Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Luthien_Alcarin

Użytkownicy
  • Postów

    2 139
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Luthien_Alcarin

  1. nie wiem kto kogo odnalazł to ja zauważyłam ciebie pod stopami ale to ty musiałeś wypełznąć na chodnik wyślimaczywszy się z zielonej trawy wiele zostawiłeś za sobą w języku polskim znalazłam siedem przypadków w życiu ani jednego były przyczyny i skutki ryzyko i wyrafinowanie ale nie było na chodniku przypadkowych mięczaków czytających gazetę wyciągasz rogi jakbyś zdejmował kapelusz z niemym dzień dobry - i pełzniesz dalej nie jest już ważne czy jestem damą z łasiczką ślimakiem lub bez gustu krytycy ocenią mnie po swojemu nauczyłam się ciebie i ty pożarłeś mój kawałek więc idziemy dalej pewniejsi siebie o jeden przypadek
  2. ale Swięty Jerzy akurat upodobał sobie smoki-czemu nie mam pojecia zielonego:)) Pozdrawiam i dzięki za komentarz Agata
  3. dziękuję bardzo za ciepły komentarz:dwie uwagi: 1. nie Pan, 2.najlepiej byłoby Agata:) POzdrawiam Agata
  4. zdecydowanie nie z Czarnooką:):>
  5. dziękuję za wszystkie komentarze, co do krystalizacji:miało to podkreślić pewną gadzią nature(zapach odbierany przez jezyk) i tyle;) Pozdrawiam ciepło Agata
  6. tytuł- od razu pomyślałam o SDM-a więc przyciąga, miniaturka rzeczywiście ma w sobie "coś" i dla tego owego "cosia" warto było tu zajrzeć:) Pozdrawiam Agata
  7. czwarta strofa jakaś na siłę liryczna, reszta bardzo: głownie za ciepło i prostote Ogólnie na plus;) Pozdrawiam Agata
  8. Święty Jerzy walczy ze smokiem zielone łuski gada błyszczą ostrymi krawędziami światła święty oddaje cios blaskiem miłosierdzia po oczach przymyka je - w poprzek wzrok ucieka w przyszłość a zapach zwycięstwa krystalizuje się na języku Jerzy ze zmrużonymi powiekami traci świadomość granicy między smoczą łapą a ramieniem wiatraków tam usypiają spracowane ręce nie-uświęcone
  9. zapachniało bio-chemem...- a serio, to plus za szczednosc słów, i niepzregadanie;) Pozdrawiam cieplutko Agata
  10. białka najlepsze-mocny akcent jest na plus;) i ogólnie subiektywnie badz nie, ale plus:) Pozdrawiam Agata
  11. to raczej nie jest jakiś swietny wiersz-ale ze za mną chodził i zeby się od niego uwolnic to umieszczam na P:)
  12. zachorowała na listopad na opadłe liście i ręce kiedyś niebo było na ziemi jak otwarte na oścież okno aż człowiekowi szumiało w głowie słodkim przeciągiem leciały ptaki do ciepłych krain poleciał razem z nimi przez palce na jej ramieniu usiadła dusza nastroszyła pióra drapiąc w oczy uszy usta opadały jesiennym krajobrazem schowała duszę do portfela obok zdjęcia teraz ona i on obok wrastają coraz bardziej w ziemię choć każde inaczej pod stopami szeleszczą liście uschłe - jak zielone oczy
  13. wprowadzam poprawkę na P:) i moze jakoś to będzie teraz Pozdrawiam Agata
  14. rzeczywiście ma w sobie "coś" więc posyłam plusika;) POzdrawiam Agata
  15. Amras i Lenka-dzięki za subiektywizm Jasiu-no pewnie ze moralny:) :skoro wiesz o co chodzi to chyba nie msuze dopisywać pzoa tym plus dla mnie za nie-erotyczny odbior wiersza przez Jaska:P Pozdrawiam Agata
  16. Ania po 24. 11 powinno być coś o moralnym zmartwychwstaniu , a nie;p pozdrawiać Agata
  17. Kocico jestes jedną z moich ulubionych poetek "orgowych" i coz... no nie zawiodłam się na tym wierszu:)jak zawsze Pozdrawiam Agata
  18. dziękuje wszystkim bardzo za miłe słowa ,no i poświecone kilka minut mojej wypocinie:) POzdrawiam Agata
  19. dziękowac;) i Pozdrawiać Agata
  20. dosć ironiczna zabawa słowem prosze pana:> ale jakze esympatyczna :)) Pozdrawiam Agata
  21. miała być zabawa słowem-ale tego pisania jak na mój gust za dużo, ale plus za to iz forma krótka- miniaturki łątwiej się czyta i sa chyba bardziej wyraziste Pozdrawiam Agata
  22. troszkę za dużo czaowników w tym delikatnym obrazie osłabia tekst, za to pointa-jakoś tak dżwiecznie brzmi:) Pozdrawiam Agata
  23. utwór mi się podoba... coś jecdynie szwankuje z tytułem: jest jakiś taki nijaki i odstaje od dobrego tekstu:) Pozdrawiam Agata
  24. ten kot ma cztery łapy i dziewięć żyć więc balansuje na granicy dachu, i może lecieć w siebie obok, robić salta a nawet spadać jak jabłko niedaleko pręgowanej jabłoni i kiedy myślę ,że jak ja jest ssakiem, czyli też uczył się z mlekiem swoich przodków pluję sobie w buzię że moja matka miała więcej humorów - zachciało jej się odpowiedzialności i zamiast na wróble polowała na zakazany owoc teraz z wolną wolą chodzę ludzkimi ścieżkami od czasu do czasu utykając na kręgosłup
  25. zachorowała na listopad na opadłe liście i ręce kiedyś niebo było na ziemi jak otwarte na oścież okno aż człowiekowi szumiało w głowie słodkim przeciągiem leciały ptaki do ciepłych krain poleciał razem z nimi przez palce na jej ramieniu usiadła dusza nastroszyła pióra drapiąc w oczy uszy usta opadały jesiennym krajobrazem schowała duszę do portfela obok zdjęcia oboje wrastają coraz bardziej w ziemię choć każdy inaczej pod stopami szeleszczą liście uschłe jak zielone oczy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...