ArcEditor anfetamina(czyli wiersz o czymś, czego nie rozumie, )
wybielanie zębów jak dobieranie ścian,
poprzeczne wyrzucanie łopat, rozgryzanie cygara:
ś(u)roda 34 odmarca, niednia
miednica obok skrzynki pełnej piszczących wagonów
pusta tchawica wybija piłeczki,
dłonie fabrycznie ażury bociana, sznurek submiarka:
migawka Brustera, mizerne toczone francuskie ciasto
pośród wybielanych zębów
łóżko, brak okien, para Mari i para Adamów w minionej
kir, kombinezon słowa
----------------------------------------------------------------------------------
Album Rodu Red
nie chciało im się szukać,
młodego, Brustera, w idei pliku Krakowskiego
z jedną córką albo wysokim,
zasłoniętym świętym murzynem syna - Brumghana
co zrywa noce: coraz bliżej noża,
sznurka przeciętego zębem dziadka Araba
od nowa:ta historia,
zaczyna się od nowa, miejscowoście w Andaluzji lub
bliżej rozmaitej układanki
to jest wioska przerywana dostawą tapet z modelkami
i ciągiem powietrza znad autoportretu Jeremiasza,
tutaj się urodził, płodził
Boga, inaczej grał w "jeszcze, jeszcze!"
Brumghan nijaki, zabijany światłem, główny
Terencjusz w śródmieściu "nawlekanie"
co się zmieniło?
światło nawleka światło, inaczej zginie
zmartywchpowstał - antychryst.