bardzo melancholijnie nastroił mnie ten wiersz i bardzo podoba misie ale w koncówce wywaliłabym - były większe od deszczu ,na - i tak je widział krople większe od deszczu- unikniesz tym sposobem czasownika jeden po drugim to tylko taka moja wizja
pozdrawiam
uważnie przeczytałam (wyobraz sobie!)twoje nostalgiczne, przemyślenia
i przeżyłam rozterkę, zobaczyłam - nie pewną siebie nonszalancką pannę- lecz małą bezbronną, zagubioną istotę ,wybrałam ten wiersz jako ciekawostkę gry słownej, nasunął mi pewne skojarzenia (he he he)
muszę się czymś- zając. poskakać?
muszę zająć czymś język
najlepiej wychodzi balon- z gumy
tej od żucia. to chyba normalne
normom każę spierdalać. a one wracają
racją od bytu. ma się rozumieć. a potem przychodzi wiosna
razem z powrotem drzewa zaczynają histeryzować
matki w ryzy biorą dzieci
to już czwarty miesiąc bez odwrotu
może być wyjście
a potem trupy otwierają oczy.od tyłu. rzecz jasna
a życie trzeba domyślać. okazuje się
witam i muszę przyznac że zrobiłeś kawał dobrej roboty, podoba mi się ta prawda i te rzęsy no i jazz - oczy- wiście, przebaczam ręce w gwiazdach ale mam je cały czas w pamięci,
pozdrawiam
wiesz złociutka też tak myślałam i powiem ci nie wiedziałam czy pisac dużą czy też żeby zmylić siebie i swoje pragnienia - małą i zostawiałam małą. ale jeśli ci nie ten tego ta już .. pa kochaniutka,
Agnes, tak się zastanawiałam nad dymiącymi świecami, ale ten dymek ma znaczenie w tej całej historii, no i te wieczory czwartkowe w Łazienkach, to takie nawiązanie do niespełnienia czegoś co mnie tak wciaga,
pozdra, a może masz rację?
Cody, bo w tych okularach chodzi mi o to że kochając kogoś trzeba patrzeć w przyszłość daleko, zauroczenie mija, a pozostaje przyjażń, szacunek i coś co może jeszcze będzie się tlić podtrzymywane chęciami pozdra.