
Justius Kroom
Użytkownicy-
Postów
146 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Justius Kroom
-
Limeryk nr 286 – o przewrotnym wędkarzu
Justius Kroom odpowiedział(a) na Henryk_Jakowiec utwór w Limeryki
Już go siły opuściły, ma całkiem nietęgą minę widząc, że ta wstrętna gęba drze go prosto na głębinę. -
Limeryk nr 286 – o przewrotnym wędkarzu
Justius Kroom odpowiedział(a) na Henryk_Jakowiec utwór w Limeryki
Na nic zda się słaby korzeń tataraku - wątłe ziele, dupa - puchnie, palce - mdleją wędkarz z bólu wprost szaleje. -
Limeryk nr 286 – o przewrotnym wędkarzu
Justius Kroom odpowiedział(a) na Henryk_Jakowiec utwór w Limeryki
W mig się wędkarz zorientował, że się role odmieniły, chwycił kępę tataraku - trzyma się jej z całej siły. Lecz chimera, gdy poczuła że już nad nim górę wzięła, jeszcze uchwyt poprawiła i płetwami się zapiera. -
Limeryk nr 286 – o przewrotnym wędkarzu
Justius Kroom odpowiedział(a) na Henryk_Jakowiec utwór w Limeryki
Z chimerami żartów nie ma - nie skończyło się na strachu, ugryz-ła wędkarza w dupę, włóczy teraz go po piachu. -
Limeryk nr 286 – o przewrotnym wędkarzu
Justius Kroom odpowiedział(a) na Henryk_Jakowiec utwór w Limeryki
Już na piasku była cała lecz jej szczęście - się zerwała. Wędkarz wystraszony dzwoni do żony: to byś obiad dzisiaj miała! -
Limeryk nr 286 – o przewrotnym wędkarzu
Justius Kroom odpowiedział(a) na Henryk_Jakowiec utwór w Limeryki
Pewien wędkarz we wsi Sądry powziął plan ambitny, mądry. Usiadł i w pokorze w miejscowym jeziorze postanowił łowić flądry. Jak przystało na mądrego przygotował się do tego: kupił sobie ręcznik, mydło i podręcznik "Jak złowić stwora dennego". -
Chcąc na watrę nazbierać desecek łomal se nie rozwalił nosecek o sosenkę co rosła za skałą łociupinke za ksywo trosecek
-
Witaj dzie wuszko! Dobrze, że choć Ty jedna nie czepiasz się braku poezji w tym wierszu; przecież w podobny sposób pisało się wiersze już przed niemal 100 lat temu, i nadal pisze... Twoje uwagi, spostrzeżenia poczytuję za cenne, choć w tym utworze nie chciałem przekazu/ zamysłu poprowadzić logicznie i czytelnie od początku do końca Dziekuję za wgląd, pozdrawiam... Justius
-
Witaj, cieszę , że "korzenie katedr" właśnie tak na Ciebie podziałały. Taki min. był zamysł zadziałania na wyobraźnię odbiorcy - z grubej rury, poprzez kontrast, przestraszenie, zmuszenie do myślenia - stąd ta wycyzelowana monotonna proza w opisie rzeki i wypowiedzi starego. Jeżeli podczas pierwszego czytania natychmiast wróciłeś do końcówki wiersza i czytałeś po kilka razy opis tego co p.l. zobaczył pod lustrem wody - to super Pozdrawiam serdecznie :-) Justius
-
Fajnie, że też piszesz o rzece - to bardzo nośna tematyka :-) hm... uprzedzająca ocena wypowiedzi starego być może faktycznie podziałać na perfekcyjnego czytelnika zniesmaczająco...? Pewnie przyznam Ci rację. Lecz "choinkowych" katedr nie odpuszczę, bo zniweczyłbym zamierzony efekt monstrualnego absurdu oraz innych głębszych podtekstów wiersza, dla których ciepły, prozaiczny opis wijącej się rzeczki, miał być tłem, pretekstem. Dziękuję Ci za pochylenie się nad tekstem i wnikliwy komentarz Pozdrawiam, Justius
-
Wczesno-jesienne wyciszone popołudnie zielono-soczyste łąki stokami schodzą ku sunącej cicho miękko meandrującym korytem wodzie Stary człowiek z trudem pali papierosa opowiada z nutą żalu z uznaniem o tej niewielkiej rzece: „Dawniej gdy wylewała jej toń nie przybierała barwy kawy z mlekiem była przeźroczysta i klarowna; jako mali chłopcy godzinami leżeliśmy na brzegu wypatrując: srebrzystych karasi czujnych, oliwkowych linów czy uwijających się wśród roślin złotych jazi…” dopala papierosa odchodzi Wędruję dalej wzdłuż zalanej łagodnym światłem doliny rozmyślając nad słowami starego… dzisiaj rzeka jest też spokojna i czysta - myślę Za zakrętem w zatoce gdzie tafli nie mąci nawet zmarszczka rozgarniam bujne ziołorośla kładę się na ziemi niepostrzeżenie i nagle tuż pod powierzchnią wody widzę stromo schodzące od brzegu ku mrocznej głębinie czarne monstrualnie grube jak fundamenty starych niebosiężnych nieistniejących gotyckich katedr korzenie
-
Dziękuję widać, kolejny przerost formy nad treścią mi się przytrafił... pozdrawiam :-) JK
-
LImeryk nr 285 - o przewrotnym alchemiku
Justius Kroom odpowiedział(a) na Henryk_Jakowiec utwór w Limeryki
Gdy jakiś alchemik obok panny staje mrówek pod koszulą i w spodniach dostaje tak ją zagaduje tak okiem świdruje że mu owa panna (może i marianna) do rąk pada mdlejąc (tak jej się wydaje) -
Wody w wierszach staram się unikać... hm... - ale dziekuję za wglądnięcie w tym zabieganiu - wróć koniecznie - halo! - słyszysz?!................ :-( ........ poleciała, zalotnica jedna... (psia kość, a już się ucieszyłem że ją choć trochę wystraszę tym utworem) pozdrawiam :) Justius
-
Wczesno-jesienne wyciszone popołudnie zielono-soczyste łąki stokami schodzą ku sunącej cicho miękko meandrującym korytem wodzie Stary człowiek z trudem pali papierosa opowiada z nutą żalu z uznaniem o tej niewielkiej rzece: „Dawniej gdy wylewała jej toń nie przybierała barwy kawy z mlekiem była przeźroczysta i klarowna; jako mali chłopcy godzinami leżeliśmy na brzegu wypatrując: srebrzystych karasi czujnych, oliwkowych linów czy uwijających się wśród roślin złotych jazi…” dopala papierosa odchodzi Wędruję dalej wzdłuż zalanej łagodnym światłem doliny rozmyślając nad słowami starego… dzisiaj rzeka jest też spokojna i czysta - myślę Za zakrętem w zatoce gdzie tafli nie mąci nawet zmarszczka rozgarniam bujne ziołorośla kładę się na ziemi niepostrzeżenie i nagle tuż pod powierzchnią wody widzę stromo schodzące od brzegu ku mrocznej głębinie czarne monstrualnie grube jak fundamenty starych niebosiężnych nieistniejących gotyckich katedr korzenie
-
Ja w tym haiku wyraźnie widzę potężnie szeroki i wysoki wodospad - dobre Pozdrawiam, Justius
-
Dziekuję za kolejną poradę - pożyjemy, zobaczymy... :-) Justius
-
Poradzę Ci primo jeden - odrąb siekierą kabel do poezja.org primo dwa - każ sie przywiazać pasami do krzesła primo ... :-) Teraz bez żartów: zrób sobie dzienną rozpiskę czasowo-tematyczną nauki i trzymaj się jej zębami i pazurami z zegarkiem w reku - co do minuty! - mądremu dość! pozdrawiam, Justius
-
Dziekuję Faneberko drążę dalej: jeśli jest takie dobre i poprawne, prócz rozpierającej mnie dumy - cóż mam z nim zrobić? - wydrukowac boldem i powiesić na ścianie? Justius
-
Wybacz, lecz tak mi się coś zdaje że te jego rozgrzane paje nie ze wstydu czerwone lecz procentem spalone
-
Owsiki jak wiecie, rzecz wielce wstydliwa dyć dziatwa je miewa gdy blada i krzywa a i u paniusi się taki zakręci gdy ją chęć przemożna ku słodyczom nęci.
-
Lecz cóż, ta życiowo mądra nauka nie chciała za nic wejść do głowy wnuka alkohole warzy czerwień ma na twarzy - wot twarda, sobacza ci z niego sztuka!
-
Jak postanowili, tak i uczynili - zaśrańca wśtrętnego głowy pozbawili Potem pół wsi miało ubaw znakomity gdy go dobywano pośród okowity z brzucha onego chudego chłopa chrzanowskiego.
-
Lecz Chudy, na szczęście nie w ciemię był bity i plan sprytny uknuł - doń użył kobity: "że jak sie położo do łoża łona pod siennik schowa noża" - co by łeb francy ściąć! (w haczyki obfity).
-
W końcu doszło do tego, że wieczora każdego tasiemcowe - chlanie wstrętne niesłychanie! miało miejsce u Chudego :-(