Kiedy drzwi przymykam,
nie biegnę do ludzi,
to bez sensu, gdy się
ktoś daremnie trudzi.
Znak to, że domowe
zajęcia czekają
lub, że mi czynniki
zbędne przeszkadzają.
Gdy gość w moje progi
bieży niespodzianie
jest taka możliwość,
że mnie nie zastanie.
A gdy zaradności
życiowej użyczę,
to znów spontanicznie,
nie myśląc o niczym.
Kiedy mi się wmawia:
skłonność, niemożności,
to mi nie pomaga,
a raczej mnie złości.
Gdy przychodzę w sprawie
lub na zaproszenie,
to jestem w swej skórze
o własnym imieniu.