
Marcholt Czyścizadek
Użytkownicy-
Postów
112 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Marcholt Czyścizadek
-
Powiastka o Grypściągu
Marcholt Czyścizadek odpowiedział(a) na Karol_Cioł utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Cóż, piękna przypowieść. Ulałem łez jak, nomen omen, Grypściąg. Co prawda tekst nie dorównuje genialnemu "Polowaniu na Grypściągi" oraz nie mniej wspaniałemu "Śniadaniu Grypściągów", ale jest tuż za nimi. Pełen podziwu jestem. -
ustawka
Marcholt Czyścizadek odpowiedział(a) na Marcholt Czyścizadek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ach, zignorowała ostrzeżenie! A niech się tobie śni po nocach, co mi tam. A Latkowskiego nie znoszę! Beznadziejny człowiek, który wyrządził olbrzymią krzywdę fighterom vale-tudo, porównując ich (a gdzie tam porównując! Mieszając bez ładu i składu!) z kibolami. Proszę bardzo o oddzielanie wolnych walk w tzw. klatkach od pseudokibicznej chołoty. Naprawdę, bardzo proszę. Podpisano: Miłośnik vale-tudo, MMA i Pankrationu, zagorzały fan Wandarleia Silvy, Mirka "Crocopa" Filipowicza oraz Petera Aertsa Marcholt Czyścizadek -
ojoj! Hoc hoc! Czy mogę skomentować? Ojoj! Proszę! Problemy miłosne, z którymi boryka się bohaterka, w akapicie 2 (że tak powiem) przywodzą mi nieodparcie na myśl kłopoty gastryczne spowodowane cyklem rozwojowym 8 pasażera Nostromo. (bezkarnie panoszy się w mym wnętrzu). Reszta to poprostu heca dla (przepraszam za termin) milośników lolitek. Te bluzeczki, butki, wyuzdane myśli, zawstydzona twarz, ojojojoj! Oczywiscie wykażę sie dojrzałością czytelniczą i nie będę bohaterki utożsamiał z autorką. Mimo to, droga Ewuniu, odezwij się do wuja Marcholta na privie. Koniecznie z foto! hoc-hoc A tak na serio - jeżeli to fragment pamiętnika to zrobiłaś błąd, bo tego się nikomu nie pokazuje! A jeżeli to czysta fikcja - to dużo pracy przed tobą. I to pracy polegającej głównie na czytaniu. Ale to naprawdę fajna praca więc się nie przejmuj. Pisz dalej, ale zanim puścisz następny tekst do ludzi popatrz co mniej wiecej było już napisane, co wtórne jest i banalne, i staraj się nie krzywdzić banałami tematu tak ważnego (chyba zarówno dla Ciebie jak i dla mnie) jakim jest miłość. Szczególnie ta nieszczęśliwa. I (teraz znów na serio) jeszcze nigdy tu nikogo poważnie nie pozdrowiłem, a na pewno nie aż tak poważnie, a Ciebie droga Ewo, naprawdę gorąco pozdrawiam! Może inni się zdziwią, ale co tam. Pozdrawiam raz jeszcze!
-
ustawka
Marcholt Czyścizadek odpowiedział(a) na Marcholt Czyścizadek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Tekst przeznaczony jest dla dojrzałego czytelnika płci męskiej, zapoznanego z etyka Demokryta i hedonizmem Arystypa, oraz względną teorią wszystkiego. Kobietom zabrania się czytania poniższego. Fanklub Pogoni śmierdział piwem i szczyną. Ale tylko stali bywalcy rozróżniali te wonie. Osoby zachodzące tu przypadkiem miałby z tym problem. Inna sprawa, że mało kto zaglądał tu przypadkiem. Dlatego trzej mężczyźni w drogich garniturach od razu zwrócili na siebie uwagę bywalców. - Chryste ale cuchnie. – Zauważył Darek. Przemek spojrzał na niego z ukosa. - Zamknij japę, bo nas zaszlachtują. – Wyszeptał Tomek. – Podejdźmy do baru. Ruszyli. W klubie przycichło. Atmosfera zgęstniała tak wyraźnie, że ciekawskie spojrzenia pobiegły po niej jak konie gościńcem. - Poproszę piwo. – Odezwał się grzecznie Przemek. Łysy barman wyglądał jak człowiek rozwiązujący problemy, gdy w rzeźni jest przerwa w dostawie prądu. - Tak. Dwa piwa prosimy. – Powiedział Darek. - Może w ryja? – Spytał barman. „Teraz” pomyślał Przemek. „Teraz albo już kurwa nigdy.” Obrócił się plecami do barmana, powoli rozejrzał się po pomieszczeniu wypełnionym kibicami o czerstwych smutnych twarzach. Łyse czaszki (czasem tylko farbowana grzywka), sportswear lub skóry, ale zawsze tęczowe adidasy. Na stołach plastykowe kubki z czymś z kija, ale tylko Bóg i barman raczyli wiedzieć z czym. Co zamożniejsi obłapiali puszki i butelki z czerwonym bosmanem. A już tylko smakosze z zielonym. - Panowie, cztery spotkania w tym sezonie wygrane. Pięknie. Szczere gratulacje. Kibice, lekko zdziwieni, przytaknęli jednak. Ano wygrali. Cztery. - Szkoda, że tylko cztery na pięć. Zawrzało. Zakwitły tulipany, zatrzepotały motylki, poleciały wiązanki. Z ciemnego kąta wstał dwumetrowy chłop w niebieskiej skórze z logo BMW na plecach. Ucichło. Chłop podszedł do Przemka. - Coś powiedział chuju? – Oddech wionął piekielnymi mękami. - Nie da się ukryć, że po porażce Dumy Pomorza z Aluminium Konin – 0:4, fakt, że na wyjeździe - ale tego już Przemek nie dodał – dostaliście w pizdeczkę od Konin Hool’s. Darek i Tomek stracili kolor. BMW wręcz przeciwnie. - Ale wierzę w was chłopaki. Nie od dziś kibicuję Dumie. I daję słowo – wasza porażka z konińskimi wszami zabolała mnie tak mocno jak i was. Chciałbym jednak, żebyście odzyskali honor. Pytanie tylko, czy wy chcecie? - O co ci chodzi many? – Spytał powoli BMW, głosem tak złowieszczo chrapliwym, że Brando z „Ojca Chrzestnego” mógłby mu czyścić buty. - Czy bylibyście skłonni umówić się z przeciwnikiem, którego do tej pory nie znaliście, stoczyć walkę w obronie waszego honoru, zmiażdżyć każdego, kto stawi się na umówione miejsce bez względu na to, kim by był? - Każdego. Zmiażdżymy każde bydlę, które wyjdzie nam naprzeciw. Nie ma chuja we wsi. Niesiemy krew i zniszczenie. My są Chuligani Dumy Pomorza. Rozpruję każdego, kto stanie mi naprzeciw! - Każdego? - Podaj tylko czas i miejsce. Rozniesiemy w piździec! Ktokolwiek się nie stawi! „No to podpisaliśmy wyrok” – pomyślał Przemek. „Ale sami tego chcieliśmy.” Fanklub gorzał rykiem dziesiątek gardeł. *** - … właśnie wchodzi mamciu, nie rozłączaj się. Przemciu, gdzie byłeś tak długo? Pięć lat po ślubie, a ty dalej się zachowujesz jakbyś był kawalerem. Tak mamciu... Nie, nie jest pijany. Dobrze powiem mu… Miałeś mojej mamie naprawić lodówkę, pamiętasz jeszcze? - Tak żabciu, pamiętam. Miałem dużo pracy. - Mówi, że miał dużo pracy. Tak mamciu… Powtarzasz to już sama nie wiem jak długo. I nigdy cię nie ma. W ten weekend mieliśmy iść do operetki na „Księżniczkę Czardasza”, i co? Mamie przepadły bilety. - Mogłyście iść razem. - Powiedział, że mogłyśmy iść razem, mówiłam ci, że tak będzie mamciu. Mama mówi, że nie po to wychodziłam za mąż. - Trzeba było wyjść za Zbigniewa. - Mamciu, on mówi, że za Zbigniewa… Mama mówi, że Zbigniew jest porządnym chłopakiem. - Ta, jak podkręci wąsa. To może niech Zbigniew naprawi mamie lodówkę? - Nie czepiaj się Zbigniewa. Tak mamciu, czepia się go… Mama mówi, że Krystyna jest ze Zbigniewem szczęśliwa. - Przecież to nauczyciel polskiego do cholery! Mają czwórkę dzieci! - Mama mówi, że chce wnuka. - Przecież wie, że nie mogę… - Mama mówi, że wie, że z ciebie nie ma żadnego pożytku. - Dobrze kotku. Choć no, niech cię uściskam. - Zaraz, teraz nie mogę. Widzisz, że maluję paznokcie i rozmawiam. Tak mamciu… - Mam dla ciebie niespodziankę. I dla mamy też. - Niespodziankę? Oj Przemciu, serio? - Serio kotku. Załatwiłem wam wyjazd do Lichenia. W sobotę. - Oj Przemyciu! Mamcia słyszała? Do Lichenia… Mama pyta czy jedziesz z nami. - Niestety, nie mogę. Jak pojedziecie to ja… no… umówiłem się. - Z kim? Jak to? - No mamy spotkanie z Koreańczykami, chcą wycofać kapitał z fabryk na Żeraniu. Musimy ich jakoś przekonać. Przykro mi. - Mamcia słyszała?.. Mama mówi, że chcesz się nas pozbyć z miasta, bo pójdziesz na imprezę z kolegami. Pewnie gdzieś wyjdziecie na miasto, rozerwać się bez nas. - Taa, na miasto. Rozerwać się… Przecież ci tłumaczę, Koreańczycy… - No dobra, dobra. Co to za wyjazd? - Wykupiliśmy wraz z kolegami z pracy, przejazd dla was. Żebyście się trochę zabawiły, zwiedziły coś jak będziemy… zajęci Koreańczykami. Wy, to znaczy nasze żony, mamy, teściowe… No taki prezent. - Tak mamciu. W sobotę. *** - Wiesz Przemek, mam wyrzuty sumienia. Żeśmy im nic nie powiedzieli, tylko zapakowali w ten autokar… - Tomek westchnął. - A co im chciałeś powiedzieć? Na tym pic polegał, aby im nie mówić. Co myślisz, że by się zgodziły, czy co? – Przemek starał się mówić spokojnie, ale głos mu drżał. - Boję się trochę. – Powiedział Darek. - Wszyscy się boimy. Każdy z nas. Ale tak trzeba. Trzeba pokazać, że nie jesteśmy maminsynkami i pantoflami. Tak trzeba. A to dobry sposób. - Na pewno oryginalny. No nic. To skoczę po browary. *** Na polance stali Chuligani w barwach Dumy Pomorza. Prężyli się, rozgrzewali. Nadjechał zielony Ikarus. Otwarły się drzwi. Wysiadły z niego kobiety. Młode, w średnim wieku, a nawet całkiem leciwe. Były jakby lekko zdezorientowane. Kibic z logo BMW na niebieskiej skórzanej kurtce, wywinął młyńca łańcuchem od motoroweru. Ruszyli do ataku. W piździec. Ktokolwiek się nie stawi. Marcholt Czyścizadek Sz-n 2004 -
A wszystko przez to...
Marcholt Czyścizadek odpowiedział(a) na Johana von Maahn utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
freney daj spokój człowieku... ręce opadają. Poto jest froum, żeby wytknąć błędy. Ktoś wytknie ortgrafię, interpunkcję - to w zasadzie pokryje się z rolą korektora, jak mu nie szkoda czasu, to niech tyra. Co do innych błędów... Po to chyba istnieje to forum, aby krytykować właśnie. Nie po to zamieściłem tekst na forum, aby mi ktoś szeptał do uszka. Forum - ta nazwa zobowiązuje. Forum, nie kuluarum, na Boga! Mnie raziły tylko powtórzenia w tym tekście. W tym tekście są powtórzenia - co prawda zamierzone, ale co gorsza za często. Za często mówię. Za często stosowane powtórzenia, tracą na znaczeniu. Na znaczeniu też ci zaś chyba zależy? Zależy :)? Jeden raz wystarczy zreobić powtórzenie. Sapkowski czasem szasta tą techniką i ociera się wtedy o parodię samego siebie. Asher by chciał o treści więcej (a Freney niedawno komuś napisał, że o treści sie nie wypowie, hehe)... Treść jest błacha i pretekstowa. Żebym tylko ja wiedział, do czego jest pretekstem... -
Z opowieści rabina Machta
Marcholt Czyścizadek odpowiedział(a) na Eryst von Gorski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Anioł uczłowieczony - dobrą koncepcją. Napisała Kotyk. Może i dobrą, ale żadnym novum, i pisać, że to dobra koncepcja to jak ogladając Blade III powiedzieć "jaki fajny pomysł, koleś z kłami pije ludzką krew". A, że tekst "ciepły" - wypada się zgodzić. Podoba mi się ten tekst. Ładnie opowiedziany, z sensem. Dobre. Smakuje za więcej. -
Była pewna specyficzna pora roku. Pewien specyficzny człowiek zastanawiał sie nad nurte swojego życia. Czemu byo tak, a nie inaczej? Nie wiedział. Krew go jednak czasem zalewała znajdując gdzieś drogę pomiędzy sercem, aortą a porami skóry. Czemu robił to co robił? Nie wiedział. A ż kogoś spotkał, a ten ktoś mu powiedział albo i nie powiedział. A on zrozumiał lub nie, to zależy. Minął rok i nadal nic z tego nie wynikało. Wszytstko było coraz bardziej nudne, a może nostalgiczne. Napewno niedookreślone, bo i po co. Wolał nie używać imion, swoiskie zbyt swoiskie, zagraniczne zbyt obce. A nieokreśloność może się sprzeda lepiej a napewno bardziej metafizyczna będzie. Żeby nie było, ze się czepiam bez wskazywania poprawnego tao autorowi: 1)mniej niedookreśleń 2)więcej dookreśleń 3)freney ma racje zalecając ściągnięcie tekstu. 4) najpierw baba chciała faceta zabić, bo kazał jej mówić... a potem facio okazuje się pierwszorzędnym sadystą, bo "wiedział, że słowa nic nie pomogą, taki był dobry i współćzujący" czy jakoś tak. Ale może to uczucia tylko i czepiam się niepotrzebnie, wszak kto kobietę zrozumie, nie?
-
Kilka niezobowiązujących fragmentów
Marcholt Czyścizadek odpowiedział(a) na Freney utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
"napisać o czymś każdy porafi " - ptysiu, czyżes na głowę upadł, kremem do podłogi? No dajże spokój... buahahahhahaha przeczytaj losowo wybranych 5 tekstów z tej strony a zobaczysz że chociaż 2 z nich PRZECZĄ twoim niefrasobliwym sądom. nie każdy potrafi. i "fabuła" nie znaczy ~moim skromniuskim zdaniem: "o czymś", to znaczy "interesująco o czymś"! Momzdaniem dużo prościej jest sprawić, żeby słowa tańczyły jak z Teatru Balszoi, kiedy nie muszą mieć sensownej kontynuacji w każdym kolejnym zdaniu, a każdy kolejny akapit to gołst inde makinas de la młerte. Dużo trudniej opowiedzieć pięknie coś ciekawego. I jeżeli Freney pisze jak Zola, to albo ja Zoli nie czytałem, albo Freneya (o tobie się nie wypowiadam, zeby w pyskówkę nie poszło). A nazwać dobrze opowiedzianą fabułę "zbitkami słów" jeno, to herezja. -
Wielkie Świata Zapytanie.
Marcholt Czyścizadek odpowiedział(a) na 2em utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Czy to jeszcze proza dla początkujących czy mi się strony pomyliły? Czymze kimże to jest jestestwo? Poezyją czy prozą, y? ten tekst to prowokacja -
Kilka niezobowiązujących fragmentów
Marcholt Czyścizadek odpowiedział(a) na Freney utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Panie (pani?) Freney... Cóż rzec... Nieliche wypociny to są, nieliche. Widać jakiś zamysł, myśl o świecie czy jak tam to zwać, ale narracja jakaś taka... rozbuchana? rozdmuchana? Te wtręta po staropolskiemu, te szyki dziwaczne, starobrzmiące, iżbyśmy li to mieli my czytelnicy co dopoczytania a i do przemyślenia. Nazwałbym toto literaturą (tfu) artystyczną, gdzie forma jednak prym wiedzie nade treścią, gdzie ważniejsze jest czytanie samo w sobie. (ale ważniejsze od czego?) Z niejednym artystom tu się potykałem, nie jeden artysta mnie tu od niechlujów nawyzywał, ale że nazwałeś owe fragmenty "niezobowiazującymi" toć i ja zaobowiązanym się nie czuję. Do samego kunsztu władania piórem ciężko się tu przyczepić, tu się raczej o zamysł rozchodzi, a że więcej tu widzę zamysłu niż u innych "artystów" (obecnych tu), tedy wstrzymuję się z ocena tych wprawek - pókico. Jednakowoż nie czuje się aby to pióro prowadziło Ciebie, a to już coś. howgh (pozdrawiam w narzeczu navaho) -
Waga światła w samotności
Marcholt Czyścizadek odpowiedział(a) na Ewa Braun- Copperfield utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jasne że każdy może pisac to co chce. Ale nie każdy musi dzielić się tym z innymi. Wiersz mnie się nie podoba bo nie ma rymów. A co to za wiersz bez rymów, no nie? Z tym sercem na wierzchu to mnie się z Grahamem Mastertonem kojarzy. I z "Martwicą mózgu". Oraz ze "Złym smakiem". A zagryzanie warg kojarzy mnie się z filmem "Cannibal holocaust" skojarzyło. Też lubisz tandetne horrory jak widzę. A chodzi tu jak mniemam o to, że kobitka by chciała żeby ją facio przytulił, ucałował, do uszka czule poszeptał, a facio by se/sobie pochędożył tylko, tak? (no bo te lędźwia...) Jeżeli tak no to chyba podmyot lyryczny powinna kleknąć, a facio stać, nie?