czytelnik ma prawo wgryźć się w wersy, rozdrapać na pojedyncze literki, chlusnąć posoką po ścianach, zgnieść, zdeptać i spuścić z kanalizacją miejską. takie jego prawo
i nienarusza to jego duszy
zapachem różowych begoni
zatapiam się lśniąca
jak bromelina
na polanie mchem porosłym
proszę lepiej sprawdzać, jeśli chce pani używać w wierszach nazw ... jakichkolwiek
i niech pani poprawi na bromelię bo to naprawdę... aż szkoda słów
czas leci i rosną dzieci
prościuchne i przyjemne
wczuwam się w tego staruszka
znużonego i znudzonego życiem
i jego powtarzalnością
i prawie sama czuję się starsza