Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Anna Czyrska

Użytkownicy
  • Postów

    114
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Anna Czyrska

  1. Anna Czyrska

    Pełnia

    to taki mały ekperyment...chyba do końca mi nie wyszedł.
  2. Anna Czyrska

    Pełnia

    Jesteśmy w pełni księżyca wpełni spełnieni nietrzeźwi od naparu gwiazd pijemy coraz więcej z siebie mam księżyc w garści mam pełnię spełnienia Siebie w tobie drażni cię wola deszczu spadamy spełnieni wypełnieni do pełni może być coraz pełniej w niepełności świata
  3. Dziękuję Panu.Miło mi bardzo.Teraz dopiero odpisuję bo znalazłam czas.Dziękuję za te uwagi.POZDRAWIAM.
  4. Będziemy badaczami świata,nie pochłonie nas szczypta soli,nie zakrztusimy się od pieprzu, otrzemy się o siebie nie wiedząc co nas czeka. Chodzimy po chodnikach pod nimi świat soczewek wdziera się między nasze stopy. Cierpienie rozwala mosty,nie chcesz totalnego wyniszczenia. Zaczniemy badać się od stóp do głów.Z oczu wytniemy niechciane obrazy,będą potrzebne krople powodujące łzy/ Przydzie czas spowiedzi,w mieście będzie duszno i tłoczno. Wyjemy niepotrzebne kawałki istnienia.Będziemy wygnańcami. Matki Ziemi.
  5. Dobrze,więc spróbuję go poprawić a raczej naprawić.Jest to wiersz napisany wczoraj więc jest bardzo świeżutki.POZDRAWIAM i dziekuję. :)
  6. Dziękuję...Mogę spytać co według Pana trzeba oszlifować.Jestem na to otwarta.POZDRAWIAM. :)
  7. Weszłam w czarny księżyc.Myślałam: to koniec,zbiły się szyby z okien i nie można już dalej iść.Zafarbowałam włosy na heban i nikt mnie nie pozna,nikt mnie nie pozna. Obmywam się z tafli gwiezdnego pyłu- między mną a tobą przestrzeń kilku tysięcy lat. Naukowcy pracują nad nami,próbując rozwikłać naszą zagadkę,odplątać mi włosy,przywrócić im blask. Jest coraz ciemniej,wiruję,pajęczyna gwiazd przeszywa mnie na wskroś.Za bardzo chcę wrócić na Zemię. To nie koniec dnia.To nie początek nocy. Dzikie serce bije we mnie młotem.To ja.Ta jedna iskierka w twoich oczach.Płonę.
  8. Przez nozdrza czasu przepływają skorupy zardzywiałej Ziemi szczypta soli usypana w powłoce przypomina ci jesteś człowiekiem ochraniają ciebie powieki drzew,chwile szybują w cierni,ciepło wyznacza kierunki ostatniej radości.Jesteśmy wieczni.
  9. na koncu miasta stoja slupy z soli, to podobno ludzie, krwiopijcy, wyzeracze, splamieni czarna kawa. Takie grzechy sa niezmywalne,nic ich nie oczysci,nie zlagodzi tej kary.Moze jedynie lunac deszcz,stopi ich winy na chwileczke lub zjawi sie czlowiek co zechce kawalek soli zabrac na pamiatke i ukryc w szafce,za szklem,by pokazac swoim dzieciom, o ile sam nie wpadnie do metnej soli,nie stanie sie pomnikiem nie wejdzie do ludzi spiacych, to kara! Gdzies tam siedzi Ktos kto zjada sople po kawalku,chlodne zrenice przemykaja przez trwalosc pocalunku,ktory moze zbawic wole soli,sol jest swieta jak ta woda. Sol pochlania klamstwo.
  10. stopiła się nasza rzeczywistość. potrafimy kochać się w każdym miejscu nie bacząc na przechodniów. jeszcze w nas nie celują pociskami. zachwycamy się sobą raz jeszcze, poznając nasze majestatyczne ciała, obojętni do świata,nieobecni dla wojen, konstruujemy nasze latawce,krwawimy. kochamy się w miejscach gdzie zabrania moralność. nie ma przerw między nami.spłonęły schody. dalej już tylko wojny i moja cicha śmierć.
  11. wtargnęłam w ciebie, chciałam wbudować mur. nasze lepkie pocałunki wzbudzały pożądanie. w mojej przeponie rosły kawałki powietrza, śpiewałeś mi na dobranoc,ułożyłeś do snu. moje paznokcie krwawiły, nie czułam gdy wypijałeś ze mnie krew, krew-odwieczna bogini ukryta w cieple majestatu. wtargnęłam do twego świata,podałeś mi łyk czerwonego wina-na chusteczce znaleziono ślady.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...