) nie do końca jest to mój debiut ... poprzednio pojawiałam się tu jako Sylwia Chojnowska (niestety-problemy miałam z zalogowaniem się do tego konta więc pojawiłam się jako toxyna) pozdrawiam serdecznie
  11. twoje słowa ... nic dodać, nic ująć ... alchemia istnień
  12. dziękuję karolo ... cóż więcej mogę napisać
  13. nie mogę zasnąć noc mnie przerasta dusząc się pod kołdrą twoich kłamstw marzę byś uchylił okno może jakiś komar zabłądzi wnosząc w nasze ramiona nikłe ślady życia
  14. być brazem pisane przez durze "B" zaczęło żyć w nas własnym życiem krzyczało do nas źle zawieszoną półką niedomytym kubkiem i zbyt zimnymi żeberkami kaloryferów złośliwie chowało przed nami szczere uśmiechy ciepłe słowa i oczywiste kiedyś gesty jak panisko siadało za stołem nerwowo stukając palcami o blat skacząc bez celu z kanału na kanał sącząc zimną kawę gdy wychodziło niczyje nie zaskrzypiało serce
×
×
  • Dodaj nową pozycję...