Niestety nie doświadczyłem literackiego uniesienia. Temat, no cóż, ateistka jakimś cudem dostaje się do kościoła akurat w czasie choroby Papieża, a gdy On umiera, ona staje się nagle wielce religijna. Swoją obojętność tłumaczy nieszczęśliwymi miłościami. Uważam że wykorzystując Papieża, chciałaś by twój tekst stał się ciekawszy, że wszystko się zmieniło tego dnia. Nie wiem czy wiesz, ale ten stan mogę określić milczeniem zatrutych języków, z których nie wszyscy chcą dostać antidotum, a tym co znudzi się bycie czystym, wrócą do poprzedniego życia.
„dużo starszy – aż o trzy lata” no to rzeczywiście stary jak nic
„biegneli” ? Chyba biegli powinno być
„jesteśmy w jakimś dużym pomieszczeniu wypełnionym ludźmi, zapachem kadzideł, świecami, płaczem” trzeba mieć IQ trochę niezbyt duże, aby nie rozpoznać kościoła od dużego pomieszczenia.
„Oni dostępowali najwyższego zaszczytu” a czemu ateistka uważa modlitwę na zaszczyt?
To tyle ode mnie. Pozdrawiam