na koncu miasta stoja slupy z soli,
to podobno ludzie, krwiopijcy, wyzeracze,
splamieni czarna kawa. Takie grzechy sa
niezmywalne,nic ich nie oczysci,nie zlagodzi
tej kary.Moze jedynie lunac deszcz,stopi
ich winy na chwileczke lub zjawi sie czlowiek
co zechce kawalek soli zabrac na pamiatke
i ukryc w szafce,za szklem,by pokazac
swoim dzieciom, o ile sam nie wpadnie
do metnej soli,nie stanie sie pomnikiem
nie wejdzie do ludzi spiacych, to kara!
Gdzies tam siedzi Ktos kto zjada sople
po kawalku,chlodne zrenice przemykaja
przez trwalosc pocalunku,ktory moze
zbawic wole soli,sol jest swieta jak ta woda.
Sol pochlania klamstwo.