Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

ot i anka

Użytkownicy
  • Postów

    1 902
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ot i anka

  1. a ja tu zaczynałam od prozy:) trafiłam przypadkowo na tę stronę wpisując w google "piotruś pan" i wyskoczyło mi opowiadanie...nie pamiętam tego pana,już go chyba nie ma:( w każdym razie było to prawie 3 lata temu (2005-02-18):)) tak soobie myślę, że jednak to forum miało duży wpływ na moje życie.poznałam tutaj niesamowitych ludzi, nauczyłam się wiele , no i szczerze mówiąc nigdy nie myślałam, że będę pisać wiersze:) a teraz jest ich ponad 50...potem trafiłam na fotoika,przez stronę główną poezji, i tam znalazłam miejsce dla siebie:) co nie znaczy, że porzucam poezję.org:) dzięki admin, dzięki wszystkim, którzy pojawiają się pod moimi wierszami,pomagają ,komentują:* (chyba zaraz sie popłaczę:D) pozdrawiam)
  2. owszem, jak czytasz tam bunt to dobrze:) pozdro
  3. to jest wiersz pisany a hasło:) ( w sensie coś w rodzaju 'turnieju';p) motto jest hasłem. Pancolku- poniekąd dobrze rozumiesz, ale tu wcale nie ma tej tendencyjności o której wspomniałeś- chodzi mi o to, że peelka wcale nie jest tutaj naznaczona negatywnymi emocjami, przynajmniej nie chciałam, żeby tak było. deszcz obmywał jej rękę, machającą zza burty. ---> zza burty,bo ona nie jest na statku;) to ważne w tym wypadku:) klucz jest w motto i w ostatnim wersie. to raczej wiersz o świadomości:P dzięki za wstąpienie:) pzdr
  4. ty to tak zawsze dzielisz wersy...wolę bardziej zwarte,wiesz:) no ale treść jest,choć forma nie przekonuje-rwie się mi jakoś.ale miło widziec starszych bywalców po powrocie:D
  5. się poroiło:D to wy tak razem,razem czy tylko lirycznie?:) ot i pzdr
  6. no jak zwykle życiowo:) fragment kursywą mi orzypadł do gustu bardzo:) dawno mnie tu nie było,ale wracam jak córa marnotrawna:D pzdr
  7. naiwnie napisane,nieciekawie. jest niby jakaś treść, ale przedstawiona tak, że za 5 sekund zapomnę, że to czytałam. pzdr
  8. dawno cię tu nie widziałam:) zresztą dawno tu nie byłam:) sprawnie napisane, ale ty wciąż o tym samym:D pzdr
  9. dobrze się czyta. nie wiem czy to szczyt twoich możliwości,ale sprawnie więc +:) buziaki
  10. a wiesz, że to nawet niezłe?:) jeszcze wrócę przeanalizować;p pzdr
  11. no..taki list do czasu.ale bez polotu- ot kilka zdań napisanych w formie wiersza...ale nie jest tragicznie. postaraj poszukać sie jakiś ciekawych metafor i przenośni-nie podawaj czytelnikowi wszystkiego na talerzu:) pzdr
  12. w sumie ciekawe,ale ja chyba do konca nie rozumiem;p
  13. W państwie jej środka rodzi się właśnie terminalna młodość* cztery ściany blisko siebie i kolejny papieros po. wygląda jakby dopiero się obudziła, a ona zaczyna być jak pomnik. patrzy wciąż z jednego miejsca, ciałem zbiera podpisy. zawsze wie kiedy kończą. ktoś spojrzał na nią tym wzrokiem bez miłości, który lubi. deszcz obmywał jej rękę, machającą zza burty. tylko raz pływałam statkiem, myślałam że poza jest dobra głębina dla pływaków. umiem tylko unosić się, łapać prądy i występować na mieliźnie. ktoś oskarżył ją o brak marzeń, wiedząc jak blisko jest brzegów. nie potrzebuję pragnień, żeby mieć. nie udaję, żeby być. nadal stoi w jednym miejscu, nie dlatego, że inaczej nie umie. wręcz przeciwnie. ______________________________ *K.Siwczyk
  14. hehe:) martyna to JegoAlterEgo- jakby ktos nie wiedział:)
  15. mam cała serię z wierszami:) ale tam jej nie umieściłam:) do niektórych tam tez mam teksty, albo fragmenty, ale chciałam żeby było "czysto":) tu mam zdjecia do wierszy: www.obiektywni.pl/galeria/fotografia-191485.php www.obiektywni.pl/galeria/fotografia-192144.php www.obiektywni.pl/galeria/fotografia-192179.php www.obiektywni.pl/galeria/fotografia-192182.php
  16. jest cofanie- prawy górny róg- wyjście z albumu danego, a zdjecia cofać w albumach-strzałka po lewej:)
  17. niestety stronki ja nie projektowałam:) to taka najprostsza galeryjka jaką można sobie wyobrazić:) wybierałam tylko kolory i oczywiscie dodawałam zdecia:) nie jest to profesjonalna fotografia w żadnym razie:D takie zaawansowane amatorstwo:) dzieki za odwiedziny:)
  18. jeśli ktoś ma ochote to zapraszam, do mojej nowo otwartej galeryjki ze zdjęciami:) www.ambiwalencja.dphoto.com/
  19. hmmm....a o co właściwie w tym chodzi? jakoś mało szczegółów jak dla mnie;p
  20. :))) dziekuję za zainteresowanie:0 ostatnio mnie nie było i nie myslałam, że ktoś to przeczyta:) miło , że się podobało:) pozdrawiam
  21. nono, mnie tu nie ma a tu takie rzeczy!:))) gratulacje Rybaku:)
  22. miało być po babsku:) taki zamysł. chociaż sama nie przepadam za babskim gadaniem:D ale jakoś tak...z przymrużeniem oka;) podejżewam, że błędy są, ale mnie jest je trudn wychwycić. to co sie dało zauważyć na pierwszy rzut oka-poprawiłam. dzieki za opinię;) pozdrawiam
  23. Nadszedł ten upragniony dzień. Dzień, na który czekają miliony osób raz w miesiącu. Wypłata. Oznacza to tylko tyle, że w końcu mogę uzupełnić braki jesiennego odzienia w szafie. Czyli zakupy- to co (podobno) kobiety lubią najbardziej. Pierwszy wolny dzień od dawna, więc pozbieranie się do wyjścia zajmuje mi trochę czasu…permanentny bałagan robi swoje. Przynajmniej koty są zadowolone- uwielbiają moje przepocone koszulki leżące na podłodze- wszystko dla nich, nie z lenistwa. Udało mi się jakoś wyjść. Skarpety nie do pary, spodnie splamione zupą pomidorową ( kiedy ja jadłam zupę pomidorową?!) za to makijaż perfekcyjny- jakieś pozory trzeba zachowywać. Nikt mi się dziwnie nie przygląda, więc nie jest źle. Zapomniałam już jak to jest starać się dobrze wyglądać- praca w domu, przed komputerem znieczula na takie pierdoły, a koty nie narzekają. Zresztą- w końcu idę na zakupy- nowe ciuchy, nowe życie (gdzieś chyba słyszałam taką bzdurę, albo sama ja właśnie wygenerowałam) Przystanek. Szum samochodów, gwar ludzkich głosów, wiatr, pada, nadjechał tramwaj. W środku jak w saunie – duszno , można by było nago jeździć, jak dla mnie całkiem niezłe rozwiązanie. Ludzie pozbyli by się kompleksów patrząc na innych…rozglądam się dookoła. Zwątpiłam. Naliczyłam może trzy kobiety grubsze ode mnie. Cofam – chyba już wolę pocić się pod warstwą ubrań (cholera zapomniałam użyć dezodorantu- nie dość, że brudne ciuchy, to jeszcze będę śmierdzieć!). Ktoś ciągnie mnie za rękę. - Słyszy pani? – kobieta w czarnym swetrze, ubranym na lewą stronę zbliżyła się do mnie- słyszy pani? - Co miałabym słyszeć?- nie rozumiem. Spojrzałam w jej oczy- obłęd. Znowu to samo, dlaczego tacy ludzie zawsze mnie zaczepiają? - Proszę nie słuchać głosu kultury…pani jest na to za mądra- ludzie zaczęli się przyglądać, trochę odsuwać od nas – dzisiaj jest pani dzień… Mój przystanek. Drzwi się otworzyły. - Przepraszam, musze już iść. Miłego dnia!- rzuciłam na odchodnym (sygnał) i wyskoczyłam z tramwaju. Spojrzałam za siebie - kobieta z tramwaju przyglądała mi się uważnie. Pomachałam jej i ruszyłam pośpiesznie w stronę centrum. Jej słowa dudniły mi w głowie… *** Nie mam już siły. Osiemnasta- sześć godzin chodzenia po sklepach. Przy każdej przymierzalni powinien leżeć pistolet – wiele kobiet przestało by mieć problem z „nie mam się w co ubrać”. Tylko sprzedawcy mieli by dużo sprzątania. Musze to przeanalizować (papieros). W sklepach tylko zwężane spodnie, w których moja i tak wielka dolna część pleców, jest optycznie jeszcze większa, bluzki rozszerzane na dole – moda mnie rozpieszcza…Może gdybym się tak ubierała, ludzie w tramwaju zaczęliby mi ustępować miejsca jako kobiecie w ciąży? To już jakiś argument „za”! (Drugi papieros) A może wyjadę do Anglii? Podobno kobiety tam są grube i brzydkie…okazało by się, że mój rozmiar 40 (no dobra, 42) jest niewielki, i może nawet ktoś uznałby mnie za ładną? Tylko kto to tak naprawdę wyznacza? Mężczyźni? Nigdy nie miałam problemu z ich zdobyciem, gorzej z zatrzymaniem przy sobie, ale komu potrzebny cudzy bałagan w domu? (Trzeci papieros) Seksu też żadnego dawno nie było… może warto zastosować jakąś dietę. To oznaczałoby rezygnację z największej przyjemności w ostatnich tygodniach mojego życia- ograniczenie jedzenia i picia! Skreślić z listy grzechów frytki i piwo? (Cholera papierosy się skończyły) *** Hipermarket. Pełznę między półkami ze spuszczoną głową- po lewej piwo, po prawej makarony, sosy…Byle dotrwać do warzyw nie wrzucając nic do koszyka.(i pamiętaj- jogurty tylko beztłuszczowe!) Zaczynam liczyć kafelki- 1,2,3,4,5… (oddychaj głęboko i nie patrz na te pyszności!) …24,25 (trzask- uderzyłam w coś koszykiem) - Czy przechodząc przez ulicę tez się pani patrzy pod nogi?? Ja tu próbuję pracować, na szczęście nie wszyscy klienci są tak bezmyślni! – patrzyłam zaskoczona na opieprzającego mnie młodego mężczyznę na wózku…widłowym. Nieopatrznie na niego weszłam, chyba nawet coś spadło. - Przepraszam…nie chciałam…ja po prostu…no bo…pan tego nie zrozumie! Mężczyźni nigdy nie zrozumieją co znaczy ciągle starać się starać…to znaczy musieć się starać!! Chodzi mi o to…Daniel?! To ty?- Mężczyzna i tak już zdezorientowany moją bezsensowną próbą tłumaczenia się, spojrzał na mnie pytającą (a może z litością?) - Tak…a ty…a Pani to kto?? - Pola! Pola Kotlińska, chodziliśmy razem do podstawówki, pamiętasz? W czwartej klasie nawet siedzieliśmy razem w ławce. Miałam włosy… o takie dotąd. A za nami siedziała Ula z Tomkiem…Wiesz, że zrobiłeś się przystojny? Jejku, to już piętnaście lat prawie…ale cię poznałam, chociaż na tym wózku wyglądasz inaczej, jakoś starzej (nerwowy śmiech- kobieto, co ty wygadujesz?!) - Pamiętam już !- na jego twarzy pojawił się delikatny, niepewny uśmiech- Piętnaście lat, a ty nadal tyle gadasz. (pauza- mam się zaśmiać?) Przepraszam. - Za co? - Nakrzyczałem na ciebie przed chwilą, już zapomniałaś? (śmieję się- może coś wymyślę przez ten czas) Co za spotkanie! Czym się zajmujesz? - Jestem grafikiem komputerowym. Wiesz- reklamy, okładki książek, płyt…takie tam. A ty, widzę, załatwiłeś sobie pracę dla dobra narodu- dostarczyciel produktów w świątyni zakupów! Chwalebne zadanie. Czyżby na studiach coś nie poszło? - Owszem- jestem magistrem kulturoznawstwa. Nie poszedł wybór studiów. Potem wybór żony…(rozwodnik? Hmm) - Dobra, nie kończ, co robisz w piątek wieczorem? Masz tu mój adres , wpadnij na kolację, zrobię coś dobrego. Lubisz Pizzę? To moja specjalność…albo nie, zrobię Fuczki- taka Ukraińska potrawa. I deser. Możesz przynieść wino- czerwone półsłodkie. To jak? (roześmiał się głośno) - Chyba nie mam wyboru. Ale mam nadzieję, że mnie nie zagadasz na śmierć? – Spojrzał na mnie z błyskiem w oku.- Dziewiętnasta pasuje? Wziąć ze sobą piżamę? - Obędzie się bez (uśmiech numer sześć) Do zobaczenia! - Do piątku Polu! Odwróciłam się, wyprostowana, pierś wypięta, wiem, że na mnie patrzy. No to teraz zakupy…olej, mąka… *** Koszyk pełen po brzegi. Mnóstwo jedzenia- zamiast spodni - spódnica. W sklepie powoli robi się pusto. W głowie wymyślam nowe potrawy, dobrze, że wpadłam na Daniela przed półkami z dietetycznym jedzeniem- nie musiałam nic odnosić przynajmniej. Przy kasach gazeta- „jak osiągnąć wymarzony rozmiar 36?zobacz- str.58” Chyba nie zostanę kobietą XXI wieku. Za to umiem gotować, a jak mówią przez żołądek do serca… póki co wystarczy do rozporka. Właśnie- prezerwatywy, mogą się przydać.
  24. z uśmiechem na ustach nawet.
  25. jakoś to przeżyję.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...