Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

BlaCha

Użytkownicy
  • Postów

    107
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez BlaCha

  1. W klatce na pozór zwyczajnej, nieświadomi pospolici, prują życia nici. Mówią szyją coś nowego, dziergają żmudnie, jest nudnie.
  2. Idąc dzisiaj wzdłuż ulicy, głowę swą zaprzątam niczym. Myśląc ciągle o pierdołach, rozum wciąż o pomstę woła. Chciałbym sobą powodować, by tę siłę spożytkować, na coś bardziej przydatnego, może inteligentnego ? Skupić jednak się nie mogę, ktoś mi w mózgu mąci wodę Kto wygrywa w tej rozterce ? Zgadnij, czy rozum, czy serce.
  3. Wnioski chciałbym wnet wyciągać, z miejsca znać swój przyszły fach. Człowiek uczy się na błędach, Toć każdego na nie stać. Po co owe mi nauki, gdy lat tyle mam za sobą ? Chcę zapełnić owe luki, co mi życie stawia kłodą Większość mógłbym ignorować, tu się schylić, tam podskoczyć. Nijak jednak mi się chować, gdy wysilać muszę oczy Czego szukam wszyscy wiecie, są ‘jedyne’ na tym świecie ?!
  4. Cieszę się ;] i pozostaje mi życzyć Ci pięknej gromadki dzieci. btw. Może wiersz jest lekko "prostacki" w porównaniu z innymi zamieszczonymi tutaj pracami, ale uważam że czasem miło sobie przeczytać także coś w ten deseń. Nie bądźmy bardziej dorośli niż już i tak jesteśmy ;] Pozdrawiam
  5. Od małego tkwi na drzewie, wciąż opiera się ulewie. W końcu starszy i zmieniony słońcem trochę podpieczony, zerwie swoje dawne więzi, podziękuje już gałęzi. Ona tyle z nim przeżyła, podtrzymała, utuliła. Igrać z wiatrem teraz będzie, dzięki niemu dotrze wszędzie. To upadnie to się wzniesie, hula już po całym lesie. Kiedy się już trochę zmęczy, piękny kolorami tęczy, ułoży się gdzieś na ziemi, oczekując co się zmieni. Pięknie mieni się na łące, słońce pieści go gorące. W oko wpadnie przy okazji, komuś pełnemu fantazji, kto bukiecik ładny stworzy, i nasz listek w nim ułoży.
  6. Siedzę sobie już dzień cały Taki jakiś niedojrzały Mówią do mnie ludzie różnie Jednak większość trafia w próżnie Jak się skupić człowiekowi Kiedy wciąż problemy łowi Otoczenie w tej niedoli Tylko w ranę sypie soli Nikt nie spyta, nie pomoże A ja sam się nie ukorzę Życie jednak przeżyć trzeba A to ciężki kawał chleba Tak więc koniec tych wywodów Pora stanąć do zawodów
  7. w moim mieście na chodniku leży para przy trawniku leżą sobie już tam długo pewnie on ją szczypie w udo lecz po chwili, po minucie kiedy noga cierpnie w bucie wzrok nam trochę podpowiada że to tylko much gromada gdy owady się rozlecą i chodniki pustką świecą gdzieś umyka nam ta scenka w której była jego ręka i jej piękne jędrne udo co w pamięci siedzi długo wiedzą to już nawet dzieci że co ładne to odleci
×
×
  • Dodaj nową pozycję...