Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mona Liza

Użytkownicy
  • Postów

    90
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Mona Liza

  1. czegoś tu zabrakło. Pozdrawiam
  2. Temat jakby sprany i oklepany. Wiersz przeciętny i nie wyróżniający się. Wyrażenia banalne, metafory znane i powtarzane. Jednak czasem fajnie przypomnieć sobie tę starą prawdę zajęcy:) Podobało mi się, choć tak "dokonale nieidealne" albo lepiej nieidealnie doskonałe. Pozdrawiam:)
  3. Mona Liza

    Kicz

    A ja chciałabym coś zacytwać za Słownikiem wyazów obcych "Kicz- dzieło plastyczne, literackie albo filmowe nieprzedstawiające większej wartości artystycznej, odwołujące się do gustów przeciętnych odbiorców i stereotypowego widzenia świata." Zatem proszę, nie rozciągajmy niepotrzebnie tego wyrażenia. To nie guma, ma swoje granice. Poza tym literatura oraz sztuka są dziedzinami całkowicie subiektywnymi. O tym też wypadałoby pamiętać. Osobiście uważam, że obrazy Dalego NIE są kiczowate(patrz definicja kiczu) oraz nie zgadzam się z opinią o blogach. Pozdrawiam serdecznie:)
  4. to może ja, tak nieśmiało. z początku fajnie, potem jakieś takie niespecjalne. przeczytałam, ale nie rzuciło mnie na kolana. z tym, że ja się mogę nie znać. Pozdrawiam
  5. takie jakieś...nijakie. nie wiem, może nie mój klimat. ale ja się moge nie znać. Pozdrawiam
  6. trochę się w tym gubię, ale podoba mi się. Coś w tym jest. Pozdrawiam
  7. "takich jak my" -skojarzyło mi się z poetami:) nie wiem czemu :P Może zamiast "Ludzie i pandy" to np."Poeci i pandy", albo "Pandy i homo sapiens", czy coś w tym stylu? Bo tak w sumie to ludzi jeszcze sporo, tylko coraz "gorszego gatunku", a tych "sapiens" coraz mniej. Ale to tylko taka moja mała sugestia. ja się mogę na tym nie znać. Pozdrawiam
  8. już któryś raz widzę taki koment. Proszę mi więc wytłumaczyć, co to jest haiku albo podać jakiś link, bo jo ze wsi i nie rozumie. Pozdrawiam i z góry dziękuję:) PS. Bo mi się wydawało zawsze, że haiku to "okruch" i formę ma dość dowolną, ale teraz to juz nie wiem...
  9. do tego miejsca to może nawet do uratowania, ale później.... banał i kicz:/ ale ja się mogę nie znać:) pozdrawiam PS. O już wiem, co chciałam powiedzieć. Że to jest takie hip-hopowe.
  10. dzięki za rady;) chętnie skorzystam. Mam jeszcze jeden problem- co z tytułem? proszę szanownych ekspertów o małą pomoc;) Pozdrawiam
  11. Coś z tego będzie, czy zbyt wielki banał?? Niby nic, a trochę mi szkoda...
  12. przewraca wtorki w środy stycznie w grudnie na ściennym kalendarzu pcha białe żagle myśli po ocenie marzeń figlarnie układa włosy wieńcząc moje pomysły zmusza do uśmiechu w roztargnieniu, porusza firankami w pokoju malarza zacina deszczem za kołnierz muska twarz a ślady pozostają jak pocałunki słońca ach ten mąciwoda!
  13. jak zwykle spóźniona- nadrabiam zaległości. zaglądam tu i widzę...Cudo! wspaniałe, olśniewające prostotą dzieło, które natychmiast wyryło się w mojej pamięci. Ale nie będę się rozpisywać, powiem krótko- świetne.Podziwiam autorkę. Pozdrawiam- Marta;)
  14. Mona Liza

    komar

    Natrętne skrzydeł drżenie doprowadza do wściekłości, kiedy słyszę jego brzmienie nie mam w sobie krzty litości. W oczach żądzą mordu płonę, zabijanie moim celem walę gazetą w każdą stronę (chyba wypiłam zbyt wiele...) Gdy znów widzę jego drogę, zaraz wpadam w szał i zobaczyć go nie mogę. Nagle krzyczę... AU!
  15. Mona Liza

    Na szkołę

    Był raz sobie pewien Wuren co miał zalet całą furę. Pisał śmieszne komentarze i za to go uśmiechem obdarzę :)
  16. ja jestem ciekawa, czy są jacyś poeci z mojej rodzinnej Bydgoszczy?
  17. Mona Liza

    Na szkołę

    Szkoła ma wiele zalet lecz ja nie dostrzegam ich wcale i tu niestety mam rację że wolę od szkoły dłuuuuugie wakacje! -------------- fraszka-igraszka, pozdrawiam:)
  18. No i trudno. Ale cieszę się, żę się wypowiedzieliście;) Naprawdę. Pozdrawiam:)
  19. Wiem, wiem, to nie jest oda. Ale ten tytuł najbardziej wg mnie pasuje do tego wiersza. Wiem też, że niekótrzy mnie za niego zjadą- wytrzymam. Krytykę przyjmę i rozważę. Ale ja lubię ten wiersz. I już. Pozdrawiam- -blondynka:)
  20. O ironio! Czy widzisz co robisz z ludźmi? Jeśli tylko Cię opisać, jeśli znaleźć między wierszami, ludzie biorą Cię na serio, czczą jak bóstwo wierząc ślepo, że nie staną się kaleką, żeś właściwa. O ironio! Ludzi nie stać już na logiczne rozumienie. Od czytania do przeczytania jest długa droga, okazuje się, moja droga. Od myślenia do zmyślenia dużo krótsza. O ironio! Czy jeśli ktoś, przypuśćmy nawet poeta, uczyni jakoby nietakt pisząc o Tobie jawnie i nieskrycie utrudni sobie życie? O ironio! Pisząc o Tobie wiersz, ty dobrze o tym wiesz, dając ludziom do zrozumienia, nie zdziałam nic. To bez znaczenia, bo ludzie już nie rozumieją, nie mają na to czasu. Więc może chociaż opowiem dowcip- niech blondynki się cieszą, że ktoś o nich mówi. O ironio...
  21. Dlaczego, ach dlaczego?! Teraz już nie ma tego niedopowiedenia, tej świerzości (rozgniecionej ćmy;P)! Niestety- było lepiej... Pozdrawiam PS. I co teraz z moją bombą?? Niewypał?
  22. Dziękuję za rady. Chętnie skorzystam;) Co do "oszustwa"- wybrałam mniejsze zło. Gdyby księżniczka otrzymała nieśmiertelność, to jak wytłumaczyć, że elfy giną na wojnach? Albo umierają z tęsknoty? Poza tym- wszystkiego mieć nie można;) Jeżeli chodzi o genezę- pewnego pięknego wieczoru, według mojego komputera był to 5 marca 2005, natchniona przeczytanymi Tolkienami i Sapkowskimi, postanowiłam napisać bajkę dla mojej 8-letniej siostry pasjonującej się "Opowieściami z Narni". Prawdę mówiąc zaczęło się od tytułu, który wpadł mi do głowy, kiedy przeglądałam słownik pol-ang. "Wings Guitarist"- to było pierwsze. Kiedy przeczytałam gotowe opowiadanie mojej sistrze, ta oczywiście chciała dalej. No i pół nocy spedziłam pisząc drugą część. Tak więc powstało to spontanicznie, jak widać. Dalsze części? Nie wiem, pogadam z bajarzem, jak go spotkam;) Jeżeli go spotkam. Pozdrawiam i dziękuję za wszystkie komentarze.
  23. Bomba. I to atomowa (ślady zostają przez dziesięcioleciai;)). Pozrdawiam:)
  24. Brawo za odwagę;) Pozrdawiam
  25. - Dobry wieczór. W czym mogę pomóc? –zapytał szynkarz - Dobry wieczór –skłonił się człowiek w płaszczu z kapturem- szukam noclegu i trochę ciepłej strawy. - Jadło u mnie najlepsze, a gospoda dwa domy dalej. Podać piwo do kolacji? - Tak, bardzo proszę. Człowiek w kapturze skierował się do ławy, przy której siedział jeden z gości. - Witaj, dobry człowieku. Można? - Dobry wieczór. Proszę. Pan chyba z daleka? - Można tak powiedzieć- uśmiechnął się pod nosem- jestem bajarzem. - Ja jestem gońcem w podróży. – człowiek westchnął. – Wciąż tylko słyszę urzędowe wiadomości. Może mi pan opowiedzieć jakąś bajkę dla rozrywki? Ot, by skrócić oczekiwanie na strawę. - Bajkę? Hmmm, moje legendy to nie bajki. Ale dobrze. Słyszał pan może opowieść o kosmyku włosów anioła? - Nie, a co to za historia? - Jest to opowieść niezwykła i mimo, że tak dawna, wciąż jeszcze pełna zagadek i niedomówień. - Dawno, dawno temu, –rozpoczął bajarz, zapalając fajkę- w czasach kiedy nie było jeszcze elfów, w pewnym kraju rządziła księżniczka Dae, kobieta olśniewającej urody. Jej rodzice zginęli w czasie wojny i pomimo młodego wieku, jako jedyna dziedziczka, została następczynią tronu. Była bardzo odważna i inteligentna. Ponad wszystko kochała las. Mimo, że była kobietą, potrafiła władać mieczem i strzelać z łuku nie gorzej niż niejeden rycerz. Była przy tym szybka i zwinna oraz umiała się bezszelestnie poruszać i śledzić. Stąd też jej imię- Dae, czyli cień. Jej największym marzeniem było osiągnięcie wiecznego życia. - Pewnego dnia –człowiek w kapturze wypuścił kilka kółek z dymu fajki- Dae wybrała się na swój codzienny spacer po lesie. Przysiadła na kamieniu na skraju polany, by odpocząć. Wtem spostrzegła piękny kwiat. Podeszła bliżej i przyjrzała się mu. Była to lilia niespotykanej urody, mieniąca się złotem w blasku słońca. Dae była tak zachwycona jej urokiem, że postanowiła wrócić wieczorem, by ujrzeć kwiat w blasku gwiazd. - Nie zanudzam pana? –zapytał nagle bajarz- pewnie wolałby pan jakąś bardziej historyczną opowieść o jakiejś bitwie lub pakcie politycznym... - Nie, nie, to bardzo ciekawe –rzekł goniec, tłumiąc ziewnięcie- ale cały dzień w siodle wyczerpuje moje siły. Jednak pragnę wysłuchać tej interesującej opowieści do końca. - A więc dobrze... - Księżniczka wróciła nocą –kontynuował- by podziwiać kwiat. Kiedy dotarła na polanę ujrzała lilię, która w świetle księżyca i gwiazd lśniła teraz srebrnym, a nie złotym blaskiem. Dae oniemiała z zachwytu. Chwyciła kwiat w dłonie i zerwała go. Stwierdziła, że przecież las znajduje się na jej terytorium, więc może sobie na to pozwolić. Zabrała lilię do zamku i włożyła ją do flakonika z wodą. - Następnego dnia- ciągnął bajarz, puszczając kółka z dymu- lilia wyglądała równie świeżo. Księżniczka podziwiała ją do woli, czy to w promieniach słońca, czy przy świetle gwiazd. Tak było przez następnych kilka dni, jednak po tygodniu lilia zaczęła więdnąć. Dae bardzo to zmartwiło. Postanowiła pójść w nocy na leśną polanę, żeby sprawdzić, czy nie rośnie tam więcej takich kwiatów. Kiedy dotarła wreszcie na miejsce, tam gdzie rósła lilia, ujrzała niesamowitą istotę. Bardzo, bardzo piękną, ale też bardzo, bardzo smutną. „Kim jesteś” zapytała Dae. „Jestem aniołem” odpowiedziała istota. „Dlaczego płaczesz?”. ”Ktoś zabrał mój ulubiony kwiat”- brzmiała odpowiedź. Wtedy księżniczka powiedziała prawdę, że to ona zabrała lilię i że lilia więdnie. „Ona więdnie, a ja wraz z nią. Obie usychamy z tęsknoty. -rzekł anioł- Oddaj mi ją proszę, a zasadzę ją ponownie i nie zwiędnie. W zamian mogę dać Ci coś innego, coś o czym marzysz.” - Proszę bardzo, kolacja. Smacznego –szynkarz podał jadło - Dziękuję. - Chwileczkę, zanim jeszcze się rozstaniemy... –rzekł goniec- Co było dalej? - Hmm –bajarz uśmiechnął się do siebie i puścił ostatnie kółko z dymu- Opowiem może podczas jedzenia... - Dae, skuszona propozycją, oddała kwiat aniołowi. Niecierpliwie obserwowała jak dziwna istota zasadza kwiat, a on momentalnie ożywa. Nie mogła doczekać się podarku od anioła. Kiedy istota skończyła zapytała Dae, czy wie o czym marzy. Księżniczka odpowiedziała, że marzy o nieśmiertelności. „Jesteś pewna decyzji?”. ”Oczywiście” odparła księżniczka. Anioł zwrócił się do niej ze słowami: „Należy zawsze uważać z marzeniami. A twoje jest szczególnie niebezpieczne. Jeśli jednak jesteś pewna, daję ci kosmyk moich włosów. Dzięki niemu osiągniesz długowieczność ty i twoi potomkowie. Stworzysz w ten sposób nową rasę- waleczną, mądrą, zwinną, kochającą las i długowieczną. Ty zostaniesz pierwszym elfem.”. Dziwna istota obcięła sobie pukiel jasnych włosów, wręczyła go Dae i znikła. Księżniczka wróciła do swego zamku i włożyła kosmyk włosów do tego samego flakonika, w którym uprzednio trzymała lilię. - I to wszystko?- zapytał z niedowierzaniem goniec, patrząc jak człowiek w kapturze odkłada sztuczce- Ale jak to się skończyło? - Niedługo potem –bajarz oblizał palce- Dae spotkała człowieka, Nimdila, w którym się zakochała. Przybrała imię Edhel, co dziś znaczy „elf” i przeniosła się wraz z ukochanym do lasu, gdzie spotkała anioła. Tam żyła spokojnie i bardzo, bardzo długo. Jej ród rozrósł się i stał się silna rasą zamieszkującą lasy, o nazwie pochodzącej od przydomku księżniczki. Legenda głosi, że potomkowie Dae nadal posiadają flakonik z kosmykiem złocistych włosów i bardzo pilnie go strzegą. A sama Dae? Kiedy zmarł jej mąż, ona była w kwiecie wieku. Żyła potem jeszcze długo, jednak żal i tęsknota zatruwały jej życie, aż w końcu uschła niczym kwiat. - Dziękuję - powiedział goniec- Teraz lżej będzie mi ruszać w długą drogę. Goniec wylizał talerz do czysta i podniósł do ust kufel pełen piwa. „Jedno mnie zastanawia” pomyślał. Kiedy odstawiał puste naczynie zerknął w kierunku bajarza chcąc go o coś zapytać. Ze zdumieniem jednak stwierdził, że po drugiej stronie ławy nikogo nie ma. Na stole leży jedynie pusty talerz, a na nim połyskuje jeden złocisty włos.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...