Dziękuję Wam za komentarze.
Wczesna wersja jest betą, pozwoliłem sobie ją trochę poprawić.
Wiem że to nie warsztat, ale wklejam poniżej nową wersję:
"Deszcz kołysze, sączy w szyby słowa senne,
płaszczem swoim mi zamyka obwód źrenic.
Ciszą ciszę ukołyszę, zostań we mnie,
wszak te chwile w kropli czasu nie są zmienne,
aby można głupim szeptem wszystkie zmienić.
Deszcz kołysze, sączy w szyby słowa senne,
pierwszym liściem zapowiada mi jesienne,
zmartwychwstanie, wśród zamyśleń my splecieni.
Ciszą ciszę ukołyszę, zostań we mnie,
nic już więcej tu nie będzie nadaremne,
tu nie będzie nadaremne więcej - nic.
Deszcz kołysze, sączy w szyby słowa senne.
Łzawe formy przed oczami, wciąż odmienne
w swej kaskadzie ciągną z nieba się jak nić.
Ciszą ciszę ukołyszę, zostań we mnie
Boże zostań, rozpal serce niepłomienne,
wszak splamiony, zwykły kamień może lśnić.
Deszcz kołysze, sączy w szyby słowa senne,
ciszą ciszę ukołyszę, zostań we mnie."